Piesn Lodu i Ognia

Na wstepie zaznaczam, ze tekst ten pisalem jakos 18 miesiecy temu, jeszcze przed wydaniem Tanca ze Smokami i przed emisja serialu spod skrzydel HBO, a co za tym idzie, sam tekst mial cel propagandowy, to znaczy - mial zachecic nowych czytelnikow do zapoznania sie ze saga. Dzis Piesni nikomu przedstawiac nie trzeba, tak wiec sam temat mozna potraktowac troszke inaczej, tak wiec dyskutujmy tutaj ogolnie o calej sadze i tym, co z nia zwiazane.

Pieśń Lodu i Ognia; Georgie R R Martin.

-Gra o Tron

-Starcie Królów

-Nawałnica mieczy (w Polsce wydana w dwóch tomach. Pierwszy z nich nosi tytuł Stal i Śnieg, a drugi Krew i Złoto)

-Uczta Dla Wron (również wydany u nas w dwóch tomach, Cienie śmierci oraz Sieć Spisków)

Czym jest Pieśń Lodu i Ognia? Trudno powiedzieć w kilku zdaniach. Na pewno jest to jedna z najlepszych sag fantasty ostatnich lat (pierwsza wydana w 1996 roku, a póki co ostatnia w 2005. Na kolejną część czekamy do dziś). Jest również z pewnością jedną z najpopularniejszych, szybko usadawiając się wśród kanonu fantastyki, obok takich pisarzy jak Tolkien czy LeGuin. Wielokrotnie nagradzana najważniejszymi laurami fantastyki, przekładana na wiele języków…To tylko suche fakty, bez krzty fantazji, bo jeśli mówić o Pieśni Lodu i Ognia, to należy zahaczyć o jakiś kraniec naszej wyobraźni i trochę się wysilić. Spróbuje to zrobić, choć szczerze mówiąc ciężko mi będzie napisać coś sensownego, co choćby oddało moje wrażenia po przeczytaniu tych pozycji.

Na Grę o Tron natknąłem się zupełnie przypadkiem, kiedy parę lat temu dostałem pierwszy tom na gwiazdkę. Oglądając okładkę książki, zupełnie nie spodziewałem się tego, co w niej zastanę. Oczywiście ucieszyłem się, bo trzymałem w rękach opasłe tomiszcze i już zacierałem ręce na samą myśl zatopienia się w pożółkłych lekko kartkach. Tak więc poczekałem aż rodzinka zje karpia, pożegnałem się ze wszystkimi wujami i ciociami, a potem udałem się do zacisza swojego pokoju i na spokojnie rozpocząłem lekturę. Był to dla mnie swego rodzaju szok. Byłem wtedy człowiekiem zaczytującym się jedynie w książki ze świata Forgotten Realms, Star Wars czy temu podobne i w ogóle nie spodziewałem się, że coś może tamte pozycje przebić.

I stało się.

O ile sam początek nie zwiastował takiej rewolucji w moim literackim guście, o tyle z każdą następną stroną, poczynając od tej setnej, zatapiałem się w tej niesamowitej przygodzie. I tak już do samego końca, czytając gryzłem paznokcie, wierciłem się nie mogąc wytrzymać napięcia, a sama akcja wpłynęła na mnie do tego stopnia, że losy bohaterów śniły mi się po nocach (!).

Książka opowiada o losach siedmiu zjednoczonych królestw, na czele których zasiada przedstawiciel jednego z nich. Żelazny tron, chyba główny winowajca wszystkich przedstawionych w książkach wydarzeń. Jest obiektem pożądania wszystkich możnych tamtego świata. Może samo w sobie nie brzmi to oryginalnie, ale sposób przedstawienia akcji już na pewno taki jest. Książka w każdym rozdziale zmienia swojego narratora, dzięki czemu poznajemy wszystkie strony konfliktu. Autor robi to w tak mistrzowski sposób, iż nie dostrzegamy tu faworytów. Nie ma tych dobrych i tych złych, każdy jest inny i każdy ma równe szanse na końcowy sukces. Czytelnik, poznając losy bohaterów, powoli zaczyna się z nimi identyfikować, znajdować swoich faworytów i jakby im kibicować. Oczywiście do czasu, aż których z nich nie skończy ze skróconym o głowę ciałem. Dokładnie tak napisałem. To jest właśnie fenomenalne, bo jak już pisałem, nie ma faworytów dla autora, przez co każdy z bohaterów może zginąć, popaść w nędze lub wręcz odwrotnie. Dzięki temu nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, a zwrotów akcji jest sporo, przez co człowiek co chwilę musi łapać się za głowę i przewracać nerwowo kartki, szukając dalszych odpowiedzi. A skąd te zwroty akcji? No właśnie, to wszystko przez to indywidualne potraktowanie każdego z bohaterów. Wszyscy coś knują, każdy ma swoje plany, intrygi… To jest główny temat książek, intrygi, kłamstwa, supły nie do rozwiązania, a kiedy w końcu to się uda, czytelnik doznaje jakiegoś szoku.

