Przyznam się bez bicia, że nigdy nie byłem zwolennikiem „browserówek” – bowiem są to gry przeznaczone dla ludzi cierpliwych, a ja z cierpliwości nigdy nie słynąłem. Dlaczego zatem zainteresowałem się The Settlers Online? Po pierwsze: z sentymentu do starszych wersji single player (pamięta ktoś jeszcze tą część w której można było grać na dwie myszki? Pod warunkiem, że komputer miał możliwość podpięcia takiej ilości), a po drugie: wciąż trwająca ostatnio moda na dodawanie do znanych tytułów słowa „online” niekoniecznie przynosi kupę korzyści. Właśnie tu wkraczam ja, by odpowiedzieć wam na pytanie „czy The Settlers Online jest godna swoich poprzedników?”. Zapraszam do dalszej części tekstu.
- Witaj (ponownie) Osadniku:
The Settlers 2 (Gold edition oczywiście, ta wersja 3D się nie umywa do pierwowzoru) piastowała bardzo wysokie miejsce w mojej osobistej tabeli „za***istych gier z czasów dzieciństwa”, dumnie prężyła pierś koło takich tytułów jak Age of Empires czy Civilization 2 (były jeszcze inne, Cezar, Heroes itp. Ale nie będę tracił tekstu by to wszystko wymieniać). Dlatego poderwałem się na wieść iż do fazy otwartych beta testów weszła wersja online tej klasycznej strategii.
To co definiuje The Settlers Online, to klimat przeniesiony ze starych części tej kultowej serii. Tak, po pierwszym „odpaleniu” gry atakuje nas bajeczna grafika, aż kipiąca klimatem, bo nie wiem jak wy, ale ja czasami lubię uciec od tej wszechogarniającej nas grafiki 3D, na rzecz fajnej, oldschoolowej rysowanej oprawy (ostatnio nawet zainstalowałem sobie RollerCoaster Tycoon : ) ). Jest to o tyle fajne o ile rzadko w przeglądarkowych grach spotykamy ładną oprawę, często jest to po prostu parę statycznych rysunków plus dużo statystyk i tekstu.
Udźwiękowienie jest raczej monotonne, w kółko ten sam dźwięk śpiewających ptaszków i szumu płynącego strumyka gdzieś w oddali. Jedyną gratką są dźwięki towarzyszące pewnym wydarzeniom, pamiętacie radosny okrzyk geologa, który znalazł nowy materiał do zagospodarowania? Tak, tutaj też on występuje i cieszy nie mniej niż za czasów „trójki” (nie pamiętam już czy w drugiej części też tak wydawali z siebie takie odgłosy, w trzeciej zaś na pewno).
- A po co nam tu drogi?
Dobra, nie będziemy się cały czas rozczulać nad grafiką, czas przejść do konkretów.
Czy poza klimatyczną oprawą graficzną, The Settlers Online ma coś do zaoferowania? Otóż nie, jest to kolejna browserowa strategia, w której mozolnie dążymy do tego by posiadać coś więcej poza jedną malutką wioską, niestety. Budujemy tartaki, leśników (co by lasy trwały dalej), kopalnie, budynki militarne itd. Jak już mamy armie to podbijamy inne tereny, po to żeby mieć większe państwo i więcej surowców – jednym słowem NUDY.
Jedynymi atrakcjami są: ruszanie do walki, która i tak przedstawiona jest w mało widowiskowy sposób, albo wysyłanie odkrywcy na przeróżne przygody czy też wyprawy zwiadowcze w celu odkrycia nowych ziem do podbicia. Ewentualnie możemy sobie pobudować drogi z nudów, po których i tak nikt nie chodzi i nie przyspieszają ruchu naszych podwładnych, po co więc nam one?
Jak się zapewne domyślacie musimy także dbać o potrzeby mieszkańców, jedzenie, dodatkowe domy itp.
Na uwagę zasługuje również polska lokalizacja gry – teksty są przetłumaczone poprawnie, a wszelkie literówki czy błędy stylistyczne są wyłapywane w ciągu paru, parunastu dni.
Fakt iż gramy z samymi Polakami na serwerze ma oczywiście swoje wady i zalety. Jeśli nie znamy angielskiego, nie ma problemu aby zapytać rodaków o radę i pomoc. Nie zdziwcie się jednak, gdy wasze błagania zostaną skontrowane przekleństwami bądź też szczeniackim wyzywaniem – no cóż, taka nasza natura najwidoczniej. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zminimalizować czat, ot drobna rada dla każdego, którego denerwuje nadmierna „polskość”.
- Drodzy osadnicy!
Co więcej można rzec na temat tak prostej gry? Jest idealna dla fanów serii, którzy po prostu od czasu do czasu sobie zaglądną, jak tam się rozwija ich osada, wyślą wojska na bandytów i odbudują zużyte już kopalnie i pola uprawne. W zasadzie do tego się sprowadza The Settlers Online, nawet jeśli oferuje coś więcej to naprawdę trzeba spędzić tam sporo czasu, żeby owych atrakcji uświadczyć – bądź co bądź mi się to nie udało.
3/6
Skromnie, bo nic specjalnie ciekawego tam nie uświadczyłem, ale za klimat i sentyment "trójeczkę" przydzielam.
Ahoj!
fuksiasty