Elektroniczna rozrywka, historia prawdziwa 18+

Top gier multiplayer online by flash gordon

Elektroniczna rozrywka zaczęła się u mnie od małej przenośnej gry rosyjskiej produkcji gdzie wilkiem łapało się jajka, oczywiście pierwsze spotkanie z takim cudem techniki mnie oczarowało i wiedziałem że chcę grać w gry, po jakimś czasie dostałem Pegasus, magiczna konsola która podbiła Polski rynek i pokazała większości Polakom co to znaczy multiplayer, podłączało się 2 pady i jazda w Tanki albo Contre, okazało się że gra z 2 osoba jednocześnie daje o wiele więcej radości niż siedzenie samemu, no może nie licząc późniejszych cRPG typu Baldur's Gate które tak potrafiły wciągnąć człowieka w wir przygody i zainteresować fabułą jak heroina narkomana. Ale wrócić należy do rozgrywki multiplayer. Więc, kiedy Pegasus był już troszkę leciwy, komputer stał w domu z jakimś Duronem, czy innym Celeronem i granie na zmianę przy jednym kompie czy w Collina na dzielonym ekranie było normą, a internet na modemie z tepsy z kosmiczną prędkością 54 kilo był prawie nie używany bo po jednorazowym rachunku za telefon na 700 zł ojciec zabierał kabel od komputera na miesiąc czasu, młody człowiek wpadał w zadumę i oprócz boisk piłkarskich, basenów i innych ciekawych rzeczy jak wybijanie szyb dla sąsiadów, odkrywał kawiarenki internetowe. Pierwsze spotkania były dość nieśmiałe, wiadomo sporo ludzi, nie znasz nikogo, community że tak powiem nie znane, a oprócz napisania cze (jak to się robi w sieci) trzeba było podejść i podać rękę. No i po tych wszystkich perypetiach człowiek zobaczył że są gry w które można grać w więcej osób niż dwie.

Quake 3 arena, moja pierwsza poważna gra multiplater online, kapitalna grafika, nieziemska dynamika i masa smaczków które odkrywałeś podczas grania. Potrzebna była masa treningu, tona złotówek żeby płacić w kafejce i sporo znajomych którzy zaczynali odnosić się do ciebie z szacunkiem jak widzieli że z miękkim siurkiem zabijasz boty na poziomie Nightmare, co wcześniej wydawało się nie możliwe, chyba że sam tym botem musiał bym się stać. Więc gra legenda, dzięki której poznawało się ludzi, zakładało klany i grało grało grało, skilla się szlifowało wynajmując nocki w kafejkach na lanparty (wóda i zarzygana wykładzina w kafejce to efekt uboczny takich imprez). Istne szaleństwo na gry multiplayer opętało mnie i kilku moich znajomych dzięki Q3 Arena, dlatego też gra zostaje oceniona na 10 punktów skali dziesięciopunktowej, a w międzyczasie pojawiło się coś nowego na co ludzie mówili mmorpg.

No i, od no się nie zaczyna, ale wiecie no że MU Online było wypasioną grą, kiedy ludzie grali w Tibie bo była łatwa do instalacji i mało ważyła, na rynku istniały gry które miały anglojęzyczne strony, ważyły więcej niż 10 mega, a rejestracja wymagała użycia mózgu i w taki oto sposób zacząłem grać w grę która nie dość że miała elegancką grafikę, fajne animacje, to jeszcze okazało się że są tam miliony potworków do mordowania i wiecie co, bardzo mi się spodobał (teraz już wiem jak to się nazywa) grind, kapitalna rozrywka, masa poznanych ludzi, wspólne zdobywanie doświadczenia z masą różnych osób, przy tym świetna zabawa i książka na spacji żeby skoczyć do kibelka na dwójeczkę, a nasz hero niech dalej zapodaje skille. Przy okazji potem były privy, ban za cheaty i takie tam, no i po banie okazało się że MU nie jest już takie fajne, a nie była to jedyna taka produkcja na świecie.

Po długich poszukiwaniach człowiek trafił na parę tytułów które robiły wrażenie. Grałem sporo w ROSE Online, ale niestety zrobili ją p2p z f2p, tak panowie jak jeszcze na stojąco wchodziliście pod szafy, na chleb mówiliście pep, a na muchy tapty, kiedy gordon grau w gre, były czasy że gry nie przechodziły z p2p na f2p tylko odwrotnie. W każdym bądź razie odkryłem kororowe gry, gdzie bajka troskliwe misie zdała się mało kolorowa. Rose było kapitalną grą w tamtym czasie, jazda samochodzikami które trzeba było złożyć i kupić tank, ulepszanie przedmiotów, world bossy i masa questów do wykonania, spędziłem w niej sporo czasu i było fajnie powiadam, niestety, a może stety przez p2p musiałem szukać innej gry.

