Cóż we wstępie chce zaznaczyć że tekst jest sprzed 3-4 lat=) także proszę o jako taką wyrozumiałość ;D tekst jest pisany tylko i wyłącznie dla jaj z nudów =)
Nowy Towarzysz
Była ciepła lipcowa noc, padał deszcz Aksa weszła do karczmy pod „Wkurwionym Lwem”. Po otwarciu drzwi od razu skupiła na sobie spojrzenia wieśniaków będących w karczmie cóż im się dziwić Aksa była wysoką szczupłą elfką o długich blond włosach, i ubrana była dość lekko miała na sobie obcisłe, krótkie spodenki ze skóry i krótką koszulkę, a na plecach wisiał jej długi dębowy łuk z wyrytymi inskrypcjami. Po chwili Aksa usłyszała:
-Zamykaj te drzwi panienko!- powiedział szorstkim tonem karczmarz.
Aksa zdumiona pogardą z jaką ja potraktowano stwierdziła ze owy karczmarz jest gejem albo skończonym chamem, nie chciała wdawać się z nim w pyskówkę, zamknęła więc drzwi i usiadła przy stole w rogu karczmy i zamówiła „Żytnia”, po chwili Kelner przyniósł jej Trunek i kieliszek po czym położył na stole.
-Kieliszka nie trzeba...-powiedziała Aksa do barmana. Po czym wzięła porządnego łyka pochłaniając 1/3 butelki. Zdumiony Kelner zabrał Kieliszek.
Po około godzinie do Karczmy wszedł Krasnolud, Elf, Hobbit, Starzec i jakiś pedziowaty gostek.
Aksa stwierdziła ze sama pić nie będzie wiec podeszła do Paczki pedziów i zapytała czy może się dosiąść:
-Panowie można się dosiąść??
-Tak jasne siadaj -odpowiedział Elf
-Ja jestem Legolas to jest Frodo, Gimlii, Gandalf a ten pedzio to Aragorn. A ty jak się zwiesz?
-Siema ziomki Aksa jestem- odpowiedziała najbardziej ziomowato jak mogła Aksa-co was tu sprowadza?
-Ten mały gnojek z owłosionymi nogami zajebał Sauronowi pierścień i idziemy go oddać teraz.
-Aaaa....Sauronowi....?- zapytała Aksa
-Tak -odpowiedział pedziowatym głosem Aragorn
-Jaaaaasneee...
-A może się z nami wybierzesz co ty na to?- zapytał napalony Legolas
-yyy...wiesz słodki jesteś ale nie w moim typie-Odpowiedziała Aksa z uśmiechem na twarzy.
-Daj spokój Lego ona niema jaj-powiedział dumny z siebie Gimlii ze dogadał Elfce
-Wiesz....nie wiem jak Krasnoludki ale Elfki jaj nie moją...
-Taka cwana!?- krzyknął Gimlii zachrypniętym głosem.
-A żebyś wiedział- Odpowiedziała Aksa aroganckim tonem
-To może się zmierzymy w piciu piwa??- zaoponował Gimlii
-Dobra! Przegrany płaci za piwo i stawia wszystkim kolejkę Żytniej.
-Barman przenieś dwa tuziny piw!- Krzyknął Gimlii na Karczmarza
Karczmarz z dwoma Kelnerami przynieśli 6 tac z piwami i postawili je na dwóch złożonych stołach.
Wokół zebrali się wszyscy z Karczmy by obejrzeć pojedynek Elfki z Krasnoludem.
Karczmarz dał znak do startu.
-No to zobaczymy panienko kto ma mocniejszy łeb!
Do 5 piwa szli łeb w łeb lecz przy szóstym Gimlii osunął się na ziemie.
-Ha! Mocny tylko w gębie!- oznajmiła Aksa
-Wchodzę za tego Krasnala...-powiedział Legolas
-Tiaaaa.... dobra!- krzyknęła pewna siebie Aksa
Po 6 piwach brakło już trunku wiec Gandalf pogonił Karczmarza by przyniósł więcej. Po paru minutach przyniesiono dwa razy po pół tuzina piw. Legolas po kolejnym jednym piwie zaczął słabnąc wiec Frodo podbiegł do niego i zaczął go upijać dalej :
-No Legolasiku....za mamuuusie a ten łyczek za tatuusia...
