"Granice naszego języka są granicami naszego świata" - pisał Ludwig WIttgenstein w swoim Traktacie Logiczno-Filozoficznym, którym to zrewolucjonizował i zasiał zamęt w świecie ówczesnej sobie, i filozofii, i innych nauk. Ta nadzwyczaj ważna i innowacyjna myśl, wywarła ogromne znaczenie na późniejszych nauka, ale dziś nie będzie o tym. Dziś będzie o roli języka w życiu człowieka i o tym, dlaczego ludzie sami ograniczają swoje poznanie. Interpretacja myśli Wittgenstein'a w jej najprostszym odczytaniu nie stanowi problemu dla nikogo, kto choć chwilę na tym pomyśli. I nie trudno się z nią nie zgodzić. Dlaczego więc, w dobie wiedzy, informacji, nauki - dobie nieskończonych możliwości - ludzie ograniczają samych siebie? I robią to na własne życzenie, własnym słownictwem, by... No właśnie. Po co? Czemu używasz obrzydliwych skrótów "bd", "cb" itp.? Dlaczego nie korzystasz z zasad interpunkcji, czyniąc zdania nie logicznymi (także z czysto ścisłego punktu widzenia)? Dlaczego używasz słów, których nie rozumiesz?
Do dyskusji chciałbym dorzucić jeszcze jedną myśl. Myśl lingwistów-strukturalistów. Rozróżnione są według nich język i mowa. Język jest, mowy się używasz. Język jest strukturą, która podlega zasadom. Mowa jest potoczna. Strukturalizm językowy bada... Język. Dlaczego o tym piszę? Mowa jest indywidualnym aktem człowieka. Język każdego także jest indywidualny. Używając języka myśli, używając mowy - przekazuje informacje. Pisząc to korzystam z mowy. Język i mowa są poniekąd połączone. Mowa może wpływać na język. Język wpływa na postrzegania świata, czyniąc go ciekawszym lub mniej ciekawym. Język wpływa na rozumowanie, szeroko pojęte zdolności umysłowe. Jak bardzo rozwinięty mamy język, tak bardzo możemy widzieć świat. Patologia mowy, dokonująca się na naszych oczach uderzy w język. Czyni go patologicznym, zdegraduje go. Ludzie sami siebie czynią głupszymi. Dlaczego?
Zapytam jeszcze raz. Gdzie są granice waszego języka? Gdzie są granice waszego świata? Dlaczego dokonuje się zagłada na umyśle?