"Ach, jak te stare gry były za***iste!..."

"...w przeciwieństwie do obecnych..."

Tak oto zdaje się myśleć gros ludzi. Niekoniecznie na naszym forum - jest to bardzo powszechne spojrzenie niektórych osób na gry komputerowe, zwłaszcza jeśli mają jakieś 20+ lat i pamiętają te starsze tytuły. Ba, to raczej nic dziwnego - sam patrzę przez taki pryzmat na niektóre tytuły... dopóki nie uświadomię sobie, że tak naprawdę wcale nie było tak pięknie i różowo, jak wcześniej mi się wydawało.

PoE a Diablo 3, czyli kto jest prawdziwym następcą?

Skąd pomysł na tego arta i jednocześnie pierwszy argument? Przeglądając wieczorową porą nasze wspaniałe forum* trafiłem na dyskusję o tym która z gier jest lepsza - D3 czy PoE. Temat-rzeka. Przeglądam większość postów... i widzę posty, które powtarzają się od dawna - brak klimatu w D3 w porównaniu z D2 i D1, powtarzalne buildy, farma etc. Oczywiście PoE przez te osoby jest stawiane jako ósmy, ba - ósmy, dziewiąty i dziesiąty naraz(!) cud świata. I nagle do głowy wchodzi kilka myśli. Tak więc, po kolei.

Na dzień dobry czytam o tym, jak bardzo D3 zaprzepaściło klimat, który miało D2. I tak sobie myślę, że historia jednak lubi się powtarzać. Część tutejszych osób pewnie o tym nie wie (trochę za mało kresek na karku), ale... dokładnie ten sam argument był wykorzystywany tuż po premierze Diablo 2! Ludzie mieli bardzo za złe tej grze wyjście na powierzchnię, a tereny takie jak pustynie w okolicach Lut Gholein za drastycznie przekolorowane, jak na tak mrocznego poprzednika. Teraz nagle dowiadujemy się, że D2 miało niepowtarzalny klimat. To chwila, jak w końcu sprawa wygląda?

Dobra, weźmy się za powtarzalne buildy, to musi być ten powód dla którego PoE jest lepsiejsze! W końcu w PoE mamy większą swobodę, ale refundów za darmo nie ma! Zupełnie jak we wspaniałym Diablo II! Tylko... Czemu w Diablo II taka amazonka była budowana przez 99% graczy na dwa sposoby - java i bowka (w tym drugim wypadku gracz miał do wyboru jeden z dwóch skilli na multi-target dmg)? Czemu 95% sosek dążyło do noszenia (albo nosiło) Shaco? Czemu przez większość mojego grania nie spotkałem na CBN aski, która miałaby inny build niż trap (o ile w ogóle taka była)? Czemu człowiek nie widywał frenzy baba, spearazon, poison necro czy sosy pod więcej niż jeden żywioł? Co z tym zróżnicowaniem buildów? Ten argument jest kompletną porażką - Diablo II w takim samym stopniu faworyzowało pewne określone buildy! Możliwość budowania się tak jak nam się spodoba i zepsucia postaci była mitem - nikt kto nie chciał spędzać wieków na wbijaniu lvla i farmieniu nie próbował robić jakichś dziwnych buildów. To się po prostu nie opłacało. Koniec, kropka.**

Ach, co do osób gloryfikujących pierwszą część... Wiecie, całkiem obiektywnie patrząc dochodzę do wniosku, że miała ona tylko dwie przewagi nad swoim sequelem. Pierwszym jest przytłaczający, mroczny klimat, zarówno graficznie, jak i dźwiękowo - majstersztyk. Drugim - unikaty, które poza bonusami dawały też różnego rodzaju kary (coś w stylu "+20% life steal, -20str"). Tyle? Tyle. Dokładnie tyle. Nie licząc tych spraw i kilku malutkich niuansów druga część bije poprzedniczkę na głowę - zarówno dynamiką, jak i klasami, dynamiką, questami... wspominałem o dynamice?

Ach, te wspomnienia...

