Gry mmo są coraz słabsze czy to my zbyt wiele wymagamy?

Możecie krytykować.

Strasznie, źle znosisz krytykę.

Swoją drogą, jak wyobrażasz sobie publikacje tekstu, w którym zam autor pisze na wstępnie 'sorry za błędy'?

Co do nowych osób w redakcji, to po co sam się tak plujesz? Podajesz jako przykład CD-Action? Zobacz ile tekstów w miesiącu wychodzi tam z ręki jednego redaktora. Dwa? Trzy? To są ludzie którzy z tego żyją, a nie zajmują się tym hobbystycznie, jak tutaj. Nie sztuką jest napisać tekst słaby, opublikować bo bez korekty, ale czy warto przekładać jakość nad ilość? Nie sądzę.

A pomyślałeś może przez chwilę, że w tej krytyce coś jest? Jak chce się pisać dobre artykuły to niestety trzeba znać interpunkcję i zwyczajnie trzeba umieć napisać coś "po polsku" - pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jak decydujesz się pisać artykuł, to powinno to wyglądać jak artykuł, a nie wiadomość do kolegi z GG. Po pierwsze, źle się takie rzeczy czyta, po drugie wychodzi się na idiotę, który nie potrafi pisać w swoim ojczystym języku.

Z interpunkcja się zgodzę. Ale to tylko jedna strona artykułu. Którą można zmienić łatwo.

@Cree

"Strasznie, źle znosisz krytykę." Tutaj czasami ten przecinek nie jest zbędny??

A tak poważnie to jeśli ktoś chce być redaktorem powinien coś pisać. Ja nie mowie tego dla swojego widzimisię, tylko wchodzić na stronę po kilka newsów od guru kiedy jest tylu innych redaktorów?? W CDA piszą kilka artykułów do gazety miesięcznie a zobacz ile tego jest na stronie. Wiadomo, oni zajmują sie grami jako całoscią a nie tylko MMO, no ale na tej stronie coś stanęło. No ale jeśli uważacie, że sam guru pociągnie całą strone dodajac kilka newsow dziennie to powodzenia.

@Yandlegend

Z krytyka się zgadzam. Tylko krytykowanie przysłania wam cały sens artykułu, oraz istoty pisania artykułów. Mój błąd, że nie poprawiłem wszystkich niedociągnięć.

@up, problem w tym, że nie ma się zbytnio na czym innym skupiać, bo oprócz pełnego błędów tekstu, dostaliśmy temat miałki jak cholera, do tego bezpłciowy i wałkowany pierdyliard razy. Sam, od bodajże kilku tygodni, próbuję wywołać w serwisie akcję promującą twórczość użytkowników - zarówno tą publicystyczną jak i zwyczajnie forumową, by wyróżnić użytkowników, których tematy i posty chce się czytać. Jakkolwiek bardzo popieram tę akcję i popieram aktywności forumowe, tak nie mógłbym z czystym sumieniem polecić twojej pracy, bo jest zwyczajnie strzelona "na odwal się".

Jeżeli ktoś wytyka ci błędną interpunkcję, to nie trać czasu na przyznawanie krytykującemu racji czy biadolenie nad jej rzeczywiście marnym poziomem, a weź się za korektę. Tekst mógłby zapewne stać się kilka razy bardziej wartościowy, przynajmniej we względach estetycznych, gdybyś siły i chęci na zrzędzenie poświęcił na samodoskonalenie.

A to z kolei, że ktoś wytknie Ci błąd w taki, a nie inny sposób - nie jesteśmy kółkiem polonistek i nie mamy przymusu podnoszenia cię na duchu miłymi słówkami, tudzież kłamstwem. Nie podejrzewamy również, że masz wrażliwość 7-letniej dziewczynki i krytykę weźmiesz za atak na twoją małą, bezbronną osobę.

@Yandlegend Z krytyka się zgadzam. Tylko krytykowanie przysłania wam cały sens artykułu, oraz istoty pisania artykułów. Mój błąd, że nie poprawiłem wszystkich niedociągnięć.