Język powieści stoi na wysokim poziomie. Mamy liczne, dobrze dobrane porównania, przedstawiona akcja jest wartka i się nie dłuży, a słownictwo ciekawe. Jednych może oburzyć obrazowe pokazanie agresji, śmierci, rozczłonkowania, a innych spora garść seksu. Jednak jeśli ktoś potrafi przełknąć takie tematy w książce fantasy, i to ze smakiem, to oczywiście będzie zadowolony.

Nie spodziewajcie się orków, zastępów magów czy innych magicznych tworów. Tutaj tego nie znajdziecie, a przynajmniej nie w dużej dawce, bo o ile magia gdzieś tam istnieje, to jest przedstawiona w marginalnym stopniu i do tego raczej w ostatnich tomach. Czasami coś doczytamy o smokach, innym razem o jakiś czarach, ale to nie one są głównym tematem. Świat przypomina raczej średniowieczną Anglię, czy coś w tym stylu. Więc fani epickich bitew rasowych niech uciekają jak najdalej od Pieśni!

Dla mnie 9++++/10, a dlaczego nie maksymalna ocena? Wszystko przez ostatni tom, który jest najgorszy z całej sagi i jakoś nie trzyma tego klimatu*. Jakby autorowi zabrakło bohaterów, których gdzieś po drodze uśmiercił. No, jeszcze mały minus za długi czas oczekiwania na kolejny tom (sześć/siedem lat?)

* chodzilo mi o Uczte dla Wron.

Kilka zdjatek:

sansa.jpg

164774-a_song_of_ice_and_fire_original.jpg

ASOIAF_print-ned.jpg

Cersei_Seated_by_jezebel.jpg

a-storm-of-swords-a-song-of-ice-and-fire-3449759-733-576.jpg

Dla mnie "Song..." zawsze będzie numerem 2, a to dlatego, że rodzimego Wiedźmina nic nie pobije, w mojej ocenie ofc.

Wracając, lubię Martina za kilka rzeczy: nie trzyma się kanonu, ubija główne postacie, które zdążyliśmy polubić (SPOILER), wyraziste charaktery, intrygi, mocne treści i seks. Ponadto, mroczne uniwersum, chociaż z książki wydaje się bardziej "złe" niż to ma miejsce na HBO.

Zarzuty mam jedynie do trzymania poziomu. 1 & 2 super, 3 taka sobie itp. Niekiedy zbyt dużo opisów i braku pomysłu na konkretny wątek.

@Dzz - rozumiem, że pierwsze foto to Sansa? Jeśli tak, to tutaj jest piękna, nie to co w serialu, jakoś szkaradę dali.

PS Dlaczego w 1. tomie synowie mieli naście lat, a w serialu wyglądają na 25-30:) Tak mnie to wkurzyło...

Guru, tak jest, oto Sansa w najlepszy wydaniu. Powiem ci, ze pare lat temu znalazlem to foto, na stronce pewnej artystki, ktora robila fan arty do roznych ksiazek, a w tym do Piensni Lodu i Ognia. Bylo tam od cholery dobrych grafik, ale teraz w zalewie tych serialowych kadrow ciezko mi odnalez tamtego bloga, ale zdjecie Sansy akurat umieszczone bylo na jakiejs innej stronce.