-Ej to nie uczciwe on jest nieprzytomny!- krzyknęła oburzona Aksa.
-Nie prawda on po prostu...ten....modli się!- Krzyknął z oburzeniem Frodo- no Legalsku...Leci samolocik...otwórz hangar...Ammmm ...
-kuira Hioobitt j**ani psestann bo ci wwpirdyle!!!- wybełkotał z nerwami nawalony Legolas
-Łiiiiii czyli wygrałam!- krzyknęła z radością Aksa
-no tak...wygrałaś- powiedział załamany Gandalf- ale nie mamy kasy żeby zapłacić za piwo bo na panienkach byliśmy niedawno i Frodo zaszalał trochę... –Gandalf spuścił wzrok na ziemie.
-Dobra mam propozycje: Zapłacę za was ale chce w zamian Aragorna.- zaproponowała Aksa.
-Dobra! Umowa stoi! Bierz go!- Powiedział pełen radości Gandalf
-A może ktoś by mnie zapytał o zdanie?- wtrącił się Aragorn
-Cicho siedź!- krzyknął na niego Gandalf
-Choć tu Aragorn kupie ci kredki jak podejdziesz!
-Kreeedki!!! łłiiiii
Aragorn podbiegł do Aksy i gdy zaczęli już wychodzić, Aksa podeszła jeszcze do barmana:
-Słuchaj pan tamci panowie Płaca za Piwo i stawiają dwie kolejki Żytniej dla wszystkich, a jakby nie mieli kasy to maja taki pierścień jak dla mnie wart całą tą ruderę.
Wychodząc puściła jeszcze oko do Gandalfa.
* * *
Po wyjściu z Karczmy Aksa podeszła do konia wyżerającego marchewki z ogródka Karczmarza, chwyciła go i przyprowadziła do Aragorna który ciągle stał przed Karczmą.
-To jest Owsik-Wskazała konia Aragornowi.
-Jakiii słoodki -Powiedział pedziowatym głosem Aragorn
-Trzymaj ręce z daleka od niego ty zoofilu! – zagroziła stanowczym tonem Aksa
-Dobra spokojnie! Ja nie gustuje w koniach...wole cos bardziej upierzonego.-powiedział spokojnym tonem Aragorn.
-To żeś mnie pocieszył... ze pedzio to gwałciciel kur w dodatku...- powiedziała zrezygnowanym tonem Aksa- Dobra, wskakuj na konia jedziemy do Lorderonu mają tam fajne butiki z ciuchami i musze się spotkać z moim szefem.-Aksa powiedziawszy to wskoczyła na konia, po chwili także Aragorn próbował wskoczyć lecz mu to nie wyszło po paru próbach wkońcu wskoczył na niego, po czym Aksa puściła konia galopem przez gościniec.
* * *
Jakiś dzień drogi od Lorderonu Aksa z Aragornem zatrzymali się w jakieś zapomnianej przez boga wiosce.
Aksa zeszła z konia i rozejrzała się po okolicy...Miasto wyglądało na opuszczone i co parę kroków leżały jakieś kości a to zwierząt a to ludzi. Nie wzruszona tym widokiem Aksa przywiązała konia do barierki, Aragorn zeskoczył z konia i podszedł do Aksy
-Niezła jadka się tu odbyła, tylko najbardziej szkoda mi tych kurczaków...-powiedział z żalem Aragorn
-Ciekawe co tu się stało...-zaczęła rozmyślać Aksa
-Hmmm... może spytamy się tych panów?- Aragorn wskazał palcem w kierunku grupy około 10 ludzi
-O dobry pomysł, chodź spytamy się ich którędy do Lorderonu przy okazji- Aksa z Aragornem podeszli uśmiechnięci jak skończeni debile do grupy ludzi.
-Przeprasz...- Aksa zamarła w bezruchu człowiek przed nią miał w ustach czyjegoś odgryzionego penisa i brakowało mu połowy twarzy, a jedno oko zwisało z orbity.
-Ja pier****- skomentował krótko Aragorn.
-Spier****** kto żyw!!! Aragorn Biegniemy do tamtego budynku!- Krzyknęła po czym pobiegła w kierunku wskazanego wcześniej budynku. Gdy weszli Aksa kazała Aragornowi zabarykadować drzwi.
-Bierz przesuń tą szafę i zabarykaduj drzwi!- krzyknęła z przerażeniem w oczach Aksa
-Ale połamie sobie paznokcie!- krzyknął z oburzeniem Aragorn.
