Jak tylko zobaczyłem kartkę to olałem to i podłączyłem komputer do internetu. Nie chciałem jednak by moje zachowanie było traktowane jak lekceważenie ostrzeżeń i potencjalne zagrożenie dla sprzętu innych(bo skoro sprawdził to być może zdalnie zainfekowało jego komputer). Potrzebowałem więc odpowiedzi tak by moje słowa miały poparcie gdy nasz specjalista od "Troyanów" będzie opowiadał o tym reszcie.
Sprawa potoczyła się jednak trochę inaczej, dziewczyna przyszła i zapytała czy wszystko ok, powiedziałem jej, że nie. Widząc uruchomiony komputer i aktywną konferencję chyba domyśliła się, że niezbyt się tym przejąłem i że nie przejdzie takie coś. Temat nie był więc poruszany. Od tamtego czasu cisza. Dzisiaj sprawdzę jeszcze tym combofixem (wcześniej skanowałem jakimś Malwarebytes, którego używają w pracy i nic nie wykryło). Dziękuję wszystkim za odpowiedź