Szczerze nie uważam WoWa za casualową grę, zwłaszcza od Legionu kiedy dodali grindowanie Mythic Dungeonów, co powoduje masę jadu wśród społeczności. Poza tym aby w WoWie coś osiągnąć to jednak wymagana jest gildia, a gildie w tej grze zwykle wymagają dosyć mocnej aktywności. Do tego jeszcze dochodzi fakt, że jeśli wyjdzie jakiś nowy patch, czy nawet dodatek i nie wystartujesz razem z nim jak wszyscy, to potem robi się problem z progresowanie “bo nikt już tego nie robi, trzeba było to zrobić trzy miesiące temu jak wyszło”. Oczywiście jak ktoś ma gildię to w gildii progresuje się alty, ale bez niej nie ma co na to liczyć.
Ktoś powiem, że “phi można grać bez aktywnej gildii”. No nie bardzo, chyba, że samo LFR gdzie to automat ci dobiera całą grupę, ale są one strasznie proste i ja większość przechodziłam na afku mając kogoś na followa. A jeśli chcesz z randomami robić jakieś wysokie Mythic dungeony to licz na siedzenie nawet kilka godzin z nimi, oczywiście na rozwalonym kluczu bo w czasie w życiu nic nie zrobicie.
Ogólnie WoW to straszny wyścig szczurów i nie polecam go nikomu kto ma realne życie. Zresztą jak w niego grałam to nie spotkałam ani jednej takiej osoby, wszyscy full time nerdy ew. czasem szli do tej pracy jak już serio musieli. Moja gildia była “tylko” semi-hardcore, więc naprawdę nie wiem co dzieje się w tych naprawdę hardcore i chyba nie chce wiedzieć.
P.s. I nie, nie podam nazwy gildii bo byłoby to nie w porządku wobec jej członków. Niemniej jest ona aktualnie top100 na Burning Cebulionie, a za czasów Legionu była nawet Top 30 - 50, nie pamiętam dokładnie.
Niestety moja postać jako dowód także jest już nieaktywna na Armory bo nie logowałam się od ponad roku >_>