"...w przeciwieństwie do obecnych..."
Tak oto zdaje się myśleć gros ludzi. Niekoniecznie na naszym forum - jest to bardzo powszechne spojrzenie niektórych osób na gry komputerowe, zwłaszcza jeśli mają jakieś 20+ lat i pamiętają te starsze tytuły. Ba, to raczej nic dziwnego - sam patrzę przez taki pryzmat na niektóre tytuły... dopóki nie uświadomię sobie, że tak naprawdę wcale nie było tak pięknie i różowo, jak wcześniej mi się wydawało.
PoE a Diablo 3, czyli kto jest prawdziwym następcą?
Skąd pomysł na tego arta i jednocześnie pierwszy argument? Przeglądając wieczorową porą nasze wspaniałe forum* trafiłem na dyskusję o tym która z gier jest lepsza - D3 czy PoE. Temat-rzeka. Przeglądam większość postów... i widzę posty, które powtarzają się od dawna - brak klimatu w D3 w porównaniu z D2 i D1, powtarzalne buildy, farma etc. Oczywiście PoE przez te osoby jest stawiane jako ósmy, ba - ósmy, dziewiąty i dziesiąty naraz(!) cud świata. I nagle do głowy wchodzi kilka myśli. Tak więc, po kolei.
Na dzień dobry czytam o tym, jak bardzo D3 zaprzepaściło klimat, który miało D2. I tak sobie myślę, że historia jednak lubi się powtarzać. Część tutejszych osób pewnie o tym nie wie (trochę za mało kresek na karku), ale... dokładnie ten sam argument był wykorzystywany tuż po premierze Diablo 2! Ludzie mieli bardzo za złe tej grze wyjście na powierzchnię, a tereny takie jak pustynie w okolicach Lut Gholein za drastycznie przekolorowane, jak na tak mrocznego poprzednika. Teraz nagle dowiadujemy się, że D2 miało niepowtarzalny klimat. To chwila, jak w końcu sprawa wygląda?
Dobra, weźmy się za powtarzalne buildy, to musi być ten powód dla którego PoE jest lepsiejsze! W końcu w PoE mamy większą swobodę, ale refundów za darmo nie ma! Zupełnie jak we wspaniałym Diablo II! Tylko... Czemu w Diablo II taka amazonka była budowana przez 99% graczy na dwa sposoby - java i bowka (w tym drugim wypadku gracz miał do wyboru jeden z dwóch skilli na multi-target dmg)? Czemu 95% sosek dążyło do noszenia (albo nosiło) Shaco? Czemu przez większość mojego grania nie spotkałem na CBN aski, która miałaby inny build niż trap (o ile w ogóle taka była)? Czemu człowiek nie widywał frenzy baba, spearazon, poison necro czy sosy pod więcej niż jeden żywioł? Co z tym zróżnicowaniem buildów? Ten argument jest kompletną porażką - Diablo II w takim samym stopniu faworyzowało pewne określone buildy! Możliwość budowania się tak jak nam się spodoba i zepsucia postaci była mitem - nikt kto nie chciał spędzać wieków na wbijaniu lvla i farmieniu nie próbował robić jakichś dziwnych buildów. To się po prostu nie opłacało. Koniec, kropka.**
Ach, co do osób gloryfikujących pierwszą część... Wiecie, całkiem obiektywnie patrząc dochodzę do wniosku, że miała ona tylko dwie przewagi nad swoim sequelem. Pierwszym jest przytłaczający, mroczny klimat, zarówno graficznie, jak i dźwiękowo - majstersztyk. Drugim - unikaty, które poza bonusami dawały też różnego rodzaju kary (coś w stylu "+20% life steal, -20str"). Tyle? Tyle. Dokładnie tyle. Nie licząc tych spraw i kilku malutkich niuansów druga część bije poprzedniczkę na głowę - zarówno dynamiką, jak i klasami, dynamiką, questami... wspominałem o dynamice?
Ach, te wspomnienia...
Ale problem ten nie spotyka tylko i wyłącznie tego jednego tytułu. Powiedzcie mi, która część Heroes of Might and Magic jest najlepsza? O, widzę nieśmiały tłumek młodszych (stażem) graczy wskazujących na część piątą, przytłoczoną przez setki fanów "boskiej trójki". No i kilku wariatów opowiadających się za czwórką albo dwójką***. Anyway! Wyżej wspomniane setki są znane z tego, że plują na kolejne części, wzdychając pod nosem nad wspaniałością trzeciej odsłony. A jak ja osobiście to widzę?
