Ja wkleję swój post z FB, bo podjąłem tam ten temat
Sezon 4 dobiega końca. Nadszedł czas podsumowań. Chciałbym, abyśmy zastanowili się chwile czego nauczyliśmy się o League of Legends jak i samym sobie w przeciągu ostatni kilkunastu miesięcy. Podzielę się z Wami moim punktem widzenia jak i zachęcam do napisania w komentarzu własnych przemyśleń.
Początek Sezonu 4 był momentem, który dał mi nowy impuls do tego, aby powrócić na Summoner's Rift po długim rozbracie z ligą. Zdobyłem Platynę na EUW po czym przeniosłem konto na serwer Rosyjski, gdzie powtórzyłem ten wyczyn. Następnie ponownie spakowałem walizki i przeniosłem swoje palce klikające w gryzonia i klawiaturę na EUN&E. Bez większego problemu awansowałem do dywizji o szczebel wyższej aniżeli złoto. Nie posiadałem dużo czasu na grę. Szczerze mnie ona męczyła aniżeli relaksowała. Riot kompletnie nie poradził sobie z problemami, które dręczą ligę od dłuższego czasu. Zarzutów jest co najmniej kilka:
- Nieskuteczny system karania graczy. Często niewinne owieczki idą na rzeź skryptu zastępującego trybunał, a innym razem BoLowcy, Flamerzy i inne patologie biegają bezkarnie między topem a botem.
- Problem z balansem gry. Nie chodzi mi tutaj o postacie aktualnie OP, bo często są one "ukryte" a wracają do łask dzięki temu, że przykładowo dobrze wypadły na oczach milionów widzów podczas rozgrywek LCS lub Worldsów. Mam tutaj bardziej żal o postacie UP, które zostały zapomniane przez twórców
- Ograniczona liczba dróg do zwycięstwa. Teleport countergankujący wroga, dolna wieżyczka, smok. Powtórzyć 2 razy i nasz zespół zyskuje przewagę jednego przedmiotu, co zapewnia niemalże wygraną. Koło XX minuty wymuszenie walki na Baronie i last push. Nudne jak flaki z olejem. Nie ma miejsca na jakiekolwiek taktyki, ponieważ tylko jedna obecnie jest skuteczna. Tu mówimy o scenariuszu na wygraną do około 30 minuty
- Jednak o wiele gorszy jest scenariusz po 30 minucie. To obecnie największa bolączka League of Legends. W tym momencie wypracowana przewaga przestaje być istotna. Wystarczy złapanie jednego przeciwnika, aby go zabić i odmienić losy meczu, gdy ten przez wręcz absurdalny czas musi oglądać szary ekran - w rezultacie czego jego drużyna przegrywa, zanim ten zdąży się odrodzić. Czas śmierci jest zdecydowanie zbyt długi. Po cholerę te pół godzinne zamieszanie, jeśli nie ma ono znaczenia
- System Lig oraz Dywizji jest totalnie nietrafionym pomysłem. Można być Diamentem V i grać jak gówno (haha mój przykład) jak i Goldem I, który jest za***istym graczem, jednak przegrywa 3 na 5 meczów decydującym o awansie. W skrajnym przypadku MMR sprowadza obu opisywanych człeków, że spotykają się w jednej grze. Często osoby w dywizjach V tracą jakąkolwiek motywację do pięcia się w górę.
Nie można jednak tylko krytykować, wiele aspektów rozgrywki zdecydowanie sprawia, że z chęcią do niej nadal zasiadamy. Mnie najbardziej urzekły takie rzeczy jak:
- Nowi Bohaterowie i Reworki w końcu twórcy gry stawiają na jakość a nie ilość. Ślinka cieknie na myśl o Kaliście, która ma unikatowy gameplay. Dostaliśmy również Brauma, Azira, Gnara, Yasuo oraz Vel'koza. Postacie te wymknęły się z wcześniej powtarzanych schematów i granie nimi pozwala odkrywać ich nowe mechaniki urozmaicające rozgrywkę
- Skórki. Przestały być kolejnymi recolorami. Większość z nich zyskała unikatowe animacje oraz kwestie. Sprawia to, że gra cieszy oko, a sama przyjemność grania ulubionym bohater wyglądającym "SWAGowo" sprawia satysfakcję
- Rozpoczęcie dialogu Riotu z graczami. O wiele częściej słuchają oni swoich "sponsorów" wiele pomysłów jest zauważanych i branych pod uwagę przez twórców
Mam nadzieję, że Sezon 5 będzie tym, który sprawi, że Liga Legend ponownie zatętni życiem i da nam motywację do tego, aby po raz kolejny usłyszeć w słuchawkach "Witaj na Summoner's Rift"
Na koniec chciałbym się z Wami podzielić moją własną przygodą. Streamowaniem. W połowie wakacji pojawiła się techniczna możliwość, abym mógł pokazać się w internecie. Była to trudna decyzja. Miałem świadomość bycia słabym graczem jak i małej atrakcyjności medialnej. Jednak postanowiłem złapać byka za rogi. Z tygodnia na tydzień nie zyskiwałem tylko widzów, ale również sam się doskonaliłem. Gdybyście porównali pierwsze transmisje do obecnych to zauważyliście diametralne zmiany. Lepszy sprzęt, gra, wymowa, kontakt z widzami. Dzieliłem się swoją pasją, radością, złością i smutkiem z setkami fanów. Na swojej drodze spotkałem wiele osób, które całkowicie we mnie nie wierzyły i robiły wszystko, abym poległ - to chyba one właśnie paradoksalnie przyczyniły się najbardziej do moich sukcesów. Im bardziej natykałem się na opór tym bardziej walczyłem i odnosiłem kolejne sukcesy. Nauczyły mnie one również pokory i pogodzenia się z tym, że nie jestem w stanie dogodzić każdemu. Wiele razy czytałem/słyszałem:
- "Nigdy nie będzie Cię oglądało więcej jak 20 ludzi"
- "Nigdy nie wbijesz Diamentu"
- "Nikt nie będzie Cię oglądał, gdy przestaniesz rozdawać PSC"
- etc.
W większości osoby, które stawiały te tezy muszą kupować preparat zapobiegający bólowi czterech liter. Zarzucano mi również taką a nie inną kreację wizerunku. Ale postanowiłem, ze na moich transmisjach nie będzie bullshitu. Mimo, że stałem się bardziej spokojny, myślący nad tym co robię, to nie wyzbyłem się swojego temperamentu, którym przyciągam ludzi i co najważniejsze "nie sprzedałem się" jestem na live sobą zarówno z zaletami jak i wadami, które posiadam. Dziękuję Wam wszystkim, bo to Wy jesteście moją siłą i armią Spartan, bez której nie istnieję. Nie zamierzam spocząć na laurach. Zapowiadam oprócz transmisji ostrą ofensywę YouTubów, w której w ciągu tego roku pojawi się 150 materiałów (głównie poradniki).
Kończąc tą długą wypowiedź zachęcam Was do podzielenia się własną historią i przemyśleniami jak również udostępnienia i polubienia tego wpisu na własnej tablicy - być może da on siłę i motywację wielu graczom, aby powrócić do ligi w sezonie 5
Adam Leonidas Kasahara
Król Spartan