Recenzja: Bullet Run

Recenzja: Bullet Run

support_header_bullet-run.jpg

WSTĘP:

Shootery MMO należą do jednego z najczęściej wybieranych gatunków gier sieciowych. Nieustanna akcja, widowiskowe eksplozje, hektolitry krwi i deszcz ołowiu to zestaw, który przyciąga rzesze domorosłych „action-manów” i nie pozwala im odejść od monitorów przez długie godziny. W końcu nie ma to jak strzelić komuś head shoota przed snem.

Na przestrzeni lat producenci prześcigali się w wymyślaniu różnej koncepcji rozgrywki. Była już walka w kosmosie jako obcy, nie raz też można było się wcielić w obrońcę Ziemi, nieustraszonego najemnika czy nawet wystrzałową zabawkę. Można by dojść do wniosku, iż jedyne co zostało do zrobienia w przyszłości to tylko wprowadzenie coraz to lepszej grafiki i realizmu względem starć. Sony Online Entertaiment (SOE), znane głównie z DC Universe Online, niedawno wzięło pod swe skrzydła tytuł, który miał nam zademonstrować coś całkowicie innego. Co ciekawe Sony po raz pierwszy odeszło od szeroko zakrojonej reklamy swego nowego nabytku. Czyżby Bullet Run (bo o nim tu mowa), które miało wprowadzić świeży powiew nie było do końca takie dobre?

BIG BRATHER PATRZY, czyli co jest tłem dla akcji:

We wstępie wspomniałem, iż Bullet Run (znany kiedyś pod nazwą Hedone) prezentuje coś nowego. Co mianowicie? Otóż w tymże tytule wcielamy się uczestników reality show, w którym niczym nowocześni gladiatorzy walczymy ku uciesze pospólstwa! Co prawda koncepcja ta była wykorzystana już w shooterach single player, jednak w MMO stanowi nowość. Muszę przyznać, że realizacja tego pomysłu przypadła mi do gustu. Wszelkie moje porażki lub zwycięstwa komentowane przez dwóch prowadzących nie raz budziły uśmiech na mej twarzy, co ciekawe zawsze były trafne do sytuacji. Prawie gwiazdorski styl walki, wszędobylskie kamery i mikrofony, oryginalny ubiór oraz system skilli opierający na naszych dokonaniach to rzeczy, które napędzają gracza do jak najbardziej popisowej walki. Przyznam się bez bicia, że z początku nie byłem przekonany do tego pomysłu, ale jednak producenci pod tym względem potrafili stanąć na wysokości zadania.

SZYBCY I WŚCIEKLI, czyli prawda o Bullet Run:

Moje wrażenia z adoptowanego dziecka SOE można by opisać następującym określeniem: „Szybcy i wściekli”. Jednak nie dajcie się oszukać, nie mam tu na myśli niczego pozytywnego. Produkt został wydany (za)szybko co może wywołać wściekłość graczy (moją na pewno). We wcześniejszym akapicie zachwalałem tło akcji, ale wierzcie mi, to tak naprawdę jedyny plus tego tytułu. Bullet Run wygląda jakby do biura SOE trafił wciąż nieukończony, stary Hedone, którego wydawcy wzięli i wypuścili „w ciemno”. Ale może po kolei.

Grafika w grze nie „powala”, ale też nie straszy – pod warunkiem, że ustawimy wszystko na high. Jest to jednak ryzyko „klatkowania” gry (tak to jest jak się ma lepszego GeForce od wymagań zalecanych). Jest to dla mnie naprawdę dziwne bo jeśli w grze postarano się o bogate wizualnie mapy to bez „kopiuj, wklej” to użytkownik liczy na to, iż ujrzy ich wyjątkowość bez większych problemów. Jeśli zadbano o takie szczegóły jak poruszające się tumany kurzy, pustynne „krzako-kulki” czy spłoszone mewy to chyba ktoś musiał wyjść z założenia, iż to wszystko to powinno opierać się na bezproblemowym działaniu silnika 3D (czułem się jak podczas alpha testów).