Moim zdaniem forma artykułu przysłania nam jego sens.

Poza tym sam się prosisz o taki rodzaj krytyki, piszesz "sorry za błędy" - to znaczy, że wiesz, że tam są. Pokazujesz tym samym już w pierwszym zdaniu, że tekst jest napisany na "odwal się", bo skoro wiesz, że błędy są, a ich nie poprawiasz - to obrażasz tym samym potencjalnych czytelników "mam was w pupie nie chciało mi się poprawiać błędów, bierzcie co wam dałem i głośno mnie chwalcie".

Jak chcesz się całować z dziewczyną, to nie promujesz się tekstem "śmierdzi mi z mordy". ;]

I taką krytykę rozumiem.

Sorry za błędy odnosi się raczej do tego iż nie wszystkie błędy zawsze uda się wyłapać.

Dzięki za konstruktywną krytykę.

Mnie się podoba sposób myślenia autora.

Nie wiem jak tam inni uważają u mnie to wygląda mniej więcej tak.

MMO to było coś nowego coś super ale w czasach kiedy łaził mario i podobni dwuwymiarowcy, teraz taka gra musi być naprawdę dobra żeby była godna uwagi. Bo od klikania palce bolą expienie się nudzi bo co w tym jest podniecającego ze siedzisz dzień cały zabijając te same nobki a levelu nie widać a i myślenia żadnego jeśli nie wymaga, jedyne co to ciągłej uwagi. Patrzysz na kreski i wskaźniki tylko: czy skil się załadował, czy życie nobka się kończy, czy mane masz czy exp leci. To żadna akcja i przyjemność to wszystko jest takie … matematyczne przewidziane.

Fajnie się gra kiedy gra się zaczyna uczysz się skili poznajesz postacie, a potem … to jest po prostu oglądanie tego samego filmu kolejny raz.

A dodam jeszcze, ze gry są niemal takie same bo pewnie o to chodzi... to taka forma sprzedawania się jeśli coś było dobre zrób kopie tylko w innym kolorze. Po co myśleć - jeszcze się nie uda.

@pocotojestpodwarazy hmm, temat wydaje się być troche przedawniony... No cóż, jak już tu ktoś wraca:

@peelen do pisania się nie mam jak przyczepić, bo i piszesz identycznie jak ja, te przerwy między akapitami itp... piękne :3 ew. przecinki, ale sam ich czasem zapominam :lol:

Co do tematu... Cóż, gry faktycznie się psują, twórczość twórców (tak, tak, wiem boskie stwierdzenie) ogranicza się do kopii tego co już było, grafike mamy piękną, ale co nam po niej, skoro po 10 minutach albo exp jest za wolny, albo kończy się mana, albo cokolwiek innego... do tego wbiło nam 12 lvl a do walki potrzeba hmm, 60? Inaczej, do ROZPOCZĘCIA walki, gdzie na 60 lvlu masz wybór "nacji", a potem dopiero musisz bić ten 80 - 100 żeby coś zrobić :C Gdyby w tym była jakaś fabuła to jeszcze zrozumiem, ale jak ci w takim cabalu dają 30 tysięcy questów, gdzie pamiętam bardzo dobrze z 10 identycznych (idź po coś tam do group research camp na 2x lvlu, ci co grali wiedzą o co mi chodzi), monotonia tego wręcz odpycha i po kilku dniach ma się dość, mimo że sama gra jest bardzo fajna, trzeba sobie bić lvl, osobno range skilli która jest uzależniona od twojego lvla postaci też, fajne pvp itp.

Albo taki dekaron, który imo stał się ostatnio ciutke zbyt itemshopowy, aczkolwiek jest bardzo fajną grą, jedną z pozostałości tych "starych" mmo, chociaż zdecydowanie nowszym twórem.

