Bo science-fiction to ...
Statki kosmiczne, epickie bitwy, lasery, torpedy fotonowe i dlugo jeszcze by wymieniac. Kto tego nie lubi. Star Wars zagoscilo w mojej psychice we wczesnych latach 80, kiedy wpadlo z buciorami w zatechla, szara i komunistyczna polska rzeczywistosc. Niespelna 12 -letni lepek zaciagniety przez starego do kina i wpatrzony w ekran i dziwy, ktore sie tam dzialy. Zreszta w mej podrozy po klimatach s-f mial swoj nieodzowny wplyw wlasnie staruszek, kiedy wyslal 10 letniego gnoja z kasa w reku na dol w bloku do kiosku po pierwszy numer Fantastyki. Ale Star Wars bylo prawdziwa potega uczta dla oczu. Do kin pamietam walily tabuny ludzi, a w szkole o niczym innym sie nie mowilo. Najlepszymi kolezkami byli tacy, ktorzy mieli kogos za granica, ktorym rodzina przysylala gadzety. Pamietam jak zaiwanialem pod skladnice harcerska z drugiego konca miasta nie umiejac jeszcze dobrze sie po nim poruszac po to tylko, zeby kupic model do sklejania sokola millenium. Wracajac po chyba 4 godzinach zmachany na bure, ale szczesliwy trzymajac najprawdziwszy "falcon millenium" I odliczalo sie czas do kolejnego filmu z sagi. Byly to piekne czasy A jeszcze piekniejsze nastaly pozniej.
Bo Star Wars to tez gry i ...
Do domu wparowal komputer. Jeszcze gierki nie byly wysmienite graficznie, ale za to koderzy ze SCENY potrafili wyczyniac cuda z obrazem i dzwiekiem ze zwyklych ataroszczakow, o amidze nie wspomne. Bo pecet w tych czasach jeszcze byl co najwyzej kalkulatorem. Ale pecet wyewoluowal i stal sie maszynka do gier. I nadszedl czas X-winga. Bylem juz starym chlopem przeciez majac 21 lat, a wpadajac do domu na 3 dniowa przepustke w piatek gralem do niedzieli i spiac dopiero w pociagu wracawszy do jednostki. Imperium Lucasa poszlo za ciosem i dalo fanom cios w nos w postaci Tie Fightera. Zmieniona szata graficzna, wysoka rozdzielczosc, speeche (z gadka tie fighter dostawal niesamowitych skrzydel) to bylo cos!!! Pokochalem latac
Lucas nie stal w miejscu i jakos w polowie lat 90 wyszly Jedi Knight I/II i Academy. Machanie mieczem, blastery i moc!!! Jeszcze prymitywna, ale juz dajaca sile i uczte dla oczu. Widok kroczacego AT. Ekran skwierczal od nadmiaru adrenaliny. Pokochalem walczyc na ziemi
Kiedy pokochalem byc taktykiem? Po Rebellion. Skomplikowana i dosc statyczna. Przez wielu niedoceniona i opluwana. Nie da sie ukryc, ze byla skierowana do myslacego odbiorcy, a nie fana siekanek. Ten kto ja docenil i zaglebil sie w swiat dostal w zamian zarwane oczy i namiastke commandera.