Ale problem ten nie spotyka tylko i wyłącznie tego jednego tytułu. Powiedzcie mi, która część Heroes of Might and Magic jest najlepsza? O, widzę nieśmiały tłumek młodszych (stażem) graczy wskazujących na część piątą, przytłoczoną przez setki fanów "boskiej trójki". No i kilku wariatów opowiadających się za czwórką albo dwójką***. Anyway! Wyżej wspomniane setki są znane z tego, że plują na kolejne części, wzdychając pod nosem nad wspaniałością trzeciej odsłony. A jak ja osobiście to widzę?

HoM&M3 jest dla mnie grą wybitną. Pamiętam tą grę z czasów dzieciństwa (miałem wówczas około 9 lat) - baśniowa, PIĘKNA grafika, wspaniała muzyka i odgłosy, polska wersja językowa, ogólny wypas! Do tej pory mam sentyment i jest to jedyna gra, która od tych 13-14 lat gości na dysku każdego mojego komputera i nigdy z niego nie znika. Należę też do osób, które bez wahania wskazywały (i w sumie nadal wskazują) na czwartą odsłonę jako najgorszą w historii tej serii. Inna sprawa, że jeśli mam wybrać najlepszą część tej serii... waham się między trójką, do której mam ogromny sentyment, a piątką, która w dodatku TotE stała się czymś naprawdę świetnym.

Zanim rozlegną się głosy oburzenia, palenia avatarów z moją podobizną oraz wezwania do krwawego internetowego dżihadu przeciw bluźniercy, musicie sobie uświadomić pewną rzecz - na taką grę jak HoM&M3 wiele osób patrzy przez różowe okulary oraz takie gówna jak WoG [pomijając fakt że go nienawidzę, to nie jest oficjalny dodatek, więc go oleję]. Heroes 5 po drugim dodatku zyskało podobną liczbę miast, większą liczbę jednostek, a wcześniej posiadało jeszcze ciekawszy system skilli czy walki (której jedynym minusem dla mnie jest brak heksów, iech...). Najważniejsze jednak jest to, że do tej pory piątka nie okazała się grą która jest tak kulawa jeśli chodzi o balans! No chyba nikt nie chce mi wmówić, że Necro przy długich grach nie miało przewagi nad innymi? Że przedmioty łączone nie dawały chorej przewagi? Że bywały siedliska, które potrafiły samym istnieniem zadecydować o wyniku meczu? Że części umiejętności człowiek kijem ruszyć nie chciał, a bywały takie które były tak dalece overpowered, że wstyd było z nich korzystać? (*kaszlu*dyplomacja*kaszlu*)

Zresztą, piątka jest dalece bardziej rozbudowana jeśli chodzi o zróżnicowanie miast. O nie, tutaj to wszystko nie zatrzymuje się na tym, że Inferno miało bardzo mało defa, a w mieście zdobywało się głównie zaklęcia ognia i ziemi (w których mistrzostwo było niemal wymagane)! Piątka daje nam osiem różnych systemów dla każdego z miast, o wiele większą liczbę umiejętności pasywnych oraz aktywnych oraz dwa różne ulepszenia jednostek! I powiem to jeszcze raz - jedynym powodem dla którego HoM&M3 tak wysoko stoi w moim rankingu jest to, że znam tą grę od jakichś 13 lat. To niewiele mniej niż wiek połowy naszych userów...

Podsumowanie zmęczonego człowieka

Oczywiście nie uważam że każda nowa część jest lepsza od poprzedniej, nie! Po dziś dzień nóż w kieszeni mi się otwiera (a na klawiaturę pchają się niecenzuralne zwroty) kiedy przypomnę sobie Settlers V****, daleko nie patrząc! Rzecz tylko w tym, że mamy tendencję do gloryfikowania staroci tylko dlatego, że kojarzą nam się z młodością! Naprawdę jestem jedyną osobą, która potrafi włączyć starą, wspaniałą grę, pograć przez chwilę i wyłączyć ją z dziwnym poczuciem że coś nam tu nie gra? Że jednak wspominacie ją jako dużo lepszą, zabawniejszą i w ogóle WOAAAH? Ja miałem tak niejednokrotnie i stwierdziłem że często nie warto odczarowywać sobie jakichś tytułów. Nie dotyczy to wszystkich, oczywiście - gry tak wyjątkowe jak Majesty nadal potrafią wciągnąć jak mało który obecny tytuł, mimo świetnej kontynuacji! Rzecz tylko w tym, że czasami patrząc na coś z perspektywy czasu zauważamy wiele niedociągnięć i niedoróbek. Ja podałem dwa przykłady, które wcisnęły mi się do mojego przemęczonego mózgu i nie potrafiły inaczej z niego wyjść. Podejrzewam że niejeden z was po chwili zastanowienia podałby inne, podobne przykłady z własnego doświadczenia (o ile takowe posiada).