Odświeżam. Na Shoutboxie mówi, że wolno, o ile temat otwarty :)

O, coś dla mnie! Dopiero co kupiłem książkę pt. Gra o tron, czyli pierwszą część sagi Pieśń Lodu i Ognia. Wcześniej oglądałem serial. Mam na myśli sezony, które wyszły póki co. Brakowało mi w ekranizacji bardzo walk. Lubię, gdy jest ich sporo. Trochę na to narzekałem ale zarazem ciekawiło mnie, czy w książce jest taki sam deficyt na to. Właśnie czytam pierwszą część i chociaż przez ponad 200 stron nie ma żadnej walki (jakieś tam tylko drobne uśmiercenia; wiecie, co mam na myśli) jestem pod wrażeniem tego utworu. Od dawna nie miałem okazji badać tak dobrej fantastyki. Dla mnie super. Gdy będę na dalszym etapie z sagą to być może napiszę więcej. Oczywiście podyskutować mogę o tym, z czym już jestem zapoznany.

Krogulec ten trzeci obrazek przedstawia Neda Starka? Jest w lesie, gdzie składali modlitwy do bogów, tak?

Zgodzę się z Guru, że Sansa na pierwszym obrazku wygląda, tak jak mówi o tym książka. Nie do porównania z postacią z serialu.

Czy dobrze zrozumiałem, że należy czytać w takiej kolejności :

-Gra o Tron
-Starcie Królów
-Nawałnica mieczy (w Polsce wydana w dwóch tomach. Pierwszy z nich nosi tytuł Stal i Śnieg, a drugi Krew i Złoto)
-Uczta Dla Wron (również wydany u nas w dwóch tomach, Cienie śmierci oraz Sieć Spisków)

??

Czy dobrze zrozumiałem, że należy czytać w takiej kolejności : -Gra o Tron-Starcie Królów-Nawałnica mieczy (w Polsce wydana w dwóch tomach. Pierwszy z nich nosi tytuł Stal i Śnieg, a drugi Krew i Złoto)-Uczta Dla Wron (również wydany u nas w dwóch tomach, Cienie śmierci oraz Sieć Spisków)??

Właśnie sprawdzam w swojej książce. Dokładnie w takiej kolejności należy czytać. No chyba, że ktoś lubi inaczej np. od tyłu hehe.

To biorę się do lektury ! Cała noc przede mną ;p

1. Gra o Tron
2. Starcie Królów
3. Nawałnica mieczy
4. Uczta Dla Wron

5. Taniec ze Smokami

6. Wichry zimy

7. Sen o wiośnie

Nie mogę się doczekać następnej części :x

Jeśli wcześniej oglądaliście serial, to zadziwi was głębia tej książki.

@down

"Taniec ze smokami" wyszedł już całkiem dawno, co do daty premiery kolejnych części, to nie wiadomo prawie nic.

1. Gra o Tron2. Starcie Królów3. Nawałnica mieczy 4. Uczta Dla Wron 5. Taniec ze Smokami6. Wichry zimy7. Sen o wiośnie

Trzy ostatnie części są już napisane lub będą stworzone? Pierwsze słyszę o nich. Myślałem, że istnieją 4 w tym dwie dzielą się na 1 i 2 tom :)