Ważną rzeczą, na którą zwracają uwagę wszyscy miłośnicy Shooterów jest mechanika broni. Niestety jest tu tak samo jak z grafiką (jakby nagle przerwano nad tym pracę). System przybliżeń przy użyciu szczerbinki lub kolimatora naprawdę cieszy, tak samo jak skupienie ognia gdy nasz avatar klęczy czy system aktywnego przeładowywania, ale reszta prezentuje się naprawdę żałośnie. Odrzut, skupienie strzału, a nawet zasięg broni był chyba wzorowany na lunaparkowych wiatrówkach. Czyżby producenci byli tak biedy by nie stać było ich wydać 250$ na zarezerwowanie sobie strzelnicy z możliwością przetestowania broni?! Na to wygląda. MP5 zachowuje się jak polski PM-63 RAK plując naokoło celu pociskami, a AK-47 chyba jest w tej grze ładowany nabojami pistoletowymi 9 mm, a jego zasięg skuteczny jest równoznaczny z repliką ASG (w dodatku taką za 300 zł). A ich dźwięki? Już lepiej sprawują się Azjaci uderzając o stół w filmach o kung-fu. Strzelanie w Bullet Run to koszmar za równo dla miłośników realizmu broni jak i dla wirtualnych miłośników precyzyjnego ognia. Jednak tutaj, na obronę tytułu, należy wspomnieć o rozwoju broni, który podkreślany jest przez wydawców słowami: „doświadczenie rodzi osiągi”. Jednak osobiście uważam, że takie posunięcie w tym wydaniu mija się z celem. Ponadto to nie zmienia faktu dosłownie bezmyślnego systemu trafień (panowie z SOE mogli chociaż to poprawić). Musicie mi wybaczyć, ale nie będę się rozpisywał bardziej na ten temat, gdyż na samą myśl dostaję białej gorączki – niech Wam starczy informacja, że strzał w kolano bywa bardziej śmiercionośny niż w głowę.

PODSUMOWANIE, czyli wszystko w pigułce plus kilka spostrzeżeń:

Każdy mnie pyta dlaczego tak krótką recenzję napisałem na temat Bullet Run. Cóż, jak mogę przedstawić szerszej publiczności grę, która wygląda na nieskończoną chociaż jej wydawca ogłasza, iż wzbogacił swój nowy nabytek. Jedyne co tu prężnie zostało wprowadzone to system płatności (Free lub Pay), który wprowadza zauważalną różnicę między graczami.

Prezentowany tytuł choć ma wiele niedociągnięć to jednak posiada kilka cech, które spodobają się graczom (lecz nie tym wymagającym). Po pierwsze mamy tu dobrze przedstawiony zamysł reality show, który wprowadził nam takie smaczki jak na przykład różnorodne skille aktywowane poprzez zabójstwa, możliwość zbierania broni na polu walki oraz bogactwo ekwipunku. Osobiście zamieniłbym to wszystko na bardziej „możliwą”, wstępną mechanikę naszych pukawek i niezawodną optymalizację, ale nie można mieć wszystkiego. Gra dość często ostatnio otrzymuje jakieś dodatkowe pliki więc można się spodziewać, iż wydawcy się opamiętają względem kluczowych cech gry.

Gra wymaga od użytkowników sporej dozy cierpliwości nie tylko pod względem negatywów, o których wspomniałem, ale i też działalności cheaterów, którzy z dnia na dzień bardziej zaznaczają swoją obecność oraz lagów, które nie opuszczają nawet na dedykowanych serwerach EU. To samo tyczy się poznawania wszystkich aspektów gry, która jak na złość nie posiada samouczków lub wbudowanych informatorów służących pomocą. Jeśli jednak kogoś zainteresował ten tytuł to niech odpala STEAMa i ściąga oraz równolegle przejrzy forum gry, gdzie dobrzy Samarytanie wstawili kilka objaśnień względem rozgrywki.

