[Komentarz] Brick Force

logo_big.png

Na Brick Force zrobił się ogromny szum medialny. Pokładano w tym tytule wielkie nadzieje, trzeba przyznać, że nawet użytkownicy naszego portalu mocno podjarali się tym tytułem. Czy było warto czekać na zamknięte testy? Zachęcam do przeczytania tego materiału, aby dowiedzieć się więcej, lecz na samym wstępnie zdradzę, że właściwie… nie. Guru zamieścił swój krótki news na ten temat jakiś czas temu, jednak pomyślałem, że warto powiedzieć nieco więcej o tym tytule, który – faktycznie miał potencjał, jednakże nie został on do końca wykorzystany. Czy żałuję godzin spędzonych w Brick Force? Zapewne nie, jednak nie zaspokoiła ta gra mojego apetytu na strzelanki, szczególnie tego rodzaju, które są dosyć casual’owe.

Problemy od samego początku?

Zawsze denerwują mnie zamknięte testy, tudzież starty różnych produkcji MMO z jednego powodu – są mega obsuwy, ogromne lagi i wielki spam na czacie, gdy pierwszy raz wchodzimy do gry. Tutaj jednak miałem nieco innego rodzaju zagwozdki. Po zarejestrowaniu się do bety i wpisaniu swojego klucza musiałem… oczekiwać aż trzech wiadomości na moją skrzynkę. Wszystko by było fajnie, tylko dopiero ta trzecia aktywowała moje konto w grze. Pierwsze dwa maile przyszły dosyć szybko, dosłownie w pięć minut. Jednak na ten ostatni musiałem czekać dobre kilka godzin. Miałem gotowego clienta (który swoją drogą nie ważył dużo), a tutaj brak dostępu do gry. Przyznam, że mocno się zirytowałem, no ale dobra – macie do tego prawo, to przecież pierwsze zamknięte testy, przeżyję. Na szczęście w tym momencie miałem także Aiona, więc było co robić.

13zbuye.jpg

Po kilku godzinach wszedłem do gry i pierwsze wrażenie… no cóż, wytrzeszcz oczu. Zacząłem się zastanawiać, czy nie włączyłem przypadkiem Minecrafta, jednak menu główne wyglądało nieco inaczej i zorientowałem się, że to Brick Force. Oprócz tego zaczęła mi grać jakaś idiotyczna muzyka, której czym prędzej chciałem się pozbyć – odpaliłem sobie Kasabian i mogłem grać dalej. Trzeba powiedzieć, że odgłosy postaci, czy same audio towarzyszące podczas gry jest… do d*py. Po prostu inaczej tego się nie da określić. Odgłosy postaci mój znajomy porównał do jakiegoś idiotycznego anime, którego oboje nienawidzimy. Jest to naprawdę beznadziejnie, czułem się jakbym brał udział w jakieś orgii, bo postacie wydają wręcz „piski”, a nie normalne odgłosy, reakcje. Strzały broni jednak utwierdzały mnie w fakcie, że to nie XVI wieczna orgia organizowana przez papieża.

Tworzenie postaci też było do bani. Nie mamy praktycznie żadnego na to wglądu, od razu dostajemy głupią postać, która ku gwoli ścisłości, dla każdego wygląda tak samo. Podczas walki sprowadza się do tego, że walimy przed siebie i nie wiemy nawet, czy jest to nasz wróg, czy sprzymierzeniec, bo wszyscy są tacy sami. Odróżniają ich tylko różne gadżety, czy odmienny wizerunek (ubrania), które możemy zakupić w sklepiku. Największym absurdem jest właśnie to, że wrogowie wyglądają właściwie tak samo i jedynie uratować nas może znacznik. Najlepszym akcentem było chyba to, że znalazłem masę polskich serwerów, a co się z tym wiąże – rodaków! Trzeba przyznać, że pomysły na nazwanie serwera przerosły moje wyobrażenia, ale co tam, ważne, że poznałem swoich. Rozmowy także na poziomie, nie musicie się bać, że gracie z jakimiś dziećmi, tudzież debilami. Naprawdę ogarnięci ludzie usiedli do tej produkcji i trzeba przyznać, że wspólna zabawa wypadała przednio.

Minecraft? Nieee, no co Ty!

