Pierwsza odsłona Metina jest już zaliczana do klasyków produkcji MMORPG. Jednak, czy taki klasyk może trzymać poziom w dzisiejszych czasach? W tym przypadku, bo nie wiem jak jest przy innych grach, ale ta teza się nie sprawdza. Nie będę pisał rozprawki na ten temat, zaś po prostu przedstawię Wam tą beznadziejną grę i umocnię Was w przekonaniu, że nie warto nawet pobierać tych kilkuset mega. Nie eksperymentujcie, bo zawiedziecie się ostro, już lepiej odpalcie sobie drugą część, która w porównaniu do tego – jest LEPSZA. Nie sugeruję tutaj jednak, że jest to dobra produkcja, ale nie o tym mowa. Szczerze mówiąc to nie miałem pojęcia, że pierwsza odsłona tej serii istnieje. Obiła mi się o uszy jakaś azjatycka produkcja, jednak nie brałem tego na poważnie, a tutaj niespodzianka, bo można sobie zagrać. Przejdźmy do recenzji!
Początek, wrażenia, surprise?!
Nie miałem pojęcia jak mam podejść do tego tytułu. Nie spodziewałem się żadnych rewelacji, raczej nastawiłem się z góry, że pogram te kilka godzin dla napisania tego materiału i po prostu to wyrzucę, bo po co mam sobie zaśmiecać dysk? Wyszedłem z bardzo dobrym przekonaniem i jak powiedziałem, tak uczyniłem. Na początku wybieramy sobie klasę postaci, a także rasę. Nie ma tutaj rewolucji, chociaż kilka lat temu mogło to być ciekawe. Krasnoludy, elfy ludzie, wojownicy, łucznicy, magowie – właściwie nic z tego nie zmieniło się w dzisiejszych czasach, zaś może dodawane są różne dodatki, albo jakieś ciekawe kombinacje. Tak szczerze mówiąc – ciężko jest mi oceniać to dzieło dziś, bo należałoby przecież docenić rewolucyjność, jaką mogła ta gra wnieść do gatunku kilka lat temu. Trudne wyzwanie, muszę przyznać, ale wracajmy do tematu przewodniego! Postaci długo nie robimy, od razu respawnujemy się na pewnej wyspie i dostajemy możliwość przejścia treningu, który przygotuje nas do walczenia ze złem na kontynencie, albo od razu, z pierwszym poziomem możemy się tam udać. Nie ma co szaleć, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie, więc wolałem zostać na wyspie.
Nie mamy tutaj typowego okienka questów, musimy po prostu czytać co mamy zrobić i jest to pewnym plusem, bo w końcu zacząłem rozumieć o co chodzi w poszczególnych questach. Nie to, że jakoś specjalnie byłem tego ciekaw, ale po prostu zmuszono mnie do tego i nie żałuję. Interfejs wygląda całkiem przyzwoicie, jeżeli ktoś zagrywał się w Baldury, Icewind Dale’y i inne tego typu produkcje, to będzie się czuł jak w domu. Jest to co prawda retro, ale wygląda bardzo smacznie. Dużo literek, cyferek, statystyk, bardzo lubię takie podejście, no i tutaj Metin załapał ode mnie plusika. Zadania nie były ambitne, polegały na bieganiu od jednego punktu do drugiego, albo zabijaniu po prostu jakiś manekinów, a potem większych potworków. Walka jest nieco dziwna… wciskamy po prostu prawy przycisk myszy, a nasza postać leje przeciwnika. No dobra, ale dlaczego trwa to tak długo? Uwierzcie, że bynajmniej na początku jest to upierdliwe. Później nieco się prostuje, ale strasznie brakuje w tym dynamiki i bardzo szybko staje się po prostu nudne.
Nie mogę powiedzieć, że Metin od samego początku mnie jakoś zaskoczył pozytywnie. Mamy całą gamę elementów old-school’owych i jeżeli nie zaliczacie się do ludzi, którzy to lubią, to nawet nie macie po co wchodzić na stronę gry. Mi natomiast to bardzo odpowiadało i nawet grafika mnie mocno nie zraziła. Jednak sama mechanika gry jest strasznie denna i tutaj pojawiają się już schody. Nie zauważyłem nic ambitnego w tym tytule, ale tutaj znów zaczyna się debata na temat, że Metin jest strasznie starą produkcją i jak mogę takie rzeczy opowiadać?! Oceniam grę z perspektywy dzisiejszego gracza, więc musicie mi to wybaczyć, a recenzja jest formą subiektywnej oceny, tak więc musicie zrozumieć moje stanowisko.
