MicroVolts
Która to już z kolei produkcja Third Person Shooter starająca się walczyć z innymi, jej podobnymi, o graczy? Na pewno nie pierwsza. Czemu więc, akurat na nią zwrócić uwagę, wśród masy podobnych gier jej pokroju? A no dlatego że jest jedynym takim Massive Multiplayer Online Shooterem w którym (wreszcie!) strzela się do czegoś innego niż ludzie czy potwory, tylko do zabawek, samemu nimi grając. W skrócie plastikowe postacie się przebudziły i walczą teraz o źródło energii, baterie. Nie doszukujmy się w tym żadnej głębi, MicroVolts to po prostu zwyczajna, stawiająca na akcję, strzelanka, w której w łatwy sposób możemy się odstresować. Dodam że jest świetną strzelanką.
Jestem olbrzymim fanem s4 League, toteż na MicroVolts czekałem z utęsknieniem. Podobny styl graficzny i zbliżony dynamizm (jak mi się zdawało) zmusiły mnie odliczać do daty premiery bety tego tytułu. Nie powiem, było warto. Możliwość rejestracji miała być dostępna o godzinie 22, jednak z powodów technicznych, doczekała się niewielkiej, paru godzinnej zwłoki. Nie zraziło mnie to tak bardzo, więc wciąż do gry byłem nastawiony pozytywnie. Około pierwszej w nocy udało mi się wreszcie zagrać.
Na początku, gdy się zalogujemy, mamy po lewej stronie do wyboru cztery postacie. Dwie dostępne od razu, kolejne dwie do kupienia. Jako że bardzo mnie urzekł bohater imieniem Chip, nie zastanawiając się nawet, natychmiast go nabyłem, po czym przystąpiłem do gry. Wybrałem jakiś pierwszy lepszy room (można dołączać w trakcie rozgrywki) i nacisnąłem start. Moim oczom ukazał się cudny, kreskówkowy styl. Wybrałem "Close Combat mode", tryb w którym można posługiwać się jedynie bronią do walki w zwarciu, kilofem, piłą itd. Obecnie jest to mój ulubiony typ rozgrywki. W cc można pykać niestety tylko na jednej mapie, Chess. Jak sama nazwa wzkazuje, jest to szachownica. Mam nadzieję że liczba ta znacznie się zwiększy, gdyż gra się w to po prostu miodnie.
Po pierwszym meczu, zwycięstwie i całkiem zadowalającym k/d ratio, postanowiłem sprawdzić jakiś tryb, w którym można sobie postrzelać. Na pierwszy ogień poszedł "Item Match", tutaj jest to Team Deadmatch z power-upami wypadającymi z pokonanych. Każdy chyba wie na jakiej zasadzie się rozgrywa, po 8 graczy w drużynie strzela do przeciwników, zabici zostawiają po sobie różne przydatne itemy, shield, działający przez parę sekund, niemożliwe jest wtedy zranienie posiadającego go, odnowienie życia, zwiększenie siły ataku, etc. Po respawnie lekko się zdziwiłem, gdyż na starcie każdego meczu mamy do dyspozycji siedem rodzai broni. Taką do walki wręcz (gdy ją wybierzemy, mamy możliwość zrobienia podwójnego skoku, sam zauważyłem po jakimś czasie, więc to taka moja drobna podpowiedź do gry), karabin, śrutówkę, karabin snajperski, miniguna, bazookę i wyrzutnie granatów. Każda z nich posiada swoje plusy i minusy, np. żeby zabić bazooką na jeden strzał, musimy nią trafić centralnie we wroga, co nie jest takie łatwe, ponieważ pocisk leci niesamowicie wolno, a nieprzyjaciel nie stoi w miejscu. Od wybuchu oczywiście również traci życie, ale on nas szybciej zdejmie karabinem, niż my jego tym sposobem. Mecz zaczął się niewinnie. Z daleka ze snajperki zdjąłem kilku przeciwników, strzelając w ich głowy. Potem, gdy podeszli pod miejsce naszego odradzania, zrobiło się nieciekawie. Co chwilę, mając problemy z wyborem odpowiedniej do danej sytuacji broni, padałem jak mucha. Naprawdę trudno mi się było przyzwyczaić do tych siedmiu spluw. Byłbym wdzięczny twórcom, gdyby zechciało im się zaimplementować w grze system do ustawianie danych zabawek pod poszczególne klawisze. Udało im się za to zrobić inną, świetną rzecz, aby zwyciężyć niezbędna jest praca zespołowa. Sparzyłem się kilka razy na tym, że samemu, jak pacam, polazłem na tyły wrogów, wyczekując na jakichś i natchnąłem się na kilku graczy, z którymi samemu nie miałem szans. W pojedynkę nie da się zbyt wiele zwojować. Oczywiście super sprawa. Kocham ten aspekt w grach sieciowych. Po kilku rundach w IM nieco przyzwyczaiłem się do wyboru broni i zaczęło mi nieźle iść.
