Archlord

Na pierwszy rzut oka Archlord to kolejny, azjatycki twór, który niczym nie różni się od swoich braci. Wieczne grindowanie, jakieś tam gildie, PvP – nic bardziej mylnego. Gra ta bowiem, skrywa swoje prawdziwe piękno, które zauważamy dopiero po sporym czasie spędzonym w świecie Chantry.

Archlord to kolejna pozycja, z którą „romansowałem” w przeszłości – nie była to jakaś burzliwa, namiętna miłość, aczkolwiek nie mogę też powiedzieć, żebym spędził w niej mało czasu – od tamtej pory nawet sporo się zmieniło: weszło parę dodatków, świat się powiększył, przedział levelowy zapewne też. Na szczęście to co było „cacy” zostało nie ruszone (przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się być takie jakie było dawniej).

Co tygryski lubią najbardziej?

Pewnie surowe mięso (powiało sucharem, nie?), ja natomiast najbardziej lubię tłuc się z innymi graczami. Dla mnie PvP jest tak ważnym aspektem gry, że mimo iż uważam Vindictusa za jedną z najlepszych gier MMO jakie są teraz na rynku, to i tak zaprzestałem w nią grać z powodu słabego, oj bardzo słabego PvP. W Archlordzie natomiast, starcia między graczami to kwintesencja tej produkcji. Począwszy od zwykłych, znanych już z Lineage 2, szarpanin w stylu PK (myślę, że skrótu „PK” nie trzeba wam przedstawiać), przez starcia między gildiami, skończywszy na przeróżnych turniejach i eventach.

Bitwy między gildiami są uproszczone do tego stopnia, iż nie potrzebujemy wypasionej gildii z mnóstwem ludzi i wysokim levelem. Pamiętam jak jeszcze dawniej grałem, posiadałem własną tylko dlatego, żeby móc organizować sobie bitwy z innymi gildiami na tym samym poziomie. Sprowadzało się to do zagadywania do ich lidera, ustalaniu miejsca i czasu (co by wszyscy zdążyli się zebrać) i zadeklarowania wojny, miód. Potem już była tylko słodziutka rzeź.

Po wygranych walkach gildia oczywiście zdobywa punkciki, dzięki którym wdrapuje się na szczyty rankingu.

293df9g.png

Możliwości kreatora postaci, nie są cudowne, ale wystarczające.

Zacny system, Archlordzie:

No tak, ciężko nie wspomnieć o tym, co czyni tę grę naprawdę wyjątkową. Sława, potęga jednostki w grach MMO to rzecz raczej rzadko spotykana, pamiętam jedynie dwa inne tytuły, które dawały owy „Power” pojedynczemu graczowi: Tibia i Lineage 2. W Tibii mogliśmy stać się sławni i potężni dzięki braku max levela, zawsze przy odrobinie chęci i dużej ilości wolnego czasu mogliśmy zostać tym „proelokoksem” który ma najwyższy poziom na serwerze (co oczywiście dawało jakąś tam władzę, ze względu na dosyć ostry system PvP w Tibii). W Lineage 2 mogło się tak stać za pomocą różnych eventów (nie pamiętam dokładnie jakich, w L2 grałem sporadycznie, czasami krócej, czasami dłużej i raz mi się udało natrafić na taki event), takich jak znalezienie przedmiotu, który losowo pojawiał się na mapie, dzięki czemu dostawaliśmy dosyć spory zastrzyk sił na jakiś czas.

Nie przedłużając moich osobistych wywodów na temat innych gier, wróćmy do Archlorda – tutaj, co jakiś czas organizowana jest seria prób, której przejście i wyeliminowanie rywali zadecyduje o tym, kto zostanie tytułowym Archlordem na serwerze. Jak się domyślacie, sprawa nie jest prosta, dużo ludzi ubiega się o to stanowisko. By brać udział w „wyścigu po koronę” oczywiście musimy spełniać parę wymagań, takich jak posiadanie stanowiska lidera gildii.

Piastowanie stanowiska arcy lorda oczywiście ma swoje zalety (no ba, inaczej nikt by się nie ubiegał o tą ciepłą posadkę). Począwszy od specyficznych umiejętności, których używać może podczas walki, skończywszy na bajerach (np. zmieniając pogodę).

