Zwis to jest jakaś opcja, metodę tę opisywał nawet Paul Wade w Skazanym na Trening. Ale serio nie powinieneś się tym przejmować, bo uwierz mi NIKT NORMALNY nie oceni Cię po tym, że masz 180, 185 czy 170 cm wzrostu. Z takimi kompleksami to zazwyczaj (o ile nie zawsze) jest tak, że to my sami rozdmuchujemy problem, a inni go właściwie nie zauważają.
Co do sterydów... NIE BIERZ!!! Siedzę dość mocno w treningu i sporo się naczytałem/słuchałem jakie są skutki uboczne brania tego gówna. Teraz słuchaj. Biorąc sterydy dostarczasz swojemu organizmowi OGROMNĄ dawkę testosteronu, którą w normalnych warunkach jądra produkowałyby zapewne tygodniami albo i miesiącami. Wtedy też zazwyczaj jakiś koks cieszy się, że nagle ma szybsze efekty w przybieraniu masy... Ale wszystko ma swoją cenę. Otóż musisz wiedzieć, że nasz organizm nie lubi się męczyć. Z tego też powodu (dla przykładu) mięśnie same się nie budują, gdy nie dajemy im bodźca, (a w dzisiejszym świecie o ten bodziec dość ciężko), z reguły nie lubimy się męczyć, bo nasz troskliwy mózg z miejsca odbiera każde zmęczenie jako sytuacje zagrożenia życia i "każe" nam zaprzestać wykonywania danej męczącej czynności (np treningu).
Tutaj też objawia się największa wada zażywania sterydów. Po takim zabiegu naturalne fabryki testosteronu po prostu ZAMYKAJĄ DZIAŁALNOŚĆ! Mózg uznaje, że skoro w jakiś sposób do organizmu wpłynęło tak wiele tego hormonu, to bezsensownym jest produkować go jeszcze na własną rękę. Niestety, jest to proces nieodwracalny. Raz zamkną produkcję i powrotu już właściwie nie ma (bądź jest bardzo ciężki). Dlatego też warto się zastanowić, czy jest sens faszerować się tym syfem tylko po to, żeby po kilku tygodniach nadwyżki testosteronu do końca życia mieć wyłączoną jego produkcję, a poziom testosteronu taki, jak ma 80 letnia babcia. Fakt, że tak się dzieje prowadzi do tego, iż wszyscy kulturyści, którzy to zażywają są po prostu uzależnieni i do końca życia będą musieli brać ten SYF.
Tak na boku, to powiem jeszcze tylko, że są sporty, jak kalistenika, w których niższy wzrost bardzo pomaga, chociażby przy pozycjach statycznych, jak front lever, planche. Wtedy im ktoś jest niższy, tym większą ma szansę na opanowanie tych trudnych elementów w krótkim czasie.
I jeszcze raz, stary z 174cm nie jesteś niski! Jest całe multum facetów, których wzrost waha się między 170-180 i nawet sobie d*py nie zawracają czymś takim.
Jeszcze jedno... Być może masz taki kompleks bo gdzieś wyczytałeś jakieś za przeproszeniem pie*dolenie w stylu " jak nie ma 180cm to nie mężczyzna" czy może ktoś w twoim otoczeniu to wytyka (co tylko świadczy o ułomności takiej osoby), ale pomyśl. Jest dwóch facetów:
Jeden, to kompletny idiota, cham, dumny wychowanek nowej, bezstresowej generacji, który pluje na wszystko i wszystkich... ale ma 195cm wzrostu.
Drugi, to totalna przeciwność tego pierwszego, człowiek, który przysłużył się w jakiś sposób krajowi/rodzinie/bliskim dba o nich, odnosi się z szacunkiem do innych, a przy okazji (puszczam wodze fantazji) jest weteranem wojennym. A... bym zapomniał. Ma 160cm wzrostu.
Czy trzeba tu coś jeszcze dodawać? Czy drugi facet powinien się przejmować tym, że w jakiś enigmatyczny sposób nie dorównuje tej trochę wyższej szumowinie? Bitch please.
Oceniajmy siebie i innych po czynach, po ich stosunku do innych, podejściu do życia, a nie po wyglądzie.
Miał to być krótki post... wyszło jak zawsze. ![:) :)]()
Pozdrówki!
PS Przypomniało mi się teraz. Yuri van Gelder. Mistrz świata w gimnastyce na kółkach. Wzrost 160cm. Wygląd: 
Tyle w temacie (chyba gościu nie ma czego się wstydzić, co nie? ![:) :)]()