Problem w tym kolego że ciężko znaleźć to czego szukasz - w 99% mmorpgów albo pve jest minimalne albo max lvl i best eq zdobywasz w miesiąc, max dwa i wtedy czekanie przynajmniej rok na kolejny dodatek (łącznie z wowem) .
Może spodoba ci się gra która mnie jakiś czas temu wciągnęła na ponad 2 lata i non-stop miałem pełne ręce roboty. Ta gra jest co prawda f2p ale takiej opcji kategorycznie nie odrzuciłeś, więc może warto spróbować? Gra nazywa się Neverwinter Online i jest mistrzem w mieszaniu nowoczesności z klasyką. Są standardowe klasy z DnD typu kapłan, łotrzyk, ranger/hunter itd, przy czym każda klasa spełnia swoją rolę - czytaj kapłan to kapłan, a nie dps. System walki to wspomniane połączenie dwóch światów : z jednej strony mamy taki udawany non-target gdzie trzeba myszką celować na wroga, a z drugiej mamy OGROMNE drzewka perków, talentów i pasywek do wyboru. 5% szansy przy uleczeniu sojusznika na zadanie 20k dpsa wszystkim wrogom w pobliżu? Cudny perk dla klas leczących. Nadwyżka leczenia na tobie odkłada się w postaci tymczasowych hp? Miodzio wybór dla tanka.
Gra przyciąga ogromem rzeczy do zdobycia i ulepszania :
- artefakty (przyzwanie hordy krwiożerczych kruków które kradną hp wrogowi i dają tb? Otworzenie bramy do piekła która po krótkim czasie się otwiera zalewając okolicę w śmiercionośnych płomieniach? A może starożytny kostur który daje władzę nad śmiercią i umożliwia przyzwanie szkieletów które walczą dla posiadacza?)
- towarzysze (szaman plemienia jaszczurów jako twój healer? Zbuntowany Thayski mag wywołań który z chęcią spali swoich byłych pobratymców? A może coś dziwniejszego jak stworzenie które jest zwykłą bezkształtną masą… ale potrafi przybrać dowolny kształt np twój i korzysta z niektórych skilli należących do twojej klasy? Nie? To może wolisz ogromnego nieumarłego wojownika z dwuręcznym mieczem i wysysaniem życia, którego czarne moce przywróciły do świata żywych wbrew jego woli i przemierza świat z tobą w nadziei że znajdzie maga który go wskrzesił, zabije go i spocznie w pokoju?)
- uroki (takie kamyczki wbijanie do broni i zbroi… przy czym epickie zbroje i bronie mają specjalne sloty do których wchodzą najpotężniejsze kamienie w grze - darmowe wskrzeszenie raz na minutę? Obrywanie dpsa zwiększa twoją odporność o 1% za każdy hit? A może klasyczna dębowa skóra - z czasem twoją skórę porastają warstwy dębowej kory która znacznie zmniejsza otrzymywany dps ale z hitami zanika? Jak nie to może ulepszenie do broni które wykrada przeciwnikowi 10% jego siły ataku i oddaje tobie na 10 sekund? Nie? To co powiesz na urok który z każdym atakiem sieje terror w sercu wroga zmniejszając jego obronę? A może wolisz grać łotrzykiem na którym świetny jest klasyczny vorpal który zwielokrotnia siłę trafień krytycznych?)
- mounty (stajnia jest bogata - począwszy od kościanych koni, po konie-żywiołaki (ognia/wody), przez demony i dzikie bestie, a kończąc na tworach mitycznych jak złoty lew (hah, Aslan z Narnii - wygląda epicko), czy inne gryfy, do tego co warto dodać mounty oprócz wyglądu i boostu do speeda mają też inne bonusy pasywne… i aktywne których można używać w środku walki. I tak np wspomniany “Aslan” wskakuje w środek walki ogłuszając wrogów, ryczy nakładając tarczę a potem na “odchodne” napromieniowuje broń sojuszników swoim światłem)
- kampanie (co tu jest do zbierania spytacie? Buffy! Gra posiada bodajże 11 kampanii w tej chwili, każda (po za dwoma) to minimum 29 dni zabawy w daily questy, zwiedzanie map (każda kampania ma własną/własne), farmienie tutejszych bossów/innych aktywności. Warto zrobić wszystkie jako że każda daje wartościowe bonusy, jednak można zaczynać i kończyć je w dowolnej kolejności gdyż nie są fabularnie ze sobą powiązane zazwyczaj)
P2W - jedni będą twierdzić że jest, inni że nie ma. Grałem 2 lata i 3 miesiące, nie wydałem na grę ani grosza, bawiłem się przednie, byłem w najlepszym sojuszu na serwerze i byłem jednym z najlepszych, jak nie najlepszym klerykiem na serwerze (oj, nie raz mnie to strasznie wkurzało, bo nawet się nie zalogowałem do gry porządnie a już z 20 party się pyta czy pójde z nimi na coś tam bo potrzebują dobrego kleryka. I według mnie nie ma tu czegoś takiego jak P2W bo wszystko da się zdobyć w rozsądnym czasie o ile się wie jak. Gra posiada system wymiany waluty ZEN na diaxy i na odwrót, w tydzień idzie uzbierać na wszystko co można zachcieć.
Najwazniejsze to przy ograniczonej liczbie możliwych godzin gry nie nastawiać się na bycie top 1 w miesiąc, bo na poczatku będziesz głównie gonił resztę, gdy dobijesz w końcu do ich poziomu to razem z resztą czekasz na nowy dodatek i wtedy rush byle prędzej .
