Na wstępie zaznaczę o co tutaj się rozchodzi. Szukam ludzi chętnych do gry w WarZ na troszkę innych zasadach, by wszytko przybliżyć pozwolę sobie na skopiowanie części tekstu ze strony (www.4thbastion.pl). Główne dwa wymogi to skończone 16 lat i brak obiekcji do korzystania z komunikatora mumble. Zapraszam chętnych.
Cele i założenia Czwartego Bastionu.
Rrole-playing
Naturalnie celem jest wspólna, dobra zabawa podczas gry w WarZ, ale zabawa wg kilku prostych reguł które nie każdemu muszą przypaść do gustu. O co dokładniej chodzi? O cząstkowy role-playing. Cząstkowy ponieważ nie odgrywamy swojej postaci, ale podczas gry nasze postępowanie częściowo uwarunkowane jest z góry przyjętymi regułami, które odnoszą się czy to do historii Czwartego Bastionu, czy też do aktualnie przyjętej polityki wspólnej rozgrywki, która może zmienić np. nastawienie członków Czwartego Bastionu do innych graczy.
Struktura
Wewnątrz naszej organizacji panuje system zbliżony do demokracji, jednak nie do końca jej odpowiadający, ważne decyzje podejmujemy razem, jednak głos w tej sprawie mają tylko osoby które zasłużyły sobie na zaufanie, czego oznaką jest utrata rangi rekruta. Czy istnieje u nas system rang? Nie, jest jedynie dowódca główny i dowódcy drużyn, które formują się same i sami wybierają ich lidera, liderzy mogą „prowadzić” ich grę, chociaż nie jest to przymusem. Są też odpowiedzialni w większym stopniu za postępowanie swoje i swoich kamratów, więc ich rolą jest trzymanie wszystkiego w ryzach, tak by rozgrywka trzymała założenia Czwartego Bastionu.
Liczebność
Jakość nad ilość. Lepiej mieć zgraną piątkę aniżeli anonimową setkę. Oczywiście w świecie War Z liczba daję przewagę, ale większą grupą również ciężej o zgranie, stąd też wcześniej wspomniany podział na drużyny. Nie ma sensu sypać w tej chwili jakąś wyjętą z rękawa liczbą, wystarczy by nikt u nas nie była anonimowy, by mieć pewność, że osoba za nami należy do tych na które można liczyć.
Historia
Zlekceważyliśmy epidemię, zanadto polegaliśmy na wojsku. W kraju wydzielono punkty zapalne, było ich łącznie 86, tyle również pojawiło się bastionów. Punktom tym przydzielona siły wojskowe, przy których właśnie założono bastiony dla ludności cywilnej, z założenia miały być to najbezpieczniejsze miejsca, gdzie dostawy żywności są zapewniane przez mundurowych, którzy również przez dwadzieścia-cztery godziny na dobę prowadzili obserwację, w założeniu wszytko było zapięte na ostatni guzik, ale rzeczywistość w brutalny sposób to zweryfikowała.
W pierwszej kolejności zatrzymały się dostawy prowiantu, wprawdzie mieliśmy jeszcze spore zapasy, ale napięcie wewnątrz rosło z dnia na dzień, „góra” zapewniała, że to tylko chwilowe opóźnienie spowodowane przez kłopoty z jedną z baz, jednak drogą radiową dostaliśmy potwierdzenia z innych bastionów, o takiej samej sytuacji. Do końca tygodnia urwał się kontakt z czternastoma z nich, ludzie wpadli w panikę, podobno w części baz w dystryktach cywilnych doszło do buntów, które skończyły się krwawą masakrą, z innych najzwyczajniej w świecie odjechali wojskowi zostawiając resztę na pastwę losu. My swoją sytuacją zawdzięczaliśmy charyzmatycznemu dowódcy, John, bo tak miał na imię trzymał wszytko w ryzach, kiedy skończyły się racje stworzył jednostki które plądrowały pobliskie, opustoszałe sklepu, magazyny i domy by zaopatrzyć nas w środki niezbędne do przeżycia. Czasem ktoś nie wracał. Osoby zdolne do walki zostały wcielone do służby, reszta zajmowała się innymi pracami jakie trzeba było wykonać. Cześć z bastionów przyjęła takie same zasady funkcjonowania, z resztą kontakt się urwał. Jaki był ich koniec to głównie spekulacje, część padła pod naporem zedów – jak je mieliśmy w zwyczaju nazywać – inne pokazały, że czasem największym zagrożeniem są inni, żywi ludzie.
Nasze eskapady robiły się coraz niebezpieczniejsze, musieliśmy plądrować miejsca coraz bardziej oddalone, co sprawiało, że zedy coraz częściej i liczniej pojawiały się u naszych bram, byliśmy żywi, ale wycieńczeni. Jednej z nocy stało się coś o czym chyba każdy z nas myślał najczęściej – żywe trupy przebiły się przez nasze fortyfikację, nie wiem jak to się stało, z początku walczyliśmy, wybuchł pożar, kiedy nasz dowódca został rozszarpany żywcem morale całkiem padły. Uciekliśmy z tym co mieliśmy pod ręką, opuszczając bastion, ale nadal żyjemy, nadal jesteśmy Czwartym Bastionem.
Chętnych zapraszam na http://www.4thbastion.pl i do składania podań na forum.