Niespodziankom nie ma końca, jak już się staniemy tytułowym lordem, możemy obdarować pięciu naszych kamratów dodatkowym stanowiskiem, osobistych bodyguardów – co jak się zapewne domyślacie, również niesie za sobą korzyści.

Oczywiście co by słodkości nie było za wiele, koronę można stracić – umierając, naturalnie.

2ln8too.png

Miasto, które dawniej tętniło życiem teraz jest prawie puste. Zapewne przez wpływ dodatków, inne miasta są teraz tymi "głównymi".

Tyle niespodzianek:

Teraz wróćmy do brutalnej rzeczywistości, tak naprawdę poza wyśmienitym PvP i systemem Archlordów, gra ta nie wyróżnia się niczym specjalnym.

Walka, jak to walka w starszych tytułach – wciskanie po kolei określonej rotacji umiejętności na pasku szybkiego dostępu.

Questy są oklepane do bólu, przynieś, zanieś, zabij, znajdź – dodajmy do tego jeszcze fakt, iż w grze nie pojawił się żaden system pomagający w wykonywaniu zadań (coraz częściej występujący w nowszych pozycjach, przyzwyczaja nas do owego systemu). Nie mówię, że to źle, bo jak tak dalej pójdzie i w każdej grze zadania będą tak upraszczane, to nawet w tej sferze życia nawyk czytania zaniknie. Nie zmienia to jednak faktu, że laikowi na początku ciężko będzie się tam odnaleźć.

Jak już o uproszczeniach piszę, to wspomnę także o możliwości wystawiania przedmiotów na aukcję, z poziomu plecaka. No dla mnie bomba, nie tracimy czasu na wracanie się do miasta co piętnaście minut bo mamy pełny ekwipunek, tylko wrzucamy sobie od razu na „miejscówce” do grindowania. Oczywiście do samego domu aukcyjnego dostęp mamy tylko od NPCa, dlatego nie za bardzo możemy ustalić wartość przedmiotu, który wystawiamy, ale zawsze możemy ustawić cenę „na oko”.

Jak to się prezentuje:

Jak na swoje lata, nawet nawet. Nie mówię tu o cudownej grafice –bo nie oszukujmy się, takiej Archlord nie posiada, jest znośna i tylko znośna. Bardziej chciałem nawiązać do ścieżki dźwiękowej – jako ważny dla mnie aspekt, pod tym względem owy tytuł nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest niesamowicie różnorodna, każde miejsce, które różni się scenerią odbiega od innych również muzycznie. Już nawet nie wspominam o tym, że „kawałki”, które przyjdzie wam usłyszeć podczas pobytu w świecie Archlorda, jest wykonana bardzo dobrze.

2ufr1hz.png

Kolorowo, w sam raz na rzeź między gildiami. ; )

Reasumując:

Archlord, to gra, która z początku może odrzucić mniej cierpliwych, doświadczonych graczy. Nie, nie urzeknie Cię swoim pięknem, efektami i bajerami – ma w sobie to co, czym starsi gracze byli oczarowani, grając w pierwsze tytuły MMORPG. Wyśmienite PvP, trochę kulejące PvE i system Archlordów – tak w skrócie można określić to, co oferuje nam recenzowany tytuł. Niestety, poza paroma fajnymi rozwiązaniami, to wciąż stary MMORPG, który nie wnosił zbyt wiele nowego na przestrzeni lat swojej egzystencji. Miejmy nadzieję, że zmieni to zbliżający się sequel.

4/6

Za to, że się tak ładnie starzeje ; )

Tak myślę zagrać w Archlorda czy w Mu na prywacie hmm

Odpadlem po 3 godzinach durnego zabijania mobow.

Odpadlem po 3 godzinach durnego zabijania mobow.

I to jest najwiekszy minus tych wszystkich "super" gierek F2P, pokroju Cabala, Allodsa, czy właśnie Archlord'a, na początku są beznadziejnie nudne i odrzucają, a po dośc długim czasie gry jest tylko nieco lepiej.

Nie mam sily grindowac przez 1000 godzin, aby potem zaczac "prawdziwa" zabawe. To dobre dla robotow, nie ludzi.

Sam już od dawna mam takie zdanie, gra powinna wciągnąć od samego początku, a jeżeli tego nie robi, to sama sobie strzela w kolano. Bo po co ja, zwykły gracz, mam się męczyć, nie wiem ile czasu, by czerpać przyjemność z gry? Masochistą jeszcze nie jestem.