-Poobcinam ci je siekierą jak nie przesuniesz tej głupiej szafy!!!- Aragorn ze Strachem w oczach wziął przesuną szafę w mgnienie oka.
- Umiesz posługiwać się ta zabawką z odpustu co masz na plecach?
-Yyyy.... tak...tak pewnie umiem! A co ty sobie myślisz! Musze się bronić przed tymi napalonymi kurczakami jakoś!
-Ehhh...jasne- wzdycha ciężko Aksa- Chodź na piętro tam będziemy się bronić, na schodach nas nie obejdą od tyłu.
Aksa wbiegła na piętro, i zamurował ją widok jaki zobaczyła, zombie jadł żywcem jakiegoś mężczyznę, Aksa wzięła rozpęd i kopnęła Zombiaka ile sił. Zambii odleciał na ścianę a Aragorn przybił go do podłogi
mieczem po czym powiedział.
-Mówiłem ze umiem się tym posługiwać- powiedział z uśmiechem Aragorn
-No dobra przyznaje ci racje umiesz posługiwać się tą zabawka z odpustu.
-Ejjj... może ktoś by się mną zajął? – wyjąkał mężczyzna lezący na ziemi z otwarta klatką piersiową, mówiąc to zakrztusił się krwią.
-Co ci jest...-zapytał się Aragorn klęcząc obok mężczyzny.
-k**wa nie widać!? Mam otwartą klatkę piersiową!!
-Eee....tam to tylko powierzchowna rana! Ale nie martw się pan znam się na pierwszej pomocy!
-Tylko go nie dotykaj gdzie nie trzeba...-przypomniała Aksa
-Tak, tak dobra...-odpowiedział z żalem Aragorn- No dobra to zobaczmy... o co to?- zapytał się Aragorn wyjmując z wnętrza mężczyzny kawałek zęba -no dobra dalej....O yyy...no dobrze mam 2 wieści, dobrą i złą.
-Najpierw zła- nalegał mężczyzna.
-No dobrze... ma pan Pomidor zamiast Serca...
-O boże!! A dobra?- spytał załamany mężczyzna.
-Dobra to ta ze zostały panu 2 sekundy życia a potem zamieni się pan w bezmózgie zombii
-Aha....-mężczyzna zmarł po tych słowach.
-No dobra co z nim teraz?- Zapytała zakłopotana Aksa.
-Jak to co musimy mu odciąć głowę inaczej zamieni się w zombii.
-No to na co czekasz baranie?!
Aragorn wziął toporek który leżał obok kominka, po czym wziął zamach i jednym potężnym cięciem odrąbał mu głowę. Z miejsca w którym była głowa zaczęła się lać ciemnoczerwona krew.
-Zadowolona? Ochlapałem sobie spodnie krwią!- Powiedział z oburzeniem Aragorn
-Jak dojedziemy do Lorderonu kupie ci nowe...
-I kredki-dodał Aragorn
-Tak tak i Kredki
-Świecowe?
-Tak świecowe, powiedz coś jeszcze a wsadzę ci tą zabawkę z odpustu do d*py!
Przerażony Aragorn zaniemówił.
-No i tak ma być-Powiedziawszy to Aksa podeszła do okna
-No Pięknie! Trafiliśmy na paradę zdechlaków!
Po chwili i Aragorn podszedł do okna i zobaczył przez nie hordy zombii które maszerowały przez miasto...
-Co teraz zrobimy?- Zapytał zmartwiony Aragorn
-Jak to co? musimy uciekać, nie chce spędzić w tej norze nocy.
-No dobra, ale jak ?
-Hmmm.....tu jest problem ze właśnie nie wiem.
-Jak zwykle...
-Że co?!
-Nie nic tak po prostu głośno myślę
-Mam pomysł!- krzyknęła z radością Aksa-wyjdziemy stad i będziemy się poruszać tak jak oni!
-Hmmm...może to jest myśl...ale czy zadziała na pewno?
-Na pewno głupolu! Widziała to w jakimś filmie, no ale jakby nie zadziałało to mam drugi plan...
-Jaki? –zapytał z ciekawością Aragorn
-Spier****** ile sił-powiedziała z uśmiechem Aksa
-Aaa...To ja jestem za tym by zamienić kolejnością plan A z B
-Kto cię pytał o zdanie! Przesuwaj tą szafę.- Usłyszawszy te słowa Aragorn przesuną szafę i zobaczył dziesiątki zombie maszerujące na południe.
