Ekonomik? spoko zawód bez przyszłości.Projektant krajobrazu? to samo zawód bez przyszłości.Chcesz się uczyć żeby coś zarobić celuj w kierunki techniczne. Chcesz się uczyć rekreacyjnie bierz co ci dusza podpowiada.
Jeszcze byś się zdziwił ile zarabiają ludzie po ekonomii, AGH czy FIRZE, po prostu studia same w sobie są do przejścia bez żadnej wiedzy. W audycie w KGHM/Deloitte od ręki 3.5 netto a w podatkach to można i powyżej 20 łapać.
Generalnie to się zastanów, czy się uczysz na 3/4, czy po prostu się nie uczysz i masz takie oceny, powiem Ci że po technikum obecnie to zbytnio nic nie masz, ale jak masz nie iść na studia, bo nie chcesz itd. to lepiej idź do zawodówki, spawacz zarabia nawet w Polsce powyżej 4000 w większych miastach w londynie około 2500 Ł czyli tyle co średniej jakości księgowy.
Technika takie jak budowlanka, samochodowka, elektronik daja w zasadzie pewny zawod + mozna po nich ewentualnie uderzac na politechnike (warunkiem jest to ze bedziesz sie uczyl a nie udawal ze sie uczysz). Mam kilku znajomych po technikum i radza sobie na studiach b. dobrze. Moim zdaniem najwazniejsze jest to, ze nie zamykasz sobie drogi dalej, po technikum uznasz ze nie chcesz kontynuowac nauki - idziesz do roboty. Ale jesli po kilku latach uznasz ze warto jednak sie dalej rozwijac, masz dobrze zdana mature i mozesz smialo isc na kierunek i zdobywac tytul inżyniera (jesli pojdziesz np na elektrotechnike po tech. elektronicznym mozesz nawet uzyskac jakies zaliczenia).Z drugiej strony nie ma sensu zebys sie meczyl na budowlance jesli chcesz ustawiac kwiaty w ogrodzie.
Bo trzeba się uczyć, szkoła szkołą poza kilkoma przypadkami i tak chodzi o to czy sam usiądzie ktoś, ale żeby iść na polibudę to trzeba celować w min. 60% rozszerzenie z matmy i 50% z podstawy z fizyki, żeby jakoś przeżyć pierwszy rok.
Moi starzy koledzy z liceum, jak przychodzili do niego mieli około 1000 ~ zadań przerobionych z fizyki obecnie są na 3/4 rokach polibudy i już zarabiają po 3 tyś netto +, jak skończą to myślę że po roku na 6 wskoczą (Poznań).
I nagle okazuje się, że nie trzeba emigrować, zwyczajnie trzeba coś umieć, bo po prostu w niemczech osoba na kasie ma 1500 euro, w Anglii 975 Ł, a w Polsce 1500 - jako że siła nabywcza złotówki słabsza, a ceny europejskie to takim ludziom się lepiej żyje za granicą, wykształconym niekoniecznie (tzn. jak tam możesz studia - odpowiednik skończyć, to zapewne zarobisz więcej - ale to też są olbrzymie koszta).