Czas na pojedynek z grą, która pod warstwą świetnej fabuły i klimatu skrywa mało oryginalne wnętrze... Requiem: Bloodymare (season 2)
You are a...
Od tego trzeba zacząć - klimat i fabuła. Gra utrzymana jest w klimatach post-apokaliptyczno-nieprzyjemnych, fabuła więc jest taka jak we wszystkich opowieściach tego typu: było pięknie, ale się spieprzyło. W dużym skrócie - istniał sobie piękny (może bez przesady), futurystyczny świat, w którym żyło sobie osiem ras. Na ziemi są cztery główne rasy człowieka, a i tak nie potrafią ze sobą żyć. Wyobrażacie sobie co było tam?
Najpierw wybucha wojna, potem, gdy sytuacja wydaje się opanowana, na świat Requiema - Etherię - napada armia zmutowanych potworów, niosąc śmierć i zniszczenie. Gdy kończy swoje dzieło, z futurystycznych miast zostają tylko gruzy, a ziemia zamienia się w pustkowie bez życia... przynajmniej bez takiego, które nie jest zmutowane.
Gdy cztery pozostałe przy życiu rasy zawiązują pokój, postanawiają wynaleźć superwojownika - Temperiona. Udaje im się to, a Temperionem jesteś właśnie ty graczu. Wykasowali ci pamięć, wszczepili kilogramy elektroniki, dali miecz do ręki i masz sobie radzić, w świecie, po którym walają się szczątki starej cywilizacji.
O ile fabuła nie jest zaskakująca, to klimat samej gry jest genialny. Wędrując po świecie napotkamy zniszczone statki kosmiczne, resztki murów i machin oblężniczych, a także wiele naprawdę ciekawie zaprojektowanych potworów, zaskakujących często swoim okropnym wyglądem.
Masz tu zadanie...
Przejdźmy jednak do gry. Sterowanie i interfejs jest identyczny jak w World of Warcraft, więc widząc kilku NPC-ów z wykrzyknikami nad głowami, ochoczo udajemy się w ich stronę... i to jest nasz błąd. Robienie zadań jest całkowicie nieopłacalne, o wiele szybciej gra się po prostu bezmyślnie grindując. Dla gracza Lineage 2 nic trudnego, jedziemy!
Problem jest jeden. Grind jest fajny, jeżeli zrobi się go dobrze, dopasuje się idealnie szybkość zdobywania doświadczenia, zabijania mobów i loota. Tego tutaj nie ma. Używamy trzech skilli na krzyż, zabijając powoli masy potworów, zdobywając ciągle ten sam ekwipunek, który spalamy po specjalne Xeony, by ulepszyć swoją broń na nieprawdopodobny plus - sam skończyłem grać z bronią +20. Na 30 poziomie! Gra wygląda tak, jakby twórcy chcieli połączyć założenia Lineage 2 z mechaniką WoWa. To nie mogło się udać. Cóż, zazwyczaj przy takich grach odpuszczam sobie po kilku godzinach, więc musicie się domyślać, jak genialny był klimat gry, by utrzymać mnie aż do 30 poziomu doświadczenia.
Twórcy mówią o genialnych systemach - DNA i Beast Possesion. Pierwsze to po prostu faworyzowanie niektórych skilli w tabelce - masz do rozdania kilka punktów DNA, dzięki którym możesz zwiększyć moc niektórych skilli. Aha, skoro już przy skillach jesteśmy, to błędne rozdanie punktów zdobywanych podczas level upa to po prostu zjechanie postaci i potrzeba zaczynania od nowa. Szczególnie że reset punktów jest za realną gotówkę.
Drugi, Beast Possesion, to po prostu transformacja w ogromną bestię, która zabija wzrokiem. Oryginalne to to nie jest, ale efektowne na pewno.
How 'bout a nice cup of PvP?
Czas na PvP. Możemy uprawiać je na kilka sposobów. Jeżeli weszliśmy na serwer PvP (są trzy serwery, jeden PvP), to po prostu atakujemy innego gracza oznaczając się jako PK. Inne sposoby, to Battlefield, czyli areny dopasowujące graczy mniej-więcej poziomami. Mniej-więcej, bo zaczynamy gdzieś tak od 40 poziomu. Są dwie areny, jedna (FoC) jest grana, druga nie. Raz na tydzień jest też "Server Battle", w którym może uczestniczyć dowolna liczba osób w dowolnym przedziale levelowym. I tyle w tej kwestii. PvP jest jednak ważne, bo stąd ciągniemy potem expa i przedmioty.
Jednak samo PvP jest słabe. Prym wiodą postacie zasięgowe, przez co pomiędzy graczami tworzy się pusty pas, po przekroczeniu którego giniesz w przeciągu trzech sekund, najczęściej dość widowiskowo odlatując (wspomniałem że gra ma Havoka?). Stąd postacie bliskiego zasięgu muszą myśleć nad okrążaniem przeciwnika albo użyciu transformacji by przeżyć na tyle, by zabić choć jednego przeciwnika.
Scary? Yes...
Miał to być "Horror MMO". Rzeczywiście klimat jest ciężki, jednak horror jest tu chyba z powodu gameplayu. Gdyby twórcy wymyślili coś własnego, mogłaby być to bardzo solidna pozycja. Jednak widocznie sił starczyło im wyłącznie na zaprojektowanie ciekawego i mrocznego świata.