Alien Swarm

Jeżeli o tej grze słyszeliście - Left 4 Dead w kosmosie... to dobrze słyszeliście. Alien Swarm to tytuł bardzo niejednolity. Z jednej strony zasypujący nas pokładami grywalności, z drugiej odstraszający liniowością. Z jednej zachęcający przyzwoitą grafiką, z drugiej, odpychający monotonnym designem. "Rój obcych" to gra, którą albo się kocha albo nienawidzi... tylko czerń i biel, ignorując kolor.

W grudniu 2052 roku, kolonię ludzką atakują roje obcych. 4 śmiałków, uzbrojonych po zęby w różnej maści strzelby, pistolety i inne narzędzia masowej zagłady, zostaje wysłana na zainfekowaną planetę w poszukiwaniu niedobitków. Szybko okazuje się, że takowych nie ma. Ktoś musi jednak zniszczyć rój, prawda?

Każdą grę rozpoczynamy u boku 3 (lub mniej) towarzyszy, jako jeden z ósemki dostępnych bohaterów. Wszyscy, podzieleni są na 4 klasy, z których każda ma swoje miejsce w szeregu, i z których każda jest potrzebna. Officer to postać bez specjalnych umiejętności. Do jej zadań na polu walki można zaliczyć chyba tylko masową eksterminację wszelakich mutantów w przy użyciu shotgunów i karabinów maszynowych. Oficerowie są chyba najbardziej uniwersalni, bo dosłownie każdy, bez jakiegokolwiek warsztatu czy samouczków, mógłby wcielić się w tychże i skopać kilka zielonych tyłków ;) Drugą i chyba najważniejszą klasą są technicy. Bez nich, większość misji jest po prostu nie do przejścia. Do ich najważniejszych zalet trzeba zaliczyć hackowanie zabezpieczeń drzwi, platform itp. W większości misji, technik down = mission failed, niestety. Kolejną klasą są tzw. Special Weapons. Jedyni, którzy potrafią dzierżyć potężne karabiny maszynowe, charakteryzują się między innymi możliwością zdobycia bezlitosnego minigun'a. Ich głównym atutem to zdecydowanie siła ognia. W końcu, medycy. Jak sama nazwa wskazuje, wkupią się w łaski każdego żołnierza, gdyż jako jedyni mogą rozstawić leczące miny, niezastąpione na większości map i wysokim poziomie trudności.

No dobra, czas porozwalać kilka zielonych łbów! Najpierw, musimy się naturalnie dołączyć lub stworzyć własną grę (tryb jednoosobowy jest, ale wart jest co najwyżej wspomnienia bo sztuczna inteligencja absolutnie deklasyfikuje ten tryb jako grywalny). I tutaj pojawia się swoisty haczyk. Gra ta boryka się bowiem z tym samym problemem co bliźniaczo podobne L4D. O ile nie gramy ze znajomymi, bądź nie trafimy na grupkę ludzi, która "ogarnia", z zabawy nici. W mig zostaniemy sami, albo to przez egoizm, albo zwykłe niedoświadczenie, lagi losowych towarzyszy lub milion innych czynników. Czy to technik rzuci się w hordę nadchodzących mutantów, czy też medyk, ciosany opóźnieniami swojego starożytnego łącza zostanie w tyle - całą grę musimy zaczynać od początku. Często zdarza się, że do solidnej gry trafimy dopiero po kilku, lub kilkunastu próbach. Tak, wiem, to nie wina twórców. Ale...

ss5ed4a9e439d1a0c8565fc.jpg

Prędzej czy później, uda nam się jednak połączyć, a rozgrywkę zacząć. Alien Swarm bowiem, zachwyca w swojej prostocie. Absolutnie liniowe poziomy, w ferworze walki i dobrej zabawy, stają się zupełnie niezauważalne. Gra sprytnie zasłania wszystkie niedoskonałości nieustanną akcją, której nie powstydził by się nawet jej starszy co-opowy brat, serwując zarazem pokłady grywalności, których wiele party game'ów mogłoby jej tylko pozazdrościć. Autorzy z nawiązką odpłacają za wszystkie nerwy, zagrożone zszarganiem podczas często zmarnowanych prób rozpczęcia rozgrywki.

Alien Swarm to naturalnie nie pusta rozwałka bez końca. Za ukończenie (lub nie) poszczególnych poziomów, dostajemy punkty doświadczenia. Te, niczym w rasowym erpegu, przekładają się na kolejne levele, które z kolei, odblokowują nowe pukawki, akcesoria itp. System ten, wart jest jedynie odnotowania, bo brak jakichkolwiek form świadomej modyfikacji czyni ten moduł jedynie przyjemnym dodatkiem, a nie budulcem jakiejkolwiek grywalnej wartości.