Z syndromem ulubionej gry jak najbardziej się zgadzam.... Ace Online, które nie jest jakimś typowym mmorpg, ale też ma w sobie fps... Cóż, gram w to ponad 3 lata i dalej gram, szukałem setki razy jakichś innych gier podobnych do tej i nigdy nie znalazłem... A jak już to tak jak peelen pisał, chwilowe zauroczenia. Zawsze jednak, koniec końców, powracam do AO i nie tylko ja - choćby taki Ezoman i kilku innych moich znajomych ;) Nawet bywa, że wspólnie tych nowych gier szukamy...

Odnośnie "chłamu", nazwałbym to raczej komercjalnymi chrupkami które na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo dobrze, a potem okazują się hmm, papierowe? :3

Takie kilka przemyśleń od delterka, wiem że dostane zaraz warna za pisanie w starym temacie, tak samo jak dostanie go kolega wyżej, ale co mi tam ^^

Teraz jest tak dużo tych gier , że każdy wszystko wybrzydza.

Własne przemyślenia napisane pod impulsem chwili. Możecie krytykować. Sory za błędy.

GRY MMO SĄ CORAZ SŁABSZE CZY TO MY ZBYT WIELE WYMAGAMY??

Czytając codziennie rano stronę, na której forum przebywamy zastanawiam sie co jest nietakt z grami. Najczęściej gry oceniane sa nisko. Szablonowe, nudne, sztuczne, plastikowe, cukierkowe, orientalne lub po prostu nie, bo nie. Zjechane od razu albo jak Mythos dający nadzieje stając sie potem powodem wkurwienia rzesz graczy, których wymaganiom nie sprostał.

Co ma wpływ na to, że gry, które wychodzą nie dają juz tyle radości, nie spełniają pokładanych nadziei i dają mniej godzin rozrywki niż 20 godzinny singeplayer mimo posiadania w nazwie hucznego MMO?

Hipotezy:

1. Rynek pcha chale

Pierwszym i nikt nie powinien mięć wątpliwości, że ważnym powodem jest zalanie rynku różnego typu pseudo mmo, które z mmo mają tylko tyle wspólnego, że maja przyciągnąć Massive ludzi by dać wydawcom Massive gotówki. Rynek zawsze cechowało szybkie zalewanie chłamem. Ktoś sobie wymyslił ze zrobi nowy super towar a szybko rynek zalewała masa podróbek, tańszych, podobnych, ale jednak gorzej wykonanych. Wciąż marketingowo sprzedawanych, jako ten sam towar. Tak właśnie wygląda obecnie rynek gier MMO.Wraz z nastającą modą na gry mmo w czasach, kiedy gry singleplayer juz w lwiej części nie oferują tak rozbudowanej rozrywki na wiele godzin jak gry mmo wydawcy zaczęli dostrzegać pieniądze.

Obecnie mamy na rynku od groma różnorakich gier mniej lub bardziej reklamowanych. Pingwiny walczące w grze MMOFPS, reklamowany, jako najlepszy hack & slash mmorpg gdzie zmuszony jesteś robić questy to tylko niektóre przykłady. Mówimy w tym momencie o grach, F2P, ponieważ płatne tytuły są w mniejszości i jednak w ich gronie ciężko znaleźć grę, która będąc słaba wciąż jest płatna(oczywiście są wyjątki od reguły). Rynek zapchany grami można porównać do rynku butów. Kilka drogich marek, które skupiają wielu "kupujących" oraz wielu mniejszych gorszych producentów, którzy chcą tylko zapchać rynek tanimi bublami żeby kupiła je jakąś garstka. Niestety jak pokazują realia ta praktyka przynosi korzyści, ponieważ wciąż wychodzą nowe produkcje będące karykaturą mmo, a wychodzą, ponieważ rynkiem kieruje prosta zasada: popyt rodzi podaż. Tylko z butami jest o tyle prościej ze ubieramy i juz wiemy, że nam sie nie podobają się albo podobają. Aby docenić i poznać grę MMO musimy spędzić z nią wiele godzin dni nawet miesięcy. A kiedy tracimy na kolejną grę nas cenny czas i okazuje sie, że szacunek do gracza zaczyna sie tam gdzie zaczyna sie item shop to czujemy sie znowu oszukani zniechęceni oraz rozgoryczeni rynkiem, który jeszcze parę lat temu tak dobrze sie miał.