@Down - nie wiem czy sie smiac, czy plakac...

Haha! Godzina dodania recenzji 00:00 to mnie rozbawiło :D Ja czasem bywam masochistą i zachowuję się jak robot. Najpierw mam pełną świadomość, gram sobie te 2-3 godziny, gdy widzę, że początek jest o kant d*py, a dalsza gra będzie super, to programuję się, ustawiam śwaidomość na najniższą możliwą i expię. Nawet nie wiem kiedy mi te 5h zleci, ale wykonuję wszystko poprawnie. Jeżeli interesujecie się odmiennymi stanami świadomości, to wam się to uda. Przy grze nie będziecie odczuwać złości, frustracji i innych negatywnych emocji, gwarantuję wam to :)

PS: Tak, napisałem to na serio.

Gra wygląda ciekawie.

Na pierwszy rzut oka Archlord to kolejny, azjatycki twór, który niczym nie różni się od swoich braci. Wieczne grindowanie, jakieś tam gildie, PvP – nic bardziej mylnego. Gra ta bowiem, skrywa swoje prawdziwe piękno, które zauważamy dopiero po sporym czasie spędzonym w świecie Chantry.

Archlord to kolejna pozycja, z którą „romansowałem” w przeszłości – nie była to jakaś burzliwa, namiętna miłość, aczkolwiek nie mogę też powiedzieć, żebym spędził w niej mało czasu – od tamtej pory nawet sporo się zmieniło: weszło parę dodatków, świat się powiększył, przedział levelowy zapewne też. Na szczęście to co było „cacy” zostało nie ruszone (przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się być takie jakie było dawniej).

Co tygryski lubią najbardziej?

Pewnie surowe mięso (powiało sucharem, nie?), ja natomiast najbardziej lubię tłuc się z innymi graczami. Dla mnie PvP jest tak ważnym aspektem gry, że mimo iż uważam Vindictusa za jedną z najlepszych gier MMO jakie są teraz na rynku, to i tak zaprzestałem w nią grać z powodu słabego, oj bardzo słabego PvP. W Archlordzie natomiast, starcia między graczami to kwintesencja tej produkcji. Począwszy od zwykłych, znanych już z Lineage 2, szarpanin w stylu PK (myślę, że skrótu „PK” nie trzeba wam przedstawiać), przez starcia między gildiami, skończywszy na przeróżnych turniejach i eventach.

Bitwy między gildiami są uproszczone do tego stopnia, iż nie potrzebujemy wypasionej gildii z mnóstwem ludzi i wysokim levelem. Pamiętam jak jeszcze dawniej grałem, posiadałem własną tylko dlatego, żeby móc organizować sobie bitwy z innymi gildiami na tym samym poziomie. Sprowadzało się to do zagadywania do ich lidera, ustalaniu miejsca i czasu (co by wszyscy zdążyli się zebrać) i zadeklarowania wojny, miód. Potem już była tylko słodziutka rzeź.

Po wygranych walkach gildia oczywiście zdobywa punkciki, dzięki którym wdrapuje się na szczyty rankingu.

293df9g.png

Możliwości kreatora postaci, nie są cudowne, ale wystarczające.

Zacny system, Archlordzie:

No tak, ciężko nie wspomnieć o tym, co czyni tę grę naprawdę wyjątkową. Sława, potęga jednostki w grach MMO to rzecz raczej rzadko spotykana, pamiętam jedynie dwa inne tytuły, które dawały owy „Power” pojedynczemu graczowi: Tibia i Lineage 2. W Tibii mogliśmy stać się sławni i potężni dzięki braku max levela, zawsze przy odrobinie chęci i dużej ilości wolnego czasu mogliśmy zostać tym „proelokoksem” który ma najwyższy poziom na serwerze (co oczywiście dawało jakąś tam władzę, ze względu na dosyć ostry system PvP w Tibii). W Lineage 2 mogło się tak stać za pomocą różnych eventów (nie pamiętam dokładnie jakich, w L2 grałem sporadycznie, czasami krócej, czasami dłużej i raz mi się udało natrafić na taki event), takich jak znalezienie przedmiotu, który losowo pojawiał się na mapie, dzięki czemu dostawaliśmy dosyć spory zastrzyk sił na jakiś czas.