No dobra, chwil kilka należy chyba poświęcić oprawie audiowizualnej. Całą rozgrywkę obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, "kamera" zaś umieszczona jest bodajże pod kątem 60 stopni. Pokaźny teren wokół naszej postaci, mamy więc możliwość obserwować "z lotu ptaka". Nie przeszkadza to absolutnie w budowaniu klimatu. Gęsto rozesłane ścianki, przeszkody i pudła wraz z rzadkimi źródłami światła z powodzeniem spowijają większość metalowych wnętrz w mroku, z którego co rusz wyskakują kolejne monstra żądne jedynie naszej krwi. Poziom grafiki stoi na przyzwoitym poziomie. Próżno wyczekiwać ochów i achów w trakcie oglądania Alien Swarma bo gra niczym nie zachwyca. Ważne jednak, że nie kole w oczy ;)

Muzyka, a właściwie jej brak to element, o dziwo, w ogóle niezauważalny. Cały czas słyszmy albowiem wystrzały karabinów, odgłosy dziurawionych obcych i co jakiś czas okrzyki kompanów proszących o pomoc, lub po prostu ekscytujących się chwilą. Tak jak w przypadku grafiki, jakiekolwiek dźwięki są świetnie wbudowane w rozgrywkę, więc o ile nie przeszkadzają, w ogóle ich nie zauważamy.

ss7cb03cfc18380d42d28ca.jpg

Na końcu, wypada mi powrócić do kilku, mniej lub bardziej ważnych, aspektów samej gry. Po pierwsze, duży plus i ukłon w stronę Valve'a, gdyż Alien Swarm to tytuł całkowicie darmowy! Wymaga jedynie pobrania platformy Steam i rejestracji nań, no i można zacząć pobieranie. Tytuł całkowicie darmowy, nie oznacza jednak braku jakichkolwiek aktualizacji. Po dziś dzień, ukazują się nowe patche usprawniające rozgrywkę i likwidujące nieliczne niedociągnięcia techniczne.

Ponadto, wart odnotowania jest fakt, że Valve bez skrępowania pochwala fanowskie modyfikacje do gry dając do dyspozycji graczy narzędzia do tworzenia własnych map i kampanii, a potem dzielenia się nimi z graczami z całego globu.

Podsumowując, Alien Swarm to kawał dobrej kooperacyjnej strzelanki. Tytuł nie udaje ambitnego, próżno więc szukać w nim nowinek technologicznych, nowatorskiej grafiki czy wciągającej i złożonej fabuły. Nie. Alien Swarm to przede wszystkim gra, która łączy klimat rodem z Dead Space'a z rozgrywką wprost z Left 4 Dead, zasypując gracza pokładami grywalności i zapewniając godziny dobrej zabawy noł-solo.

+ ogromne pokłady grywalności

+ świetny klimat

+ szeroki wachlarz broni i przeciwników

+ całkowicie za darmo!

+ możliwość tworzenia i dzielenia się mapami, modami itp.

+ doskonała alternatywa dla podobnego, lecz nie bezpłatnego, left 4 dead

- mimo wszystko, liniowa rozgrywka

- monotonny design poziomów

- czasami jest problem z przyłączaniem się do gry

Ocena: 8.2

ps.

ehh, zupełnie bez weny dzisiaj. Daje sobie parę dni na zregenerowanie zasobów kreatywności ;)

Super recenzja oby takich więcej :-), gratulacje.

Do niektórych rzeczy można by się przyczepić, ale każdy inaczej postrzega niektóre sprawy. ;) Poza tym recka dobra.

BTW. Ja, ani osoby z którymi gram nie mają problemów z połączeniem się do "solidnej" ani jakiejkolwiek gry. :)

Ta gra jest jedną z najlepszych na Rynku F2P ,przypomina L4D ,ale tutaj są klasy i każda w rozgrywce się liczy :).

Ta gra mnie pozytywnie zaskoczyła. Ściągnąłem ją nie mając nadziei, że będzie dobra, a tu niespodzianka- mimo, że jest to tylko konwencja pewnego moda na silnik Source zasługuje on na uwagę. Moderzy już tworzą nowe kampanie, więc myślę, że jest to gra na długi czas.

Ta gra mnie pozytywnie zaskoczyła. Ściągnąłem ją nie mając nadziei, że będzie dobra, a tu niespodzianka- mimo, że jest to tylko konwencja pewnego moda na silnik Source zasługuje on na uwagę. Moderzy już tworzą nowe kampanie, więc myślę, że jest to gra na długi czas.