Dobra, czas skończyć z moim narzekaniem - wszak godzina już bardzo późna, a mózg powoli odmawia posłuszeństwa. Mam po prostu krótki apel do tych, którzy wszędzie widzą wspaniałe dawne czasy... przemyślcie czasem swoje zdanie, m'kay? Głupio skreślać coś fajnego i przyjemnego tylko ze względu na to, że nazwa zawiera inną cyferkę niż ta, którą lubimy...*****

* - przynajmniej w porównaniu z tym onetowym.

** - jeśli w powyższym akapicie znajdujesz mnóstwo nieznanych ci słów, to tylko pokazuje jak wygląda twoja wiedza na temat D2 ;)

*** - cóż, "każda potwora..."

**** - dla innych ludzi będzie to Settlers III, od której to części ja rozpocząłem swoją przygodę.

***** - oczywiście dla twórców tytułów żerujących na popularności poprzednich hitów i wypuszczających crapy znajduje się specjalny kocioł w piekle.

Późna godzina, czytałem na szybko więc mogłem przeoczyć kilka faktów. Moim skromnym zdaniem powinieneś wystartować na redaktora, mimo wszystko świetnie mi się to czytało :)

Wydaje mi się, że to nie do końca jest tak, że stare gry były lepsze, zawsze uważałem, że to po prostu LUDZIE mają teraz dużo większe wymagania. Patrząc przez pryzmat gier mmo, kiedyś do wprost Boskiej! zabawy wystarczyła taka Tibia czy Mu Online, które tak na prawdę ile mają w sobie contentu? Całe nic, tylko expienie i pvp, jednak ludzie spędzali przy nich ogrom czasu będąc po prostu zachwyconymi! Aktualnie nie ważne jak piękna gra wyjdzie i jak pełna contentu będzie, najzwyczajniej w świecie szybko zacznie się nudzić, czy to przez monotonię czy przez jakieś inne cechy, w tym leży największy problem. Aktualnie gry powstają nie po to żeby zadowolić gracza jak kiedyś, tylko po to, żeby napełnić kieszenie jej twórców naszymi pieniędzmi, przez co nie czuje się takiej satysfakcji z grania jak kiedyś. Co do przykładu Diablo, jest tak jak mówisz, przy premierze dwójki też każdy narzekał na zepsucie klimatu jedynki, dodatek ocalił tą grę, może podobnie będzie z trójką, na to liczą fani. Ogółem ciężko aktualnie komuś dogodzić pod względem gier, też uważam, że większość starych produkcji była lepsza niż te nowe, ale i teraz zdarzają się gry, które na prawdę są warte naszej uwagi i miażdżą te stare produkcje na każdym froncie. Tyle ode mnie :D

Stare gry uważane są za lepsze, bo wiążą się z nimi jakieś wspomnienia. Na przykład ja uważam HoMM II za najlepszą część, bo grałem w nią w szkole podstawowej ze znajomymi w 4 osoby na jednym kompie.

Późna godzina, czytałem na szybko więc mogłem przeoczyć kilka faktów. Moim skromnym zdaniem powinieneś wystartować na redaktora, mimo wszystko świetnie mi się to czytało Wydaje mi się, że to nie do końca jest tak, że stare gry były lepsze, zawsze uważałem, że to po prostu LUDZIE mają teraz dużo większe wymagania. Patrząc przez pryzmat gier mmo, kiedyś do wprost Boskiej! zabawy wystarczyła taka Tibia czy Mu Online, które tak na prawdę ile mają w sobie contentu? Całe nic, tylko expienie i pvp, jednak ludzie spędzali przy nich ogrom czasu będąc po prostu zachwyconymi! Aktualnie nie ważne jak piękna gra wyjdzie i jak pełna contentu będzie, najzwyczajniej w świecie szybko zacznie się nudzić, czy to przez monotonię czy przez jakieś inne cechy, w tym leży największy problem. Aktualnie gry powstają nie po to żeby zadowolić gracza jak kiedyś, tylko po to, żeby napełnić kieszenie jej twórców naszymi pieniędzmi, przez co nie czuje się takiej satysfakcji z grania jak kiedyś. Co do przykładu Diablo, jest tak jak mówisz, przy premierze dwójki też każdy narzekał na zepsucie klimatu jedynki, dodatek ocalił tą grę, może podobnie będzie z trójką, na to liczą fani. Ogółem ciężko aktualnie komuś dogodzić pod względem gier, też uważam, że większość starych produkcji była lepsza niż te nowe, ale i teraz zdarzają się gry, które na prawdę są warte naszej uwagi i miażdżą te stare produkcje na każdym froncie. Tyle ode mnie