Każdy z Was zapewne jak usiądzie do tego tytułu, to będzie miał wrażenie, że odpala Minecraft’a. Brick Force ma to do siebie, że wygląda… praktycznie zupełnie jak MC. Szczerze mówiąc to nawet podobały mi się te klocki rozsadzone po mapie. Postacie są już bardziej przystosowane do strzelanki, jednak cała reszta wygląda jakby Notch przerobił swój hicior na FPS’a. Mamy tak więc specyficzną, wręcz old-school’ową graficzkę, klocki z których zbudowane są mapy i całą resztą. Nawet niektóre z nich możemy niszczyć, przez co zmieniamy trochę wygląd mapy! Podobało mi się to, a nawet bardzo. Zresztą, to jeden z głównych powodów dla których usiadłem do tej produkcji, chciałem zobaczyć jak sprawdzi się „uniwersum” Minecraft’a w klimatach strzelanki. Tryby gry nie zrobiły na mnie prawie żadnego wrażenia, dlaczego? Bo mamy tutaj praktycznie same standardowe rodzaje rozgrywki, prawie zero innowacji, właśnie oprócz jednego trybu, o którym bardziej rozpiszę się później. Mamy zatem CPF, TDM, DM i tak dalej, oraz tryb Build, który właśnie tworzy do tworzenia własnych, kreatywnych map razem ze znajomymi. Jak widzicie, nie ma tutaj nic nowego co nas mogłoby zaskoczyć. Do tego kilkanaście rodzajów broni, trochę ubranek do kupienia w sklepie i możemy grać. Właściwie największą przewagę mają tutaj snajperki, dlatego, że mają bardzo dobry celownik, a także z powodu bardzo małych map. Dlaczego mówię, że są małe? Mamy do wyboru dwa rodzaje – 50x50, albo 100x100. Są one strasznie malutkie i to bardzo boli, bo faktycznie osoby ze snajperkami w ręku rozwalają po prostu wszystkich, szczególnie, gdy jeszcze gramy na jakimś otwartym terenie.

258tp9c.jpg

W samej mechanice strzelania nie pojawia się nic nowego, po prostu nuda. Nawet nie możemy przycelować, mamy po prostu znacznik, który jest dosyć szeroki i lata nam po ekranie, ale da się jakoś z tym żyć. Na szczęście sama rozgrywka dzięki małym mapom jest bardzo dynamiczna i faktycznie musimy szybko się orientować w terenie. Boleć może to, że na samym spawnie możemy praktycznie od razu zginąć, ale na szczęście twórcy o tym pomyśleli i stworzyli tarcze ochronne, które przez kilka sekund po respie będą nas ochraniać. Rewolucji w tym temacie nie mamy, praktycznie same sprawdzone rozwiązania, które ponownie nie szokują, ale zaspokajają nasze „pragnienia”.

Najbardziej interesującym jednak aspektem jest właśnie tryb budowania własnych map. Polega on po prostu na tym, że umawiamy się ze znajomymi na jakimś serwerze i za pomocą odpowiednich klocków zaczynamy budować. Nie grałem za bardzo w Minecraft’a, więc zbytnio nie miałem pojęcia na jakiej zasadzie to wszystko działa, nie miałem jednak za bardzo problemów, żeby się zaaklimatyzować w tym trybie. Największą boleścią właśnie są rozmiary tych mapek, bo nie zrobimy jakichś monstrualnych budowli, ani nic w tym rodzaju. Co prawda możemy iść ku niebu, ale to nie to samo. Sam jednak nie bawiłem się za bardzo w tym trybie, bo po co? Wolę już sobie odpalić właśnie tego MC i tam bawić się na pełnych obrotach, bo tutaj niestety nie mamy szeregu funkcji, które powinny się znaleźć właściwie od początku tego trybu. Rozumiem, że to zamknięte testy, jednak po co ewentualnie udostępniać nieskończone narzędzie? Po części właśnie tak wygląda ten tryb, jakby ktoś porzucił go w pewnym momencie. Ciekawą natomiast sprawą jest to, że możemy publikować nasze mapki, a także wgrywać je na nasze serwery. Po zakończonej pracy możemy wysłać mapę do ogólnego wglądu i wtedy wszyscy gracze mogą bawić się na naszym dziele. Ciekawe, prawda? Największy banan na twarzy wywarł na mnie de_dust skonwertowany właśnie do Brick Force. Nie mam pojęcia, czy zrobili to jacyś gracze, czy twórcy, ale wyglądało to fenomenalnie! Smutna była tylko niedoróbka, podczas której można było sobie wchodzić „ponad” mapę i wszystkich z góry zdejmować, ale cóż, life is brutal.

16037li.jpg

Reasumując!

