Company of Heroes Online - Recenzja

companyofheroes.jpg

Od zawsze interesowały mnie ciekawe i oryginalne gry MMO. Produkcje w których potrzebny jest pomysł i wykonanie, dorównujące myśli idącej za innowacją. II wojna światowa i massively multiplayer online? Czemu nie. Szary świat bicia potworków w zbroi, czy za pomocą magii w końcu się nudzi. Właśnie w tym momencie do walki wkraczają gry przenoszące nas w zupełnie inne realia. Takim wynalazkiem jest dzieło znanego amerykańskiego wydawcy THQ. Chciałbym uprzedzić, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z serią Company of Heroes. Ktoś tam kiedyś polecał, ale chyba nie miałem czasu, nie chciało mi się, bądź mój wehikuł czasu by go nie uniósł. Jest to moja pierwsza recenzja gry z którą nigdy wcześniej się nie spotkałem. Napisałem o tym, ponieważ chciałbym uniknąć komentarzy w stylu „Nowe rozwiązanie?! Przecież było to w poprzednich częściach!”. Zrozum, po prostu ocenię tą grę na tle innych MMO. Dobra żołnierze, broń odbezpieczona? Hełm na głowie?! Super, ruszajmy na pole walki..!

Szeregowiec z lupą- czyli nowicjusz na polu bitwy.

Przejdźmy do początku. Dostępu do głównej strony gry strzeże panel w którym musimy podać swój wiek, sugeruję nam, że nie wszyscy mogą w tą grę grać. Dokładnie rzecz ujmując, wyłącznie osoby które przekroczyły próg 18 lat. Strona utrzymana w szarych barwach i ilustracjach nawiązujących do II wojny, spełnia swoją rolę. Gdy dostaniemy się w końcu do programu dzięki któremu pobierzemy wszelkie możliwe aktualizacje, czeka nas.. czekanie. Gra waży sporo, przeszło 7 gb. Ta liczba pewnie odstraszyła odsetek potencjalnych graczy. Ceną takiego rozmiaru będą wynalazki o których zaraz napiszę.

Pierwszą decyzję jaką podejmiemy jest wygląd i przynależność dowódcy naszych wojsk. Wybór pomiędzy Amerykanami a Niemcami nie powinien zaskakiwać. Ciekawiej się robi po chwili, ponieważ wybieramy spośród trzech dostępnych taktyk w jakich będzie się specjalizował nasz generał. Żeby pokazać jak ważnym wyborem jest dobranie odpowiedniej strategii, przygotowano specjalne filmiki, w których zademonstrowane są w skrócie obie nację i wszystkie sześć sposobów na prowadzenie wojny. Ja miałem spory dylemat, dlatego stworzyłem postać o każdej specjalizacji. Kwestia wyglądu została potraktowana bardzo pobieżnie. Mamy kilka elementów twarzy, włosów, koloru skóry i oczu. Nie jest ich wiele, na dodatek u obu stron opcję są identyczne. Kiedyś byłoby to urozmaicenie na wielką skalę- dziś mała ilość wyboru, może być tylko powodem do narzekań. Chciałbym nadmienić, że są to zmiany wyłącznie estetyczne, nie mające żadnego wpływu na toczone przez nas boję. Jako młody, niezapoznany z serią kompanii braci rekrut, zostałem poinformowany, iż mogę dowiedzieć się jak grać, z przygotowanych specjalnie do tego celu szkoleń. Sądzę, że najbardziej nieporęczni w dziedzinie strategii, zrozumieliby za ich pomocą podstawowe mechanizmy gry. Niestety tu spotkał mnie problem. Po ukończeniu jednego z zadań treningowych, dowiadujemy się o dodatkowych właściwościach pewnych klas i naglę chmurki z podpowiedziami zamarzają, co za tym idzie, nie da się nic zrobić. Całe szczęście, gdy wybrałem opcję rzekomego zrezygnowania z misji, to zapisała się jako zaliczona. Kolejna rzecz która nie zbyt mnie ucieszyła to fakt, że ilekroć stworzymy nową postać, to z założenia nie musi ona przechodzić poradników, jednak jeśli chce zdobyć dodatkowe przedmioty/postacie, powinna przejść mozolne i nudne (za szóstym razem) zadania treningowe.

Powyżej oddaje do waszej dyspozycji ów filmiki.

Drzewka i drzewka.