O starcie na redaktora pomyślałbym, gdybym miał lepszy sprzęt. Obecnie mogę sprawdzać różne nowe gry, ale co najwyżej na minimalnych detalach, modląc się by nie było skoków jakościowych. W tym momencie nie ma mowy o ocenie grafiki gry, a to jedna z istotnych cech; poza tym część gorzej zoptymalizowanych tytułów odpada. Tak więc na chwilę obecną nawet nie myślałem o zgłaszaniu się.

Pozwolę sobie nie do końca zgodzić się z twoim zdaniem. To nie to, że ludzie mają większe wymagania - młodszych da się zadowolić byle kupą, co pokazuje popularność Metina 2 wśród młodszych*. To starsi stażem gracze stawiają grom bardzo duże wymagania - zwłaszcza tym, którzy znają poprzednią część danej gry. Ciężko jest stworzyć nową część serii, która będzie godna tego miana. Najbardziej obiektywne spojrzenie mają te osoby, które z całą serią się nie spotkały i których nie ruszą żadne zmiany - ja cenię sobie zarówno Settlers II, jak i Settlers III i IV, a słyszałem głosy które mówiły że III i IV zbrukały tą serię (podobnie jak ja mówię o V).

Koronnym przykładem u mnie będzie Heroes IV. Dużo osób które stawia ją jako najgorszą część tak naprawdę chyba nie ma pojęcia czemu to robi. HoM&M4 jako strategia jest całkiem ciekawą, fajną grą, można w nią naprawdę z przyjemnością pograć. Rzecz w tym, że czekałem na tą część z utęsknieniem przez rok-dwa lata od pierwszych zapowiedzi i oczekiwałem... czegoś więcej. Dlatego jakkolwiek HoM&M5 mogę nazwać pełnoprawną kontynuacją serii, jak już "czwórka" jest dobra tylko pod warunkiem, że zapomnę pod jaką serię jest podpięta**.

Co do klimatu... Klimat dwójki nie poprawił się przez fajny dodatek (co jak co, ale piąty akt jakiś mega-klimatyczny nie był). Podobnie klimat trójki raczej się magicznie nie odmieni. Chodzi tylko o to, żeby sam gameplay się poprawił... no, ale ten temat wisi gdzieś indziej na forum. Ja tylko mówię o tym, że argument "bo D3 jest mniej klimatyczne niż D2" jest zabawny dla mnie ze względu na to, że ludzie mówili dokładnie to samo na temat D2 w stosunku do D1 :)

BTW, jeśli ktoś chce pograć w gry robione bardziej z pasji niż dla zarobku, niech zainteresuje się grami indie. To naprawdę fajne tytuły, niejednokrotnie warte więcej niż niejedna "profesjonalna" gra w tej samej cenie. Popatrzcie choćby na serię Creeper World (ostatnio wyszła trzecia część) - fajna strategia, którą można nawet dopasować do gatunku tower defense, mimo że mocno nietypowego. Albo Rogue Legacy. Albo...

@Blaumro: to jest właśnie to o czym mówię. HoM&M2 i 3 to były gry na tyle różne, że można zrozumieć skąd się to bierze. Ogólnie nie ma problemu do momentu kiedy nie skreślasz innych gier tylko dlatego, że nie mają startu do gry twojej młodości :)

* - patrząc obiektywnie, jest mnóstwo większych, lepszych i ciekawszych tytułów, więc kompletnie nie rozumiem popularności tej gry. Ale kto co lubi.

