Recenzja: Kitsu Saga

logokitsu.jpg

Kolejny tytuł od Aeria Games

Kalifornijskie studio zasypało nas ostatnio kilkoma projektami mmo, które nie mają szans na stworzenie realnej konkurencji dla tytułów bardziej ambitnych. Za kolejną sieciówkę odpowiada koreańska grupa z X-Legend. Nazwę możecie kojarzyć chociażby z innego mmo: Grand Fantasia. Dlaczego zatem, przeciętny poszukiwacz internetowej rozrywki powinien przyjrzeć się kolorowej grze o intrygującej nazwie, Kitsu Saga?

Odpowiedź możemy rozpatrywać w trzech płaszczyznach. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z typowym fanem japońskiej animacji. Grafika jest mangowa. Po prostu. Drugą opcją jest zamiłowanie do azjatyckich sztuk walki. Osoba sięgająca po Kitsu Sagę nie zgodzi się z credo „Mój mistrz kazał mi unikać niepotrzebnych walek”. Trzeci typ internetowego cwaniaka sięgnie po tytuł...ponieważ lubi cukierkową grafikę, tudzież nie ma nic lepszego do roboty.

kitsuogien.jpg

Nie ma dymu bez ognia

Ogień musi być. Najprościej jest zastosować sprawdzone metody. W świecie przepełnionym chaosem i występkiem, żyją latające koty. Nie to miałem na myśli. Równowagę pięknych lądów zaburzają – tak latające koty również – konflikty toczone przez dwa wrogie klany. Już widzę te pełne samodyscypliny i obiektywizmu komentarze, świadczące o kopiowaniu motywów z World of Warcraft. W końcu Polacy nie toczyli sporów z zakonem krzyżackim, co w efekcie nie poskutkowało Bitwą pod Grunwaldem w 1410. Tak czy inaczej, gracz może wybrać; czerwony emblemat ze smokiem lub niebieski z tygrysem. Każdy klan postanowił rządzić się własnymi prawami. Każdy klan naucza różnych dyscyplin, czyli w naszym języku, klas postaci. Każdy klan myśli, że jest lepszy od swoich rywali. To taka normalna kolej rzeczy.

Tworząc avatara, skupiamy się na podstawowych cechach konstytuujących wygląd. Możliwości są niewielkie, ale o dziwo, wystarczające. Kilka tekstur na włosy, twarz i karnację. Wybór płci również jest dostępny. Dodatkowo, dane nam będzie ustalić „wielkość” naszego bohatera, co nieznacznie wpłynie na statystyki. Np. duży jegomość otrzyma bonus do siły oraz hp. Ustalamy także build przyszłego herosa. Jedna spośród pięciu opcji. Jeśli chcemy tanka, lepiej zdecydować się na samym początku.

Pragnę zaznaczyć, że pełnoprawnym adeptem wybranej przez nas dyscypliny staniemy się dopiero po osiągnięciu 10-tego poziomu i ukończeniu prostych questów. Trzy, dwa, jeden...

venividi.jpg

Veni, vidi, vici

Kiedy ekran logowania zniknął, ujrzałem nietypowy i niekonwencjonalny świat. Bez wątpienia, należał on do latających kotów. Odruchowo nacisnąłem kombinację klawiszy „w+a+s+d”, która, o dziwo, zadziałała. Nagle przypomniały mi się tytuły z górnej półki mmo tj. Tibia. Nacisnąłem spację. Moja kolorowa, mangowa postać podskoczyła robiąc przy tym efektowne salto. Podskoczyłem raz jeszcze. Nie powiem, spodobała mi się ta czynność, chociaż do gry zbyt wiele nie wnosi. Dzięki tak prostemu zabiegowi dostrzegłem...kota. Jego dziwne „spojrzenie” mogło znaczyć tylko jedno. Chciał, żebym zabił 10 mobów, przyniósł ich skalpy i poszedł w....Tak też zrobiłem.

Grafika jest zdecydowaną zaletą tego tytułu. Jest po prostu piękna, na swój sposób. Dane mi było eksplorować inne gry mmo, którym zarzucano mangową oprawę, jednakże Kitsu Saga jest zdecydowanym faworytem. Fiesta Online, Grand Fantasia, Mabinogi czy chociażby Luna Online są w porządku, aczkolwiek nie posiadają jednego graficznego waloru, którym jest „moc”. Robert Brunejka wie, że „moc” to podstawa. Nie potrafię do końca określić czym jest „moc” w tym przypadku, ale powiem krótko: jest bardzo oryginalna.

Na swojej drodze spotkałem jeszcze wiele kotów. Każdy z nich kazał mi biegać z punktu X do punktu Y, eliminować ciekawe stworki(na pustkowiu spotkałem dziewięcio-ogoniastego liska), po czym odbierać kocie skarby i robić to od nowa. Postanowiłem skorzystać z dobrodziejstw zaproponowanych przez developerów. Po otrzymaniu questa, wystarczy nacisnąć button „Go”, a nasza postać automatycznie i sprawnie pobiegnie do punktu docelowego, w którym to zmierzyć się przyjdzie z krwiożerczymi bestiami. Procesowi masowej eksterminacji przeróżnych ustrojstw towarzyszyła orientalna ścieżka dźwiękowa. Nic specjalnego. Przymknąłem jednak oko na monotonne audio, ponieważ walka okazała się być iście dynamiczna i wciągająca. Co prawda, możemy ustawić na spocie bota – jest on w końcu wbudowanym w grę narzędziem – lecz piękne efekty wizualne skilli sprawiły, że miło spędziłem czas ciachając wszystko co się rusza. Ale przecież...ile można?

czasumalo.jpg

Czasu mam mało, więc zagram śmiało.

