Ragnarok Online

Moja przygoda z grami MMO rozpoczęła się ładnych parę lat temu, jeszcze w czasach gimnazjum, kiedy to przez przypadek odkryłem ROSE Online w wersji beta i diablo mi się to spodobało. Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie. Beta testy skończyły się dość szybko, za ROSE twórcy zażyczyli sobie abonamentu, a wielu graczy, w tym ja, zostało z poczuciem niedosytu, ale też i fascynacji „sieciówkami”.

Długo, długo zastanawiałem się czy dane będzie mi jeszcze kiedyś zagrać w coś podobnego do produkcji, której byłem testerem. I oto znalazłem – Ragnarok Online, grę koreańskiego studia Gravity, która wtedy wydawała mi się idealnym zastępcą Rush on Seven Episodes.

Ragnarok to klasyczne fantasy MMORPG, osadzone w świecie nasyconym motywami zaczerpniętymi z nordyckich mitów i legend. Pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu koreańskiego pożeracza czasu to grafika, która jest do bólu cukierkowa i przesycona duchem mangi i anime i daleko jej do brutalności, z której zasłynęli Wikingowie. Warto zaznaczyć, że nie jest to ani 3D, ani 2D (jeśli już to 2,5D). Modele postaci są dwuwymiarowe i wyglądają jakby zostały wyjęte z komiksu i przeniesione na ekran monitora. Zupełnie inaczej prezentują się, natomiast, tła, które są w pełni trójwymiarowe (ale wciąż „mangowo – animowane”). Jeśli chodzi o mnie – ogromny plus. Taka oprawa graficzna po pierwsze nie starzeje się tak szybko jak tradycyjne 3D (chociaż w dzisiejszych czasach może pozostawiać wiele do życzenia), po drugie nadaje grze charakterystyczny klimat i w pewien sposób stanowi o jej wyjątkowości, a po trzecie, po prostu lubię ten typ oprawy graficznej i zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje szerokie grono ludzi podzielających moje zdanie. Niestety, strona wizualna może być pierwszą barierą, która zatrzyma wielu potencjalnych graczy.

Muzyka w grze po prostu jest. Nie są to żadne wybitne utwory, które zapadają w pamięć, nie buduje to to napięcia, ani nawet nie nadaje klimatu. Jedynym, co można odnotować na plus w przypadku oprawy audio, to fakt, że nie irytuje. Daje się jej słuchać, przez pierwsze chwile jest znośna, później się nudzi, ale, przez cały ten czas, nie drażni uszu i nie odrzuca od gry. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie aby dźwięki wyłączyć i zastąpić je playlistą z naszego odtwarzacza empetrójek.

Kilka słów należy powiedzieć o lokacjach, które są… różne. Niektóre potrafią być duże i bardzo szczegółowo wykonane (jak chociażby miasta), inne z kolei zdają się być potraktowane trochę „po macoszemu” i myślę, że twórcy mogli się bardziej do nich przyłożyć (szczególnie do wnętrz budynków; przyczepić się można także do niektórych lochów i jaskiń). Świat gry to zlepek (bardzo duży zlepek) prostokątnych mapek, które oddzielone są od siebie ekranami ładowania. (Na jedną lokację składa się od jednego do kilku takich prostokątów.) Na szczęście załadownie kolejnego fragmentu to tylko chwilka, więc nie grozi nam zejście z nudów podczas czekania. Jeśli chodzi o różnorodność, to jest według zasady „dla każdego coś miłego”. Są lochy i jaskinie, są lokacje na „świeżym powietrzu” (lasy, łąki, plaże, pustynie), jest też nawet fabryka świątecznych zabawek)

Tyle w kwestii strony technicznej. Przejdźmy teraz do tego, co w MMO najważniejsze, czyli do rozgrywki. Co do fabuły – niestety tu nie ma jej prawie w ogóle. Pewien zarys oczywiście jest, ale jej odkrywanie nie sprawia żadnej radości ani satysfakcji. Zadań do wykonania jest tu jak na lekarstwo, a jedynym sposobem zdobywania doświadczenia jest monotonne bicie różnego rodzaju potworków. Te misje, które są, sprowadzają się do „przynieś x sztuk danego przedmiotu” ewentualnie „przynieś x sztuk danego przedmiotu i zapłać xxxxxx zenny, a zrobię Ci hełm/kolczyki/coś innego” I to moim zdaniem jest największym mankamentem koreańskiej produkcji – Ragnarok, to jeden wielki grindfest.