** - obecnie już nie mam tego problemu bo nieco wydoroślałem. Nie zmienia to faktu że H4 było wielkim rozczarowaniem.

Temat wspomnień zawsze był wałkowany. Prawda jest taka, że kiedyś graliśmy i było to super. Mieliśmy dużo wolnego czasu i kumple w szkole codziennie gadali o tej grze. To było życie! Teraz jednak wszystko przeniosło się na forum i brakuje nam tej interakcji. Bo to właśnie z tego mamy najlepsze wspomnienia.

Do wszystkiego dochodzi jeszcze opinia innych. Przytoczono tutaj Hirołsów cztery. Ta gra jest do bani i powinni ją usunąć! Takie zdanie mają użytkownicy. Ja jednak kocham ją za możliwość grania bohaterem. Prawda jest jednak taka, że posiadanie odmiennego zdania i mówienie głośno, że się podoba czasem skreśla nas towarzysko. Trzeba lansować się na forum i znacznie łatwiej robi się to gdy nasza opinia wpasuje się w klimat społeczności.

Jeśli chodzi o starcie teraz a kiedyś to wybieram teraz. Gry obecnie oferują bardzo dużo ciekawych rozwiązań i wybór jest większy. Mamy duże produkcje i te Indie. Jednak niektórych ludzi to przytłacza. Dlatego wracają do sprawdzonych rozwiązań i narzekają na obecny świat. Wiem, że nie wszyscy. Wiem też, że jest to tylko pewna grupka, ale warta zauważenia.

Kończąc. Temat ten nie pasuje do tego forum. Jesteśmy za słaby w te klocki. To coś co powinno znaleźć się w jakiejś obszernej pracy doktorskiej, która poruszyłaby wszystkie zagadnienia.

Ja się obronię co do mojego krytycznego zdania co do H4. Czekałem jakiś rok czy dwa lata od pierwszych reklam i zapowiedzi tej gry i z wielkim zapałem siadłem do niej. Grałem z wypiekami, potem z nieco mniejszymi, a na koniec wręcz z grymasem na twarzy. System wyboru jednej z dwóch jednostek okazał się jak dla mnie zdecydowanie chybiony, zwłaszcza przy naprawdę śladowej ilości jednostek w porównaniu z poprzedniczką (na to wpływ ma też obcięcie liczby miast). Irytowały mnie jednostki czarujące (goddamn genies!) ze względu na straszną dysproporcję ich ilości i siły zaklęć (zabij, ale tyle lat nie grałem że nie pamiętam). Ale to co mnie irytowało najbardziej... to walczący bohaterowie. Może ze względu na niezniszczalność w późniejszej fazie gry. No i grafika odrzucała - zabiła całą magię z dwóch poprzednich części (o HoM&M1 nie wspominam, bo jej grafika była zbyt archaiczna). Zdanie innych nie ma nic do rzeczy, o czym zresztą świadczy moje stawianie H5 i H3 na równi.

Sam pomysł grania bohaterem podobał mi się. Jednak masz rację. W końcowej fazie gry można było przy armaggedon buildzie biegać samemu po mapie. Wtedy tylko smoki stanowiły problem, który rozwiązywał inny bohater z całą armią.

"...w przeciwieństwie do obecnych..."

Tak oto zdaje się myśleć gros ludzi. Niekoniecznie na naszym forum - jest to bardzo powszechne spojrzenie niektórych osób na gry komputerowe, zwłaszcza jeśli mają jakieś 20+ lat i pamiętają te starsze tytuły. Ba, to raczej nic dziwnego - sam patrzę przez taki pryzmat na niektóre tytuły... dopóki nie uświadomię sobie, że tak naprawdę wcale nie było tak pięknie i różowo, jak wcześniej mi się wydawało.

PoE a Diablo 3, czyli kto jest prawdziwym następcą?

Skąd pomysł na tego arta i jednocześnie pierwszy argument? Przeglądając wieczorową porą nasze wspaniałe forum* trafiłem na dyskusję o tym która z gier jest lepsza - D3 czy PoE. Temat-rzeka. Przeglądam większość postów... i widzę posty, które powtarzają się od dawna - brak klimatu w D3 w porównaniu z D2 i D1, powtarzalne buildy, farma etc. Oczywiście PoE przez te osoby jest stawiane jako ósmy, ba - ósmy, dziewiąty i dziesiąty naraz(!) cud świata. I nagle do głowy wchodzi kilka myśli. Tak więc, po kolei.