Gra jest w pełni zautomatyzowana. Co to znaczy? „Jedno kliknięcie” pozwoli nam zacząć questa, pobiec w konkretne miejsce, zakończyć misję – zbierając przy tym drop – i powrócić do punktu wyjścia. Postać leczy się automatycznie, walczy sama, używa wybranych przez nas umiejętności, nie wie co to strach, a jej latający towarzysz zbiera przedmioty – a podobno mama kot uczyła, że z ziemi się nie podnosi – oraz zajmuje się wszelkimi dyscyplinami zbieractwa i tworzenia przedmiotów. Nie sposób to ocenić. Zdania są podzielone jak d...Po prostu: ilu ludzi, tyle opinii. Jednym będzie to przeszkadzać; są bowiem typem graczy hardcorowych i niestraszne im siedzenie przy komputerze 24/7. Część ludzi stwierdzi, że to doskonała opcja, która pozwoli im cieszyć się tytułem nawet w pracy. Oszczędność czasu i pieniędzy. Ostatnia grupa – w tym ja – pozostanie neutralna. Nie uznam więc tego za wadę czy też zaletę. Skoro już uznamy, że mamy zamiar trochę poklikać, należy zastanowić się: po co?

featur.jpg

Features

Kitsu Saga jest kolejnym, zwykłym mmo. Sporo questów, trochę grindu, instancje i farmienie dropu. Mamy też opcje zbierania i wytwarzania itemów. Kolejny produkt wydany przez Aeria nie odznacza się rewolucją w systemie PvE. Wszystko już było. Mechanika gry przypomina trochę tę z Jade Dynasty. Nowością jest nasz towarzysz. Zbiera przedmioty, zajmuje się craftem i pozwala nam teleportować się do krainy kotów, gdzie spoczywa koci mistrz pilnujący naszego depo/storage. Możemy się tam przenieść w każdej chwili, po czym wrócić w poprzednie miejsce. Dla sprostowania faktu. W teorii, Kitsu to dusza lisa. W praktyce...to latający kot. Podróżując przez majestatyczne krainy, będziemy mogli wykorzystać przeróżne wierzchowce. Zyskując sławę, dane nam będzie przyłączyć się do wybranej gildii. Pragnąc walczyć o honor swojego klanu, weźmiemy udział w potyczkach na tzw. battlefieldach. Zniesławione imię oczyścimy w duelach. Warto także wspomnieć o systemie archiwum. Wszelkie unikatowe przedmioty uzyskane z trudnych instancji, questów czy bossów, możemy umieścić w archiwum, a następnie przenosić na różne nasze postacie.

notpay.jpg

You shall not pay

Kolorowo jest, to prawda, ale tylko pod względem graficznym. Aeria ponownie dała o sobie znać. Item Shop to maszynka do robienia pieniędzy. Nie pozwala niestety na wyrównaną rozgrywkę. Może w Ameryce zarabia się więcej, ale kosmiczne ceny specjalnych przedmiotów przewyższają – bynajmniej moim zdaniem – możliwości polskiego gracza. Jest to dla mnie niezrozumiałe, ponieważ tak niszowy tytuł powinien zachęcać do rozgrywki. Tymczasem, jest wręcz odwrotnie. Kolejną wadą jest monotonia. Ciągłe questy, polegające na eksterminacji dziesiątek, jeśli nie setek mobów. Farmienie punktów umiejętności, ażeby odblokować skille. Siedzenie non - stop na spotach w celu uzyskania przyzwoitego eq, co w efekcie nic nie daje, ponieważ ten kto płaci zawsze będzie lepszy. O czym ja mówię. PvP tutaj nie ma. Nie ma też systemu Open Pk. Pozostają zatem battlefieldy oraz duele. Walka jest bardzo dynamiczna i wizualnie efektowna, fakt, ale to nie wystarczy. Najzwyczajniej w świecie, wieje nudą. Na koniec, zadajmy sobie proste pytanie. Czy warto grać w Kitsu Sagę?

endx.png

The End

Sprawa jest oczywista. Kitsu Saga nie jest tworem dobrym w żadnej dziedzinie internetowej rozgrywki. Nie przoduje w PvP ani PvE. Wybierzemy zapewne jedną z innych i o niebo lepszych mmo. Jednakże, tytuł ten znajdzie wielu zwolenników. Dlaczego? Grafika jest piękna i mangowa, co sprawia, że każdy fan anime nie pozostanie wobec gry obojętny. Subiektywnie ujmując, KS jest najlepszą grą w w takiej konwencji. Gracze są życzliwi, a to wielka zaleta. Walka jest dynamiczna i wciągająca, mimo iż projekt nie zapewnia zbyt wielu opcji konkurencji z innymi graczami.

Jeśli bezstresowo chcecie spędzić czas przy „ślicznej” grze, nie zwracacie uwagi na Item Shop i lubicie orientalne sztuki walki, Kitsu Saga jest dla was.

allrightsreservedtobene.png