Swoją przygodę z "Dziewięcioma Smokami" zacząłem z nudów. W poszukiwaniu nowego, jeszcze nieodkrytego przeze mnie tytułu, natknąłem się na tę produkcję. Gra stworzona przez koreańskie studio Indy21, w 2007 roku doczekała się swojego zachodniego odpowiednika. Pod szyldem Acclaim Games, darmowe 9Dragons szturmem wdarło się na komputery stacjonarne graczy z całego świata.
Jeszcze przed pobraniem tego tytułu, dokonałem solidnego rozeznania "w terenie". Na forum, którego byłem użytkownikiem, ten MMORPG dostawał absurdalnie wysokie oceny. Przez wielu, uważany za najlepszy darmowy tytuł w tejże kategorii. Słysząc (a właściwie - czytając) jęki rozkoszy wokół tego tytułu, ochoczo zabrałem się za download. Gra waży 1.1 Gb, z jednej strony ucieszyłem się, że mój wolniutki wuj internet nie zazna męki (tym razem ), z drugiej zaś zmartwiłem. Tak mała instalka, przy najlepszej konwersji, może oferować zaledwie 5 gigabajtów danych co nie sprzyja albo zawartości, albo grafice. Na końcu okazało się, że ani jednemu, ani drugiemu, ale o tym później.
Gra w końcu zainstalowała się, a ja, po nieco podchwytliwym procesie rejestracji oraz dziesiątkom łatek do ściągnięcia, zabrałem się do tworzenia postaci. Tutaj niespodzianek nie ma. Oprócz nazwy naszego bohatera oraz wyboru płci, do dyspozycji mamy 8 różnych twarzy, 21 fryzur i 3, początkowe, ubrania. Musimy również rozdać 10 punktów atrybutów. Jako "smoczy" laik nieco obawiałem się by niczego nie popsuć, finalnie rozdając po równo pośród 5 możliwych opcji. W końcu, stajemy przed wyborem krainy w jakiej zaczniemy naszą przygodę. Jako, że wcześniej przygotowałem się nieco, wiedziałem, że krainy umieszczone po lewo podlegają białemu klanowi, a pozostałe - czarnemu. Choć kusiła, wypiąłem się na "ciemną" stronę mocy i z uśmiechem na twarzy wyruszyłem do świata zwanego Wu-Tang Shan.
Spytany dwukrotnie o uczestnictwo w samouczku, ostatecznie odmówiłem. Przecież jestem już dużym chłopcem, dam sobie radę, prawda? Właśnie wtedy miałem chęć cofnąć się o kilkanaście sekund wstecz bo interfejs, po prostu przytłaczał. Sterowanie w swej prostocie, przysporzyło mi na początku wiele trudności. Gra, choć w pełni trójwymiarowa z profilem aż proszącym się o typowo TPP'owy system WSAD + mysz, wykorzystuje właściwie tylko tego gryzonia. Rozglądamy się myszką, chodzimy myszką, wchodzimy w interakcje również myszką. Jedyną rzeczą, do której będziemy potrzebowali klawiatury jest castowanie różnego rodzaju czarów i innych, mniej lub bardziej, dziwnych umiejętności (no i oczywiście czatowanie ). Oprócz niezupełnie intuicyjnego sterowania, 9Dragons zalało mnie ciepłą falą dziesiątek okien. Dodam, że zastosowania kilku nie poznałem nawet po kilkunastu godzinach gry.
Dość o interfejsie, co z rozgrywką? Od początku mamy do dyspozycji masę questów, których wykonanie, choć nie najprzyjemniejsze, wymagane jest do osiągnięcia klasy postaci, która jest swoistą esencją, otwierającą właściwą zabawę. W grze, mamy do dyspozycji 6 sub-klanów, po 3 dla każdego klanu właściwego. Biała frakcja oferuje The League of Beggars, Wu-Tang Clan oraz zakon Shaolin (nie tłumaczę ze względu na idiotyczne odpowiedniki tychże w naszym rodzimym języku). Czarna frakcja oferuje zaś The Brotherhood of Thieves, klan Sacred Flower czy Heavenly Demons. Wszystkie dostępne organizacje, choć na pierwszy rzut oka zupełnie różne, są bliźniaczo podobne. To jest: gracze, którzy wybiorą drogę Shaolin będą mogli pochwalić się, przynajmniej technicznie, takimi samymi umiejętnościami co Demony z klanu czarnego. Oczywiście, stylistyka, stroje, animacje postaci i czarów są różne, ale to wszystko raczej różnice kosmetyczne.