Jeżeli dbając o to by nasz dowódca był przystojny, odnieśliśmy wrażenie małej ilości wyborów, o tyle przy rozwijaniu jego umiejętności sytuacja zmienia się i to bardzo. Każda z wybranych strateg ma ponad 8 cech wpływających na pole bitwy, gdzie może być rozwijana w drzewku. Wraz z poziomami zdobywamy następne zdolności, więc dobranie ich odpowiednio staje się częścią ułożenia strategii. Jeśli wydaje nam się, że jest tego dużo, to musimy wziąć pod uwagę jeszcze parę czynników mających wpływ na nasze jednostki. Posiadamy centrum dowodzenia, do którego przydzielamy przedmioty i bohaterów. Przedmioty wpływają na skuteczność danej jednostki, zaś bohaterowie to postacie (bądź pojazdy) z ulepszonymi statystykami. Jak się domyśleć można, takie zabawki znajdziemy w ofertach kochanego i uwielbianego item shop’u. Zastosowano tu system który osobiście lubię. Gracze z lekką dozą szczęścia i upartości mają szansę zdobyć ów „artefakty”. Wydarzenia w grze, jak i wykonywanie misji mogą zaowocować nagrodą w takiej właśnie postaci. Jest jeszcze jedna rzecz, na którą zwracam uwagę. Wzmacniając pancerz naszego czołgu, w grze widać że jest on ulepszany również wizualnie. Takie rozwiązania cieszą oko i sprawiają że chociaż w małym stopniu identyfikujemy się z naszymi sługami.

Uwaga! Granat!!

Kojażysz Warhammer’a 40k Down of War? Takie miałem pierwsze skojarzenie zaglądając w zakamarki interfejsu. To byłoby logiczne, ponieważ firma THQ zawarła stosunkowo dawno współpracę z inną marką jaką jest Games Workshop. Bez rewolucji; przejrzystość, prostota i intuicyjna obsługa, to trzy elementy charakteryzujące ten system. Z początku miałem problem ze znalezieniem menu, jednak to dlatego, że przyzwyczaiłem się, iż jest przypisany pod klawisz ESC. W tym przypadku nie skutkował, jednak dojrzałem mały prostokącik w prawym górnym rogu. Samo menu jest przejrzyste na tyle, by potencjalny gracz nie miał problemu ze zmianą ustawień. Sterowanie również nie zostało natchnione jakimś nowym pomysłem, może to i lepiej. Przyzwyczajenie do innych tytułów sprawia, że często korzystamy z tych samych nawyków, nie zawsze wprowadzenie nowych zasad opanowania gry jest dobrym rozwiązaniem. Można to nazwać pójściem na łatwiznę, ale przecież MMO ma być dla ogółu, ludzi na całym świecie. Skoro dany sposób kontroli jest intuicyjny i łatwy do przyswojenia, to po co z niego rezygnować? No dobrze, starczy tych dygresji. W końcu jesteśmy na polu bitwy. Czuć to doskonale, silnik graficzny radzi sobie świetnie, prezentując na ekranie wszelakie eksplozje, detonacje, wyburzanie obiektów, czy zrywanie kabli wysokiego napięcia. Bardzo ucieszył moje oko, ponieważ czuć, że sceneria żyje a my mamy wpływ na to kiedy to życie się skończy. Niby szczegóły, ale właśnie na nie lubię zwracać uwagę. Drobiazgi takie jak dziury po ostrzale artylerii, lub wraki po zniszczonych jednostkach. Wszystko to zostaję na polu bitwy do końca, by to podkreślić, twórcy dali nam nawet opcję, pozwalającą obejrzeć (po skończeniu danego meczu) pobojowisko, jakie stworzyli nasi chłopcy. Tekstury na najwyższych (ultra) ustawieniach naprawdę ładnie wyglądają, pogłębiają klimat walk o przetrwanie na froncie zachodnim. Efekty świetlne również nie są najgorszej jakości, jednak nie przykuwały za często mojej uwagi. Być może to dlatego, że zamiast patrzeć na lufę czołgu, wolałem obserwować jakie konsekwencje poniesie cel. Czy to co widzimy na ekranie, jest tym co widziałby żołnierz w rzucony w wir walk tamtych czasów? Owszem, dokładnie odwzorowane pojazdy, mundury, czy bronie. Gdy przybliżymy ciut za blisko, tekstury uświadamiają jednak, że jest to gra RTS i powinno się ją oglądać z góry. Grafika grafiką, lecz na polu bitwy są ludzie. Nasi żołnierze przedzierający się pod ogniem karabinów maszynowych, osłaniający się nawzajem, bądź sami szukający schronienia za wrakiem zniszczonego przed chwilą tygrysa. Budzi to w graczu nieświadomą chęć obserwowania przeciwnika i zachęca go by rzucił mu jakąś kłodę pod nogi, tylko po to by przyjrzeć się, jak poradzi sobie z nowym problemem. Bywają sytuacje, w których nasi żołnierze troszkę się pomylą. Podczas wskazania miejsca do ukrycia, potrafią wyjść przed osłonę, aniżeli skryć się za nią. Jednak są to sytuacje rzadkie i chyba w większości zawiniło moje oko, lecz czasem widać dosadny brak pomysłu na następny ruch. W zasadzie, to nie oni mają myśleć, tylko w miarę możliwości realizować nasze polecenia. Gdy dajemy im sugestię, starają się zrobić co w ich mocy by wypełnić powierzone zadania. Wachlarz jakim możemy zaskoczyć oponenta jest spory. Rzucić w jego stronę granat, bądź sprawić by w naszej drużynie pojawił się ktoś posiadający pancerfaust. Wszystkie te operacje, wymagające odpowiedniej taktyki i wyczucia chwili składają się na jeden mechanizm. Może to przypominać po części zabawę w kamień, papier i nożyce. Z tą różnicą, że tu możemy to połączyć i wpłynąć w różny sposób na efekt działania. Wadą zastosowań takiego sytemu jest zazwyczaj złe zoptymalizowanie jednostek. Na szczęście twórcy bardzo dobrze z balansowali jednostki. Za to wielki plus, ponieważ wiele gier nie miało u mnie szans, właśnie przez zły i nie logiczny balans. Żeby nie było, Amerykanie nie różnią się od Niemców tylko akcentem. Posiadają słabsze, tańsze, przez to liczniejsze jednostki. Po drugiej stronie sprawa wygląda odwrotnie. Niemcy są lepiej wyszkoleni, przez co drożsi, w efekcie mniej liczni. Taktyka, przewidywanie przeciwnika i jednostki. Trzy czynniki mające największy wpływ na wynik danej potyczki.