Czy czerpałem fun z rozgrywki? Tak. Czy jestem zadowolony z Brick Force? Nie. Czy zagram jeszcze raz? Nie. Tak można by podsumować ten tytuł. Jest on przeciętny, bez istotnych w dzisiejszych czasach innowacji. Co prawda wyróżnia się swoją oprawą audiowizualną, ale przecież to nie wszystko. Naprawdę żałuję, że taki spory potencjał na naprawdę ciekawą grę został zmarnowany. Musimy wiedzieć, że grafika to nie wszystko, a wygląda ona (jak dla mnie) gorzej niż w Minecraftcie. Do tego nic nie zostało wniesionego do gatunku FPS’ów. Kompletnie nie mamy nic nowego, nawet zmniejszenie map nie wpłynęło na to pozytywnie, oprócz zwiększenia dynamiki rozgrywki, która momentami jest aż przytłaczająca. Co prawda jest to dopiero Closed Beta, lecz nie sądzę, że potrwa ona długo. Gra zostanie wydana, a potem zapewne zwyczajnie zapomniana, chyba, że twórcy przygotują jakieś rewolucyjne zmiany, jednak w to wątpię. Jeżeli lubicie tego typu klimaty, nie macie w co aktualnie pograć – możecie spróbować Brick Force, jeśli jednak gracie w Guild Wars 2, albo testy TERA Online, to zostańcie przy tym.

Artur „Artcik” Pyśk

Ja w Brick Force pograłem godzinę i usunąłem.

Serwery w grze hostują gracze co powoduje lagi, poza tym 0 dynamiki i itemshop który po closed becie będzie niezbędny do budowania dobrych map.

Moja ocena gry 3/10 za grafikę.

Szczerze nie ogarniam tej gry. Niby to ma być śmieszne ale wcale nie jest..

Jak dla mnie 2/10. wolę zwykły CS..

P.S 500 postów :D

Gra wyglądała ciekawie, więc na chwilę pograłem. No właśnie, wyglądała... Łby te postacie mają wielkie, ale o dziwo trudno jest headshota trafić. Dla mnie 4/10 za podobieństwo do Minecrafta.

Chciałem zagrać, ale... już mi się odechciało <_<

tez chciałem się zabrać za tą grę ale czekałem na opinie i okazało się, iż to klapa a ja nie zmarnowałem czasu :)

Czasem lepiej nie sugerować się opiniami innych, lepiej samemu doświadczyć. Istnieją maniaki grający w Bricka i nie zważają na to co mówią o grze "inni".

A mi sie Brick Force podoba i jestem sklonny dac 7/10 . Brick Force ma byc taka odskocznia od normalnych FPS jak np Battlefield z mozliwoscia prostej budowy wlasnych map. I dla mnie taka prostota to ogromny plus a autor textu tu wymienia go jako minus... Ta gra ma byc latwa lekka i przyjemna, tak o zeby sie odstresowac po ciezkim dniu. A pisanie ze snajperki maja przewage... to tak jak by placz " mamo a brat mnie bije!! ;( " Ktos kto 5 lat pogrywa sobie snajperkami w roznych fpsach i wejdzie do takiego Brick Force to faktycznie moze wymiatac ale to jest zasluga jego umiejetnosci a nie jakiegos zlego zbalansowania gry.

logo_big.png

Na Brick Force zrobił się ogromny szum medialny. Pokładano w tym tytule wielkie nadzieje, trzeba przyznać, że nawet użytkownicy naszego portalu mocno podjarali się tym tytułem. Czy było warto czekać na zamknięte testy? Zachęcam do przeczytania tego materiału, aby dowiedzieć się więcej, lecz na samym wstępnie zdradzę, że właściwie… nie. Guru zamieścił swój krótki news na ten temat jakiś czas temu, jednak pomyślałem, że warto powiedzieć nieco więcej o tym tytule, który – faktycznie miał potencjał, jednakże nie został on do końca wykorzystany. Czy żałuję godzin spędzonych w Brick Force? Zapewne nie, jednak nie zaspokoiła ta gra mojego apetytu na strzelanki, szczególnie tego rodzaju, które są dosyć casual’owe.

Problemy od samego początku?