-Hmm... a może udają się na kopulacje?- Stwierdził Aragorn
-Boże co ja z nim mam ... dobra wychodzimy.
Oboje wyszli próbując naśladować zombii, niestety z marnym skutkiem, natychmiast kilkunastu zombie zaczęło kierować się w ich kierunku.
-No dobra to co teraz?- Zapytał zaniepokojony Aragorn
-Jak to co...Spier***** w tamtą uliczkę! – Krzyknąwszy to Aksa rzuciła się biegiem w uliczkę obok, dobiegłszy do końca uliczki trafili na skrzyżowanie.
-W prawo!- Krzyknął Aragorn
-W lewo! – Aksa zaczęła się nerwowo rozglądać zobaczyła ze Aragorn biegnie w prawo wiec pobiegła za nim, lecz nagle spostrzegła ze Aragorna ani śladu, Aksa zaczęła nerwowo wypatrywać Aragorna niestety zobaczyła tylko kilkunastu zombie którzy zmierzali w jej kierunku. Zdjęła łuk z pleców i wymierzyła w pierwszego zombie, strzała poszybowała wprost w głowę zombii wbijając się do połowy, zombii upadł na ziemie na wznak, lecz jeszcze kilku zombii kierowało się ku Aksie. Aksa oddała jeszcze 2 strzały pozbywając się kolejnych zombii . Kiedy zombie znacznie się zbliżyły Aksa chwyciła za Rapier z błękitnym kamieniem w uchwycie, zrobiła dwa szybkie kroki i cięła pierwszego zombii w głowę, jego głowa rozleciała się na 2 części jedna z nich upadła na ziemie , lecz zombii nadal się ruszał i wziął zamach odrzucając Akse na ścianę po czym Aksa straciła przytomność.
Kiedy się przebudziła ujrzała Aragorna a także 2 żołnierzy z Azarethon uzbrojonych w topory i tarcze którzy cieli zombii które rzuciło nią o ścianę. Po chwili wstała i chwyciwszy za łuk strzeliła w jednego z zombii pozbawiając go nie-życia.
-Za dużo ich tu!- Krzyknął jeden z żołnierzy
-Wycofujemy się do obozu!
-Aksa nic ci nie jest?- Zapytał zatroskanym tonem Aragorn spoglądając na Akse.
-Nie chyba nic, co najwyżej parę siniaków..
-To dobrze.. a teraz chodź zanim nadejdą następni.
Aksa, Aragorn i dwóch żołnierzy zaczęli biec w kierunku obozu napotkali po drodze kilkunastu zombie którzy nie sprawili większego kłopotu, po kilkunastu minutach wkońcu dobiegli do obozu.
-Dobra jesteśmy.- Powiedział jedne z żołnierzy z ulgą rozglądając się wokoło
-Zgłoście się do Kapitana Arthasa, jest w tamtym namiocie- żołnierz wskazała namiot w środku obozu.
Aksa z Aragornem zaczęli zmierzać w kierunku namiotu wskazanego przez żołnierza, kiedy podeszli bliżej dwóch żołnierzy stanęło przed nich murem przy wejściu do namiotu.
-Czego chcecie- Zapytał jeden z Żołnierzy szorstkim tonem przyglądając się dwójkę bohaterów.
-Mamy się zgłosić do Kpt. Arthasa.- Odpowiedziała Aksa z lekkim uśmiechem patrząc się maślanymi oczami na żołnierzy.
-Co się tam dzieje?- Dobiegł głos z wnętrza namiotu po czym wyszedł z niego wysoki mężczyzna potężnej postury o blond włosach do ramion i jakąś księgą na łańcuchu wiszącą na szyi.
-Ci dwoje chcą z Kapitanem rozmawiać!- odpowiedział jeden z żołnierzy
-Ci dwoje...-Arthas popatrzył na Akse- Dobra wchodzicie zapraszam.
Aksa z Aragornem weszli do namiotu kapitana.
-Siadajcie...Mieliście dużo szczęścia ze te przeklęte zombie was nie dopadły. Dostaliśmy informacje o dużej aktywności zombii w tym rejonie i przybyliśmy, niestety spóźniliśmy się udało nam się ocalić jedynie kilkudziesięciu mieszkańców, reszta niestety...są teraz zombii.
