Recenzja: War of Angels

logokp.jpg

Jeden z wielu

Niezwykle trudno jest w dzisiejszych czasach stworzyć mmorpg, które sprosta oczekiwaniom wybrednego gracza. Każdego roku, rynek zapełniany jest przez dziesiątki tytułów, dając pozorne wrażenie różnorodności i szerokiej gamy nowych rozwiązań. Niestety. Szara rzeczywistość pokazuje jak bardzo mylne jest przeświadczenie, że dwunasty z rzędu projekt będzie czymś więcej aniżeli kolejnym koreańskim gniotem. War of Angels – wydane w Europie przez Gamigo – próbowało przyciągnąć graczy swoją unikalnością. Jaki był tego rezultat? Przekonacie się sami.

image1uw.jpg

Przeminęło z wiatrem

Muszę przyznać, że nie zawiodłem się na War of Angels. Od samego początku nie oczekiwałem zbyt wiele. Zaserwowano mi zatem dawkę rozrywki wprost proporcjonalną do wymagań jakie postawiłem tuż przed odpaleniem clienta. O „Wojnie Aniołów” było głośno tylko w czasie zbliżającej się premiery, a także w dzień rozpoczęcia Open Beta Testów. Mniemam iż wydawca gry doszedł do wniosku, iż potencjalny konsument skusi się tytułem w momencie eksplorowania strony – w zasadzie znanej firmy – Gamigo. Wielce istotnym elementem – bynajmniej dla mnie – jest design oficjalnej strony każdego mmo. W tym przypadku zostałem mile zaskoczony. Nawet jeśli War of Angels jest zwykłym mmorpg'iem bez polotu, to piękna artworki i idealna kolorystyka stworzona przez web designerów może przyczynić się do kliknięcia przycisku „Download”. Tak też zrobiłem.

latajaca.jpg

Licząc do czterech

Tworząc naszego avatara nie doznamy niezapomnianych wrażeń. Wybór jest marny i oczywiście zminimalizowany do granic możliwości. Zacznijmy od klas postaci. Standardowe archetypy wojownika, postaci magicznej, obieżyświata oraz zabójcy nie są w stanie zadowolić. Znamy to z każdej innej gry. Każda klasa po osiągnięciu 20 poziomu doświadczenia otrzymuje możliwość wyboru jednej z dwóch ścieżek rozwoju. Dla przykładu, czarodziej stanie się pełnoprawnym magiem, tudzież wybierze świętą drogę skupiając się na leczeniu. Okuty w zbroję wojak zacznie szkolić swoje możliwości ofensywne lub do końca życia pozostanie mu „tankowanie” wszystkiego co się rusza. Ranger wybierze specjalizację, która pozwoli mu skoncentrować swą uwagę na jednym celu, bądź też stanie się postrachem kreatur używając skilli AoE. Ostatni z kolei – Rogue – obierze drogę strażnika albo mściciela. Oprócz klasy postaci dane nam będzie wybrać płeć, kolor startowego „wdzianka” oraz zmodyfikować twarz i włosy. Zbyt wielu opcji nie ma, chyba, że macie zamiar zainwestować w Item Shopa. Taki zabieg sprawi, że nie będziecie jednym z setek biegających klonów.

latajacykon.jpg

„[...]Czarne jest czarne, a białe jest białe”

Zastanawiałem się przez chwilę czym tak naprawdę jest War of Angels. Powiecie zapewne;„Mmorpg baranie”. Oczywiście rację macie, jednakże pierwsze co mi przyszło do głowy, to konstatacja, że jest to hybryda Runes of Magic i Aika Online. Strona audiowizualna jest bardzo średnia. Gra nie posiada elementów, które mogłyby mnie pozytywnie zaskoczyć w tym podłożu. Słyszałem kilka opinii, które głosiły, że WoA osadzone jest w klimacie pseudo-anime, bynajmniej w odniesieniu do grafiki. Nie potwierdzę, ani też nie zaneguję. Oceńcie sami.