Zawsze denerwują mnie zamknięte testy, tudzież starty różnych produkcji MMO z jednego powodu – są mega obsuwy, ogromne lagi i wielki spam na czacie, gdy pierwszy raz wchodzimy do gry. Tutaj jednak miałem nieco innego rodzaju zagwozdki. Po zarejestrowaniu się do bety i wpisaniu swojego klucza musiałem… oczekiwać aż trzech wiadomości na moją skrzynkę. Wszystko by było fajnie, tylko dopiero ta trzecia aktywowała moje konto w grze. Pierwsze dwa maile przyszły dosyć szybko, dosłownie w pięć minut. Jednak na ten ostatni musiałem czekać dobre kilka godzin. Miałem gotowego clienta (który swoją drogą nie ważył dużo), a tutaj brak dostępu do gry. Przyznam, że mocno się zirytowałem, no ale dobra – macie do tego prawo, to przecież pierwsze zamknięte testy, przeżyję. Na szczęście w tym momencie miałem także Aiona, więc było co robić.

13zbuye.jpg

Po kilku godzinach wszedłem do gry i pierwsze wrażenie… no cóż, wytrzeszcz oczu. Zacząłem się zastanawiać, czy nie włączyłem przypadkiem Minecrafta, jednak menu główne wyglądało nieco inaczej i zorientowałem się, że to Brick Force. Oprócz tego zaczęła mi grać jakaś idiotyczna muzyka, której czym prędzej chciałem się pozbyć – odpaliłem sobie Kasabian i mogłem grać dalej. Trzeba powiedzieć, że odgłosy postaci, czy same audio towarzyszące podczas gry jest… do d*py. Po prostu inaczej tego się nie da określić. Odgłosy postaci mój znajomy porównał do jakiegoś idiotycznego anime, którego oboje nienawidzimy. Jest to naprawdę beznadziejnie, czułem się jakbym brał udział w jakieś orgii, bo postacie wydają wręcz „piski”, a nie normalne odgłosy, reakcje. Strzały broni jednak utwierdzały mnie w fakcie, że to nie XVI wieczna orgia organizowana przez papieża.

Tworzenie postaci też było do bani. Nie mamy praktycznie żadnego na to wglądu, od razu dostajemy głupią postać, która ku gwoli ścisłości, dla każdego wygląda tak samo. Podczas walki sprowadza się do tego, że walimy przed siebie i nie wiemy nawet, czy jest to nasz wróg, czy sprzymierzeniec, bo wszyscy są tacy sami. Odróżniają ich tylko różne gadżety, czy odmienny wizerunek (ubrania), które możemy zakupić w sklepiku. Największym absurdem jest właśnie to, że wrogowie wyglądają właściwie tak samo i jedynie uratować nas może znacznik. Najlepszym akcentem było chyba to, że znalazłem masę polskich serwerów, a co się z tym wiąże – rodaków! Trzeba przyznać, że pomysły na nazwanie serwera przerosły moje wyobrażenia, ale co tam, ważne, że poznałem swoich. Rozmowy także na poziomie, nie musicie się bać, że gracie z jakimiś dziećmi, tudzież debilami. Naprawdę ogarnięci ludzie usiedli do tej produkcji i trzeba przyznać, że wspólna zabawa wypadała przednio.

Minecraft? Nieee, no co Ty!

Każdy z Was zapewne jak usiądzie do tego tytułu, to będzie miał wrażenie, że odpala Minecraft’a. Brick Force ma to do siebie, że wygląda… praktycznie zupełnie jak MC. Szczerze mówiąc to nawet podobały mi się te klocki rozsadzone po mapie. Postacie są już bardziej przystosowane do strzelanki, jednak cała reszta wygląda jakby Notch przerobił swój hicior na FPS’a. Mamy tak więc specyficzną, wręcz old-school’ową graficzkę, klocki z których zbudowane są mapy i całą resztą. Nawet niektóre z nich możemy niszczyć, przez co zmieniamy trochę wygląd mapy! Podobało mi się to, a nawet bardzo. Zresztą, to jeden z głównych powodów dla których usiadłem do tej produkcji, chciałem zobaczyć jak sprawdzi się „uniwersum” Minecraft’a w klimatach strzelanki. Tryby gry nie zrobiły na mnie prawie żadnego wrażenia, dlaczego? Bo mamy tutaj praktycznie same standardowe rodzaje rozgrywki, prawie zero innowacji, właśnie oprócz jednego trybu, o którym bardziej rozpiszę się później. Mamy zatem CPF, TDM, DM i tak dalej, oraz tryb Build, który właśnie tworzy do tworzenia własnych, kreatywnych map razem ze znajomymi. Jak widzicie, nie ma tutaj nic nowego co nas mogłoby zaskoczyć. Do tego kilkanaście rodzajów broni, trochę ubranek do kupienia w sklepie i możemy grać. Właściwie największą przewagę mają tutaj snajperki, dlatego, że mają bardzo dobry celownik, a także z powodu bardzo małych map. Dlaczego mówię, że są małe? Mamy do wyboru dwa rodzaje – 50x50, albo 100x100. Są one strasznie malutkie i to bardzo boli, bo faktycznie osoby ze snajperkami w ręku rozwalają po prostu wszystkich, szczególnie, gdy jeszcze gramy na jakimś otwartym terenie.