No i znowu no, ale wiecie jak jest, jeśli się pisze o takiej legendzie jak Flyff, człowiek staje się troszkę podniecony i może popełnić troszkę błędów. Flyff był elegancką gierą, masa grindu i super motyw z lataniem, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie, walczyłem na arenach pvp, szukałem bildów w necie i czytałem jak grać żeby być lepszy od innych. Była to pierwsza gra mmorpg za którą wziąłem się na poważnie i muszę powiedzieć że było kapitalnie, po wbiciu (chyba) 60, magicznego levela i awansu na knighta i jeszcze dużo dużo grania, jakoś tak odechciało mi się i byłem troszkę przejedzony grami mmorpg.

Szukałem różnych mmo, testowałem, ale mimo dziesiątek tytułów nic na dłużej mnie nie wciągnęło, aż trafiłem do empiku i zobaczyłem coś co nazywa się C.S 1.6. Kapitalna gra która wciągnęła mnie nie na żarty i 1700 godzin nabitych na steam mówi samo za siebie. Super community, miliony grających ludzi, zajawki z miksami, turnieje na różnych serwerach i ćwiczenie skilla to było to czego szukałem od dawna. Wkręciłem się w ta rozrywkę nie na żarty, potem z biegiem czasu zaczęło mi zależeć na top 15 i adminowaniu, wszytko to się udało, były topki na serwach było adminowanie i ostre granie. Powiem wam że to gra która zrobiła na mnie największe wrażenie jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę.

Jednak, była taka masa gier na rynku że trzeba było szukać innych i testować, grać. Mimo tego że opłacałem RIFT, grałem w GW2, POE, Runes of Magic i inne głośne tytuły, zawsze w moim serduszku na pierwszym miejscu zostanie C.S 1.6, jest to bez lania wody moja ulubiona gra jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę i mimo tego że na serwerach było po 30 osób, a nie jak w mmorpg po 1000 to i tak poznałem tam najwięcej ludzi i bawiłem się najlepiej. Niech żyje Counter Strike 1.6, HURA HURA HURA.

W mojej zajawce na elektroniczną rozgrywkę online multiplayer wygranym jest Counter Strike i tyle, mimo tego że teraz katuje LOL-a który jest gicior, jednak C.S is the best.

Pozdrawiam

Powstawiał bym obrazki z logami gier przed akapitami, ale chciałem żebyście nie wiedzieli przed doczytaniem do odpowiedniego momentu o jakiej grze będziecie czytać :). To mój pierwszy tekst o graniu i pewnie ostatni, także krytykujcie ile wlezie. Aha i tak się kończy nijak, gdzie mógł bym troszkę o LOL pisać, Rifcie czy Rom, ale w pewnym momencie odechciało mi się.

To jest Twoja TOP 10 ulubionych gier, czy po prostu historia tego w co grałeś od początku? Czytając ten wpis odnosi się wrażenie, że opowiadasz w co grałeś kiedyś, a nie jakie gry uważasz za najlepsze, podsumowując całkiem ok.

A no i patrząc na nazwę tematu widzimy HISTORIA, co by się zgadzało, ale na wstępie czytamy TOP, stąd moje pytanie powyżej.

Po prostu top, ulubione, to co pamiętam, dobrze wspominam, bez top 10, 15, 16, po prostu słowa top użyłem jako fajne, ulubione, może nie za bardzo z tym top, ale taka historyjka która skrobnąłem. Źle użyłem słowa top. :)

Mógłbyś pogrubić tytuły? O wiele wygodniej by się czytało, skoro już obrazków nie zamierzasz wrzucać.

Elektroniczna rozrywka zaczęła się u mnie od małej przenośnej gry rosyjskiej produkcji gdzie wilkiem łapało się jajka, oczywiście pierwsze spotkanie z takim cudem techniki mnie oczarowało i wiedziałem że chcę grać w gry, po jakimś czasie dostałem Pegasus, magiczna konsola która podbiła Polski rynek i pokazała większości Polakom co to znaczy multiplayer, podłączało się 2 pady i jazda w Tanki albo Contre, okazało się że gra z 2 osoba jednocześnie daje o wiele więcej radości niż siedzenie samemu, no może nie licząc późniejszych cRPG typu Baldur's Gate które tak potrafiły wciągnąć człowieka w wir przygody i zainteresować fabułą jak heroina narkomana.

Dosłownie przed chwilą o tą samą rzecz przyczepiłem się innej osoby... O czym jest to zdanie? Bo przechodzisz z jednego do drugiego tak płynnie, że nie da się nadążyć. Nie lepiej byłoby rozbić to na kilka zdań?