Rozgrywka skupia się wokół questów. Cel, który przyświeca każdemu użytkownikowi produktu Gamigo jest standardowy. „Nabij pan level i sru do PvP”. Nudy. Twórcy gry dodali do rozgrywki ciekawą opcję. Nasza postać może stać się ucieleśnieniem zła lub obrońcą sprawiedliwości. „Good or Evil” system przejawia się głównie w linii fabularnej. Poprzez rozmowę z questowymi NPC kształtujemy charakter naszego bohatera. System ten ma być wykorzystywany jako urozmaicenie w PvP, a także w systemie gildii.

przedstatu.jpg

Bleh...nowość, która nowością nie jest

Zanim przejdę do konkretów, muszę zaznaczyć, że interface w War of Angels jest prosty i intuicyjny. Jak dla mnie zbyt prosty, ale osobiste preferencje nie mają znaczenia. (Interface mógłby zajmować 40% ekranu, a mnogość opcji byłaby zaletą). Prostotę się ceni. Wielu graczy woli od początku do końca wiedzieć co, gdzie i jak.

Walka również do skomplikowanych nie należy. Standardowe młócenie mobów za pomocą kija i skilli, urozmaicone poprzez „Deathblow Meter”, czyli paska rosnącego wraz z ilością poskromionych kreatur, pozwalającego na użycie potężnych umiejętności.

Promując swój produkt, Gamigo postawiło na innowacyjność walki. Mowa tutaj o różnorodności w odniesieniu do środowiska. Wszelkie potyczki rozgrywane będą na lądzie, pod wodą, a także w powietrzu. Czyni to świat bardziej „trójwymiarowym i dostępnym”, jednakże nie jest to żadna nowość. Kolejny raz dane jest mi powołać się na starsze tytuły takie jak Perfect World oraz – nowsza produkcja – Aion online, oferujące właśnie taki typ rozgrywki. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wszystkie mmo posiadają tą możliwość. A to się ceni.

riffleziom.jpg

„Nie będzie niczego”

Czy nie wspominałem już, że mnogość opcji jest dla mnie istotna? W War of Angels nie ma craftu. Koniec i kropka. Nie będzie mozolnego zbierania składników, wytwarzania własnych przedmiotów i sprzedawania ich za krocie. Żeby nie było nudno, gra oferuje system „imprint”, pozwalający na dodawania statystyk do przedmiotów, a także system „enchanting”, zwiększający obronę, atak i dodający efekt świecenia się itemów. Po raz kolejny, Item Shop odgrywa tu znaczącą rolę. Nie chcesz stracić legendarnego miecza, który po miesiącu wydropił z wielkiego smoka? Sposobem na „zabezpieczenie” przedmiotu podczas podnoszenia jego statystyk jest zakupienie „pierdół” za prawdziwe pieniądze. Brzmi nieźle, prawda? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niski „success rate”. Dla chcącego nic trudnego!

wmiescie.jpg

Zmora każdego mmorpg

Największym problemem dla developerów jest stworzenie tytułu, który od początku do końca zadowoli graczy. Znam gry bardzo dobre przy starcie, ale kulejące w fazie „endgame”, kiedy to gracz po prostu nie ma co robić. War of Angels jest właśnie taką grą. Początkowa rozgrywka, będąca w stanie zaciekawić chociaż na kilkanaście godzin, staje się monotonna. Poziomy zdobywa się wolno, questów zaczyna brakować, a PvP nie daje satysfakcji. Jest to definitywny mankament gry. Zaczynamy „grindować” po kilkanaście godzin dziennie, próbować ulepszyć wciąż palące się przedmioty, aby w efekcie wziąć udział w marnej rozgrywce PvP. Item Shop nie jest jedynie wspomagaczem. Gracz, który wydaje duże pieniądze jest w stanie nabić level szybciej, zdobyć potężne przedmioty i zyskać przewagę w PvP. Tego nie chcemy panowie. Gra – bynajmniej dla mnie – nie jest tego warta. Co prawda, developerzy obiecują zmiany, ale proces ich wprowadzania pozostawia wiele do zyczenia.

dialog.jpg

Final countdown

War of Angels to gra bardzo przeciętna. Produkt wydany w Europie przez Gamigo jest w stanie wypełnić nasz wolny czas przez góra kilkadziesiąt godzin. Tytuł nie oferuje nic nowego, a jakość rozgrywki pozostawia wiele do życzenia. Jedno z wielu mmo liczące na szybki zysk. Jak na moje oko, WoA to kolejna gra do zamknięcia po kilku miesiącach od wydania. Mogę się mylić, jednakże populacja nie jest duża. Jeśli chwilowo nie mamy w co grać, możemy spokojnie po tytuł sięgnąć.

skalaocen.png

Jak zwykle, dobra recenzja Zwei, widze ze pracujesz;d

bardzo dobra recenzja oraz fajnie zrobiona ocena(wygląd) ;)