W końcu, po ciężkich godzinach zdobywania doświadczenia, na 25 poziomie (wart odnotowania jest system poziomów, który składa się z kolejnych 12 dla każdego "poziomu wtajemniczenia chi"; z tego względu nie spotkamy się na przykład z 60. levelem, a RL12 (Raising Light 12 = 60). przystępujemy do wyboru zadowalającego nas klanu. Po wykonaniu krótkiego zadania stajemy przed jeszcze jednym wyborem, mianowicie, klasą postaci. Dla każdego klanu dostępne są 4 klasy: Warrior, Healer, Nuker oraz Hybrid.
Każda z klas charakteryzuje się innymi umiejętnościami czy rozkładem atrybutów, ja jednak, jako, że posmakowałem jedynie cech Healera, zostanę przy nim.
Taaak... Zdobyłem 25 poziom, kilka nowych czarów, co teraz? W tym momencie, całkiem przyjemna sielankowa rozgrywka odchodzi w niepamięć. Zaczyna się bowiem, dłuuuuga, żmudna i nudna era grindu. I o ile początkowe aspekty gry mogły zachęcać, gra od tego momentu, prawdopodobnie aż do 100+ poziomu (~tygodni rozgrywki), nie oferuje praktycznie nic ponad nieustanny grind.
Przedmiotów na tym poziomie kupować się nie opłaca, więc wszystko co związane z handlem musi poczekać. W starciach PvP też nic nie zdziałamy, więc i to będzie musiało poczekać. Co nam pozostaje? A jakże... grind grind i jeszcze raz grind. Przez kolejne kilkadziesiąt godzin będziemy jedynie zmieniać niezbyt ciekawych przeciwników i co jakiś czas otoczenie. Oczywiście, można grać z przyjaciółmi, zakładać drużyny i tak dalej, ale w praktyce, nie sprawdza się to zbyt dobrze. Uczestnicy party, mogą co najwyżej stać się irytujący co rusz, zmiatając nam potwory spod naszego ostrza.
Tak, 9Dragons to nie tylko grind. Jest dość rozbudowany system tak zwanych Hero Band, które później można łączyć w ligi, i jak sądzę brać udział w grupowych eventach. Jest też, często używany, system mistrz-uczeń. W praktyce, sprowadza się to do niemej równowagi korzyści i o ile nie znajdziecie naprawdę zaangażowanego mentora, będziecie musieli zadowolić się jedynie małymi bonusami od czasu do czasu. Są wojny klanów/frakcji, ale nie macie co szukać epickich starć pokroju Aika Online, gdyż system rozgrywki jest po prostu za wolny na podobną dynamikę. "Po co grindować, mówiłeś przecież o pobocznych zadaniach!" Tak, tyle, że korzyść płynąca z ich wykonywania jest zupełnie niewymierna do czasu i wysiłku.
Podsumowując, 9Dragons to przyzwoicie wyglądający 'erpeg' łączący dobrze znane elementy konkurencyjnych MMO w jedną spójną, choć nie do końca udaną, całość. Nie mówię oczywiście, że produkcja Acclaim'u jest absolutnym niewypałem i dnem. Tak, prawdopodobnie to co wpadnie w nasze ręce w późniejszej fazie gry plus wymienione wyżej elementy tworzą interesującą i wciągającą rozgrywkę. Prawdopodobnie... tyle, że potrzebujecie anielskiej cierpliwości, masy wolnego czasu i dziwnego gustu aby do tego punktu dotrzeć. Całość ratują nieco eventy, które w znaczny sposób potrafią ułatwić rozgrywkę. Problem w tym, że, jeśli w ogóle, grać będzie wam się chciało jedynie w weekendy (czas eventów).
+ znośna (jak na sieciowe rpgi) grafika
+ duży wybór klas, klanów, buildów itp.
+ spora ilość 'GM-Eventów'
- absolutnie żmudna i nudna rozgrywka przez kilkadziesiąt pierwszych godzin rozgrywki
- małe zróżnicowanie poziomów i potworów
- nieintuicyjny interfejs i sterowanie
- masa, szkoda, że nieprzemyślanych, zadań pobocznych
- zmarnowany potencjał
Ocena: 6.3
Dodaje kilka screenów: (kliknij, aby powiększyć)