Są ludzie którzy świadomie rezygnują z zarabiania większych pieniędzy, bo tak jest im łatwiej i wygodniej (nie trzeba spędzać czasu na doszkalaniu, nauce trudnych zagadnień, na rozwoju, etc).
Całe to pieprzenie że "wolę zarabiać mniej", to już tylko wymówka dla braku ambicji i lenistwa.
Tak może napisać tylko osoba, dla której największą wartością w życiu są pieniądze. Jakiś czas temu dostałam ofertę dodatkowej pracy, swoją drogą zgodną z moimi zainteresowaniami i branżą, w której obecnie pracuję. Gdybym ją przyjęła, zarabiałabym mnóstwo pieniędzy, które umożliwiłyby mi bardzo komfortową realizację baaardzo drogiego hobby. Tylko wtedy nie miałabym wolnych wieczorów ani weekendów, więc musiałabym całkowicie zrezygnować z grania czy chociażby czytania książek. Odmówiłam, bo moje zdrowie, również psychiczne, jest dla mnie ważniejsze niż kupa zer na koncie.
Nie musisz się męczyć(znaczy na początku zazwyczaj trzeba się męczyć), w sumie jak masz kapitał początkowy nie musisz się nawet znać(od tego są inni ludzie). Możesz być prezesem który jest w firmie raz na jakiś czas by podpisać papierki a resztą zajmują się ludzie którzy się znają.
Tylko że zapominasz, że są też ludzie, którzy nie lubią piastować kierowniczych stanowisk i o wiele bardziej wolą być jednym z wielu "małych żuczków" w firmie niż prezesem czy dyrektorem, nawet jeśli to inni pracują za nich. Mnie nie przeraża bardziej odpowiedzialne stanowisko, ale mam znajomą, która najbardziej lubi pracować po prostu na taśmie produkcyjnej. I tacy ludzie też są przecież na rynku pracy potrzebni.
Jeśli firma pracuje w nietypowej branży to musi zrobić przyuczenie bo na studiach się tego nikt nie nauczy bo jakoś nie słyszałam o kierunku studiów “tester oprogramowania do sprzętu AGD”.
Są kursy dla testerów oprogramowań, więc można chociaż w części przyuczyć się do zawodu wcześniej.
Ludzie po studiach mają dużą wiedzę, więc mają doświadczenie.
Ogólnie tutaj chodziło mi o to, że na studia idą zwykle ludzie, którzy chcą się samodoskonalić, są ambitni
Tak było za czasów naszych dziadków. Obecnie uczelnie i uniwersytety to najczęściej wylęgarnia przyszłych bezrobotnych (może za wyjątkiem takich kierunków jak medycyna, prawo ze znajomościami czy specjalistyczny kierunek inżynieryjny) i nie ma znaczenia, czy studiujesz na Wyższej Szkole Gotowania Makaronu w Koziej Wólce czy na Uniwersytecie Warszawskim. Znam takich absolwentów najbardziej "elitarnych" polskich uniwersytetów, którzy mają problemy z dodawaniem w zakresie stu i jeszcze kilkanaście lat temu nie dostaliby się nawet na PWSZ, a dzisiaj dumnie dzierżą dyplom i dziwią się, że nie ma dla nich pracy.
w którego lepiej zainwestować niż w jakiegoś “szaraka” po zawodówce, który po 3 miesiącach pracy uzna, że w sumie to za mało mu płacą a za dużo dają do roboty i generalnie to powinni mu płacić za sam fakt, że łaskawie idzie do pracy
Tak, bo absolwenci wyższych uczelni to wzór pracowniczych cnót wszelakich. Wykładowcy podają im chyba te cnoty zmieszane z Vibovitem do picia podczas każdego porannego kolokwium i to właśnie dzięki temu taki magister czy inżynier jest pracowity, ambitny, zdyscyplinowany i nigdy nie spóźnia się do pracy. Nie to co jego plebejscy koledzy z zawodówki, a fe!
Natomiast student jeśli trafi do “pracy marzeń” to potrafi nieraz znosić gorsze warunki zatrudnienia, a jest efektywniejszy.
A jeśli moją pracą marzeń jest robienie paznokci w salonie kosmetycznym? Mam iść na studia, żeby dostać ten Vibovit z cnotami, bo jak nie pójdę, to będę na sto procent leniwą i mało ambitną wywłoką?
o do zawodówki… Okej, jeśli ktoś naprawdę przykłada się tam do praktyk to będzie wartościowym pracownikiem, ale bądźmy szczerzy - większość osób idzie do zawodówki bo są zbyt mało ambitni i po prostu nie chce im się potem iść na studia.
Rynek pracy jest już od dawna przesycony absolwentami szkół wyższych. Po kiego grzyba na siłę pchać na nie kogoś, kto na nie iść nie chce, ma inne plany życiowe (chce pracować jako mechanik czy leśnik) lub się na nie zwyczajnie nie nadaje? Żeby jakaś randomowa dziewczyna z netu mogła go na forum o grach nazywać nadczłowiekiem?