Miała być lista 10 najlepszych...., jednak postanowiłem napisać i opublikować "topkę" w trochę innej formie niż dotychczas. Zestawiłem ze sobą kilka kategorii (w tym najlepsza gra 2D, najlepsza firma, największy komercyjny sukces itp.) i wynotowałem po jednym kandydacie, który moim zdaniem zasłużył na zwycięstwo. Oprócz osobistych wrażeń, kierowałem się też opinią innych graczy, a także popularnością (nie tylko medialną). Zapraszam do komentowania!

The Best of... NIE(TYPOWY) MMORPG - World of Tanks

Już za sam pomysł, panom z Wargaming należy się pochwała. Przecież nikt wcześniej nie wpadł, by jako główną jednostkę w sieciowej zabawie umieścić... czołgi. Ponadto, World of Tanks trudno jest zaliczyć do jednego kategorii. Z jednej strony przyda się tutaj troszkę umiejętności taktycznych, z drugiej trochę „liźnięcia” gatunku FPS. Reasumując, WoT jest przedstawicielem kilku z istniejących na rynku stylów, osadzonym w realiach II Wojny Światowej. Na uwagę zasługuje rozbudowane i zaawansowane drzewko rozwoju każdej z kilku nacji. Możemy się wcielić w przedstawicieli „dobra” i zbawić Europę pod postacią Aliantów lub wybrać Oś Zła i pojeździć sobie popularnymi, niemieckimi Tygrysami. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że World of Tanks jest zbyt trudne dla typowych nowicjuszy. Na początkowych poziomach będziemy mięsem armatnim, więc gra może się nie spodobać tym graczom, którzy szybko się wku^&%$$. Niemniej, jest to jeden z najbardziej rewolucyjnych MMORPG-FPS-RTS-zręcznościówek nie ostatnich miesięcy, ale lat.
The Best of... 2D - WonderKing

Po legendarnym Maple Story, który raz na zawsze zmienił spojrzenie na gry platformowe, jak grzyby po deszczu „wyrastały” kolejne klono-podobne tytuły. Było kwestią czasu, kiedy na horyzoncie pojawi się równie dobra i równie grywalna gierka. Czymś takim jest – WonderKing – jeden z najlepszych 2D z jakimi spotkałem się w ubiegłym roku. Mówiąc szczerze, nigdy nie byłem fanem narzuconego z góry schematu – Podążaj w prawo, zabijaj potworki itp. Zdanie zmieniłem po bliższym zapoznaniu się z WonderKing, przy którym spędziłem kilka dobrych tygodni. Oczywiście, WK możemy zarzucić zbyt dużo grindu lub monotonność, ale wszystkie gry w tym gatunku takie są, więc chcąc czy nie chcąc – musimy się z tym pogodzić. Twórcom powinienem postawić pomnik, za to co zrobili z oprawą wizualną. Od bardzo dawna nie widziałem tak dopracowanej, szczegółowej z mnóstwem elementów grafiki.
The Best of... WWW – Terra Militaris

Długo się zastanawiałem, komu przyznać palmę pierwszeństwa w tej kategorii, ale zdecydowałem się w końcu na – Terra Militaris. Pominę już fakt, że gra posiada niezbyt lubiany schemat rozgrywki, polegający głównie na biegach maratońskich od jednego NPC do drugiego oraz ulepszaniu swoich „starożytnych” budowli. Na szczęście, ilość dostępnych frakcji (Chiny, Rzym, Persja oraz Egipt) oraz bardzo rozbudowane – jak na standardy przeglądarki – mechanizmy, pozwalają na dłuuugi czas wciągnąć i zapomnieć o całym, Bożym świecie. Być może duża popularność Terra Militaris bierze się z obecnosci polskiej wersji językowej i współzawodnictwa z rodakami. Na koniec dodam, że oprócz wersji od gPotato istnieją dwie wersje północnoamerykańskiej – jednak od Snail Games, a druga od Aeria Games.
The Best of... MMORTS - Soul Master

Mimo, że Soul Master został uznany za “zbugowany” i niezdolny do kontynuowania rozgrywki, to i tak – moim zdaniem – jest to bardzo dobra gra, bez wątpienia zasługująca na obecność na tej liście. Po raz pierwszy spotkałem się z tak przejrzystym... i łatwym połączeniem schematu RPG i RTS. Oprócz zwykłego bicia mobków, bossów i innego rodzaju potworków, musimy też wykazać chociaż ociopinkę zmysłu strategicznego, który najłatwiej porównać do gry w Warcraft III. Podzielność uwagi jest tu nawet wskazana, bo w całym natłoku akcji musimy pamiętać o produkowaniu kolejnych jednostek lub ulepszaniu budynków. Soul Master posiada tak skonstruowany system, żeby gracze krok po kroku poznawali kolejne mechanizmy. Nic nie jest tu narzucone na siłę i byle jak. Wszystko to sprawia, że gra się bardzo przyjemnie i nawet fanom typowych RPG’ów gra powinna się spodobać. Z niecierpliwością czekam na „reborn”.
The Best of... COMPANY - gPotato