Nie przedłużając moich osobistych wywodów na temat innych gier, wróćmy do Archlorda – tutaj, co jakiś czas organizowana jest seria prób, której przejście i wyeliminowanie rywali zadecyduje o tym, kto zostanie tytułowym Archlordem na serwerze. Jak się domyślacie, sprawa nie jest prosta, dużo ludzi ubiega się o to stanowisko. By brać udział w „wyścigu po koronę” oczywiście musimy spełniać parę wymagań, takich jak posiadanie stanowiska lidera gildii.

Piastowanie stanowiska arcy lorda oczywiście ma swoje zalety (no ba, inaczej nikt by się nie ubiegał o tą ciepłą posadkę). Począwszy od specyficznych umiejętności, których używać może podczas walki, skończywszy na bajerach (np. zmieniając pogodę).

Niespodziankom nie ma końca, jak już się staniemy tytułowym lordem, możemy obdarować pięciu naszych kamratów dodatkowym stanowiskiem, osobistych bodyguardów – co jak się zapewne domyślacie, również niesie za sobą korzyści.

Oczywiście co by słodkości nie było za wiele, koronę można stracić – umierając, naturalnie.

2ln8too.png

Miasto, które dawniej tętniło życiem teraz jest prawie puste. Zapewne przez wpływ dodatków, inne miasta są teraz tymi "głównymi".

Tyle niespodzianek:

Teraz wróćmy do brutalnej rzeczywistości, tak naprawdę poza wyśmienitym PvP i systemem Archlordów, gra ta nie wyróżnia się niczym specjalnym.

Walka, jak to walka w starszych tytułach – wciskanie po kolei określonej rotacji umiejętności na pasku szybkiego dostępu.

Questy są oklepane do bólu, przynieś, zanieś, zabij, znajdź – dodajmy do tego jeszcze fakt, iż w grze nie pojawił się żaden system pomagający w wykonywaniu zadań (coraz częściej występujący w nowszych pozycjach, przyzwyczaja nas do owego systemu). Nie mówię, że to źle, bo jak tak dalej pójdzie i w każdej grze zadania będą tak upraszczane, to nawet w tej sferze życia nawyk czytania zaniknie. Nie zmienia to jednak faktu, że laikowi na początku ciężko będzie się tam odnaleźć.

Jak już o uproszczeniach piszę, to wspomnę także o możliwości wystawiania przedmiotów na aukcję, z poziomu plecaka. No dla mnie bomba, nie tracimy czasu na wracanie się do miasta co piętnaście minut bo mamy pełny ekwipunek, tylko wrzucamy sobie od razu na „miejscówce” do grindowania. Oczywiście do samego domu aukcyjnego dostęp mamy tylko od NPCa, dlatego nie za bardzo możemy ustalić wartość przedmiotu, który wystawiamy, ale zawsze możemy ustawić cenę „na oko”.

Jak to się prezentuje:

Jak na swoje lata, nawet nawet. Nie mówię tu o cudownej grafice –bo nie oszukujmy się, takiej Archlord nie posiada, jest znośna i tylko znośna. Bardziej chciałem nawiązać do ścieżki dźwiękowej – jako ważny dla mnie aspekt, pod tym względem owy tytuł nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest niesamowicie różnorodna, każde miejsce, które różni się scenerią odbiega od innych również muzycznie. Już nawet nie wspominam o tym, że „kawałki”, które przyjdzie wam usłyszeć podczas pobytu w świecie Archlorda, jest wykonana bardzo dobrze.

2ufr1hz.png

Kolorowo, w sam raz na rzeź między gildiami. ; )

Reasumując:

Archlord, to gra, która z początku może odrzucić mniej cierpliwych, doświadczonych graczy. Nie, nie urzeknie Cię swoim pięknem, efektami i bajerami – ma w sobie to co, czym starsi gracze byli oczarowani, grając w pierwsze tytuły MMORPG. Wyśmienite PvP, trochę kulejące PvE i system Archlordów – tak w skrócie można określić to, co oferuje nam recenzowany tytuł. Niestety, poza paroma fajnymi rozwiązaniami, to wciąż stary MMORPG, który nie wnosił zbyt wiele nowego na przestrzeni lat swojej egzystencji. Miejmy nadzieję, że zmieni to zbliżający się sequel.

4/6

Za to, że się tak ładnie starzeje ; )