2.Czasy sie zmieniają

Gry. Skąd sie wzięły, dokąd zmierzają. Aby opisać historie gier nie starczyłoby czasu. Po krotce najpierw były to proste gry tekstowe, gdzie cała frajda polegała na użyciu wyobraźni i poprzez pisane komendy przechodzenie historii naszego bohatera. Gry rozwijały sie graficznie, kiedy pojawiły się sie gry, w których gracz widział swoja postać wyobraźnia ustąpiła miejscu realności. Moja pierwsza styczność z grami komputerowymi to była konsola Amiga kuzyna. Gra lotus, frajda nie z tej ziemi. Sportowe auto godziny spędzone na wyścigach. Coś nowego, coś, co przykuło do telewizora na długie godziny a potem sie rozmawiało o tym długo.

Pierwszy komputer?? Rok 2000. 4000zł na raty za za celerona 500 32 mb ramu i 8 mb grafiki. I gry. W których na 1 miejscu stała fabuła, dopiero potem grafika, która służyła do opisania fabuły. Ubrania jej w kwiaty drzewa miejsca świat. Pierwsza gra MMO to był Mu online. Godzinami bicie mobów z kumplami z liceum. Gra o prostej mechanice, ale tym czymś. To coś to nie tylko grafika na lepszym poziomie i prostota, która przyciągała. A może aż przyciągała. W tamtym czasie a był to rok mniej wiecej 2005 rynek nie był zapchany. Internet nie był czymś szeroko dostępnym w Polsce. A i gier MMO było mniej niż dziś. Mniej było wydawanych tytułów. Człowiek miał czas by docenić grę, zagłębić sie w jej świat a nie porzucać, gdy coś sie nie spodobało się.

A i gry były inne. I do tego odnosi sie hipoteza. Moja kolejna grą był Lineage 2. Wcześniej grałem w WoW na prywatnych serwerach, jednak brak kolegów do grania oraz zbyt skomplikowany system gry odstraszyły mnie. Kumpel zaproponował Lineage 2. Mroczniejsza niż, WoW ale wciągająca. Gra, w której miałem do wyboru tyle klas postaci, że głowa mała. I równie wiele prywatnych serwerów oferujących grę za darmo. Party raidy mass pvp. Walka o zamki. Ideał. Każdy kiedyś miał taka grę, która go wciągnęła. Każdy z starszych użytkowników forum pamięta czasu, kiedy gry miały jakby duszę, kiedy nie musiałeś widzieć realnej grafiki i byłeś zadowolony. Kiedy biłeś moba za mobem a Itak dawało to radość, mimo, że mechanika postaci była na obecne czasy sztuczna. Paradoksalnie chciałbym wrócić do tamtych czasów.

Dziś dostajemy kilka closed beta testów miesięcznie, nowe piękne gry. Skaczemy, latamy, walka pod wodą, i grafika zapierająca dech w piersiach. A gdzie radość z gry, coś co nas do niej wciągnie?? W grach komputerowych od wielu lat wraz z rozwojem coraz realistyczniejszej grafiki obserwuje sie zepchniecie na 2 plan fabuły gry. Z MMORPG zrobiło sie kolony klonów, w których albo bije sie setki mobów bez celu albo robi nudne questy. Obecnie obserwujemy modę na gry ala Vindictus. Coś nowego, non target staje sie popularny. Tylko póki, co gra ogranicza sie do USA, oraz do żmudnego zabijania mobów w kolejnych instancjach. I gdzie ten rozwój gier. Super grafika. Ale Te stare gry dawały więcej frajdy. I znowu dotyczy to głównie gier darmowych. Te płatne są jak te buty, fajne, ciekawe, ale nie dla każdego, bo wciąż drogie.

