Jak zrobić najkrótszą recenzje na świecie? „Rosh Online to gniot” – tyle by wystarczyło, żeby opisać uczucia i myśli, które się kotłują w głowie podczas grania w to coś. Na szczęście lub nieszczęście mamy pewne redakcyjne limity, które zmuszają nas do napisania co nieco na temat gry, co w przypadku gier tego typu nie jest zbyt łatwe – nie mniej postaram się zmieszać ją z błotem na tyle, na ile będę w stanie.
Co to ku…źwa jest Rosh Online?!
Podczas ściągania każdej nowej gry do zrecenzowania, staram się poszukać nieco materiałów na jej temat – tak by mieć jakiś wgląd na to w jakie g*wno mnie znowu wpakował naczelny – do tego celu najczęściej wykorzystuje Youtube, oglądam gameplaye, trailery itp. Z Rosh Online było tyle zabawnie, iż najpopularniejszy serwis udostępniający filmiki z całego Internetu ze trzy razy wysuwał inne propozycje nazw (jakieś Rush Online itp. O dziwo, teraz jak sprawdzałem wszystko działa jak trzeba). W końcu się dokopałem do jakiegoś gameplaya z beta testów i już wtedy widać było, że będę miał do czynienia z kolejnym azjatyckim tworem, prosto z taśmy produkcyjnej masowo wytwarzanych, kiepskich MMO.
„Zaleca się raz na jakiś czas odpocząć od naszej cudownej gry”:
Jak na ironię wita nas napis, który zachęca nas do gry w Rosh Online, dla relaksu i odświeżenia – ja osobiście odczułem całkiem inny efekt podczas grania. Potem pojawia się menu, z brzydką, nieczytelną, niedbale wykonaną czcionką, która od samego początku drażni i męczy oczy (i te durne rady na ekranach ładowania, prosto z komunistycznych azjatyckich krajów, które mają na celu uczyć nas żyć w społeczeństwie? Np. „Powiedz dzisiaj coś miłego swoim przyjaciołom”). Ciężko też napisać o jakichkolwiek tłumach na serwerach, skoro gra obsługuje tylko jeden świat i tylko jeden kanał, na którym możemy grać.
Ekran robienia bohatera świetnością nie śmierdzi, na początku wybór profesji bez jakiegokolwiek opisu, parę naprawdę standardowych klas postaci. Następnie opcje modyfikacji wyglądu, które sprowadzają się do wyboru jednej z trzech twarzy, lub włosów i ich koloru. Tutaj pojawia się również opis klasy, której wyboru dokonaliśmy wcześniej. Nieco to zagmatwane.
A tutaj słynny napis, który mówi żeby odpocząć raz na jakiś czas od gry... nawet jeśli jest to Rosh Online. Już ja od was odpoczne!
Brakuje tylko soul shotów:
Gra na początku zadaje pytanie, czy chcemy może przejść przez jakiegoś rodzaju strefę treningową, po co? Większość z nas miała przynajmniej krótką styczność z Lineage 2, a ta gra to żywy klon owej produkcji.
No to zaczynamy zabijać, jeden pająk, drugi pająk, o poziom! Gdzie te fajerwerki, które towarzyszą „dingowi” tak popularne w azjatyckich MMO? W zasadzie to grafice nie mam zbyt wiele do zarzucenia, animacje są nieco drętwe, ale ogólnie prezentuje się całkiem nieźle. Co do strony dźwiękowej też nie ma co marudzić, mimo iż słyszałem w kółko jeden czy dwa „tracki” to były one (chyba jako jedyna rzecz w grze) wykonane na poziomie.
Krasnal wygląda nieco znajomo..
„Spoko, gra się rozkręci po zabiciu trzystu tysięcy wygłodniałych wilków”:
Krążą pewne legendy, że gra się rozkręca na max levelu, wiecie… wojny klanów i takie tam, z tym że gra musi przyciągnąć mnie od pierwszej chwili, żebym w ogóle chciał nabijać ten maksymalny poziom, nieprawdaż? Póki co gra mnie tylko odrzucała z każdym postawionym krokiem w przód. Zresztą, przecież to już było w takich grach jak Archlord czy Lineage 2, ba… w której nowej produkcji tego nie ma?
Gra jest mocno zdominowana przez lepszych graczy, którzy tylko „boostują” swoich znajomych, zabijając całą okoliczną populacje mobów w mgnieniu oka, co skutecznie uprzykrza expienie nowym graczom. Najbardziej przygnębiająca jest ta pustka wokół, niby nie dziwne – skoro gra jest tak kiepska, to czemu miałaby być popularna, co nie zmienia faktu, że wchodząc do miasta i widząc cztery lub pięć osób na rynku dochodzimy do wniosku, że gramy w MMO na podstawie filmu „Jestem Legendą”.
Dodatkowo grę uprzykrzają disconnecty, które nie wiedzieć czemu zdarzały mi się regularnie co jakieś piętnaście, dwadzieścia minut. Nie wiem czy to tylko u mnie, mam nadzieję, że nie, oczywiście nikomu źle nie życzę, ale byłby to kolejny dowód niekompetencji twórców.
A na rynku tłuuuumy.
A tak na serio?
Sumując, Rosh Online to jeden z tych tytułów, który uprzykrza jakże radosny żywot redaktora. Ta gra to nic innego jak nieudany klon takich gier jak Lineage 2 czy Archlord, która poza stroną audiowizualną (Co i tak nie jest na najwyższym poziomie, jedynie podnosi słabą ocenę produkcji) nie wnosi nic ciekawego do rozgrywki samej w sobie. Nawet jeśli oferuje coś ciekawego w późniejszym etapie gry, to odstrasza nas do tego stopnia, że nasze postacie nie dożywają sędziwego poziomu maksymalnego, by owe cuda doświadczyć. Tak więc panie i panowie, morał jest taki: mimo iż rynek gier MMO jest naszpikowany skopiowanymi od innych pomysłami, to nie zawsze wychodzi to twórcom na dobre.
Ocena końcowa:
1/6
fuksiasty