Też mi się nie podobała na początku. Ale polecam ją wszystkim. Najciekawsze jest dążenie do wyższych lvli, aby móc używać lepszych broni.

Rajcowałem się nią od pierwszego info na CDA, a więc zassałem, pograłem pare dniu i się znudziło, stworzyłem parę własnych map i to tyle.No ale jak na darmową produkcje gra jest bdb.

@Iraasta

No niestety po osiągnięciu pierwszej promocji resetują się bronie i trzeba na nowo(jest chyba 5 promocji).

A mi tytul zupelnie nie podszedl. Jak dla mnie jest wyssany z emocji i szybko zniknal z mojego twardziela. A sama recka bardzo dobrze napisana, oczywiscie +

U mnie też szybko zniknął z twardziela ale tylko dlatego że miałem formata xD A mi się STEAM'a nie chciało ściągać, a potem te 2 GB >>

Jeżeli o tej grze słyszeliście - Left 4 Dead w kosmosie... to dobrze słyszeliście. Alien Swarm to tytuł bardzo niejednolity. Z jednej strony zasypujący nas pokładami grywalności, z drugiej odstraszający liniowością. Z jednej zachęcający przyzwoitą grafiką, z drugiej, odpychający monotonnym designem. "Rój obcych" to gra, którą albo się kocha albo nienawidzi... tylko czerń i biel, ignorując kolor.

W grudniu 2052 roku, kolonię ludzką atakują roje obcych. 4 śmiałków, uzbrojonych po zęby w różnej maści strzelby, pistolety i inne narzędzia masowej zagłady, zostaje wysłana na zainfekowaną planetę w poszukiwaniu niedobitków. Szybko okazuje się, że takowych nie ma. Ktoś musi jednak zniszczyć rój, prawda?

Każdą grę rozpoczynamy u boku 3 (lub mniej) towarzyszy, jako jeden z ósemki dostępnych bohaterów. Wszyscy, podzieleni są na 4 klasy, z których każda ma swoje miejsce w szeregu, i z których każda jest potrzebna. Officer to postać bez specjalnych umiejętności. Do jej zadań na polu walki można zaliczyć chyba tylko masową eksterminację wszelakich mutantów w przy użyciu shotgunów i karabinów maszynowych. Oficerowie są chyba najbardziej uniwersalni, bo dosłownie każdy, bez jakiegokolwiek warsztatu czy samouczków, mógłby wcielić się w tychże i skopać kilka zielonych tyłków ;) Drugą i chyba najważniejszą klasą są technicy. Bez nich, większość misji jest po prostu nie do przejścia. Do ich najważniejszych zalet trzeba zaliczyć hackowanie zabezpieczeń drzwi, platform itp. W większości misji, technik down = mission failed, niestety. Kolejną klasą są tzw. Special Weapons. Jedyni, którzy potrafią dzierżyć potężne karabiny maszynowe, charakteryzują się między innymi możliwością zdobycia bezlitosnego minigun'a. Ich głównym atutem to zdecydowanie siła ognia. W końcu, medycy. Jak sama nazwa wskazuje, wkupią się w łaski każdego żołnierza, gdyż jako jedyni mogą rozstawić leczące miny, niezastąpione na większości map i wysokim poziomie trudności.

No dobra, czas porozwalać kilka zielonych łbów! Najpierw, musimy się naturalnie dołączyć lub stworzyć własną grę (tryb jednoosobowy jest, ale wart jest co najwyżej wspomnienia bo sztuczna inteligencja absolutnie deklasyfikuje ten tryb jako grywalny). I tutaj pojawia się swoisty haczyk. Gra ta boryka się bowiem z tym samym problemem co bliźniaczo podobne L4D. O ile nie gramy ze znajomymi, bądź nie trafimy na grupkę ludzi, która "ogarnia", z zabawy nici. W mig zostaniemy sami, albo to przez egoizm, albo zwykłe niedoświadczenie, lagi losowych towarzyszy lub milion innych czynników. Czy to technik rzuci się w hordę nadchodzących mutantów, czy też medyk, ciosany opóźnieniami swojego starożytnego łącza zostanie w tyle - całą grę musimy zaczynać od początku. Często zdarza się, że do solidnej gry trafimy dopiero po kilku, lub kilkunastu próbach. Tak, wiem, to nie wina twórców. Ale...

ss5ed4a9e439d1a0c8565fc.jpg

Prędzej czy później, uda nam się jednak połączyć, a rozgrywkę zacząć. Alien Swarm bowiem, zachwyca w swojej prostocie. Absolutnie liniowe poziomy, w ferworze walki i dobrej zabawy, stają się zupełnie niezauważalne. Gra sprytnie zasłania wszystkie niedoskonałości nieustanną akcją, której nie powstydził by się nawet jej starszy co-opowy brat, serwując zarazem pokłady grywalności, których wiele party game'ów mogłoby jej tylko pozazdrościć. Autorzy z nawiązką odpłacają za wszystkie nerwy, zagrożone zszarganiem podczas często zmarnowanych prób rozpczęcia rozgrywki.