No także fajna ;)

fajna recenzja :) dzieki

logokp.jpg

Jeden z wielu

Niezwykle trudno jest w dzisiejszych czasach stworzyć mmorpg, które sprosta oczekiwaniom wybrednego gracza. Każdego roku, rynek zapełniany jest przez dziesiątki tytułów, dając pozorne wrażenie różnorodności i szerokiej gamy nowych rozwiązań. Niestety. Szara rzeczywistość pokazuje jak bardzo mylne jest przeświadczenie, że dwunasty z rzędu projekt będzie czymś więcej aniżeli kolejnym koreańskim gniotem. War of Angels – wydane w Europie przez Gamigo – próbowało przyciągnąć graczy swoją unikalnością. Jaki był tego rezultat? Przekonacie się sami.

image1uw.jpg

Przeminęło z wiatrem

Muszę przyznać, że nie zawiodłem się na War of Angels. Od samego początku nie oczekiwałem zbyt wiele. Zaserwowano mi zatem dawkę rozrywki wprost proporcjonalną do wymagań jakie postawiłem tuż przed odpaleniem clienta. O „Wojnie Aniołów” było głośno tylko w czasie zbliżającej się premiery, a także w dzień rozpoczęcia Open Beta Testów. Mniemam iż wydawca gry doszedł do wniosku, iż potencjalny konsument skusi się tytułem w momencie eksplorowania strony – w zasadzie znanej firmy – Gamigo. Wielce istotnym elementem – bynajmniej dla mnie – jest design oficjalnej strony każdego mmo. W tym przypadku zostałem mile zaskoczony. Nawet jeśli War of Angels jest zwykłym mmorpg'iem bez polotu, to piękna artworki i idealna kolorystyka stworzona przez web designerów może przyczynić się do kliknięcia przycisku „Download”. Tak też zrobiłem.

latajaca.jpg

Licząc do czterech

Tworząc naszego avatara nie doznamy niezapomnianych wrażeń. Wybór jest marny i oczywiście zminimalizowany do granic możliwości. Zacznijmy od klas postaci. Standardowe archetypy wojownika, postaci magicznej, obieżyświata oraz zabójcy nie są w stanie zadowolić. Znamy to z każdej innej gry. Każda klasa po osiągnięciu 20 poziomu doświadczenia otrzymuje możliwość wyboru jednej z dwóch ścieżek rozwoju. Dla przykładu, czarodziej stanie się pełnoprawnym magiem, tudzież wybierze świętą drogę skupiając się na leczeniu. Okuty w zbroję wojak zacznie szkolić swoje możliwości ofensywne lub do końca życia pozostanie mu „tankowanie” wszystkiego co się rusza. Ranger wybierze specjalizację, która pozwoli mu skoncentrować swą uwagę na jednym celu, bądź też stanie się postrachem kreatur używając skilli AoE. Ostatni z kolei – Rogue – obierze drogę strażnika albo mściciela. Oprócz klasy postaci dane nam będzie wybrać płeć, kolor startowego „wdzianka” oraz zmodyfikować twarz i włosy. Zbyt wielu opcji nie ma, chyba, że macie zamiar zainwestować w Item Shopa. Taki zabieg sprawi, że nie będziecie jednym z setek biegających klonów.

latajacykon.jpg

„[...]Czarne jest czarne, a białe jest białe”

Zastanawiałem się przez chwilę czym tak naprawdę jest War of Angels. Powiecie zapewne;„Mmorpg baranie”. Oczywiście rację macie, jednakże pierwsze co mi przyszło do głowy, to konstatacja, że jest to hybryda Runes of Magic i Aika Online. Strona audiowizualna jest bardzo średnia. Gra nie posiada elementów, które mogłyby mnie pozytywnie zaskoczyć w tym podłożu. Słyszałem kilka opinii, które głosiły, że WoA osadzone jest w klimacie pseudo-anime, bynajmniej w odniesieniu do grafiki. Nie potwierdzę, ani też nie zaneguję. Oceńcie sami.