Jednak nie sama fabułą człowiek żyje. Dużą rolę w produkcji autorstwa Gravity odgrywa PvE, a to oznacza liczne wyprawy, zarówno pojedyncze jak i grupowe, i masakrowanie zastępów różnorakich stworów, a w tym również wycieczki w celu ukatrupienia bossa, które dostarczają ogromnej frajdy.

Pomimo tego, że sposób rozwoju postaci i zdobycia potęgi oraz bogactwa jest tylko jeden, to gra oferuje nam bardzo wiele możliwości eksterminowania wrogów. Przez te możliwości rozumiem mnogość klas i sposobów rozwoju bohatera. Grę zaczynamy jako nowicjusz, który po osiągnięciu 9 poziomu podstawowego i 9 poziomu klasowego (nasza postać ma dwa rodzaje poziomów doświadczenia – podstawowy, maksymalnie 99, pozwala nam na zwiększenie statystyk, a drugi – klasowy, maksymalnie 50 w przypadku pierwszych i drugich klas i 70 w przypadku klas wyższych, pozwalający uczyć się umiejętności) może zmienić profesję na taką, z którą będziemy męczyć się już do końca. Do wyboru mamy 10 profesji podstawowych, z których 6 może rozwijać się dalej (natomiast o reszcie będzie trochę później) Wybrać możemy wojownika, łucznika, akolitę, maga, złodzieja i handlarza. Nasza postać, po osiągnięciu odpowiedniego poziomu klasowego (minimalnie 40), może awansować na tzw. 2nd class (czyli wybrać sobie jedną z dwóch drugich klas dostępnych dla każdego z wcześniej wymienionej bandy), a następnie, po osiągnięciu maksymalnego poziomu, dokonać zresetowania statystyk i powrotu do nowicjusza, który po ponownym wyuczeniu się umiejętności pierwszej profesji może stać się klasą wyższą. Warto wspomnieć również o tym, że naszą postać opisuje siedem statystyk, co daje bardzo dużo dostępnych stylów gry i rozwoju ragnarokowego alter ego.

Pozostałe cztery klasy, taekwon super nowicjusz (który może używać wszystkich umiejętności dostępnych pierwszym klasom i jako jedyny może osiągnąć poziom 99/99), strzelec i ninja to tzw. extended class. Postacie takie nie posiadają klas wyższych (z wyjątkiem taekwona, który posiada drugą klasę), a ich maksymalny poziom to 99 podstawowy i 70 klasowy.

Ragnarok jest produkcją bardzo wymagającą, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest to raj dla hardkorowych graczy. Wysoki poziom doświadczenia wcale nie gwarantuje tego, że będziemy silni, a od doświadczenia dużo ważniejszy jest ekwipunek, który dodatkowo możemy wzbogacać dzięki kartom. Niestety w praktyce przekłada się to na zabijanie ton potworów w celu zdobycia odpowiedniej karty. I tak aż do momentu zdobycia kompletnego wyposażenia. (ale to powinno spodobać się hardkorowcom) Nie jest to do końca sprawiedliwe, wiele razy dobrze wyposażony „drugoklasowiec” może dokopać upperowi, który nie posiada pełnego ekwipunku.

Poza PvE w grze zostało też bardzo dobrze rozwinięte PvP, które stanowi pewną nagrodę za ciężką pracę włożoną w budowanie naszego bohatera. Obok doskonale znanych aren i możliwości pojedynków (ahh, ta satysfakcja kiedy królujemy na arenie…) występuje to, co nadaje całej rozgrywce smaku, a nawet jest jej esencją – War of Emperium. Jest to czas (godzina dwa razy w tygodniu lub dwie godziny raz w tygodniu), kiedy całe gildie stają do walki o zamki. W zamkach, natomiast, znajdują się unikalni przeciwnicy, z których możemy zdobyć wiele przydatnych rzeczy (a więc warto walczyć i ciężko pracować zdobywając kolejne poziomy)

Na koniec pragnę wspomnieć o jeszcze jednej ciekawej rzeczy, a mianowicie o nacisku, jaki położony został na interakcję z innymi graczami. Otóż możemy nie tylko z nimi walczyć, ale również zawierać pewne hmm… bliższe znajomości ;) W grze, bowiem, jest możliwość wzięcia ślubu, a nawet adoptowania innego gracza, który staje się naszym dzieckiem. Jeśli chodzi o mnie – pomysł bombowy. Nawet jeśli znudzą nas ciągłe boje, to i tak pozostaje coś do „załatwienia”. Takie „społeczne” akcenty znakomicie wydłużają żywotność gry. Poza tym, jak powszechnie wiadomo, w produkcjach sieciowych to właśnie ludzie bywają największą zaletą lub wadą produkcji i, moim zdaniem, „socjalne” smaczki sprawiają, że ragnarokowa społeczność jest zaletą recenzowanej pozycji. To ona tworzy ducha gry i to dzięki niej, pomimo wszystkich wad, wytrwałem przy dziele Gravity aż dwa lata, a teraz wspominam je z ogromnym sentymentem.