Na dzień dobry czytam o tym, jak bardzo D3 zaprzepaściło klimat, który miało D2. I tak sobie myślę, że historia jednak lubi się powtarzać. Część tutejszych osób pewnie o tym nie wie (trochę za mało kresek na karku), ale... dokładnie ten sam argument był wykorzystywany tuż po premierze Diablo 2! Ludzie mieli bardzo za złe tej grze wyjście na powierzchnię, a tereny takie jak pustynie w okolicach Lut Gholein za drastycznie przekolorowane, jak na tak mrocznego poprzednika. Teraz nagle dowiadujemy się, że D2 miało niepowtarzalny klimat. To chwila, jak w końcu sprawa wygląda?

Dobra, weźmy się za powtarzalne buildy, to musi być ten powód dla którego PoE jest lepsiejsze! W końcu w PoE mamy większą swobodę, ale refundów za darmo nie ma! Zupełnie jak we wspaniałym Diablo II! Tylko... Czemu w Diablo II taka amazonka była budowana przez 99% graczy na dwa sposoby - java i bowka (w tym drugim wypadku gracz miał do wyboru jeden z dwóch skilli na multi-target dmg)? Czemu 95% sosek dążyło do noszenia (albo nosiło) Shaco? Czemu przez większość mojego grania nie spotkałem na CBN aski, która miałaby inny build niż trap (o ile w ogóle taka była)? Czemu człowiek nie widywał frenzy baba, spearazon, poison necro czy sosy pod więcej niż jeden żywioł? Co z tym zróżnicowaniem buildów? Ten argument jest kompletną porażką - Diablo II w takim samym stopniu faworyzowało pewne określone buildy! Możliwość budowania się tak jak nam się spodoba i zepsucia postaci była mitem - nikt kto nie chciał spędzać wieków na wbijaniu lvla i farmieniu nie próbował robić jakichś dziwnych buildów. To się po prostu nie opłacało. Koniec, kropka.**

Ach, co do osób gloryfikujących pierwszą część... Wiecie, całkiem obiektywnie patrząc dochodzę do wniosku, że miała ona tylko dwie przewagi nad swoim sequelem. Pierwszym jest przytłaczający, mroczny klimat, zarówno graficznie, jak i dźwiękowo - majstersztyk. Drugim - unikaty, które poza bonusami dawały też różnego rodzaju kary (coś w stylu "+20% life steal, -20str"). Tyle? Tyle. Dokładnie tyle. Nie licząc tych spraw i kilku malutkich niuansów druga część bije poprzedniczkę na głowę - zarówno dynamiką, jak i klasami, dynamiką, questami... wspominałem o dynamice?

Ach, te wspomnienia...

Ale problem ten nie spotyka tylko i wyłącznie tego jednego tytułu. Powiedzcie mi, która część Heroes of Might and Magic jest najlepsza? O, widzę nieśmiały tłumek młodszych (stażem) graczy wskazujących na część piątą, przytłoczoną przez setki fanów "boskiej trójki". No i kilku wariatów opowiadających się za czwórką albo dwójką***. Anyway! Wyżej wspomniane setki są znane z tego, że plują na kolejne części, wzdychając pod nosem nad wspaniałością trzeciej odsłony. A jak ja osobiście to widzę?

HoM&M3 jest dla mnie grą wybitną. Pamiętam tą grę z czasów dzieciństwa (miałem wówczas około 9 lat) - baśniowa, PIĘKNA grafika, wspaniała muzyka i odgłosy, polska wersja językowa, ogólny wypas! Do tej pory mam sentyment i jest to jedyna gra, która od tych 13-14 lat gości na dysku każdego mojego komputera i nigdy z niego nie znika. Należę też do osób, które bez wahania wskazywały (i w sumie nadal wskazują) na czwartą odsłonę jako najgorszą w historii tej serii. Inna sprawa, że jeśli mam wybrać najlepszą część tej serii... waham się między trójką, do której mam ogromny sentyment, a piątką, która w dodatku TotE stała się czymś naprawdę świetnym.