Rozgrywka skupia się wokół questów. Cel, który przyświeca każdemu użytkownikowi produktu Gamigo jest standardowy. „Nabij pan level i sru do PvP”. Nudy. Twórcy gry dodali do rozgrywki ciekawą opcję. Nasza postać może stać się ucieleśnieniem zła lub obrońcą sprawiedliwości. „Good or Evil” system przejawia się głównie w linii fabularnej. Poprzez rozmowę z questowymi NPC kształtujemy charakter naszego bohatera. System ten ma być wykorzystywany jako urozmaicenie w PvP, a także w systemie gildii.

przedstatu.jpg

Bleh...nowość, która nowością nie jest

Zanim przejdę do konkretów, muszę zaznaczyć, że interface w War of Angels jest prosty i intuicyjny. Jak dla mnie zbyt prosty, ale osobiste preferencje nie mają znaczenia. (Interface mógłby zajmować 40% ekranu, a mnogość opcji byłaby zaletą). Prostotę się ceni. Wielu graczy woli od początku do końca wiedzieć co, gdzie i jak.

Walka również do skomplikowanych nie należy. Standardowe młócenie mobów za pomocą kija i skilli, urozmaicone poprzez „Deathblow Meter”, czyli paska rosnącego wraz z ilością poskromionych kreatur, pozwalającego na użycie potężnych umiejętności.

Promując swój produkt, Gamigo postawiło na innowacyjność walki. Mowa tutaj o różnorodności w odniesieniu do środowiska. Wszelkie potyczki rozgrywane będą na lądzie, pod wodą, a także w powietrzu. Czyni to świat bardziej „trójwymiarowym i dostępnym”, jednakże nie jest to żadna nowość. Kolejny raz dane jest mi powołać się na starsze tytuły takie jak Perfect World oraz – nowsza produkcja – Aion online, oferujące właśnie taki typ rozgrywki. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wszystkie mmo posiadają tą możliwość. A to się ceni.

riffleziom.jpg

„Nie będzie niczego”

Czy nie wspominałem już, że mnogość opcji jest dla mnie istotna? W War of Angels nie ma craftu. Koniec i kropka. Nie będzie mozolnego zbierania składników, wytwarzania własnych przedmiotów i sprzedawania ich za krocie. Żeby nie było nudno, gra oferuje system „imprint”, pozwalający na dodawania statystyk do przedmiotów, a także system „enchanting”, zwiększający obronę, atak i dodający efekt świecenia się itemów. Po raz kolejny, Item Shop odgrywa tu znaczącą rolę. Nie chcesz stracić legendarnego miecza, który po miesiącu wydropił z wielkiego smoka? Sposobem na „zabezpieczenie” przedmiotu podczas podnoszenia jego statystyk jest zakupienie „pierdół” za prawdziwe pieniądze. Brzmi nieźle, prawda? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niski „success rate”. Dla chcącego nic trudnego!

wmiescie.jpg

Zmora każdego mmorpg

Największym problemem dla developerów jest stworzenie tytułu, który od początku do końca zadowoli graczy. Znam gry bardzo dobre przy starcie, ale kulejące w fazie „endgame”, kiedy to gracz po prostu nie ma co robić. War of Angels jest właśnie taką grą. Początkowa rozgrywka, będąca w stanie zaciekawić chociaż na kilkanaście godzin, staje się monotonna. Poziomy zdobywa się wolno, questów zaczyna brakować, a PvP nie daje satysfakcji. Jest to definitywny mankament gry. Zaczynamy „grindować” po kilkanaście godzin dziennie, próbować ulepszyć wciąż palące się przedmioty, aby w efekcie wziąć udział w marnej rozgrywce PvP. Item Shop nie jest jedynie wspomagaczem. Gracz, który wydaje duże pieniądze jest w stanie nabić level szybciej, zdobyć potężne przedmioty i zyskać przewagę w PvP. Tego nie chcemy panowie. Gra – bynajmniej dla mnie – nie jest tego warta. Co prawda, developerzy obiecują zmiany, ale proces ich wprowadzania pozostawia wiele do zyczenia.

dialog.jpg

Final countdown

War of Angels to gra bardzo przeciętna. Produkt wydany w Europie przez Gamigo jest w stanie wypełnić nasz wolny czas przez góra kilkadziesiąt godzin. Tytuł nie oferuje nic nowego, a jakość rozgrywki pozostawia wiele do życzenia. Jedno z wielu mmo liczące na szybki zysk. Jak na moje oko, WoA to kolejna gra do zamknięcia po kilku miesiącach od wydania. Mogę się mylić, jednakże populacja nie jest duża. Jeśli chwilowo nie mamy w co grać, możemy spokojnie po tytuł sięgnąć.

skalaocen.png