Podsumowując, Ragnarok Online jest grą specyficzną, która ma już swoje lata (premiera w 2001 roku), ale która wciąż potrafi przyciągnąć do siebie ludzi. Niestety potrafi również od razu zniechęcić (infantylna grafika, brak fabuły i zadań). Jednakże, jeśli nie odstrasza cię cukierkowość produkcji, lubisz godzinami tłuc zastępy różnych kreatur, a mordowanie innych graczy stanowi dla Ciebie istotę MMO, to myślę, że warto dać Ragnarokowi szansę. Z pewnością nie będziesz zawiedziony.

Z uwagi na mój sentymentalny stosunek do produkcji wystawiam mocne 8/10 (jesli jednak nie jesteś fanem grafiki mangowego typu a grindowanie to dla ciebie zmora odejmij od oceny dwa punkty)

Grafika 8/10

Dźwięk 6/10

Grywalność 10/10

Społeczność 10/10

Przykładowe screeny i filmik z gry:

Ragnarok 1

Ragnarok 2

Ragnarok 3

PS. Wspomnę jeszcze o tym że istnieją prywatne serwery (na których gra niestety nie jest legalna, ale cii… ;)), których ustawienia znacząco różnią się od oficjalnych (dzięki czemu dostajemy np. 500 razy więcej doświadczenia, a to rozwiązuje problem długiego i mozolnego „bicia” poziomów).

Pracę pragnę zgłosić do konkursu w kategorii recenzja Proszę o kilka słów krytyki ;)

Okej, no to tak. Fajna recenzja, przyjemnie się czytało. Przede wszystkim jest ona obszerna i naszpikowana informacjami, ale przedstawionymi w przystępnej formie. Czyli ogólnie jest ładnie, kilka literówek i dwukrotnie dziwne osadzenie nawiasów (ale to już kosmetyka). Na początku chciałem dać 16 punktów, dwa akapity dalej 17 a pod koniec już...

... 18 punktów

17 pkt

17 pkt.

Moja przygoda z grami MMO rozpoczęła się ładnych parę lat temu, jeszcze w czasach gimnazjum, kiedy to przez przypadek odkryłem ROSE Online w wersji beta i diablo mi się to spodobało. Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie. Beta testy skończyły się dość szybko, za ROSE twórcy zażyczyli sobie abonamentu, a wielu graczy, w tym ja, zostało z poczuciem niedosytu, ale też i fascynacji „sieciówkami”.

Długo, długo zastanawiałem się czy dane będzie mi jeszcze kiedyś zagrać w coś podobnego do produkcji, której byłem testerem. I oto znalazłem – Ragnarok Online, grę koreańskiego studia Gravity, która wtedy wydawała mi się idealnym zastępcą Rush on Seven Episodes.

Ragnarok to klasyczne fantasy MMORPG, osadzone w świecie nasyconym motywami zaczerpniętymi z nordyckich mitów i legend. Pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu koreańskiego pożeracza czasu to grafika, która jest do bólu cukierkowa i przesycona duchem mangi i anime i daleko jej do brutalności, z której zasłynęli Wikingowie. Warto zaznaczyć, że nie jest to ani 3D, ani 2D (jeśli już to 2,5D). Modele postaci są dwuwymiarowe i wyglądają jakby zostały wyjęte z komiksu i przeniesione na ekran monitora. Zupełnie inaczej prezentują się, natomiast, tła, które są w pełni trójwymiarowe (ale wciąż „mangowo – animowane”). Jeśli chodzi o mnie – ogromny plus. Taka oprawa graficzna po pierwsze nie starzeje się tak szybko jak tradycyjne 3D (chociaż w dzisiejszych czasach może pozostawiać wiele do życzenia), po drugie nadaje grze charakterystyczny klimat i w pewien sposób stanowi o jej wyjątkowości, a po trzecie, po prostu lubię ten typ oprawy graficznej i zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje szerokie grono ludzi podzielających moje zdanie. Niestety, strona wizualna może być pierwszą barierą, która zatrzyma wielu potencjalnych graczy.