Według mnie cała saga d*py nie urywa, czasami bardzo słaba, ale przeczytałem wszystkie tomy, więc mogę co nieco napisać na temat "Gry o Tron".
Książka napisana językiem suchym i po prostu kiepskim. Opisy postaci zwykle są krótkie lub nie ma ich wcale. Porównania którymi raczy Martin często są cokolwiek... dziwne i nielogiczne. "Sztandar ze starości przybrał barwę rzadkiej kupy niemowlaka". "Wydał z siebie dźwięki przypominające westchnienie grubasa w wychodku pozbywającego się ostatniej partii gówna" etc. Co mu chodziło po głowie? :wacko: Niestety sprawia to, że kiedy akcja zwalnia, książka robi się zwyczajnie strasznie nudna i ciężko przez to przebrnąć. Na dodatek z części na część jest gorzej.
Tym bardziej, że przygody niektórych bohaterów są zwyczajnie tak nieciekawe i nudne, że czytanie tego sprawia przykrość. Samwell Tarly, Sansa, Bran, Robb, szwendająca się Brienne. Jedynie je szybko czytałem by przejść do tego co istotne dla fabuły.
Właśnie, fabuła. Po pierwszych fajnych tomach traci rozpęd. Bardzo traci. O ile początek stał spiskami i zwrotami szybkiej akcji, to z czasem wszystko zwalnia, aż spada na samo dno gdy Brienne łazi bezsensownie po lasach i nie robi nic istotnego i znaczącego, mimo to czytamy o tym kilkadziesiąt stron, ale po co ? Zwykła zapchajdziura, a dla mnie liczy się jakość, a nie ilość. Niestety jak połowa nawałnicy mieczy, uczty dla wron i tańca ze smokami. Można by je spokojnie skrócić o połowę a tylko by na tym zyskały bo niektóre wątki naprawdę ciężko się czytało. Jak dla mnie Martin prezentuje pewną niekonsekwencję i nie może się zdecydować czy przedstawiać wszystko w języku potocznym czy silić się na archaiczną epicką opowieść w stylu Tolkiena. W efekcie w wielu miejscach jeśli chodzi o dialogi i ich przedstawienie jest dla mnie za sztywno
Kolejna sprawą jest podział książek. To chyba Uczta dla wron była tak bezsensownie podzielona, że przez pierwszy tom czytaliśmy o istotnych dla fabuły bohaterach a wszystko skupiło się w tworzącej mnóstwo pytań końcówce: co zrobił Tyrion? Kim jest Zimnoręki? A następnie przez cały tom mamy szwendającą się bezsensownie Brienne. Czy to miało podnieść adrenalinę czytelników by oczekiwali z napięciem wyjaśnień? Być może, ale... te wyjasnienia z tańca ze smokami są po prostu beznadziejne.
Tyrion, okazuje się, nie robi nic. A Bran jak wędrował tak dalej wędruje. Tylko z zimnorękim u boku, o którym nadal nic nie wiemy. Utrzymuje nas w napięciu przez caly tom kazając czekać z niecierpliwością na wyjaśnienei, które jest tak sklecone jakby sam autor nie wiedział co z tym zrobić? Beznadzieja.
Kolejna już, i ostatnia rzecz do której się przyczepię. Mnóstwo osób chwali sagę za jej niejednoznaczne postaci. Że nie ma tam podziału na dobro i zło, a wszyscy bohaterowie są zarówno dobrzy jak i źli. ;)
Serio? Mówimy o tej samej książce? Książce w której wszystkie postaci mają jedną, góra dwie podstawowe cechy przekręcone do potęgi? Co jest niejednoznacznego w Robbie, Nedzie, Cersei, Tyrionie, Tywinie, etc? Widzieliście choć jedną pozytywną cechę u Cersei? U Tywina? Joffrey'a? Choć jedną negatywną u Tyriona? U niego nawet opojstwo i pociąg do prostytutek przedstawione są w taki sposób by pokazać go z dobrej strony. Nawet jak kogoś zabija to zabija ze szlachetnych pobudek.
Jaimie miał być w zamyśle postacią która przeżywa zmiany wewnętrzne - Niczym Kordian na górze Mont Blanc (Pamiętam to jeszcze z matury) :D Ale co go tak zmieniło? Siedzenie w lochu? Stracenie dłoni? "Och byłem aroganckim mordercą dzieci ale gdy straciłem dłoń zrozumiałem jak nikczemny byłem i chcę naprawić me grzechy!" Jakoś mnie to nie przekonuje. I jak był zły na początku, tak stał się dobrem nieskalanym na końcu. Duchh. Długo można by się przyczepiać do postaci, których w dodatku jest tak dużo.
Podsumowując - Książka jest dobra, gdy skupia się na spiskach i zwrotach akcji nawet bardzo dobra. Tylko nie wiedzieć czemu przestaje to z czasem robić i brnie w dziwne miejsca. Jest pełna zapchajdziur i ślepych uliczek do których zawędrował autor. Szczerze to wolałbym, żeby poszczególne tomy miały po ~700 stron, ale były pozbawione bezsensownych wątków które nic nie wprowadzają do fabuły, a z tego co pamiętam to niektóre wątki z pierwszego tomu nadal nie są zakończone...
.
Pod tym względem moim zdaniem dużo lepsza jest serialowa ekranizacja. Dodała wielu bohaterom brakującej głębi. Z Tywina okrutnika zrobiła Tywina który podejmuje trudne decyzje dla dobra swych bliskich. To się chwali że scenarzyści potrafili zrobić coś lepszego od oryginału. Nawet gdyby mieli przez to narazić się fanom.
Moja ocena sagi ? Tak jak pisałem, są momenty, że nie idzie oderwać wzroku, lecz są również takie które czyta się ciężko i męczą czytelnika.
Dla mnie 7,5 na 10.
Również czekam na następny tom, bo ciekawi mnie co Martin wymyśli z niektórymi wątkami.