Zalety:

- ciekawy pomysł z reality show

- smaczki takie jak np. system ładowania skilli, aktywne przeładowanie

- gra posiada potencjał

Wady:

- problem z grafiką

- lagi

- nieprzemyślana mechanika broni

- sporo niedociągnięć

- wyraźny podział graczy na płacących i niepłacących

- brak samouczka i/lub przejrzystości wszystkich funkcji w grze

OCENA: 3/6

[by ALGAIST]

Gierka to gniot i tyle grałem rozrywka flaki z olejem nie płacisz (jestem naprawdę dobry w fps itp) to cie jadą jak psa .

warn_ico.png
Regulamin, punkt 7.3 - Mr. Hania

Recenzja: Bullet Run

support_header_bullet-run.jpg

WSTĘP:

Shootery MMO należą do jednego z najczęściej wybieranych gatunków gier sieciowych. Nieustanna akcja, widowiskowe eksplozje, hektolitry krwi i deszcz ołowiu to zestaw, który przyciąga rzesze domorosłych „action-manów” i nie pozwala im odejść od monitorów przez długie godziny. W końcu nie ma to jak strzelić komuś head shoota przed snem.

Na przestrzeni lat producenci prześcigali się w wymyślaniu różnej koncepcji rozgrywki. Była już walka w kosmosie jako obcy, nie raz też można było się wcielić w obrońcę Ziemi, nieustraszonego najemnika czy nawet wystrzałową zabawkę. Można by dojść do wniosku, iż jedyne co zostało do zrobienia w przyszłości to tylko wprowadzenie coraz to lepszej grafiki i realizmu względem starć. Sony Online Entertaiment (SOE), znane głównie z DC Universe Online, niedawno wzięło pod swe skrzydła tytuł, który miał nam zademonstrować coś całkowicie innego. Co ciekawe Sony po raz pierwszy odeszło od szeroko zakrojonej reklamy swego nowego nabytku. Czyżby Bullet Run (bo o nim tu mowa), które miało wprowadzić świeży powiew nie było do końca takie dobre?

BIG BRATHER PATRZY, czyli co jest tłem dla akcji:

We wstępie wspomniałem, iż Bullet Run (znany kiedyś pod nazwą Hedone) prezentuje coś nowego. Co mianowicie? Otóż w tymże tytule wcielamy się uczestników reality show, w którym niczym nowocześni gladiatorzy walczymy ku uciesze pospólstwa! Co prawda koncepcja ta była wykorzystana już w shooterach single player, jednak w MMO stanowi nowość. Muszę przyznać, że realizacja tego pomysłu przypadła mi do gustu. Wszelkie moje porażki lub zwycięstwa komentowane przez dwóch prowadzących nie raz budziły uśmiech na mej twarzy, co ciekawe zawsze były trafne do sytuacji. Prawie gwiazdorski styl walki, wszędobylskie kamery i mikrofony, oryginalny ubiór oraz system skilli opierający na naszych dokonaniach to rzeczy, które napędzają gracza do jak najbardziej popisowej walki. Przyznam się bez bicia, że z początku nie byłem przekonany do tego pomysłu, ale jednak producenci pod tym względem potrafili stanąć na wysokości zadania.

SZYBCY I WŚCIEKLI, czyli prawda o Bullet Run:

Moje wrażenia z adoptowanego dziecka SOE można by opisać następującym określeniem: „Szybcy i wściekli”. Jednak nie dajcie się oszukać, nie mam tu na myśli niczego pozytywnego. Produkt został wydany (za)szybko co może wywołać wściekłość graczy (moją na pewno). We wcześniejszym akapicie zachwalałem tło akcji, ale wierzcie mi, to tak naprawdę jedyny plus tego tytułu. Bullet Run wygląda jakby do biura SOE trafił wciąż nieukończony, stary Hedone, którego wydawcy wzięli i wypuścili „w ciemno”. Ale może po kolei.

Grafika w grze nie „powala”, ale też nie straszy – pod warunkiem, że ustawimy wszystko na high. Jest to jednak ryzyko „klatkowania” gry (tak to jest jak się ma lepszego GeForce od wymagań zalecanych). Jest to dla mnie naprawdę dziwne bo jeśli w grze postarano się o bogate wizualnie mapy to bez „kopiuj, wklej” to użytkownik liczy na to, iż ujrzy ich wyjątkowość bez większych problemów. Jeśli zadbano o takie szczegóły jak poruszające się tumany kurzy, pustynne „krzako-kulki” czy spłoszone mewy to chyba ktoś musiał wyjść z założenia, iż to wszystko to powinno opierać się na bezproblemowym działaniu silnika 3D (czułem się jak podczas alpha testów).

