
Choć GR:AW nie jest nową grą, to jednak nadal znajduje się na liście moich ulubionych gier. W tej recenzji znajdziecie trochę informacji o grze, jak i moje osobiste odczucia, gdy po raz pierwszy zagrałem w tą genialną strzelankę.
First look
Fabuła jest prosta: terroryści z Mexico City porywają ważne osobistości z Kanady, my wcielamy się w dowódcę Drużyny Duchów - elitarnej jednostki (amerykańskiej, rzecz jasna). Naszym celem jest oczywiście zabicie wszystkich terrorystów i uratowanie tych, jakże ważnych, osób.
Nie musimy się domyślać, że cała akcja będzie toczyć się w Meksyku.
Zostajemy zrzuceni na spadochronach, niestety, trafiamy na mocny wiatr, i całą naszą drużynę wywiało parę setek metrów od nas.
Pierwszy cel: znaleźć członków drużyny. Uczymy się sterowania, i w międzyczasie znajdujemy pierwszego członka drużyny. I teraz zaczyna się najlepsze - dowodzenie członkami drużyny. O ile kontrolowanie jednego żołnierza wydaje się proste, tak w późniejszych etapach gry musimy wybrać odpowiednie pozycje dla każdego z osobna.
Realizm ponad wszystko
Zaraz po uratowaniu pierwszego członka naszego oddziału, przyszedł czas na walkę.
Udaję się w stronę kolejnego żołnierza, aż zza rogu pada parę strzałów i leżę martwy na ziemi. Game Over.
Po tej sytuacji możemy wywnioskować, że nasz bohater nie jest anty-terrorystą z Counter-Strike, i nie wytrzyma serii z M4 bez odniesienia większych obrażeń.
Drugie podejście. Tym razem spodziewałem się przeciwników, więc szybko wyskoczyłem i zacząłem strzelać. O dziwo, żadna z kul nie trafiła. Za to ja znowu leżę martwy.
Potem odkryłem, iż bronie mają cholernie duży rozrzut. Wystarczy lekki ruch myszką, a celownik już nam się rozbiega. Nie ma co marzyć o strzelaniu w ruchu. Spróbowałem więc użyć celownika taktycznego. Udało się.
Warto wspomnieć, iż wrogowie również padają po jednym strzale.
Przypadnie to do gustu graczom, którzy cenią realizm w grach.

Czterech żołnierzy kontra jedna armia
W każdej grze spod szyldu "Tom Clancy's" możemy spodziewać się użycia nowoczesnej technologii. W GR:AW, mimo, iż przeciwnicy mają nad nami ogromną przewagę liczebną, to my mamy większe szanse, gdyż technologia jest po naszej stronie. Mamy możliwość korzystania z prototypowych karabinów szturmowych, snajperskich...
Na początku bardzo się zdziwiłem, gdy zobaczyłem cel misji "Zniszcz stanowiska RPG", i to w pierwszej misji!
Moja reakcja była taka:
"Przecież te wyrzutnie potrafią zniszczyć samolot wykorzystując kilka pocisków, a ja z bandą trzech sterowanych przez komputer żołnierzy muszę się do nich podkraść i je zniszczyć! Przecież to prawie niewykonalne."
Jednakże, zniszczenie tych wyrzutni okazało się proste, minimapa okazała się bardzo użyteczna.
Chociaż, w następnej misji opancerzone wozy z działkami automatycznymi były na porządku dziennym...
Od strony technicznej - grafika, dźwięk
Na grafikę nie można narzekać, bo budynki prezentują się ładnie, aczkolwiek wiele osób skarży się na kolorystykę - i to jest fakt. Cały czas będziemy chodzić pomiędzy szarymi drapaczami chmur Meksyku. Przez to gra może wydawać się monotonna, i to jest zdecydowany minus.
Muzyka powtarza się w każdej misji, lecz sama w sobie potrafi nadać klimatu, np. w trakcie strzelaniny.
Jedna gra - dwa wydania
W tej recenzji opisuję wersję gry na PC, która została wydana przez firmę GRIN. Wersja na PS2 została wydana przez Ubisoft, który odpowiada za najnowszego Ghost Recona.
Wersja na PS2 jest zdecydowanie łatwiejsza, a cały interfejs wygląda nieco inaczej:

Jeżeli chcesz się poczuć jak prawdziwy dowódca futurystycznego oddziału, to wybierz wersję na PC i kup do tego dobrą myszkę (Logitech), podświetlaną klawiaturę i jakieś słuchawki z mikrofonem o nowoczesnym wyglądzie (polecam firmę Razer).
Podsumowanie
Gra jest dobra, ale ma swoje wady. W dzisiejszych czasach, na tle innych produkcji, GR:AW może wydawać się słaby, lecz wychodzący teraz Future Soldier ma szansę na pokonanie Call Of Duty.
Moja ocena: 5/6
by BlastBlue