Wojnę, wojnę słyszę!

Jak mój zmysł słuchu postrzegł co daje z siebie kompania? Jakość dźwięku jak na prawie darmowe MMO jest naprawdę dobra. Muzyka jakoś nie zachęciła mnie do poszukiwań jej w różnych źródłach i odsłuchiwania po nocach, lecz na pewno nie przeszkadza. Jak powiedział kiedyś pewien facet, najlepsza muzyka(filmowa) to ta której nie słychać. W tym przypadku jest podobnie. Czasem przeleci jakaś nuta, uświadamiająca nas w jakich realiach przyszło nam walczyć. Zaś co mówi nam otoczenie? Mówi sporo, zwłaszcza podczas wzmożonych walk. Nasi wojownicy proszą o wsparcie, wydają sami sobie polecenia, uwagi lub inne instrukcje. Niby nic nowego, bo już to słyszeliśmy, jednak ja jestem w pełni zadowolony. Znalazłem mały mankament do którego przyczepiłem się już na samym początku pierwszych rozgrywek. Nie trzeba być wyrafinowanym kustoszem muzeum wojskowości, by kojarzyć efekt wystrzelenia amunicji w słynnym M1 Garand. Wyskakująca komora na amunicje, wydawała bardzo charakterystyczny dźwięk. Tego dźwięku nie ma, został zastąpiony jakimś efektem dającym nam do zrozumienia że karabin jest przeładowany. Taki mały szczególik, a czepiam się ponieważ na nic innego nie mogę narzekać. Pociski uderzające w pancerze czołgów, świt kul, huk, warkot silników, echo wystrzałów, trawienia w żywe cele. Jestem wielkim fanatykiem dźwięków i zawsze zwracam na nie uwagę. Jak na taką grę, twórcy spisali się znakomicie.