HoM&M3 jest dla mnie grą wybitną. Pamiętam tą grę z czasów dzieciństwa (miałem wówczas około 9 lat) - baśniowa, PIĘKNA grafika, wspaniała muzyka i odgłosy, polska wersja językowa, ogólny wypas! Do tej pory mam sentyment i jest to jedyna gra, która od tych 13-14 lat gości na dysku każdego mojego komputera i nigdy z niego nie znika. Należę też do osób, które bez wahania wskazywały (i w sumie nadal wskazują) na czwartą odsłonę jako najgorszą w historii tej serii. Inna sprawa, że jeśli mam wybrać najlepszą część tej serii... waham się między trójką, do której mam ogromny sentyment, a piątką, która w dodatku TotE stała się czymś naprawdę świetnym.
Zanim rozlegną się głosy oburzenia, palenia avatarów z moją podobizną oraz wezwania do krwawego internetowego dżihadu przeciw bluźniercy, musicie sobie uświadomić pewną rzecz - na taką grę jak HoM&M3 wiele osób patrzy przez różowe okulary oraz takie gówna jak WoG [pomijając fakt że go nienawidzę, to nie jest oficjalny dodatek, więc go oleję]. Heroes 5 po drugim dodatku zyskało podobną liczbę miast, większą liczbę jednostek, a wcześniej posiadało jeszcze ciekawszy system skilli czy walki (której jedynym minusem dla mnie jest brak heksów, iech...). Najważniejsze jednak jest to, że do tej pory piątka nie okazała się grą która jest tak kulawa jeśli chodzi o balans! No chyba nikt nie chce mi wmówić, że Necro przy długich grach nie miało przewagi nad innymi? Że przedmioty łączone nie dawały chorej przewagi? Że bywały siedliska, które potrafiły samym istnieniem zadecydować o wyniku meczu? Że części umiejętności człowiek kijem ruszyć nie chciał, a bywały takie które były tak dalece overpowered, że wstyd było z nich korzystać? (*kaszlu*dyplomacja*kaszlu*)
Zresztą, piątka jest dalece bardziej rozbudowana jeśli chodzi o zróżnicowanie miast. O nie, tutaj to wszystko nie zatrzymuje się na tym, że Inferno miało bardzo mało defa, a w mieście zdobywało się głównie zaklęcia ognia i ziemi (w których mistrzostwo było niemal wymagane)! Piątka daje nam osiem różnych systemów dla każdego z miast, o wiele większą liczbę umiejętności pasywnych oraz aktywnych oraz dwa różne ulepszenia jednostek! I powiem to jeszcze raz - jedynym powodem dla którego HoM&M3 tak wysoko stoi w moim rankingu jest to, że znam tą grę od jakichś 13 lat. To niewiele mniej niż wiek połowy naszych userów...
Podsumowanie zmęczonego człowieka
Oczywiście nie uważam że każda nowa część jest lepsza od poprzedniej, nie! Po dziś dzień nóż w kieszeni mi się otwiera (a na klawiaturę pchają się niecenzuralne zwroty) kiedy przypomnę sobie Settlers V****, daleko nie patrząc! Rzecz tylko w tym, że mamy tendencję do gloryfikowania staroci tylko dlatego, że kojarzą nam się z młodością! Naprawdę jestem jedyną osobą, która potrafi włączyć starą, wspaniałą grę, pograć przez chwilę i wyłączyć ją z dziwnym poczuciem że coś nam tu nie gra? Że jednak wspominacie ją jako dużo lepszą, zabawniejszą i w ogóle WOAAAH? Ja miałem tak niejednokrotnie i stwierdziłem że często nie warto odczarowywać sobie jakichś tytułów. Nie dotyczy to wszystkich, oczywiście - gry tak wyjątkowe jak Majesty nadal potrafią wciągnąć jak mało który obecny tytuł, mimo świetnej kontynuacji! Rzecz tylko w tym, że czasami patrząc na coś z perspektywy czasu zauważamy wiele niedociągnięć i niedoróbek. Ja podałem dwa przykłady, które wcisnęły mi się do mojego przemęczonego mózgu i nie potrafiły inaczej z niego wyjść. Podejrzewam że niejeden z was po chwili zastanowienia podałby inne, podobne przykłady z własnego doświadczenia (o ile takowe posiada).
Dobra, czas skończyć z moim narzekaniem - wszak godzina już bardzo późna, a mózg powoli odmawia posłuszeństwa. Mam po prostu krótki apel do tych, którzy wszędzie widzą wspaniałe dawne czasy... przemyślcie czasem swoje zdanie, m'kay? Głupio skreślać coś fajnego i przyjemnego tylko ze względu na to, że nazwa zawiera inną cyferkę niż ta, którą lubimy...*****
* - przynajmniej w porównaniu z tym onetowym.
** - jeśli w powyższym akapicie znajdujesz mnóstwo nieznanych ci słów, to tylko pokazuje jak wygląda twoja wiedza na temat D2
*** - cóż, "każda potwora..."
**** - dla innych ludzi będzie to Settlers III, od której to części ja rozpocząłem swoją przygodę.
***** - oczywiście dla twórców tytułów żerujących na popularności poprzednich hitów i wypuszczających crapy znajduje się specjalny kocioł w piekle.