Zanim rozlegną się głosy oburzenia, palenia avatarów z moją podobizną oraz wezwania do krwawego internetowego dżihadu przeciw bluźniercy, musicie sobie uświadomić pewną rzecz - na taką grę jak HoM&M3 wiele osób patrzy przez różowe okulary oraz takie gówna jak WoG [pomijając fakt że go nienawidzę, to nie jest oficjalny dodatek, więc go oleję]. Heroes 5 po drugim dodatku zyskało podobną liczbę miast, większą liczbę jednostek, a wcześniej posiadało jeszcze ciekawszy system skilli czy walki (której jedynym minusem dla mnie jest brak heksów, iech...). Najważniejsze jednak jest to, że do tej pory piątka nie okazała się grą która jest tak kulawa jeśli chodzi o balans! No chyba nikt nie chce mi wmówić, że Necro przy długich grach nie miało przewagi nad innymi? Że przedmioty łączone nie dawały chorej przewagi? Że bywały siedliska, które potrafiły samym istnieniem zadecydować o wyniku meczu? Że części umiejętności człowiek kijem ruszyć nie chciał, a bywały takie które były tak dalece overpowered, że wstyd było z nich korzystać? (*kaszlu*dyplomacja*kaszlu*)

Zresztą, piątka jest dalece bardziej rozbudowana jeśli chodzi o zróżnicowanie miast. O nie, tutaj to wszystko nie zatrzymuje się na tym, że Inferno miało bardzo mało defa, a w mieście zdobywało się głównie zaklęcia ognia i ziemi (w których mistrzostwo było niemal wymagane)! Piątka daje nam osiem różnych systemów dla każdego z miast, o wiele większą liczbę umiejętności pasywnych oraz aktywnych oraz dwa różne ulepszenia jednostek! I powiem to jeszcze raz - jedynym powodem dla którego HoM&M3 tak wysoko stoi w moim rankingu jest to, że znam tą grę od jakichś 13 lat. To niewiele mniej niż wiek połowy naszych userów...

Podsumowanie zmęczonego człowieka

Oczywiście nie uważam że każda nowa część jest lepsza od poprzedniej, nie! Po dziś dzień nóż w kieszeni mi się otwiera (a na klawiaturę pchają się niecenzuralne zwroty) kiedy przypomnę sobie Settlers V****, daleko nie patrząc! Rzecz tylko w tym, że mamy tendencję do gloryfikowania staroci tylko dlatego, że kojarzą nam się z młodością! Naprawdę jestem jedyną osobą, która potrafi włączyć starą, wspaniałą grę, pograć przez chwilę i wyłączyć ją z dziwnym poczuciem że coś nam tu nie gra? Że jednak wspominacie ją jako dużo lepszą, zabawniejszą i w ogóle WOAAAH? Ja miałem tak niejednokrotnie i stwierdziłem że często nie warto odczarowywać sobie jakichś tytułów. Nie dotyczy to wszystkich, oczywiście - gry tak wyjątkowe jak Majesty nadal potrafią wciągnąć jak mało który obecny tytuł, mimo świetnej kontynuacji! Rzecz tylko w tym, że czasami patrząc na coś z perspektywy czasu zauważamy wiele niedociągnięć i niedoróbek. Ja podałem dwa przykłady, które wcisnęły mi się do mojego przemęczonego mózgu i nie potrafiły inaczej z niego wyjść. Podejrzewam że niejeden z was po chwili zastanowienia podałby inne, podobne przykłady z własnego doświadczenia (o ile takowe posiada).

Dobra, czas skończyć z moim narzekaniem - wszak godzina już bardzo późna, a mózg powoli odmawia posłuszeństwa. Mam po prostu krótki apel do tych, którzy wszędzie widzą wspaniałe dawne czasy... przemyślcie czasem swoje zdanie, m'kay? Głupio skreślać coś fajnego i przyjemnego tylko ze względu na to, że nazwa zawiera inną cyferkę niż ta, którą lubimy...*****

* - przynajmniej w porównaniu z tym onetowym.

** - jeśli w powyższym akapicie znajdujesz mnóstwo nieznanych ci słów, to tylko pokazuje jak wygląda twoja wiedza na temat D2 ;)

*** - cóż, "każda potwora..."

**** - dla innych ludzi będzie to Settlers III, od której to części ja rozpocząłem swoją przygodę.

***** - oczywiście dla twórców tytułów żerujących na popularności poprzednich hitów i wypuszczających crapy znajduje się specjalny kocioł w piekle.