Samemu na polu bitwy

W skład wielkiej paczki (jaką jest przypominam przeszło 7gb danych) sporą część zajmują bez wątpienia zadania. Jak widać, gracz ma możliwość wzięcia spraw w swoje ręce i wyruszenie na misje odwzorowujące inwazję Normandii. Od samego początku do jej końca, każda misja jest poprzedzana, przeplatana i wykańczana świetnymi przerywnikami. Choć grafika nie pozwala nam cieszyć się w stu procentach tym co ukazują ów scenki, to jednak mi się bardzo podobały. Nadają jeszcze większą dynamikę grze. Zadania zorganizowane są dobrze, tak samo jak przygotowane filmiki wprowadzające w realia danej części kampanii, naprawdę zachęcają do gry. Sądzę że to właśnie one zajmują najwięcej danych na naszym dysku, lecz mogę się mylić. Przecież jest jeszcze dużo grafiki i sam silnik na pewno też odbił sie na dysku. Wracając do misji, jest ich ponad 15. Więc w wolnym czasie mamy okazje do zdobycia cennego doświadczenia, oraz poznania jak przebiegały walki w północnej Francji z „góry”. Taki krok w grach MMO to naprawdę rzadkość. Jest świetnie, ale.. No właśnie ja mam jedno ale. W kampanii towarzyszymy wyłącznie aliantom. To chyba jej jedyny minus jaki odczułem, ponieważ osobiście wybrałem grę przeciwną stroną konfliktu. Co za tym idzie, zwrot „wziąć sprawy w swoje ręce” lekko traci na wartości. Sądzę, że z drugiej strony byłoby to trudne dla twórców gry. Ze względu na przygotowanie nowych scenariuszy, opartych wyłącznie na pytaniu :„ co by było jeżeli inwazja na plaże Omaha (i nie tylko) się nie powiodła?”. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być wrzucenie nas w środek walk w Normandii, lecz to tylko taka moja sugestia. W każdym razie, misje dla jednego gracza są, mają się dobrze i jest ich dużo.

Gracz czy klient?

Twórcy gry zaskoczyli mnie niemal maksymalnie. Potraktowali gracza niepłacącego, niemal na równi z klientem. Kimś kto nie tylko umie pochwalić produkt, ale także robi to w ogólno dostępnej walucie. Również mile zaskoczyłem się odpalając grę i widząc kanał czatowy do którego zostałem automatycznie przydzielony, o wdzięcznej nazwie „Warszawa”. Jak widać jest też miejsce dla polskiej społeczności i mały gest w stronę naszych graczy może zostać bardzo ciepło przyjęty. Może kiedyś doczekamy się polskiego tłumaczenia? Co będzie dalej z grą? Dorobili się i rzucą ją w kąt? Wątpię, projekt jest cały czas rozwijany. Nowe mapy, aktualizacje to część świadcząca o zainteresowaniu się graczem. Mimo podstawowych trybów rozgrywki, ciekawych misji, dodano także tryb w którym mierzymy się z danym przeciwnikiem o nagrody za które musielibyśmy zapłacić realną kasą. Tak prawdę mówiąc, to chyba jedno z najlepszych RTS’ów jakie miałem okazje zobaczyć, zbadać i opisać. Bitwy to naprawdę bitwy, odczuwamy stratę każdego żołnierza, terenu, budynku. Ponieważ każdy nasz ruch to inwestycja. Zarówno cennego czasu, punktów jak i naszych jednostek. Czujemy wojnę i odpowiedzialność swoich wyborów. Nie wiele gier daję takie emocje swoim graczom. Mamy szansę trzymać na dyskach produkt który przygotowano z naprawdę dużą dbałością o rozrywkę i symulację. W który naprawdę się gra i cieszy z tego. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ja skakałem z radości pokonując gracza o 11 poziomów większego ode mnie... Reasumując. Wyciągnąć można wniosek, że projekt jest w wersji finalnej, to moim skromnym zdaniem, ma dopiero potencjał stać się gigantem. Nie pozostaje mi nic innego niż pogratulować twórcom Company of Heroes Online i życzyć im powodzenia.

Plusy

-Grafika

-Demolka otoczenia

-Kampania dla jednego gracza

-Dobry balans!

-Dużo umiejętności

-To wciąż MMO!

Minusy

-Czasem AI się poplącze

-Kampania wyłącznie aliancka

-Jeżeli nie reagujemy szybko, możemy mieć problem

-Pomniejsze bugi

Ocena:

[2+/3]

Screeny:

jeśli chodzi o kampanie singla to gra jest wyśmienita : ) gj btw.

Recenzja dobra. W samą grę grałem, w sumie może być, ale nieco razi dość mocna przewaga płacących.

Naprawdę dobra recenzja, gratulacje. Szkoda że na moim wraku nie mam szans nawet na odpalenie gry >.< Pozatym z takich gier ciągło mnie jak miałem 10 lat (MoH pierwszy na ps1 odpaliłem :D) a potem nic ciekawego nie wyszło.