Ważną rzeczą, na którą zwracają uwagę wszyscy miłośnicy Shooterów jest mechanika broni. Niestety jest tu tak samo jak z grafiką (jakby nagle przerwano nad tym pracę). System przybliżeń przy użyciu szczerbinki lub kolimatora naprawdę cieszy, tak samo jak skupienie ognia gdy nasz avatar klęczy czy system aktywnego przeładowywania, ale reszta prezentuje się naprawdę żałośnie. Odrzut, skupienie strzału, a nawet zasięg broni był chyba wzorowany na lunaparkowych wiatrówkach. Czyżby producenci byli tak biedy by nie stać było ich wydać 250$ na zarezerwowanie sobie strzelnicy z możliwością przetestowania broni?! Na to wygląda. MP5 zachowuje się jak polski PM-63 RAK plując naokoło celu pociskami, a AK-47 chyba jest w tej grze ładowany nabojami pistoletowymi 9 mm, a jego zasięg skuteczny jest równoznaczny z repliką ASG (w dodatku taką za 300 zł). A ich dźwięki? Już lepiej sprawują się Azjaci uderzając o stół w filmach o kung-fu. Strzelanie w Bullet Run to koszmar za równo dla miłośników realizmu broni jak i dla wirtualnych miłośników precyzyjnego ognia. Jednak tutaj, na obronę tytułu, należy wspomnieć o rozwoju broni, który podkreślany jest przez wydawców słowami: „doświadczenie rodzi osiągi”. Jednak osobiście uważam, że takie posunięcie w tym wydaniu mija się z celem. Ponadto to nie zmienia faktu dosłownie bezmyślnego systemu trafień (panowie z SOE mogli chociaż to poprawić). Musicie mi wybaczyć, ale nie będę się rozpisywał bardziej na ten temat, gdyż na samą myśl dostaję białej gorączki – niech Wam starczy informacja, że strzał w kolano bywa bardziej śmiercionośny niż w głowę.

PODSUMOWANIE, czyli wszystko w pigułce plus kilka spostrzeżeń:

Każdy mnie pyta dlaczego tak krótką recenzję napisałem na temat Bullet Run. Cóż, jak mogę przedstawić szerszej publiczności grę, która wygląda na nieskończoną chociaż jej wydawca ogłasza, iż wzbogacił swój nowy nabytek. Jedyne co tu prężnie zostało wprowadzone to system płatności (Free lub Pay), który wprowadza zauważalną różnicę między graczami.

Prezentowany tytuł choć ma wiele niedociągnięć to jednak posiada kilka cech, które spodobają się graczom (lecz nie tym wymagającym). Po pierwsze mamy tu dobrze przedstawiony zamysł reality show, który wprowadził nam takie smaczki jak na przykład różnorodne skille aktywowane poprzez zabójstwa, możliwość zbierania broni na polu walki oraz bogactwo ekwipunku. Osobiście zamieniłbym to wszystko na bardziej „możliwą”, wstępną mechanikę naszych pukawek i niezawodną optymalizację, ale nie można mieć wszystkiego. Gra dość często ostatnio otrzymuje jakieś dodatkowe pliki więc można się spodziewać, iż wydawcy się opamiętają względem kluczowych cech gry.

Gra wymaga od użytkowników sporej dozy cierpliwości nie tylko pod względem negatywów, o których wspomniałem, ale i też działalności cheaterów, którzy z dnia na dzień bardziej zaznaczają swoją obecność oraz lagów, które nie opuszczają nawet na dedykowanych serwerach EU. To samo tyczy się poznawania wszystkich aspektów gry, która jak na złość nie posiada samouczków lub wbudowanych informatorów służących pomocą. Jeśli jednak kogoś zainteresował ten tytuł to niech odpala STEAMa i ściąga oraz równolegle przejrzy forum gry, gdzie dobrzy Samarytanie wstawili kilka objaśnień względem rozgrywki.

Zalety:

- ciekawy pomysł z reality show

- smaczki takie jak np. system ładowania skilli, aktywne przeładowanie

- gra posiada potencjał

Wady:

- problem z grafiką

- lagi

- nieprzemyślana mechanika broni

- sporo niedociągnięć

- wyraźny podział graczy na płacących i niepłacących

- brak samouczka i/lub przejrzystości wszystkich funkcji w grze

OCENA: 3/6

[by ALGAIST]