Gdyby wszyscy producenci action game MMORPG brali za przykład Dekarona, nakazując swoim pracownikom, że powinni się trzymać zasad, dynamiki i systemu walki, zgodnie z tym, co kilka lat temu zrobiło GameHi, a każde odejście od tej konwencji skutkowałoby obecięciem pensji, uwierzcie – świat gier online stałby się lepszy, a jakość projektów drastycznie skoczyłaby w górę.
Ehm, pomarzyć można, ale prawda jest bezlitosna i okrutna. Dekaron to wyjątek od nudnej, schematycznej i przeciętnej normy, która dzień w dzień zalewa rynek „masówek”, nie prezentując sobą żadnych wartości artystycznych. Jest to o tyle dziwne, że debiut gry miał przecież miejsce prawie 6 lat temu, a technologia i „myśl techniczna” idąprzecież cały czas naprzód (?). Teoretycznie, bo w praktyce cały czas stary, poczciwy Dekaron jest wyznacznikiem zajebistej grywalności.
Krew jest potem zwycięzców
Wszędzie słyszę obecnie, że TERA Online (ewentualnie Blade & Soul) posiada najlepszy, zręcznościowy, najbardziej wymagający system walki, głównie ze względu na swoje słynne, choć nieco przereklamowane Non-Target. Dużo w tym prawdy, ale równie dużo przesady. Nikt już nie pamięta (albo nie chce pamiętać), że kilka lat temu równie dobre, o ile nie lepsze rozwiązanie widzieliśmy już w Dekaronie, wążącym 10 razy mniej od produktu Bluhole, przy równie małym budżecie. Potyczki przypominają hack’n’slasha, chociaż jedyne podobieństwo widzę w ilości przeciwników, którzy – na złość – rzucają się w całej grupie, przez co na ekranie mamy krwawą jatkę…
---
Tutaj się zatrzymajmy, bo dochodzimy do pewnego przekłamania, które pojawia się w MMORPG’owych mediach, przez co Dekaron jest niesłusznie osądzany, albo niesłusznie wywyższany, zależy z jakiej strony patrzymy na całą sytuację. Uważa się, że gra jest ultra „brutalna” i ultra „krawa”, dodatkowo z dorosłym klimatem i contentem. To nie jest do końca prawda. Owszem, nie znajdziemy tutaj kolorowych muchomorków, kwiatków i trygrysków, a NCP’ki potrafią chamsko skontrować swojego rozmówcę, ale wszystko to mieści się w normie przyjętej przez gatunek MMORPG, więc nie ma powodu by zakazywać swoim nastoletnim dzieciom gry w takie „18+”, jak i sztucznym podniecaniu się tym elementem.
---
… krwawą jatkę, która zachowuje swój styl i nie jest bezmyślnym klikaniem „1”, „2”, „3” na klawiaturze. Każda potyczka absorbuje nas w całości, więc nie powtórzy się tutaj sytuacja z innych poin’n’clików, gdzie jedną ręką atakowaliśmy, a drugą bezstresowo popijaliśmy herbatkę. Mówię oczywiście o PvE, które w wielu grach jest traktowane jako mozolna droga do rywalizacji PvP… w Dekaron także, ale przez setki poziomów nigdy, ale to przenigdy nie powiecie, że „jest nudno”. Owszem, dzień w dzień wykonywać będziemy te same czynności - bić moby, to jednak każda potyczka będzie się różniła od kolejnej, przez co istnieje małe prawdopodobieństwo, że stoczymy drugi raz taką samą rywalizację.
Walka, walka, walka, walka, a czy Dekaron posiada coś niezwiązanego z mordobiciem? Hahaha, będziecie zaskoczenia, ale… nie. Potyczki Gracz vs Mobek, lub Gracz vs Gracz to – zaryzykuję stwierdzenie – 90% całego Dekarona. Nie znajdziemy tutaj epickich Castle Siege’s, nie zabawimy się w zaawansowany crafting, enchanting, nie znajdziemy ciekawych dungeonów, quizów i eventów, niestety. Wszystko jest uproszczone do absolutnego minimum, a jedyna jako taka przyjemność płynie właśnie z szybkości, dynamiki i frajdy, jaką daje ciągłe bicie diabelnych stworów, dlatego opisywanie pozotałych funkcji mija się z celem.
Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego
Dotyczy to również klas, a raczej ich ilości postaci: Azure Knight, Bagi Warrior, Segnale, Aloken, Incar Magician, Segita Hunter i Vicious Summoner, w sumie siedem grywalnych postaci. Dużo. I uwierzcie, że 6,5 postaci (oprócz Segnale, którą traktuje jako pół-dps’a, pół-supporta) to damage dealerzy w czystej formie, z tym jednak wyjątkiem, że jednymi expimy bardzo szybko, a innymi „tylko” szybko. GameHi nie chciało stworzyć kolejnego MMORPG, w którym liczy się kooperacja z kompanami, dlatego prawie w całości zrezygnowało z drużynowej rozgrywki. Dlatego przez większość czasu chodzimy i bijemy solo, przynajmniej ja tak robiłem przez pierwsze 80 lvl’i mojej przygody z Dekaronem. Nie potrzebowałem żadnego „złodzieja” do party, który kradłby mi tylko punkty doświadczenia z mobków, jak samotne expienie jest równie efektywne (efektowne też), co zabawa w dobrych Wujków. Schody zaczynają się na wyższych poziomach, ale nawet wtedy party’owe wypady równają się zasadzie „bij tyle mobków, ile wlezie”.
Historia nie lubi się powtarzać
Dla jednych to będzie plus, dla innych minus, a jeszcze dla innych nic nieznacząca ciekawostka. Mianowicie?
Fabuła w Dekaron NIE ISTNIEJE.
Więc nie przerażajcie się, kiedy wejdziecie do gry i nie powita was dobrze znany Auto-Tracker, który na wstępie zakomunikuje – Zabij 10 królików i poprowadzi was za rączkę do następnego celu. Respimy się… i naprawdę możemy mieć problem z rozszyfrowaniem, gdzie iść i co zrobić; żadnych wskazówek, żadnego Newbie Guide, żadnego Samouczka, nic. Ale rozsądek podpowiada, by wyjść za miasto i spróbować sił na pierwszych potworkach, by w miarę upływu czasu przenosić się na coraz lepsze, coraz lepsze i coraz silniejsze stwory. Wiecie, jakiś debil będzie siedział do 20 poziomu w lokacji startowej i czekał na jakiś „znak z nieba”, ale jeśli mamy trochę oleju w głowie to od razu skapujemy, że żadnej pomocy od NPCk’ów nie dostaniemy. I takim sposobem jedziemy do takiego momentu, aż będziemy mieli Dekarona w jednym palcu.
Do trzech razu sztuka
Dekaron nie ma szczęścia do dystrybutorów. Najpierw Acclaim, za którego czasów święciliśmy największe sukcesy… i największe porażki gry. Ogromna popularność zbiegła się z zaniedbaniem uczciwości na serwerach, co poskutkowało zalewem czitów i botów. Kiedy firma padła, MMORPG’a przejął jej ówczesny producent – GameHi, ale także poległ: zerową reklamą i rzadkimi update’ami. A gdy sytuacja zaczęła się poprawiać, to ni z gruchy, ni z pietruchy prawa powędrowały do Nexona, który już na samym początku zanotował sporego fail’a; chodzi mi o nieuruchomienie nowego serwera, na którego czekało tysiące graczy.
Firma miała okazję podnieść Dekarona z kolan i dać mu „drugie życie”, nie wykorzystała tego, więc bierna wegetacja trwa dalej, a użytkowników z minuty na minutę ubywa. Na szczęście jest cała masa prywatnych serwerów, które w porównaniu do globala są – paradoksalnie - bardziej zaludnione i bardziej popularne.
Czasami żałuję, że Dekaron nie widnieje na liście np. Perfect World Ent.
Doskonałość absolutna
Pomimo braku elementarnych systemów, Dekaron to wybitny MMORPG, gdzie z minimalistycznego podejścia do potyczek stworzono największy atut, który stał się motorem napędowym całej gry, będąc jednocześnie najlepszą formą reklamy, o jakiej GameHi mogło tylko pomarzyć. Bo mówiąc o Dekaronie, czy to na jakimś podrzędnym serwisie, czy to w rozmowie między dwoma kolegami, wspomina się przede wszystkim o dwóch rzeczach: wspaniałej, dynamicznej walce… i hakerach. I to od was zależy, którą „prawdę” chcecie usłyszeć.
Dalej się dziwię, jak można było zrezygnować z produkcji Dekarona 2 na rzecz Sudden Attack 2. Polepszyć grafikę, dać otwarty świat, zmienić kilka rzeczy = hit murowany.
5/6 z duuuuużym plusem