Naprawdę dobra recenzja, gratulacje. Szkoda że na moim wraku nie mam szans nawet na odpalenie gry >.< Pozatym z takich gier ciągło mnie jak miałem 10 lat (MoH pierwszy na ps1 odpaliłem ) a potem nic ciekawego nie wyszło.

Tyle ze CoH to nie jest fps.

No to powiem tak, nie lubię klimatów broni palnej itp ;p

Mac70 gdzie ty tam masz przewagę płacących?Poza tym ze mogą kupić karty za coho cash to nie maja nic więcej,a żeby kupić te karty najpierw muszą i tak lvl nabić ;)

companyofheroes.jpg

Od zawsze interesowały mnie ciekawe i oryginalne gry MMO. Produkcje w których potrzebny jest pomysł i wykonanie, dorównujące myśli idącej za innowacją. II wojna światowa i massively multiplayer online? Czemu nie. Szary świat bicia potworków w zbroi, czy za pomocą magii w końcu się nudzi. Właśnie w tym momencie do walki wkraczają gry przenoszące nas w zupełnie inne realia. Takim wynalazkiem jest dzieło znanego amerykańskiego wydawcy THQ. Chciałbym uprzedzić, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z serią Company of Heroes. Ktoś tam kiedyś polecał, ale chyba nie miałem czasu, nie chciało mi się, bądź mój wehikuł czasu by go nie uniósł. Jest to moja pierwsza recenzja gry z którą nigdy wcześniej się nie spotkałem. Napisałem o tym, ponieważ chciałbym uniknąć komentarzy w stylu „Nowe rozwiązanie?! Przecież było to w poprzednich częściach!”. Zrozum, po prostu ocenię tą grę na tle innych MMO. Dobra żołnierze, broń odbezpieczona? Hełm na głowie?! Super, ruszajmy na pole walki..!

Szeregowiec z lupą- czyli nowicjusz na polu bitwy.

Przejdźmy do początku. Dostępu do głównej strony gry strzeże panel w którym musimy podać swój wiek, sugeruję nam, że nie wszyscy mogą w tą grę grać. Dokładnie rzecz ujmując, wyłącznie osoby które przekroczyły próg 18 lat. Strona utrzymana w szarych barwach i ilustracjach nawiązujących do II wojny, spełnia swoją rolę. Gdy dostaniemy się w końcu do programu dzięki któremu pobierzemy wszelkie możliwe aktualizacje, czeka nas.. czekanie. Gra waży sporo, przeszło 7 gb. Ta liczba pewnie odstraszyła odsetek potencjalnych graczy. Ceną takiego rozmiaru będą wynalazki o których zaraz napiszę.

Pierwszą decyzję jaką podejmiemy jest wygląd i przynależność dowódcy naszych wojsk. Wybór pomiędzy Amerykanami a Niemcami nie powinien zaskakiwać. Ciekawiej się robi po chwili, ponieważ wybieramy spośród trzech dostępnych taktyk w jakich będzie się specjalizował nasz generał. Żeby pokazać jak ważnym wyborem jest dobranie odpowiedniej strategii, przygotowano specjalne filmiki, w których zademonstrowane są w skrócie obie nację i wszystkie sześć sposobów na prowadzenie wojny. Ja miałem spory dylemat, dlatego stworzyłem postać o każdej specjalizacji. Kwestia wyglądu została potraktowana bardzo pobieżnie. Mamy kilka elementów twarzy, włosów, koloru skóry i oczu. Nie jest ich wiele, na dodatek u obu stron opcję są identyczne. Kiedyś byłoby to urozmaicenie na wielką skalę- dziś mała ilość wyboru, może być tylko powodem do narzekań. Chciałbym nadmienić, że są to zmiany wyłącznie estetyczne, nie mające żadnego wpływu na toczone przez nas boję. Jako młody, niezapoznany z serią kompanii braci rekrut, zostałem poinformowany, iż mogę dowiedzieć się jak grać, z przygotowanych specjalnie do tego celu szkoleń. Sądzę, że najbardziej nieporęczni w dziedzinie strategii, zrozumieliby za ich pomocą podstawowe mechanizmy gry. Niestety tu spotkał mnie problem. Po ukończeniu jednego z zadań treningowych, dowiadujemy się o dodatkowych właściwościach pewnych klas i naglę chmurki z podpowiedziami zamarzają, co za tym idzie, nie da się nic zrobić. Całe szczęście, gdy wybrałem opcję rzekomego zrezygnowania z misji, to zapisała się jako zaliczona. Kolejna rzecz która nie zbyt mnie ucieszyła to fakt, że ilekroć stworzymy nową postać, to z założenia nie musi ona przechodzić poradników, jednak jeśli chce zdobyć dodatkowe przedmioty/postacie, powinna przejść mozolne i nudne (za szóstym razem) zadania treningowe.