Nastaly czasy tzw. 2k i zaczalem sie troche bujac po swiecie ( bo musialem ) i z jednej z takich eskapad przywiozlem trojpak SW do domu z piekna reklamowka SW:Galaxies. Drzace lapy ( po przepiciu), 14-dniowy trial, instalacja i...2 tygodniowy urlop, ktory przeksztalcil sie prawie 4 miesiace ) Swiat Galaxies graficznie moze byl hmmm... mozna powiedziec z lekka sterany zyciowo, ale zyl. Zyl pelnia zycia. Wybrawszy jak zwykle role suportu w postaci medyka ( mam jakies skrzywienie na te klasy w prawie kazdej grze) biegalem sobie zadowolony. Ale obowiazki zyciowe wzywaly i trzeba bylo te harce skonczyc
Nie mozna nie wspomniec o sztandarze fabularnym Star Wars z Bioware, czyli Knights of the Old Republic. Wieloplanowa i zagmatwana opowiesc z kanonu swiata Star Wars, czulem sie jakbym sam pisal scenariusz. Rozbudowana sciezka postaci i druzyny potrafila zaskakiwac i ukrasc wiele wieczorow. Prawdziwa uczta dla fanow cRPG. W miedzyczasie siekalem tez w Neverwinter Nights na roleplay serwerze i szczerze powiedziawszy brakowalo mi tego izometrycznego widoku za to system walki byl utrafiony w samo sedno. Taktycznie i strategicznie dawal czas, a nie byl bezmyslnym klikaniem.
Ale czasy 2k przyniosly tez mala tragedie, bo...
Star Wars to film i kasa...
Kasa, bo chyba nie nuda popchnely Lucasa do popelnienia morderstwa na tym Uniwersum. IV,V,VI czesc sagi byly istnym majstersztykiem kina science-fiction. Piewsze w swoim rodzaju opracowane efekty specjalne w pierwszym wybudowanym do tego celu studio zapoczatkowaly ere kosmosu na ekranach nie znana do tej pory widzom. I cos, co nie bylo papierowe i mialkie. Mianowicie fabule, ktora traktowala kazdego bez wyjatku, czy byl niedorostem, czy dziadkiem jak doroslego. Nie jak szczyla bez mozgu, a takie odczucia mialem wlasnie, gdy ogladalem I,II,III czesc. Preludium Gwiezdnych Wojen i gwozdz do trumny calej sagi. W sumie sie nie dziwie, pokolenie mlodszych widzow dostaje film adekwatny do stopnia swojego rozwoju Duzo slodyczy i nic ponad to. Gowno w papierku od cukierka... Tym wlasnie bylo owe Preludium I,II,III. I nie uratowaly tego ani role Natalie Portman, czy Liama Neesona. Za to lala Jar-Jar Binksa dopelnila ta farse w calosci. Ale coz...
Placz i graj...
SW ma urok. Urok swiata, ktorego nie trzeba byc wielkim fanem. Ma epickosc, ktorej brakuje w natloku dzisiejszych gniotow. Ma bohaterow i dusze. Czy trzeba wiecej?
Swiat rozbudowany oszczedzi starszym graczom masy rozwydrzonych bachorow umiejacych wydukac tylko "noob, lame, fu" albo i naszych rodzimych "zal" czy "nom". To samo z P2P. Grajac kilka lat w EVE Online zauwazylem, ze ta forma platnosci odsiewa pewnych ludzi. Stopien skomplikowania EVE to granica dla nieogarow. Druga sa pieniadze, ktore odstraszaja domoroslych rozwydrzencow Item-shop to z drugiej strony to faworyzowanie graczy z nadmiarem gotowki i lamanie i tak niklego balansu graczy w kazdej grze. W Eve ten balans jest zalezny wlasnie od graczy i ich umiejetnosci. W takim WoW przypuszczam jest podobnie, nie wiem nie gralem. A kasa zapewne zabilaby to w dosc krotkim czasie, bo na SW:tOR dosc duzo ludzi czeka i ostrzy sobie zeby. W sumie wlasnie tez licze, ze taki wlasnie bedzie. Trudny, skomplikowany, zlozony. Bedzie wtedy radocha na pare miesiecy, a nie tydzien meczarnii gniota.Oczywiscie Bioware moze koncertowo sp***dolic ten produkt, ale udowodnili nie raz, ze sa rzetelnymi rzemieslnikami i znaja sie na swoim fachu jak malo kto. A przynajmniej wierze w nich grajac w niejedna gierke z ich stajni.
A wiara jak to mowia czyni cuda