Ta saga zajmuje już od pewnego czasu miejsce na mojej liście "must have" niestety pierw muszę pokończyć 2 inne sagi a jakoś nie mam weny do czytania ostatnio, co do Martina i jego książek to ponoć są epickie i często wyczytuje na różnych forach pozytywne opinie m.in o tej sadze. Co najlepsze są to wielkie tomiska po kilka tomów, więc nie są to książki na 1 dzień tylko na dłuższy okres czasu chyba, że ktoś non stop czyta. Szkoda tylko, że te książki są tak drogie 40+ zł inaczej bym wstawił do swojej biblioteczki

Krogulec ten trzeci obrazek przedstawia Neda Starka? Jest w lesie, gdzie składali modlitwy do bogów, tak?

Nie wiem, bo nie pamietam, gdzie znalazlem ten obrazek, to bylo tak dawno temu... ; p

Wydaje mi sie, ze to Ned, ale glowy nie dam. Cersei to chyba jakis art z gry komputerowej Gra o tron, a Sansa pochodzi ze stronki takiej artystki, na ktora kiedys wpadlem, ale teraz nie pamietam adresu. Jak wkleisz obrazek w google, to pewnie znajdziesz jej blog. Warto, bo jest tam sporo ciekawych zdjec, rysunkow, grafik. Czesc z nich powstala pod wplywem inspiracji wywolanej saga, o ktorej tutja mowa.

Nie mogę się doczekać następnej części :x

Jeśli wcześniej oglądaliście serial, to zadziwi was głębia tej książki.

@down"Taniec ze smokami" wyszedł już całkiem dawno, co do daty premiery kolejnych części, to nie wiadomo prawie nic.

Dlatego ja sobie odpuscilem po Uczcie dla wron, nie tykalem Tanca ze smokami, poniewaz wiedzialem, ze skonczy sie tak samo, jak poprzednio. Czyli - skonczylem czytac Uczte dla wron i potem czekalem kilka lat na to, az na polki zawita kolejna czesc Piesni, a przez ten okres z mojej glowy ulotnilo sie zbyt duzo informacji, ktore sa potrzebne, aby czerpac pelnie przyjemnosci z obcowania z ksiazka. Do Piesni wroce, ale dopiero wtedy, kiedy napisane beda juz wszystkie czesci. Wtedy przeczytam wszystko raz jeszcze, od poczatku do konca.

Calvex, niestety nie jestem w stanie nawiazac z Toba w tej chwili dialogu. Sage czytalem dosc dawno, jako czlowiek mlodszy, majacy na swych barkach mniej doswiadczen i znacznie mniej ksiazek na koncie. Wtedy, kiedy lykalem kolejne strony Piesni, nie odczulem wiekszosci brakow, o ktorych Ty wspomniales. Jednak jest jedna rzecz, obok ktorej nie moge przejsc obojetnie, bo uderzyla mnie juz wtedy. Chodzi o cala Uczte dla wron, ktora jest ksiazka fatalna, siermiezna, nudna, nijaka i wlekaca sie bez konca. Wartkosc sagi zamienila sie na powolnie ciagnacy sie sciek pelen gowna (jak juz o tej kupie pisales, to nie moglem sie powstrzymac ; p). Ciagle zywie nadzieje, ze Taniec ze smokami jest lepszy, a pozniejsze tomy dorownaja poziomem dwom pierwszym czescia sagi.