Muzyka w grze po prostu jest. Nie są to żadne wybitne utwory, które zapadają w pamięć, nie buduje to to napięcia, ani nawet nie nadaje klimatu. Jedynym, co można odnotować na plus w przypadku oprawy audio, to fakt, że nie irytuje. Daje się jej słuchać, przez pierwsze chwile jest znośna, później się nudzi, ale, przez cały ten czas, nie drażni uszu i nie odrzuca od gry. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie aby dźwięki wyłączyć i zastąpić je playlistą z naszego odtwarzacza empetrójek.

Kilka słów należy powiedzieć o lokacjach, które są… różne. Niektóre potrafią być duże i bardzo szczegółowo wykonane (jak chociażby miasta), inne z kolei zdają się być potraktowane trochę „po macoszemu” i myślę, że twórcy mogli się bardziej do nich przyłożyć (szczególnie do wnętrz budynków; przyczepić się można także do niektórych lochów i jaskiń). Świat gry to zlepek (bardzo duży zlepek) prostokątnych mapek, które oddzielone są od siebie ekranami ładowania. (Na jedną lokację składa się od jednego do kilku takich prostokątów.) Na szczęście załadownie kolejnego fragmentu to tylko chwilka, więc nie grozi nam zejście z nudów podczas czekania. Jeśli chodzi o różnorodność, to jest według zasady „dla każdego coś miłego”. Są lochy i jaskinie, są lokacje na „świeżym powietrzu” (lasy, łąki, plaże, pustynie), jest też nawet fabryka świątecznych zabawek)

Tyle w kwestii strony technicznej. Przejdźmy teraz do tego, co w MMO najważniejsze, czyli do rozgrywki. Co do fabuły – niestety tu nie ma jej prawie w ogóle. Pewien zarys oczywiście jest, ale jej odkrywanie nie sprawia żadnej radości ani satysfakcji. Zadań do wykonania jest tu jak na lekarstwo, a jedynym sposobem zdobywania doświadczenia jest monotonne bicie różnego rodzaju potworków. Te misje, które są, sprowadzają się do „przynieś x sztuk danego przedmiotu” ewentualnie „przynieś x sztuk danego przedmiotu i zapłać xxxxxx zenny, a zrobię Ci hełm/kolczyki/coś innego” I to moim zdaniem jest największym mankamentem koreańskiej produkcji – Ragnarok, to jeden wielki grindfest.

Jednak nie sama fabułą człowiek żyje. Dużą rolę w produkcji autorstwa Gravity odgrywa PvE, a to oznacza liczne wyprawy, zarówno pojedyncze jak i grupowe, i masakrowanie zastępów różnorakich stworów, a w tym również wycieczki w celu ukatrupienia bossa, które dostarczają ogromnej frajdy.

Pomimo tego, że sposób rozwoju postaci i zdobycia potęgi oraz bogactwa jest tylko jeden, to gra oferuje nam bardzo wiele możliwości eksterminowania wrogów. Przez te możliwości rozumiem mnogość klas i sposobów rozwoju bohatera. Grę zaczynamy jako nowicjusz, który po osiągnięciu 9 poziomu podstawowego i 9 poziomu klasowego (nasza postać ma dwa rodzaje poziomów doświadczenia – podstawowy, maksymalnie 99, pozwala nam na zwiększenie statystyk, a drugi – klasowy, maksymalnie 50 w przypadku pierwszych i drugich klas i 70 w przypadku klas wyższych, pozwalający uczyć się umiejętności) może zmienić profesję na taką, z którą będziemy męczyć się już do końca. Do wyboru mamy 10 profesji podstawowych, z których 6 może rozwijać się dalej (natomiast o reszcie będzie trochę później) Wybrać możemy wojownika, łucznika, akolitę, maga, złodzieja i handlarza. Nasza postać, po osiągnięciu odpowiedniego poziomu klasowego (minimalnie 40), może awansować na tzw. 2nd class (czyli wybrać sobie jedną z dwóch drugich klas dostępnych dla każdego z wcześniej wymienionej bandy), a następnie, po osiągnięciu maksymalnego poziomu, dokonać zresetowania statystyk i powrotu do nowicjusza, który po ponownym wyuczeniu się umiejętności pierwszej profesji może stać się klasą wyższą. Warto wspomnieć również o tym, że naszą postać opisuje siedem statystyk, co daje bardzo dużo dostępnych stylów gry i rozwoju ragnarokowego alter ego.