258tp9c.jpg

W samej mechanice strzelania nie pojawia się nic nowego, po prostu nuda. Nawet nie możemy przycelować, mamy po prostu znacznik, który jest dosyć szeroki i lata nam po ekranie, ale da się jakoś z tym żyć. Na szczęście sama rozgrywka dzięki małym mapom jest bardzo dynamiczna i faktycznie musimy szybko się orientować w terenie. Boleć może to, że na samym spawnie możemy praktycznie od razu zginąć, ale na szczęście twórcy o tym pomyśleli i stworzyli tarcze ochronne, które przez kilka sekund po respie będą nas ochraniać. Rewolucji w tym temacie nie mamy, praktycznie same sprawdzone rozwiązania, które ponownie nie szokują, ale zaspokajają nasze „pragnienia”.

Najbardziej interesującym jednak aspektem jest właśnie tryb budowania własnych map. Polega on po prostu na tym, że umawiamy się ze znajomymi na jakimś serwerze i za pomocą odpowiednich klocków zaczynamy budować. Nie grałem za bardzo w Minecraft’a, więc zbytnio nie miałem pojęcia na jakiej zasadzie to wszystko działa, nie miałem jednak za bardzo problemów, żeby się zaaklimatyzować w tym trybie. Największą boleścią właśnie są rozmiary tych mapek, bo nie zrobimy jakichś monstrualnych budowli, ani nic w tym rodzaju. Co prawda możemy iść ku niebu, ale to nie to samo. Sam jednak nie bawiłem się za bardzo w tym trybie, bo po co? Wolę już sobie odpalić właśnie tego MC i tam bawić się na pełnych obrotach, bo tutaj niestety nie mamy szeregu funkcji, które powinny się znaleźć właściwie od początku tego trybu. Rozumiem, że to zamknięte testy, jednak po co ewentualnie udostępniać nieskończone narzędzie? Po części właśnie tak wygląda ten tryb, jakby ktoś porzucił go w pewnym momencie. Ciekawą natomiast sprawą jest to, że możemy publikować nasze mapki, a także wgrywać je na nasze serwery. Po zakończonej pracy możemy wysłać mapę do ogólnego wglądu i wtedy wszyscy gracze mogą bawić się na naszym dziele. Ciekawe, prawda? Największy banan na twarzy wywarł na mnie de_dust skonwertowany właśnie do Brick Force. Nie mam pojęcia, czy zrobili to jacyś gracze, czy twórcy, ale wyglądało to fenomenalnie! Smutna była tylko niedoróbka, podczas której można było sobie wchodzić „ponad” mapę i wszystkich z góry zdejmować, ale cóż, life is brutal.

16037li.jpg

Reasumując!

Czy czerpałem fun z rozgrywki? Tak. Czy jestem zadowolony z Brick Force? Nie. Czy zagram jeszcze raz? Nie. Tak można by podsumować ten tytuł. Jest on przeciętny, bez istotnych w dzisiejszych czasach innowacji. Co prawda wyróżnia się swoją oprawą audiowizualną, ale przecież to nie wszystko. Naprawdę żałuję, że taki spory potencjał na naprawdę ciekawą grę został zmarnowany. Musimy wiedzieć, że grafika to nie wszystko, a wygląda ona (jak dla mnie) gorzej niż w Minecraftcie. Do tego nic nie zostało wniesionego do gatunku FPS’ów. Kompletnie nie mamy nic nowego, nawet zmniejszenie map nie wpłynęło na to pozytywnie, oprócz zwiększenia dynamiki rozgrywki, która momentami jest aż przytłaczająca. Co prawda jest to dopiero Closed Beta, lecz nie sądzę, że potrwa ona długo. Gra zostanie wydana, a potem zapewne zwyczajnie zapomniana, chyba, że twórcy przygotują jakieś rewolucyjne zmiany, jednak w to wątpię. Jeżeli lubicie tego typu klimaty, nie macie w co aktualnie pograć – możecie spróbować Brick Force, jeśli jednak gracie w Guild Wars 2, albo testy TERA Online, to zostańcie przy tym.

Artur „Artcik” Pyśk