Ten trzeci obrazek ilustruje przecież Thorina Oakenshielda :D

Przeczytałem wszystkie części sagi i uważam iż póki co serial bierze z sagi wszystko co dobre, skracając pewnie boleśnie dla fanów Pieśni, wiele wątków i pobocznych postaci ale robi to słusznie. Największym minusem moim zdaniem Pieśni, jest ucinanie wątków, i niestety Martin zamiast skupić się na innych rzeczach , dodaje kolejne, bezsensownie jak choćby wątek szukania Sansy. Kolejnym zarzutem jaki uważam, za bardzo drażniący, to opisy postaci, pochodzenia, ludzi często mało ważnych, wyrazistych, którzy i tak zaraz umrą < w obrębie jednego tomu> albo znikną. Przykładem niechaj będzie mała rada Cersei, z Auranem Watersem i innymi. Ogółem rzecz biorac u mnie argumenty za i przeciw równoważą się i uważam iż Saga jest całkiem dobrym tytułem do przeczytania, ale uważam też iż jest bardzo niesłusznie tak wysoko oceniana przez rzesze fanów. Uważam też iż trzeci tom, jest najlepszym przykładem na marnotrawstwo Martina. Mógłby być najlepszym, z uwagi na pare ciekawych wątków fabularnych , ale znalazło się w nim już za dużo udziwnień, pojawiły się już wówczas mniej ciekawe wątki. BTW. są postacie, których nie da się polubieć chociażby Roose i Ramsay Boltonowie, Freyowie, Euron Wronie Oko i paru innych. Pozdrawiam.

Według mnie świat jest bardziej żywy i postacie też są bardziej żywe jeśli znamy ich życiorys nawet pobieżnie. Martin chciał zrobić sagę której nie da się zekranizować i to mu się udało, bo serial nie oddaje zbyt dobrze książki. Ucina jakieś wątki lub je zmienia (w serialu na Pięści Pierwszych Ludzi Sam nie wysłał kruków, a w książce to zrobił).

Podobno Martin wyjawił HBO jak zakończy się Pieśń lodu i ognia na wypadek gdyby umarł przed ukończeniem utworu. Szacun za brak bania się śmierci :P

Na wstepie zaznaczam, ze tekst ten pisalem jakos 18 miesiecy temu, jeszcze przed wydaniem Tanca ze Smokami i przed emisja serialu spod skrzydel HBO, a co za tym idzie, sam tekst mial cel propagandowy, to znaczy - mial zachecic nowych czytelnikow do zapoznania sie ze saga. Dzis Piesni nikomu przedstawiac nie trzeba, tak wiec sam temat mozna potraktowac troszke inaczej, tak wiec dyskutujmy tutaj ogolnie o calej sadze i tym, co z nia zwiazane.

Pieśń Lodu i Ognia; Georgie R R Martin.

-Gra o Tron

-Starcie Królów

-Nawałnica mieczy (w Polsce wydana w dwóch tomach. Pierwszy z nich nosi tytuł Stal i Śnieg, a drugi Krew i Złoto)

-Uczta Dla Wron (również wydany u nas w dwóch tomach, Cienie śmierci oraz Sieć Spisków)

Czym jest Pieśń Lodu i Ognia? Trudno powiedzieć w kilku zdaniach. Na pewno jest to jedna z najlepszych sag fantasty ostatnich lat (pierwsza wydana w 1996 roku, a póki co ostatnia w 2005. Na kolejną część czekamy do dziś). Jest również z pewnością jedną z najpopularniejszych, szybko usadawiając się wśród kanonu fantastyki, obok takich pisarzy jak Tolkien czy LeGuin. Wielokrotnie nagradzana najważniejszymi laurami fantastyki, przekładana na wiele języków…To tylko suche fakty, bez krzty fantazji, bo jeśli mówić o Pieśni Lodu i Ognia, to należy zahaczyć o jakiś kraniec naszej wyobraźni i trochę się wysilić. Spróbuje to zrobić, choć szczerze mówiąc ciężko mi będzie napisać coś sensownego, co choćby oddało moje wrażenia po przeczytaniu tych pozycji.

Na Grę o Tron natknąłem się zupełnie przypadkiem, kiedy parę lat temu dostałem pierwszy tom na gwiazdkę. Oglądając okładkę książki, zupełnie nie spodziewałem się tego, co w niej zastanę. Oczywiście ucieszyłem się, bo trzymałem w rękach opasłe tomiszcze i już zacierałem ręce na samą myśl zatopienia się w pożółkłych lekko kartkach. Tak więc poczekałem aż rodzinka zje karpia, pożegnałem się ze wszystkimi wujami i ciociami, a potem udałem się do zacisza swojego pokoju i na spokojnie rozpocząłem lekturę. Był to dla mnie swego rodzaju szok. Byłem wtedy człowiekiem zaczytującym się jedynie w książki ze świata Forgotten Realms, Star Wars czy temu podobne i w ogóle nie spodziewałem się, że coś może tamte pozycje przebić.