Grafika, rozwój, GRACZE?!
Kwestia oprawy audiowizualnej to kolejny temat rzeka. Jestem zwolennikiem old-school’owych produkcji (wiem, że zaznaczam to po raz kolejny, ale nie chcę nieporozumień) i mogę Wam dać na przykład chociażby Gemini Rue, które ma strasznie pikselową grafikę i jarałem się nią. Tak jest tutaj, w Metinie. Grafika podoba mi się, jest przestarzała, jednak trzyma swój specyficzny klimat i to mnie ciągnęło do tego wszystkiego. Ochrzanić muszę jednak level designerów, bo spartaczyli strasznie swoją robotę. Chodzimy właściwie tylko pewnymi kanalikami, praktycznie zero otwartości terenu, brak różnorodności w nim. Całość jest strasznie przytłaczająca, brakuje bardziej „euforycznych” środowisk, bardziej przyjaznych dla gracza. Rozumiem, że kontynent powlekają złe bestie, ale to nie powód, żeby odbierać graczowi tzw. game experience. Potworki też są dosyć śmieszne, bo jak chcecie się pobić z jakimiś wężykami, czy kotkami, to zapraszamy do nas. Poziom naszego bohatera wzrasta bardzo szybko i nawet nie wiedziałem kiedy nabiłem sobie 30 lvl, a nie miałem praktycznie przy sobie żadnego ekwipunku. Dalej byłem goły… i wesoły, chciałoby się rzec. Tutorial trwał bardzo długo i właściwie nie nauczył mnie niczego. Tytuły old-school’owe mają to do siebie, że nie prowadzą za rączkę, tutaj natomiast jest nieco odwrotnie, jednak sam wstęp można bardziej traktować jako pewną warstwę fabularną, a nie zapoznanie gracza z panującymi mechanikami.
Moja postać wcale nie stawała się taka „wszechmocna”, a to za sprawą bardzo ciekawego systemu, który polega na nabijaniu odpowiednich atrybutów. W czasie walki rosną nam różne cechy, typu siła, obrona i tak dalej. Jest to trochę nie fair, bo nie miałem pojęcia od czego zależy szybszy przyrost siły, a gorszy uniku – tak dla przykładu. Nie wiem, może polega to na rzucie kostką? Nie mam pojęcia, mam nadzieję, że jednak jest to zrobione jakoś przemyślanie. Jednak Metin to produkcja MMORPG, w porządku, tylko gdzie są gracze?! Nie zauważyłem żywej duszy przez całą moją przygodę z tym tytułem, nie zamieniłem z kompletnie nikim słowa. Okej, jest uzasadnione. Ten tytuł to niezłe gówno jak na dzisiejsze standardy, ale jednak liczyłem, że jacyś hardcore’owcy się pojawią. Myliłem się, ale zarazem ucieszyłem, że w dzisiejszych czasach nie marnujemy na takie coś naszego cennego czasu.
Podsumowanie, ocena
Wiecie, Metin to strasznie stara produkcja, ma prawo nie być rozwijania od lat, tylko po co w takim razie wypuszczać takiego gniota na rynek? Już nie będę wspominał o problemach z rejestracją, dzięki swojej cudownej stronce, ale co zrobisz – takie życie. Nie powiem, że bawiłem się dobrze. Mógłbym to porównać do prezentu. Spore pudełeczko, ubrane w bardzo drogi, wręcz piękny papier, zawiązana cudowna wstążeczka, ozdobiona różnymi pierdołami, gdy już otworzyłem, zobaczyłem w środku niezłego gniota. Dokładnie tak jest z Metinkiem – grafika, klimat, to jest coś niepowtarzalnego, jednak nie wytrzymacie długo ze względu na samą mechanikę, która posiada kilka ciekawych, starych rozwiązań, o których się dzisiaj zapomina, jednakże nie ma nic takiego, co by przyciągnęło gracza na dłużej. Jest to co prawda smutne, ale taka jest rzeczywistość. Nie bez powodu nazywamy to klasykiem, powinni dawno zamknąć serwery i zapisać po prostu tą grę w kartach historii. Nie powiem, że zmarnowałem czas, bo było to ciekawe doświadczenie na kilka godzin, jednak nie jestem też w jakikolwiek sposób usatysfakcjonowany. Niestety, nie mogę Wam dziś polecić kolejnego, ciekawego MMORPG’a, mogę Was jedynie ostrzec przed tym złem, do którego nikt nie powinien mieć wstępu.
2/6
Artur „Artcik” Pyśk