Skoro od słówka "no" się nie zaczyna, to wypada znaleźć inne. To nie jest trudne ;)

Poza błędami co do pisowni cały tekst raczej na plus, całkiem wygodnie się go czyta, widać że jest napisany z serca i na luzie... może dlatego gdyby nie twoje własne przyczepienie się słówka "no" nawet nie zwróciłbym na to większej uwagi.

PS. CS:GO widziałeś? Jeśli nie, a będzie jakaś większa przecena - polecam, jest naprawdę godne uwagi i IMHO dużo lepsze od CS1.6.

Mógłbyś pogrubić tytuły? O wiele wygodniej by się czytało, skoro już obrazków nie zamierzasz wrzucać.Dosłownie przed chwilą o tą samą rzecz przyczepiłem się innej osoby... O czym jest to zdanie? Bo przechodzisz z jednego do drugiego tak płynnie, że nie da się nadążyć. Nie lepiej byłoby rozbić to na kilka zdań?Skoro od słówka "no" się nie zaczyna, to wypada znaleźć inne. To nie jest trudne Poza błędami co do pisowni cały tekst raczej na plus, całkiem wygodnie się go czyta, widać że jest napisany z serca i na luzie... może dlatego gdyby nie twoje własne przyczepienie się słówka "no" nawet nie zwróciłbym na to większej uwagi.PS. CS:GO widziałeś? Jeśli nie, a będzie jakaś większa przecena - polecam, jest naprawdę godne uwagi i IMHO dużo lepsze od CS1.6.

Tak z pegazusem, rosyjską konsolką, mogłem podzielić na zdania i na pewno było by lepiej. Ze słowami no, też racja, ale jakoś tak wyszło, nie chciałem myśleć za bardzo nad innym początkiem, totalnie na żywioł leciałem bez myślenia co teraz, po przeczytaniu jeszcze raz też uważam to za błąd.

Mam C.S GO, uważam że jest super, grałem trochę z 20- 30 godzin, ale za dużo czasu mi zjada LOL. Może jeszcze kiedyś pogram.

Miło się czytało, grałem we wszystko poza ROSE :)

Top gier multiplayer online by flash gordon

Elektroniczna rozrywka zaczęła się u mnie od małej przenośnej gry rosyjskiej produkcji gdzie wilkiem łapało się jajka, oczywiście pierwsze spotkanie z takim cudem techniki mnie oczarowało i wiedziałem że chcę grać w gry, po jakimś czasie dostałem Pegasus, magiczna konsola która podbiła Polski rynek i pokazała większości Polakom co to znaczy multiplayer, podłączało się 2 pady i jazda w Tanki albo Contre, okazało się że gra z 2 osoba jednocześnie daje o wiele więcej radości niż siedzenie samemu, no może nie licząc późniejszych cRPG typu Baldur's Gate które tak potrafiły wciągnąć człowieka w wir przygody i zainteresować fabułą jak heroina narkomana. Ale wrócić należy do rozgrywki multiplayer. Więc, kiedy Pegasus był już troszkę leciwy, komputer stał w domu z jakimś Duronem, czy innym Celeronem i granie na zmianę przy jednym kompie czy w Collina na dzielonym ekranie było normą, a internet na modemie z tepsy z kosmiczną prędkością 54 kilo był prawie nie używany bo po jednorazowym rachunku za telefon na 700 zł ojciec zabierał kabel od komputera na miesiąc czasu, młody człowiek wpadał w zadumę i oprócz boisk piłkarskich, basenów i innych ciekawych rzeczy jak wybijanie szyb dla sąsiadów, odkrywał kawiarenki internetowe. Pierwsze spotkania były dość nieśmiałe, wiadomo sporo ludzi, nie znasz nikogo, community że tak powiem nie znane, a oprócz napisania cze (jak to się robi w sieci) trzeba było podejść i podać rękę. No i po tych wszystkich perypetiach człowiek zobaczył że są gry w które można grać w więcej osób niż dwie.

Quake 3 arena, moja pierwsza poważna gra multiplater online, kapitalna grafika, nieziemska dynamika i masa smaczków które odkrywałeś podczas grania. Potrzebna była masa treningu, tona złotówek żeby płacić w kafejce i sporo znajomych którzy zaczynali odnosić się do ciebie z szacunkiem jak widzieli że z miękkim siurkiem zabijasz boty na poziomie Nightmare, co wcześniej wydawało się nie możliwe, chyba że sam tym botem musiał bym się stać. Więc gra legenda, dzięki której poznawało się ludzi, zakładało klany i grało grało grało, skilla się szlifowało wynajmując nocki w kafejkach na lanparty (wóda i zarzygana wykładzina w kafejce to efekt uboczny takich imprez). Istne szaleństwo na gry multiplayer opętało mnie i kilku moich znajomych dzięki Q3 Arena, dlatego też gra zostaje oceniona na 10 punktów skali dziesięciopunktowej, a w międzyczasie pojawiło się coś nowego na co ludzie mówili mmorpg.