I stało się.

O ile sam początek nie zwiastował takiej rewolucji w moim literackim guście, o tyle z każdą następną stroną, poczynając od tej setnej, zatapiałem się w tej niesamowitej przygodzie. I tak już do samego końca, czytając gryzłem paznokcie, wierciłem się nie mogąc wytrzymać napięcia, a sama akcja wpłynęła na mnie do tego stopnia, że losy bohaterów śniły mi się po nocach (!).

Książka opowiada o losach siedmiu zjednoczonych królestw, na czele których zasiada przedstawiciel jednego z nich. Żelazny tron, chyba główny winowajca wszystkich przedstawionych w książkach wydarzeń. Jest obiektem pożądania wszystkich możnych tamtego świata. Może samo w sobie nie brzmi to oryginalnie, ale sposób przedstawienia akcji już na pewno taki jest. Książka w każdym rozdziale zmienia swojego narratora, dzięki czemu poznajemy wszystkie strony konfliktu. Autor robi to w tak mistrzowski sposób, iż nie dostrzegamy tu faworytów. Nie ma tych dobrych i tych złych, każdy jest inny i każdy ma równe szanse na końcowy sukces. Czytelnik, poznając losy bohaterów, powoli zaczyna się z nimi identyfikować, znajdować swoich faworytów i jakby im kibicować. Oczywiście do czasu, aż których z nich nie skończy ze skróconym o głowę ciałem. Dokładnie tak napisałem. To jest właśnie fenomenalne, bo jak już pisałem, nie ma faworytów dla autora, przez co każdy z bohaterów może zginąć, popaść w nędze lub wręcz odwrotnie. Dzięki temu nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, a zwrotów akcji jest sporo, przez co człowiek co chwilę musi łapać się za głowę i przewracać nerwowo kartki, szukając dalszych odpowiedzi. A skąd te zwroty akcji? No właśnie, to wszystko przez to indywidualne potraktowanie każdego z bohaterów. Wszyscy coś knują, każdy ma swoje plany, intrygi… To jest główny temat książek, intrygi, kłamstwa, supły nie do rozwiązania, a kiedy w końcu to się uda, czytelnik doznaje jakiegoś szoku.

Język powieści stoi na wysokim poziomie. Mamy liczne, dobrze dobrane porównania, przedstawiona akcja jest wartka i się nie dłuży, a słownictwo ciekawe. Jednych może oburzyć obrazowe pokazanie agresji, śmierci, rozczłonkowania, a innych spora garść seksu. Jednak jeśli ktoś potrafi przełknąć takie tematy w książce fantasy, i to ze smakiem, to oczywiście będzie zadowolony.

Nie spodziewajcie się orków, zastępów magów czy innych magicznych tworów. Tutaj tego nie znajdziecie, a przynajmniej nie w dużej dawce, bo o ile magia gdzieś tam istnieje, to jest przedstawiona w marginalnym stopniu i do tego raczej w ostatnich tomach. Czasami coś doczytamy o smokach, innym razem o jakiś czarach, ale to nie one są głównym tematem. Świat przypomina raczej średniowieczną Anglię, czy coś w tym stylu. Więc fani epickich bitew rasowych niech uciekają jak najdalej od Pieśni!

Dla mnie 9++++/10, a dlaczego nie maksymalna ocena? Wszystko przez ostatni tom, który jest najgorszy z całej sagi i jakoś nie trzyma tego klimatu*. Jakby autorowi zabrakło bohaterów, których gdzieś po drodze uśmiercił. No, jeszcze mały minus za długi czas oczekiwania na kolejny tom (sześć/siedem lat?)

* chodzilo mi o Uczte dla Wron.

Kilka zdjatek:

sansa.jpg

164774-a_song_of_ice_and_fire_original.jpg

ASOIAF_print-ned.jpg

Cersei_Seated_by_jezebel.jpg

a-storm-of-swords-a-song-of-ice-and-fire-3449759-733-576.jpg