Pozostałe cztery klasy, taekwon super nowicjusz (który może używać wszystkich umiejętności dostępnych pierwszym klasom i jako jedyny może osiągnąć poziom 99/99), strzelec i ninja to tzw. extended class. Postacie takie nie posiadają klas wyższych (z wyjątkiem taekwona, który posiada drugą klasę), a ich maksymalny poziom to 99 podstawowy i 70 klasowy.

Ragnarok jest produkcją bardzo wymagającą, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest to raj dla hardkorowych graczy. Wysoki poziom doświadczenia wcale nie gwarantuje tego, że będziemy silni, a od doświadczenia dużo ważniejszy jest ekwipunek, który dodatkowo możemy wzbogacać dzięki kartom. Niestety w praktyce przekłada się to na zabijanie ton potworów w celu zdobycia odpowiedniej karty. I tak aż do momentu zdobycia kompletnego wyposażenia. (ale to powinno spodobać się hardkorowcom) Nie jest to do końca sprawiedliwe, wiele razy dobrze wyposażony „drugoklasowiec” może dokopać upperowi, który nie posiada pełnego ekwipunku.

Poza PvE w grze zostało też bardzo dobrze rozwinięte PvP, które stanowi pewną nagrodę za ciężką pracę włożoną w budowanie naszego bohatera. Obok doskonale znanych aren i możliwości pojedynków (ahh, ta satysfakcja kiedy królujemy na arenie…) występuje to, co nadaje całej rozgrywce smaku, a nawet jest jej esencją – War of Emperium. Jest to czas (godzina dwa razy w tygodniu lub dwie godziny raz w tygodniu), kiedy całe gildie stają do walki o zamki. W zamkach, natomiast, znajdują się unikalni przeciwnicy, z których możemy zdobyć wiele przydatnych rzeczy (a więc warto walczyć i ciężko pracować zdobywając kolejne poziomy)

Na koniec pragnę wspomnieć o jeszcze jednej ciekawej rzeczy, a mianowicie o nacisku, jaki położony został na interakcję z innymi graczami. Otóż możemy nie tylko z nimi walczyć, ale również zawierać pewne hmm… bliższe znajomości ;) W grze, bowiem, jest możliwość wzięcia ślubu, a nawet adoptowania innego gracza, który staje się naszym dzieckiem. Jeśli chodzi o mnie – pomysł bombowy. Nawet jeśli znudzą nas ciągłe boje, to i tak pozostaje coś do „załatwienia”. Takie „społeczne” akcenty znakomicie wydłużają żywotność gry. Poza tym, jak powszechnie wiadomo, w produkcjach sieciowych to właśnie ludzie bywają największą zaletą lub wadą produkcji i, moim zdaniem, „socjalne” smaczki sprawiają, że ragnarokowa społeczność jest zaletą recenzowanej pozycji. To ona tworzy ducha gry i to dzięki niej, pomimo wszystkich wad, wytrwałem przy dziele Gravity aż dwa lata, a teraz wspominam je z ogromnym sentymentem.

Podsumowując, Ragnarok Online jest grą specyficzną, która ma już swoje lata (premiera w 2001 roku), ale która wciąż potrafi przyciągnąć do siebie ludzi. Niestety potrafi również od razu zniechęcić (infantylna grafika, brak fabuły i zadań). Jednakże, jeśli nie odstrasza cię cukierkowość produkcji, lubisz godzinami tłuc zastępy różnych kreatur, a mordowanie innych graczy stanowi dla Ciebie istotę MMO, to myślę, że warto dać Ragnarokowi szansę. Z pewnością nie będziesz zawiedziony.

Z uwagi na mój sentymentalny stosunek do produkcji wystawiam mocne 8/10 (jesli jednak nie jesteś fanem grafiki mangowego typu a grindowanie to dla ciebie zmora odejmij od oceny dwa punkty)

Grafika 8/10

Dźwięk 6/10

Grywalność 10/10

Społeczność 10/10

Przykładowe screeny i filmik z gry:

Ragnarok 1

Ragnarok 2

Ragnarok 3

PS. Wspomnę jeszcze o tym że istnieją prywatne serwery (na których gra niestety nie jest legalna, ale cii… ;)), których ustawienia znacząco różnią się od oficjalnych (dzięki czemu dostajemy np. 500 razy więcej doświadczenia, a to rozwiązuje problem długiego i mozolnego „bicia” poziomów).

Pracę pragnę zgłosić do konkursu w kategorii recenzja Proszę o kilka słów krytyki ;)