Powyżej oddaje do waszej dyspozycji ów filmiki.

Drzewka i drzewka.

Jeżeli dbając o to by nasz dowódca był przystojny, odnieśliśmy wrażenie małej ilości wyborów, o tyle przy rozwijaniu jego umiejętności sytuacja zmienia się i to bardzo. Każda z wybranych strateg ma ponad 8 cech wpływających na pole bitwy, gdzie może być rozwijana w drzewku. Wraz z poziomami zdobywamy następne zdolności, więc dobranie ich odpowiednio staje się częścią ułożenia strategii. Jeśli wydaje nam się, że jest tego dużo, to musimy wziąć pod uwagę jeszcze parę czynników mających wpływ na nasze jednostki. Posiadamy centrum dowodzenia, do którego przydzielamy przedmioty i bohaterów. Przedmioty wpływają na skuteczność danej jednostki, zaś bohaterowie to postacie (bądź pojazdy) z ulepszonymi statystykami. Jak się domyśleć można, takie zabawki znajdziemy w ofertach kochanego i uwielbianego item shop’u. Zastosowano tu system który osobiście lubię. Gracze z lekką dozą szczęścia i upartości mają szansę zdobyć ów „artefakty”. Wydarzenia w grze, jak i wykonywanie misji mogą zaowocować nagrodą w takiej właśnie postaci. Jest jeszcze jedna rzecz, na którą zwracam uwagę. Wzmacniając pancerz naszego czołgu, w grze widać że jest on ulepszany również wizualnie. Takie rozwiązania cieszą oko i sprawiają że chociaż w małym stopniu identyfikujemy się z naszymi sługami.

Uwaga! Granat!!