Następnie naszła mnie chęć na wypróbowanie "Capture the Batery". Jest to typowy Capture the Flag, z tymże zamiast flagi jest bateria. Kradniemy taką z bazy wroga i biegniemy w stronę naszej, aby ją tam odłożyć, za co zdobywamy punkt dla drużyny. Problemem w tym trybie są... gracze, którzy uprawiają samowolkę. Początkowe kilka gier tutaj przegrałem, gdyż inni, zamiast iść w stronę wrogiego źródła energii, zaczęli kampić w bazie. Najbardziej frustrujący pierwszy kontakt z CtB jaki można sobie wyobrazić. Potem wreszcie natrafiłem na jakąś dobrą drużynę, z którą przyjemnie się nawet przegrywało. Oczywiście nic nie trwa wiecznie i jak to w życiu bywa. po kilku grach dołączyli do mnie słabi gracze i wróciłem do początku. Mimo wszystko tryb ma swój potencjał (już nie raz ukazany w innych produkcjach).
Po zwycięstwie, bądź porażce dostajemy doświadczenie, oraz MP, za które dokupujemy naszej postaci lepszą broń, strój, części ciał, jest ich wiele i naprawdę bardzo zmieniają image naszego awatara (części te zwiększają nasze parametry, niektóre dodają siłę ataku, inne obronę itd) i dwie postacie. Skoro już przy nich jesteśmy, warto trochę je opisać. Naomi - figurka słodkiej studentki z anime, Knox - typowy mięśniak, można mu nawet irokez dokupić żeby wyglądał groźniej! Pandora, zabawka inspirowana grecką mitologią. Ma niebieską skórę i ciemne skrzydła, ubrana jest w czarny strój, C.H.I.P - moja ulubiona, wg. mnie najciekawiej wyglądająca postać. W podstawowej wersji zamiast tułowia ma puszkę po jakimś napoju, na głowie jakąś zakrętkę, a reszta ciała to szkielet zrobiony z jakiegoś czarnego tworzywa i sprężyn. Można go, zamiast w tą puszkę, przyodziać np. w kostkę rubika.
Mapy na których przyjdzie nam się zmierzyć są różnorodne i ciekawie zaprojektowane. Gramy jako małe figurki, więc wszystko inne, otaczające nas jest ogromne. Walczyć możemy w kuchni, na modelu statku, na podwórku no i, jak już wcześniej wspomniałem, szachownicy. Poziom detali robi wrażenie. Modele, tekstury są na dosyć wysokim poziomie. MicroVolts jest po prostu śliczne w tej swojej stylistyce. Muzyka świetnie wpasowuje się w rozgrywkę. Co tu dużo będę mówił, tytuł ten ma świetną stronę audiowizualną.
No i jak zwykle, nie mogło się obyć bez kropli dziegciu w tej beczce miodu. Obecnie laggi tak utrudniają grę, że za każdym razem gdy je spotykamy, nasza frustracja znacznie się zwiększa. Są one częste i bardzo denerwują. W obecnej chwili jest to beta, więc nic dziwnego. Gdy uda się je zmniejszyć będzie to naprawdę niezły produkt, spokojnie mogący konkurować z płatnymi, takimi jak Team Fortes. Na chwilę obecną, jest jak jest.
Wice prezes Rock Hippo powiedział:
"MicroVolts to wspaniały tytuł i sądzimy, że odniesie sukces w USA i Europie, dzięki swojemu niesamowitemu systemowi postaci, genialnemu gameplayowi oraz bardzo dobrej, stylowej grafice."
I zgadzam się z nim w stu procentach. Moim zdaniem gra jest świetna. Bardzo mi się podoba i myślę że spędzę przy niej trochę czasu, szczególnie po becie, gdy już wyeliminują nieco problem z laggami.
Plusy
+ świetna, stylizowana grafika
+ dobra muzyka, wyśmienicie wpasowująca się w rozgrywkę i tworząca niesamowity klimat
+ miodność płynąca z gry, satysfakcjonujące pokonywanie przeciwników
+ różnorodność lokacji
+ pomysł na postacie
Minusy
- trudność w zamianie bronii
- PROBLEM Z LAGGAMI
Ocena: 7+/10
Po wyeliminowaniu laggów, myślę że i nawet 9/10.
Dla zainteresowanych http://www.microvolts.com/
A teraz idę grać dalej!