-Aaaa tam przejmujesz się pan, wyrżnie się ich rachu cichu i po krzyku!- Odpowiedziała Aksa z wręcz debilna szczerością kładąc równocześnie nagie nogi na stole- Masz pan żołnierzy niech pan ich wyśle żeby wyrżnęli zombii- Zadowolona z siebie Aksa spojrzała na Aragorna który właśnie bawił się drewnianym wibratorem.- Aragorn! Skąd to wytrzasnołes!- Twarz Aksy zaczęła się robić blada i czerwona równocześnie jak to nazwać tego nie wiem....
-Z twojej torby - odpowiedział z mega bananem na twarzy Aragorn- Fajnie brzęczy no nie?- Aksa zaczęła się robić czerwona ze wstydu.
-Schowaj to ! – Rozkazała Aragornowi Aksa
-Nie! – odpowiedział jak 3 latek Aragorn
Po tych słowach Aragorn dostał Prawego sierpowego i osunął się na ziemie nieprzytomny.
-Przepraszam za niego- powiedziała zaczerwieniona Aksa
-A nic się nie stało-odpowiedział Arthas spoglądając na nieprzytomnego Aragorna-Może wezwać medyka?
-A nie trzeba on się zaraz obudzi-powiedziała z pewnością Aksa
W tym samym momencie wbiegł do namiotu przerażony żołnierz cały we krwi patrząc z przerażeniem na Arthasa zaniemówił.
-Co się stało!?- Zapytał się Arthas powstając z krzesła.
-Yyyyy.... ten no! Cholera zapomniałem...-odpowiedział z zakłopotaniem żołnierz
-Jak to cholera zapomniałeś Durniu jesteś cały we krwi!!
-A no rzeczywiście...
W tej samej chwili przez podszycie namiotu wpadł żołnierz bez głowy zamiast niej miał arbuz.
-A już pamiętam! Zostaliśmy zaatakowani.-Powiedział wyraźnie ucieszony z siebie żołnierz- Nieumarli zakatowali nasz obóz przed paroma minutami i zostaliśmy zdziesiątkowani a ich przybywa polegli żołnierze zamieniają się w bezmózgie krwiożercze zombie.- po tych słowach żołnierz obrócił się w stronę wyjścia z namiotu po czym dodał: A może mogę zostać tutaj?- Zapytał z zakłopotaniem żołnierz spoglądając na Arthasa.
-Zapomnij! Wracaj tam i walcz za honor za ojczyznę!!! nie po to ginęli twoi koledzy żeby teraz to poszło na darmo!!!- powiedział Arthas na przerażonego żołnierza w którego oczach pojawił się ogień męstwa.
-Tak jest kapitanie!!!- krzykną żołnierz pełen odwagi jakby bawił się w Spartana.
Po chwili Aksa z Arthasem wyszli przed namiot co tam zobaczyli było...bez komentarza po prostu pełno było zombiaków z penisami w gębach...
-O kur**
-Też kobieta...
-Co teraz?
-Niech pomyśle-po chwili milczenia- Wiem!!!
-Co wymyśliłaś?- spojrzał na nią z przerażeniem Arthas.
-Użyjemy...TEGO!!!- po czym wyjęła z torebki zupę śledziową firmy VIFON.
-Yyy...Zupa śledziowa ma nas ocalić? –zapytał wyraźnie załamany Arthas
-No tak, co w tym złego być uratowanym przez zupę?- Zapytała ze zdziwieniem Aksa
-Dobra! Rób co masz robić a nie my tu gadu gadu .
-Dobra Daj mi 5 minut!- Aksa weszła do namiotu. Po chwili wróciła wychylając tylko głowę- Gdzie masz czajnik elektryczny?
-Yyyy... co?
-Noooo...czajnik elektryczny
-A skad ja ci wytrzasne prad w sredniowieczu!?
-Też racja...Nooo to mamy przejebane
-Jeszcze nie wszystko stracone! Mam w zanadrzu jeszcze „C.H.U.J.A.”
-Ty chory seksocholiku ! To nie czas na takie rzeczy! Chociaż...-Aksa spojrzała na Arthasa
-Ze co? Chodziło mi o C-ciężko H- higroskopijnie U-uzbrojona J- jednostka A-atomowa

[...]