Nexon zgarnął wszystkie nagrody w międzynarodowych plebiscytach i targach gier. Perfect World Entertainment stworzył (prawdopodobnie) najlepszego MMORPG ostatnich 12 miesięcy, jednak to popularne „ziemniaczki” trzymały i wciąż trzymają najrówniejszy poziom swoich produktów. Już w pierwszym kwartale 2010 roku, gPotato zawojowało rynek (na krótki czas) swoim Allods Online, które być może nie jest wybitnym tytułem, ale znalazło swoich oddanych fanów i nadal cieszy się sporym „wzięciem”. W kolejnych miesiącach było jeszcze lepiej. Polska wersja Rappelz, przeglądarkowe Terra Militaris, a w końcu „największe zaskoczenie” roku – Iris Online. Jeszcze raz potwierdza się fakt, że gPotato mają nosa do wyboru dobrych, grywalnych MMORPG’ów. Przyszły rok nie ma (i nie powinien) być gorszy. Uwaga będzie skierowana na orientalne Age of Wulin i jestem na 99% pewien, że i tym razem „ziemniaczki” nie zawiodą oczekiwań tysięcy graczy.
The Best of... (POZYTYWNY) SUPRISE - Iris Online

Jeśli jakaś gra zaskoczyła mnie (w dobrym tego słowa znaczeniu) w 2010 roku – to bez wątpienia był to dzieło „ziemniaczków”. Nigdy nie przepadałem za bajkowymi klimatami, jednak Iris Online wciągnął mnie na całego, no bo komu bicie kwiatuszków lub grzybków daje tyle frajdy. Nawet bossy, które powinny wyglądać jak wyjęte z książki Kinga, przypominają przerośnięte klauny. To jednak system walki i rozgrywka drużynowa sprawiają, że nie sposób odejść od Iris. Co kilkadziesiąt minut mamy też okazję, sprawdzić swoje umiejętności na arenie PvP, na kilku trybach m.in. Capture The Flag czy Team Deathmatch. Oczywiście, produktowi gPotato można zarzucić powtarzalność i monotonność, jednak zabawa jest tak przyjemna, że szybko zapominamy o wszelkich wadach. Popularność Iris Online zaskoczyła nie tylko samych graczy, ale i twórców. Już po tygodniu od premiery OBT, uruchomiono kolejny serwer, bo pierwszy nie mieścił już takiej ilości użytkowników, co skutkowało „drobnymi” lagami. Podsumowując, bardzo dobry MMORPG... nie tylko dla fanów cukiereczków i kolorowanek. Polecam!
The Best of... KOMERCYJNY SUKCES - Vindictus

Najbardziej unikalny i dynamiczny MMORPG minionych 12 miesięcy. Już od zapowiedzi, Vindictus wywoływał sporo emocji i trudno się z tym nie zgodzić, bo jest to naprawdę znakomity i – co najważniejsze – mega grywalny tytuł. Dawno nie mieliśmy na rynku czegoś, choć trochę podobnego, który oferował taki system walki. Każdy cios, każde zniszczenie przedmiotu z otoczenia wywoływało (przynajmniej u mnie) uśmieszek na twarzy i „dziką” satysfakcję. Równie innowacyjnie rozwiązano system interakcji z NPC. Dialogi z komputerowym otoczeniem nigdy nie były tak fajne... i śmieszne. Wiele postaci używa luźnego języka, zrozumiałego dla potencjalnego gracza. Koniec ze sztywnym i narzuconym z góry schematem rozmowy. Vindictus łamie stereotypy i wyznacza nowy nurt (lub styl) w gatunku gier MMORPG. Jak widać, dało się stworzyć fajną grę, która raz na zawsze skończyła kopiowanie od World of Warcraft. Wielkie brawa dla azjatyckich twórców i Nexon’a za „wywąchanie” potencjału, drzemiącego w Vindictusie.
The Best of... THE BEST - Battle of the Immortals

Najlepsza gra 2010 roku i jedna z najlepszym w jakie miałem okazję zagrać. Nawet na moim pierwszym TOP10, Battle of the Immortals zajęła bardzo wysokie trzecie miejsce, co idealnie pokazuje, że mamy do czynienia z prawdziwym cackiem. Ilość systemów i wszelkiego rodzajów mechanizmów jest tak wielka, że nawet po kilku tygodniach intensywnej zabawy w BOI nie poznamy wszystkiego, co kryje dzieło Perfect World Entertainment. Gwarantuje to różnorodność rozgrywki, co przekłada się na brak uczucia nudy i monotonności. Po prostu, jeśli będziemy mieli dość grindowania questów, to możemy udać się na jeden z kilkunastu Daily Events, odwiedzić instancję lub pokopać sobie minerały. Oczywiście jest to tylko minimalna część, bo w porównaniu do dziesiątek innych MMORPG... w Battle of the Immortals mamy co robić. Jest to też jeden z nielicznych tytułów, który oferuje hack’n’slashowy schemat, łącznie z widokiem izometrycznym (w BOI nie zobaczysz nieba). Każda postać jest idealnie zbalansowana i posiada widoczne – już na pierwszy rzut oka – wady i zalety. Nawet Heretic, który mogło by się wydawać odpowiada wyłącznie za buffowanie i leczenie innych członków, potrafi nieźle radzić sobie PvE. W tym miejscu pojawia się kolejny „plusik”, mianowicie szybkość zdobywania kolejnych lvl. Po dwóch godzinach czysto „noobskiej” gry powinniśmy dobić 20-30 lvl. Następne 5-10 godzin to już 50 lvl. Oczywiście ilość EXP na dany poziom znacznie wzrasta, ale nawet takim sposobem powinniśmy dobić 100 lvl w niespełna miesiąc (regularnej gry). Kto nie grał, niech żałuje.