3. Gracz dorasta

Gracz dorasta razem z człowiekiem. Kiedyś człowiek cieszył sie widząc MU online. Jego prostota dawała tyle dni zabawy. Ale wtedy miało sie 16 lat. Sama możliwość zabawy z innymi ludźmi a nie grania w gry singleplayer dawała tyle emocji, że człowiek cieszył sie jak dziecko.

Gracz dorasta widzi zmiany grafiki w grach, już nie cieszy go latanie i zabijanie mobów w MU czy oglądanie cukierkowej grafiki. Gracz dorastając chciałby dostać produkt idealny. Mówimy tu znowu niestety o produktach darmowych, bo za lepszą, jakość trzeba niestety płacić. Potencjalny gracz wiec chciałby widzieć w swojej nowej grze coś, co przyciągnie. Rozbudowaną fabułę. Dużo możliwości rozwoju postaci, wiele skilli i wyposażenia.

Pamiętacie jak fajnie grało sie w gry w wieku nastu lat?? Strata czasu na grę, która okazała sie gniotem nie budziła takiego zdenerwowania. Człowiek miał czas na marnowanie czasu. Dziś mając 24 lata i mając przed sobą grę, w którą chciałbym pograć i strącić czas musiałaby być to gra, która dałaby mi coś więcej niż zabicie nudy. Bo nuda, co, jak co ale dorosłemu graczowi w życiu nie grozi.

Dorosły gracz ma jeszcze jeden dylemat. Kumple, z którymi grałem w liceum w MMO nie maja już na nie czasu. Można oczywiście poznać nowych ludzi w wirtualnym świecie, ale nic nie wynagrodzi mi godzinnych rozmów w autobusie w drodze do szkoły o tym, jak to w L2 wczoraj kumpel spalił mój łuk, na który pożyczyłem mu kasę zbierana miesiąc.

4. Syndrom Ulubionej Gry

Ta hipoteza przyszła mi do głowy, kiedy pisałem o L2. Grałem w ta grę dobre 3 lata na prywatnych serwerach. Pamiętam jak kumpel kumpla uczył nas, co, do czego, jak sie gra, jak wałczyć, jak wygrać pvp. Mięliście tak?? Napewno. I po 3 latach spędzonych w tej pięknej grze, którą miałem w małym palcu szukaliśmy z kumplem czegoś nowego. Wgrałem od nowa WoWa. Wbiłem na jakiś lepszy prywatny serwer i co? A no ujawnił sie syndrom. To trudne, to skomplikowane, to w L2 było lepsze. I grafika cukierkowa. A kiedy na serwerze typowo PVP (prywatnym) ubierałem postać 20 minut żeby jakiś gostek rozwalił mnie w 3 sekundy postanowiłem, że WoW to jednak nie to. Sumie z kolegą graliśmy chyba w z 30 gier. I nie zgadniecie, ale żadna nie była tak dobra jak L2. Syndrom polegał na tym, że każda gra porównywana z L2 miała wady. Z drugiej strony żadnej nie chciało nam sie uczyć, bo przecież umieliśmy juz grac w Lineage 2 wiec wracaliśmy do niej. Po przerwie jednak gra juz nie była tak samo smakowita wiec znowu szukaliśmy czegoś nowego. Końcem końca zrezygnowaliśmy z gry razem, a ja czasami dla zabawy tylko ocinam w Lol(probojąc zagrać w HoN znowu ujawnił sie syndrom).

Cztery hipotezy, z której każda może zawierać część prawdy i wszystkie te części połączone razem dają odpowiedź, dlaczego gry juz nie cieszą i nie przyciągają na tak długo. Oczywiście znowu mówimy o grach free, ponieważ te płatne często są tak dopracowane, że pozwalają wyłączyć którąś z hipotez i znowu możemy poczuc sie jak dziecko ktore odnalazło swoją idealna gre. Bo niestety free MMO oferują obecnie tak wysoki poziom, że mi niestety nie dane zagościc w nich na dłużej(LoL to nie MMORPG:D).