Witam wszystkich bardzo serrrrdecznie!
UWAGA! Chciałbym tym tematem rozpocząć dyskusje, a nie przekrzykiwanie się nawzajem.
Gram w gry MMORPG od.... hmm... Ciężko powiedzieć. Pamiętam jak tata grał w Darkeden, moja fascynacja tym, że potrafi z ludźmi z dowolnego miejsca na świcie zgrać się, a nawet rozmawiać na tematy niezwiązane z grami. Piękne czasy, kiedy dzieliliśmy z bratem i tatą komputer - po godzinie każdy (oczywiście tata nadużywał władczą rolę). Wspaniałe chwile, kiedy skończyła się moja godzina w wirtualnym świecie, wychodziłem z kolegami na dwór (takie czasy, że nie mieli komputerów, a tym bardziej internetu) i szliśmy się bawić. Pamiętam jak bawliliśmy się w MU, każdy miał swoją broń i rolę w tym "party" na wymyślonych mobach. Wspominam te czasy bardzo dobrze...
Cały czas od młodzieńczych lat grałem, gram i będę grał, ale od pewnego czasu przenika mnie myśl, że zmarnowałem swoje życie przy komputerze. Pod koniec podstawówki rodzice kupili mi gitare basową, bardzo fascynowałem się tym instrumentem i wytyczyłem sobie cele, jako młody chłopiec wiedziałem kim chce zostać - najlepszym gitarzystą basowym na świecie! Niestety gry komputerowe pojawiły się w moim życiu codziennym i zjadały cenny czas młodości. Zamiast ćwiczyć na gitarze expiłem... zamiast rozwijać się w dziedzinie muzyki - rozwijałem postać w MMORPG, a większość mojej "pracy" i trud wniesiony w jakąś grę mmo poszły na marne, bo gra albo jest już zamknięta, albo zniszczona przez producentów. Nie myślcie, że jestem jakimś nałogowym graczem. Wręcz przeciwnie, czasem przez całe tygodnie nie mam czasu wejść do gry, czasem robie to dziennie odkładając ważne rzeczy na "później". Temat wydaje mi się, że jest poruszany raczej przez starsze społeczeństwo, które nigdy nie zaznało przyjemności związanej z grami. Raczej to babcia, dziadek, mama lub tata machali ręką nad głową mówiąc "marnujesz swoje życie!". Czas młodości minął, a ja uświadamiam sobie, że może i jest w tym ziarno prawdy. Nie jestem nieudacznikiem życiowym - gram w 3 zespołach (2 próby w tygodniu i jedna dodatkowa w miesiącu), gram na rynkach różnych miast, ale czuje, że mógłbym być mistrzem na gitarze. Nie chciałbym mówić, że gry mmorpg to coś złego, lub dobrego. Jestem neutralny. Staram się żyć według powiedzenia "Rób to z głową". Co wy o tym sądzicie, czy ta przyjemność nie przekracza już obowiązku? Czy gry mmorpg to nie jest czasem druga praca w której "świetnie się bawimy"? Czy potraficie połączyć inną pasję/hobby z grami? A może gry to dla was hobby i pasja? Zapraszam do dyskusji.