No i, od no się nie zaczyna, ale wiecie no że MU Online było wypasioną grą, kiedy ludzie grali w Tibie bo była łatwa do instalacji i mało ważyła, na rynku istniały gry które miały anglojęzyczne strony, ważyły więcej niż 10 mega, a rejestracja wymagała użycia mózgu i w taki oto sposób zacząłem grać w grę która nie dość że miała elegancką grafikę, fajne animacje, to jeszcze okazało się że są tam miliony potworków do mordowania i wiecie co, bardzo mi się spodobał (teraz już wiem jak to się nazywa) grind, kapitalna rozrywka, masa poznanych ludzi, wspólne zdobywanie doświadczenia z masą różnych osób, przy tym świetna zabawa i książka na spacji żeby skoczyć do kibelka na dwójeczkę, a nasz hero niech dalej zapodaje skille. Przy okazji potem były privy, ban za cheaty i takie tam, no i po banie okazało się że MU nie jest już takie fajne, a nie była to jedyna taka produkcja na świecie.

Po długich poszukiwaniach człowiek trafił na parę tytułów które robiły wrażenie. Grałem sporo w ROSE Online, ale niestety zrobili ją p2p z f2p, tak panowie jak jeszcze na stojąco wchodziliście pod szafy, na chleb mówiliście pep, a na muchy tapty, kiedy gordon grau w gre, były czasy że gry nie przechodziły z p2p na f2p tylko odwrotnie. W każdym bądź razie odkryłem kororowe gry, gdzie bajka troskliwe misie zdała się mało kolorowa. Rose było kapitalną grą w tamtym czasie, jazda samochodzikami które trzeba było złożyć i kupić tank, ulepszanie przedmiotów, world bossy i masa questów do wykonania, spędziłem w niej sporo czasu i było fajnie powiadam, niestety, a może stety przez p2p musiałem szukać innej gry.

No i znowu no, ale wiecie jak jest, jeśli się pisze o takiej legendzie jak Flyff, człowiek staje się troszkę podniecony i może popełnić troszkę błędów. Flyff był elegancką gierą, masa grindu i super motyw z lataniem, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie, walczyłem na arenach pvp, szukałem bildów w necie i czytałem jak grać żeby być lepszy od innych. Była to pierwsza gra mmorpg za którą wziąłem się na poważnie i muszę powiedzieć że było kapitalnie, po wbiciu (chyba) 60, magicznego levela i awansu na knighta i jeszcze dużo dużo grania, jakoś tak odechciało mi się i byłem troszkę przejedzony grami mmorpg.

Szukałem różnych mmo, testowałem, ale mimo dziesiątek tytułów nic na dłużej mnie nie wciągnęło, aż trafiłem do empiku i zobaczyłem coś co nazywa się C.S 1.6. Kapitalna gra która wciągnęła mnie nie na żarty i 1700 godzin nabitych na steam mówi samo za siebie. Super community, miliony grających ludzi, zajawki z miksami, turnieje na różnych serwerach i ćwiczenie skilla to było to czego szukałem od dawna. Wkręciłem się w ta rozrywkę nie na żarty, potem z biegiem czasu zaczęło mi zależeć na top 15 i adminowaniu, wszytko to się udało, były topki na serwach było adminowanie i ostre granie. Powiem wam że to gra która zrobiła na mnie największe wrażenie jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę.

Jednak, była taka masa gier na rynku że trzeba było szukać innych i testować, grać. Mimo tego że opłacałem RIFT, grałem w GW2, POE, Runes of Magic i inne głośne tytuły, zawsze w moim serduszku na pierwszym miejscu zostanie C.S 1.6, jest to bez lania wody moja ulubiona gra jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę i mimo tego że na serwerach było po 30 osób, a nie jak w mmorpg po 1000 to i tak poznałem tam najwięcej ludzi i bawiłem się najlepiej. Niech żyje Counter Strike 1.6, HURA HURA HURA.

W mojej zajawce na elektroniczną rozgrywkę online multiplayer wygranym jest Counter Strike i tyle, mimo tego że teraz katuje LOL-a który jest gicior, jednak C.S is the best.

Pozdrawiam

Powstawiał bym obrazki z logami gier przed akapitami, ale chciałem żebyście nie wiedzieli przed doczytaniem do odpowiedniego momentu o jakiej grze będziecie czytać :). To mój pierwszy tekst o graniu i pewnie ostatni, także krytykujcie ile wlezie. Aha i tak się kończy nijak, gdzie mógł bym troszkę o LOL pisać, Rifcie czy Rom, ale w pewnym momencie odechciało mi się.