=============================================================================
A, jeszcze taka historia na zachętę :
Dawno, dawno temu zanim najlepsze gildie uformowały sojusz i zanim zostały najlepszymi były małymi niepozornymi gildiami które wydawały się kruche i nikt nie sądził że przetrwają próbę czasu. Każda z tych gildii ma swoją historię, a ja opowiem wam jedną z nich.
Gdy do gry wprowadzono długo wyczekiwany dodatek “Stronghold” z tytułowymi zamkami dla gildii, nasza była już dawno przygotowana na to. W momencie premiery była zbiórka, ogarnianie czego potrzeba, jak to zdobyć, badanie - klasyka. Jednak szybko wybadaliśmy że są 4 smoki które trzeba zabić w tym samym czasie. I okej, w weekend podejmujemy się próby - kompletna porażka, zabiliśmy tylko 2 smoki, czarny i zielony to były katastrofy. Szybki wywiad wśród gildii wykazał nam że na terenie zielonego cały czas spadają HP a jego ataki zostawiają większość osób przy końcówce zycia, czarny natomiast za każdego zabitego rósł w siłę i stawał się trudniejszy do pokonania. Zmiana szyków i planów, nastepna próba. Ja jako healer poszedłem na zielonego (hah, rajd dla statystyk - gdziekolwiek nie rzucę heala i tak kogoś wyleczę xd), a na czarnego poszło tylko jedno party złożone z wizardów i berserkerów. I w końcu nam się udało je wszystkie zabić. Było to cholernie trudne ale i piekielnie satysfakcjonujące. Na tym zielonym się co nie co rozsławiłem bo nikt na mojej warcie nie padł. Ani razu. Przez 2 lata codziennego biegania na zielonego smoka. I potem była taka lekka parodia bo teoretycznie nowi mieli zaczynać od czerwonego bo najłatwiejszy/najprostszy, jednak szybko zaczęli przychodzic na zielonego gdy rozniosła się plotka jaki ten smok jest banalny i cały czas nikt nie padł przy mnie, jednak mimo to nikt mi nie dziękował, ani nie zauważał. Nie przeszkadzało mi to - nie szukam zbędnej uwagi, jednak gdy czytam jak to się wszyscy na zielonym smoku przechwalają jacy to są pro i jak to świetnie tam wytrzymują w tej trutce… Nic tylko kiwać głową z rezygnacją.
Dobra, czas na zwrot akcji. Nagle jakiemuś świeżakowi (no, pare miesięcy w gildii) mianowanemu na oficera się nie podobało jak leczę bo nie leczyłem go na full hp na zielonym smoku tylko skupiałem się na najbardziej rannych i zaczął mnie krytykować, gdy ja mu to na spokojnie tłumaczyłem, to ten z wyzywiskami. Nic mnie to nie ruszyło, ale jakoś tak przypadkowo (serio, załatwiałem to miesiąc przed, jeszcze zanim wgle zaczęli szukać dodatkowych oficerów xd) na tydzień później miałem zaklepany urlop i jechałem na wakacje.
Wracam, witam się w gildii… A tam wszyscy co do jednego zaczęli mnie witać, proponować pomoc z nadgonieniem contentu, a nawet dawać za darmo eq które im sie nie przyda a mi może (w tym taki trinkecik do setu który wtedy był ultra rzadki i drogi na tyle że kosztowal więcej niż eq niejednego gracza). Przychodzi wieczór, pora na smoki. Pytam się dla zagajenia rozmowy jak tam smoki w zeszłym tygodniu, kogo zesłali na banicję (kapłani to popularne alty… ale bardzo rzadkie mainy - jednak jak nie ma kapłana to ktoś musi go zastąpić swoim altem). I nagle zapada grobowa cisza, aż się poczułem nieswojo… W końcu lider gildii powiedział że próbowali robić smoki dwa dni z rzędu ale niezależnie od roszad i taktyk nie udawało im się, więc też zrobili sobie przerwę z smokami do końca tygodnia. Jako że mieliśmy pare minut do smoków to się pytałem czego próbowali, ten odpowiada że wszystkiego - 4 kleryków na zielonego, 1 kleryk na zielonego ale zamiast noobów jakiś koks-dps’ów, a nooby wypad na czerwonego i jeszcze parę innych taktyk.
Aż nie mogłem się wtedy powstrzymać by nie powiedzieć “aaaa, to dlatego wszyscy tacy mili”. Potem były smoki więc rozmowy skupiały się na gadach, gdy smoki padły lekko, łatwo i przyjemnie z dużym zapasem czasowym to na czacie taki spam serduszek, gz, gj, i thanks był że miało się wrażenie jakbyśmy zrobili coś niemożliwego xD. Cóż tu dużo mówić - gra stawia na build, trzeba wykombinować co dodatek całkowicie nowy i “epicki” build, czyli coś co kocham w grach, a do tego całe zycie na healerach więc umie się co nie co pod względem mechanicznym i taktycznym (kwestie typu : kogo wyleczyć najpierw? którym healem? albo w ogóle jakie skille i pasywki są najwydajniejsze w danych okolicznościach? A mistrzostwem jest coś co mi już przychodzi naturalnie : rzucenie heala castującego się 3 sekund z przewidzeniem tego że boss zaatakuje, a ktoś (np tank) nie uniknie/zablokuje tego.