Kojażysz Warhammer’a 40k Down of War? Takie miałem pierwsze skojarzenie zaglądając w zakamarki interfejsu. To byłoby logiczne, ponieważ firma THQ zawarła stosunkowo dawno współpracę z inną marką jaką jest Games Workshop. Bez rewolucji; przejrzystość, prostota i intuicyjna obsługa, to trzy elementy charakteryzujące ten system. Z początku miałem problem ze znalezieniem menu, jednak to dlatego, że przyzwyczaiłem się, iż jest przypisany pod klawisz ESC. W tym przypadku nie skutkował, jednak dojrzałem mały prostokącik w prawym górnym rogu. Samo menu jest przejrzyste na tyle, by potencjalny gracz nie miał problemu ze zmianą ustawień. Sterowanie również nie zostało natchnione jakimś nowym pomysłem, może to i lepiej. Przyzwyczajenie do innych tytułów sprawia, że często korzystamy z tych samych nawyków, nie zawsze wprowadzenie nowych zasad opanowania gry jest dobrym rozwiązaniem. Można to nazwać pójściem na łatwiznę, ale przecież MMO ma być dla ogółu, ludzi na całym świecie. Skoro dany sposób kontroli jest intuicyjny i łatwy do przyswojenia, to po co z niego rezygnować? No dobrze, starczy tych dygresji. W końcu jesteśmy na polu bitwy. Czuć to doskonale, silnik graficzny radzi sobie świetnie, prezentując na ekranie wszelakie eksplozje, detonacje, wyburzanie obiektów, czy zrywanie kabli wysokiego napięcia. Bardzo ucieszył moje oko, ponieważ czuć, że sceneria żyje a my mamy wpływ na to kiedy to życie się skończy. Niby szczegóły, ale właśnie na nie lubię zwracać uwagę. Drobiazgi takie jak dziury po ostrzale artylerii, lub wraki po zniszczonych jednostkach. Wszystko to zostaję na polu bitwy do końca, by to podkreślić, twórcy dali nam nawet opcję, pozwalającą obejrzeć (po skończeniu danego meczu) pobojowisko, jakie stworzyli nasi chłopcy. Tekstury na najwyższych (ultra) ustawieniach naprawdę ładnie wyglądają, pogłębiają klimat walk o przetrwanie na froncie zachodnim. Efekty świetlne również nie są najgorszej jakości, jednak nie przykuwały za często mojej uwagi. Być może to dlatego, że zamiast patrzeć na lufę czołgu, wolałem obserwować jakie konsekwencje poniesie cel. Czy to co widzimy na ekranie, jest tym co widziałby żołnierz w rzucony w wir walk tamtych czasów? Owszem, dokładnie odwzorowane pojazdy, mundury, czy bronie. Gdy przybliżymy ciut za blisko, tekstury uświadamiają jednak, że jest to gra RTS i powinno się ją oglądać z góry. Grafika grafiką, lecz na polu bitwy są ludzie. Nasi żołnierze przedzierający się pod ogniem karabinów maszynowych, osłaniający się nawzajem, bądź sami szukający schronienia za wrakiem zniszczonego przed chwilą tygrysa. Budzi to w graczu nieświadomą chęć obserwowania przeciwnika i zachęca go by rzucił mu jakąś kłodę pod nogi, tylko po to by przyjrzeć się, jak poradzi sobie z nowym problemem. Bywają sytuacje, w których nasi żołnierze troszkę się pomylą. Podczas wskazania miejsca do ukrycia, potrafią wyjść przed osłonę, aniżeli skryć się za nią. Jednak są to sytuacje rzadkie i chyba w większości zawiniło moje oko, lecz czasem widać dosadny brak pomysłu na następny ruch. W zasadzie, to nie oni mają myśleć, tylko w miarę możliwości realizować nasze polecenia. Gdy dajemy im sugestię, starają się zrobić co w ich mocy by wypełnić powierzone zadania. Wachlarz jakim możemy zaskoczyć oponenta jest spory. Rzucić w jego stronę granat, bądź sprawić by w naszej drużynie pojawił się ktoś posiadający pancerfaust. Wszystkie te operacje, wymagające odpowiedniej taktyki i wyczucia chwili składają się na jeden mechanizm. Może to przypominać po części zabawę w kamień, papier i nożyce. Z tą różnicą, że tu możemy to połączyć i wpłynąć w różny sposób na efekt działania. Wadą zastosowań takiego sytemu jest zazwyczaj złe zoptymalizowanie jednostek. Na szczęście twórcy bardzo dobrze z balansowali jednostki. Za to wielki plus, ponieważ wiele gier nie miało u mnie szans, właśnie przez zły i nie logiczny balans. Żeby nie było, Amerykanie nie różnią się od Niemców tylko akcentem. Posiadają słabsze, tańsze, przez to liczniejsze jednostki. Po drugiej stronie sprawa wygląda odwrotnie. Niemcy są lepiej wyszkoleni, przez co drożsi, w efekcie mniej liczni. Taktyka, przewidywanie przeciwnika i jednostki. Trzy czynniki mające największy wpływ na wynik danej potyczki.

Wojnę, wojnę słyszę!

Jak mój zmysł słuchu postrzegł co daje z siebie kompania? Jakość dźwięku jak na prawie darmowe MMO jest naprawdę dobra. Muzyka jakoś nie zachęciła mnie do poszukiwań jej w różnych źródłach i odsłuchiwania po nocach, lecz na pewno nie przeszkadza. Jak powiedział kiedyś pewien facet, najlepsza muzyka(filmowa) to ta której nie słychać. W tym przypadku jest podobnie. Czasem przeleci jakaś nuta, uświadamiająca nas w jakich realiach przyszło nam walczyć. Zaś co mówi nam otoczenie? Mówi sporo, zwłaszcza podczas wzmożonych walk. Nasi wojownicy proszą o wsparcie, wydają sami sobie polecenia, uwagi lub inne instrukcje. Niby nic nowego, bo już to słyszeliśmy, jednak ja jestem w pełni zadowolony. Znalazłem mały mankament do którego przyczepiłem się już na samym początku pierwszych rozgrywek. Nie trzeba być wyrafinowanym kustoszem muzeum wojskowości, by kojarzyć efekt wystrzelenia amunicji w słynnym M1 Garand. Wyskakująca komora na amunicje, wydawała bardzo charakterystyczny dźwięk. Tego dźwięku nie ma, został zastąpiony jakimś efektem dającym nam do zrozumienia że karabin jest przeładowany. Taki mały szczególik, a czepiam się ponieważ na nic innego nie mogę narzekać. Pociski uderzające w pancerze czołgów, świt kul, huk, warkot silników, echo wystrzałów, trawienia w żywe cele. Jestem wielkim fanatykiem dźwięków i zawsze zwracam na nie uwagę. Jak na taką grę, twórcy spisali się znakomicie.