Alien Swarm to naturalnie nie pusta rozwałka bez końca. Za ukończenie (lub nie) poszczególnych poziomów, dostajemy punkty doświadczenia. Te, niczym w rasowym erpegu, przekładają się na kolejne levele, które z kolei, odblokowują nowe pukawki, akcesoria itp. System ten, wart jest jedynie odnotowania, bo brak jakichkolwiek form świadomej modyfikacji czyni ten moduł jedynie przyjemnym dodatkiem, a nie budulcem jakiejkolwiek grywalnej wartości.

No dobra, chwil kilka należy chyba poświęcić oprawie audiowizualnej. Całą rozgrywkę obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, "kamera" zaś umieszczona jest bodajże pod kątem 60 stopni. Pokaźny teren wokół naszej postaci, mamy więc możliwość obserwować "z lotu ptaka". Nie przeszkadza to absolutnie w budowaniu klimatu. Gęsto rozesłane ścianki, przeszkody i pudła wraz z rzadkimi źródłami światła z powodzeniem spowijają większość metalowych wnętrz w mroku, z którego co rusz wyskakują kolejne monstra żądne jedynie naszej krwi. Poziom grafiki stoi na przyzwoitym poziomie. Próżno wyczekiwać ochów i achów w trakcie oglądania Alien Swarma bo gra niczym nie zachwyca. Ważne jednak, że nie kole w oczy ;)

Muzyka, a właściwie jej brak to element, o dziwo, w ogóle niezauważalny. Cały czas słyszmy albowiem wystrzały karabinów, odgłosy dziurawionych obcych i co jakiś czas okrzyki kompanów proszących o pomoc, lub po prostu ekscytujących się chwilą. Tak jak w przypadku grafiki, jakiekolwiek dźwięki są świetnie wbudowane w rozgrywkę, więc o ile nie przeszkadzają, w ogóle ich nie zauważamy.

ss7cb03cfc18380d42d28ca.jpg

Na końcu, wypada mi powrócić do kilku, mniej lub bardziej ważnych, aspektów samej gry. Po pierwsze, duży plus i ukłon w stronę Valve'a, gdyż Alien Swarm to tytuł całkowicie darmowy! Wymaga jedynie pobrania platformy Steam i rejestracji nań, no i można zacząć pobieranie. Tytuł całkowicie darmowy, nie oznacza jednak braku jakichkolwiek aktualizacji. Po dziś dzień, ukazują się nowe patche usprawniające rozgrywkę i likwidujące nieliczne niedociągnięcia techniczne.

Ponadto, wart odnotowania jest fakt, że Valve bez skrępowania pochwala fanowskie modyfikacje do gry dając do dyspozycji graczy narzędzia do tworzenia własnych map i kampanii, a potem dzielenia się nimi z graczami z całego globu.

Podsumowując, Alien Swarm to kawał dobrej kooperacyjnej strzelanki. Tytuł nie udaje ambitnego, próżno więc szukać w nim nowinek technologicznych, nowatorskiej grafiki czy wciągającej i złożonej fabuły. Nie. Alien Swarm to przede wszystkim gra, która łączy klimat rodem z Dead Space'a z rozgrywką wprost z Left 4 Dead, zasypując gracza pokładami grywalności i zapewniając godziny dobrej zabawy noł-solo.

+ ogromne pokłady grywalności

+ świetny klimat

+ szeroki wachlarz broni i przeciwników

+ całkowicie za darmo!

+ możliwość tworzenia i dzielenia się mapami, modami itp.

+ doskonała alternatywa dla podobnego, lecz nie bezpłatnego, left 4 dead

- mimo wszystko, liniowa rozgrywka

- monotonny design poziomów

- czasami jest problem z przyłączaniem się do gry

Ocena: 8.2

ps.

ehh, zupełnie bez weny dzisiaj. Daje sobie parę dni na zregenerowanie zasobów kreatywności ;)