Samemu na polu bitwy

W skład wielkiej paczki (jaką jest przypominam przeszło 7gb danych) sporą część zajmują bez wątpienia zadania. Jak widać, gracz ma możliwość wzięcia spraw w swoje ręce i wyruszenie na misje odwzorowujące inwazję Normandii. Od samego początku do jej końca, każda misja jest poprzedzana, przeplatana i wykańczana świetnymi przerywnikami. Choć grafika nie pozwala nam cieszyć się w stu procentach tym co ukazują ów scenki, to jednak mi się bardzo podobały. Nadają jeszcze większą dynamikę grze. Zadania zorganizowane są dobrze, tak samo jak przygotowane filmiki wprowadzające w realia danej części kampanii, naprawdę zachęcają do gry. Sądzę że to właśnie one zajmują najwięcej danych na naszym dysku, lecz mogę się mylić. Przecież jest jeszcze dużo grafiki i sam silnik na pewno też odbił sie na dysku. Wracając do misji, jest ich ponad 15. Więc w wolnym czasie mamy okazje do zdobycia cennego doświadczenia, oraz poznania jak przebiegały walki w północnej Francji z „góry”. Taki krok w grach MMO to naprawdę rzadkość. Jest świetnie, ale.. No właśnie ja mam jedno ale. W kampanii towarzyszymy wyłącznie aliantom. To chyba jej jedyny minus jaki odczułem, ponieważ osobiście wybrałem grę przeciwną stroną konfliktu. Co za tym idzie, zwrot „wziąć sprawy w swoje ręce” lekko traci na wartości. Sądzę, że z drugiej strony byłoby to trudne dla twórców gry. Ze względu na przygotowanie nowych scenariuszy, opartych wyłącznie na pytaniu :„ co by było jeżeli inwazja na plaże Omaha (i nie tylko) się nie powiodła?”. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być wrzucenie nas w środek walk w Normandii, lecz to tylko taka moja sugestia. W każdym razie, misje dla jednego gracza są, mają się dobrze i jest ich dużo.

Gracz czy klient?

Twórcy gry zaskoczyli mnie niemal maksymalnie. Potraktowali gracza niepłacącego, niemal na równi z klientem. Kimś kto nie tylko umie pochwalić produkt, ale także robi to w ogólno dostępnej walucie. Również mile zaskoczyłem się odpalając grę i widząc kanał czatowy do którego zostałem automatycznie przydzielony, o wdzięcznej nazwie „Warszawa”. Jak widać jest też miejsce dla polskiej społeczności i mały gest w stronę naszych graczy może zostać bardzo ciepło przyjęty. Może kiedyś doczekamy się polskiego tłumaczenia? Co będzie dalej z grą? Dorobili się i rzucą ją w kąt? Wątpię, projekt jest cały czas rozwijany. Nowe mapy, aktualizacje to część świadcząca o zainteresowaniu się graczem. Mimo podstawowych trybów rozgrywki, ciekawych misji, dodano także tryb w którym mierzymy się z danym przeciwnikiem o nagrody za które musielibyśmy zapłacić realną kasą. Tak prawdę mówiąc, to chyba jedno z najlepszych RTS’ów jakie miałem okazje zobaczyć, zbadać i opisać. Bitwy to naprawdę bitwy, odczuwamy stratę każdego żołnierza, terenu, budynku. Ponieważ każdy nasz ruch to inwestycja. Zarówno cennego czasu, punktów jak i naszych jednostek. Czujemy wojnę i odpowiedzialność swoich wyborów. Nie wiele gier daję takie emocje swoim graczom. Mamy szansę trzymać na dyskach produkt który przygotowano z naprawdę dużą dbałością o rozrywkę i symulację. W który naprawdę się gra i cieszy z tego. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ja skakałem z radości pokonując gracza o 11 poziomów większego ode mnie... Reasumując. Wyciągnąć można wniosek, że projekt jest w wersji finalnej, to moim skromnym zdaniem, ma dopiero potencjał stać się gigantem. Nie pozostaje mi nic innego niż pogratulować twórcom Company of Heroes Online i życzyć im powodzenia.

Plusy

-Grafika

-Demolka otoczenia

-Kampania dla jednego gracza

-Dobry balans!

-Dużo umiejętności

-To wciąż MMO!

Minusy

-Czasem AI się poplącze

-Kampania wyłącznie aliancka

-Jeżeli nie reagujemy szybko, możemy mieć problem

-Pomniejsze bugi

Ocena:

[2+/3]

Screeny: