Tribes Ascend CBT

tribes-ascend-logo.jpg

Przyznam się bez bicia, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z jakąkolwiek produkcją z serii Tribes, jest mi tym bardziej głupio z tego powodu ponieważ zawsze miałem się za fana FPSów. Pierwsze wrażenia były fenomenalne, oprawa graficzna, oryginalność rozgrywki w gatunku w którym nie spodziewałbym się wiele innowacji, a to wszystko za darmo już wkrótce, zapraszam do relacji z zamkniętych testów Beta Tribes Ascend.

- Zabijanie na nartach:

Nie będę się rozpisywał co do moich pierwszych wrażeń na samym wstępie, czyli wyboru klas itp. Ewentualnie nawiąże do tego później, w krótszej formie. Zaznaczam to od początku, ponieważ mam przykrą tendencje do trzymania się pewnego schematu przy pisaniu, mianowicie pisania swoich przeżyć z produkcją „po kolei” od pierwszego włączenia gry.

Dlaczego na razie ominę ten „pierwszy etap”? Bo w tej grze jest coś na co trzeba zwrócić uwagę od samego początku, mianowicie dynamika rozgrywki i sposób w jaki sterujemy naszą postacią. Tak, tak wiem, fani serii Tribes teraz mnie zjadą, że dla nich to nic nowego, ale bierzmy też pod uwagę fakt iż jest to gra z gatunku MMOFPS, w dodatku za darmo, a tego jeszcze nie zdarzyło się nam spotkać. Tutaj muszę troszkę opisowo określić jak to wygląda ( mam nadzieję, że guru mnie za to nie utopi w „łacinie podwórkowej” ): gracze otrzymali możliwość ślizgania się po mapie – wierzcie mi lub nie, bez opanowania tej umiejętności będziecie zdychać co parę sekund. Oczywiście prędkość naszego szusowania zależeć będzie od tego z jak wielkiej górki najpierw zjedziemy, tak by nabrać pędu. W taki oto sposób po mapie „lata” około trzydziestu ludzi, korzystając z możliwości ślizgania się po powierzchni, bądź też swoich odrzutowych plecaków by unosić się w powietrzu – brzmi nieźle, co?

Taki system poruszania nadaje ogromną dynamikę rozgrywce, dawno się tak nie namęczyłem w FPSie żeby zdobyć pierwszego killa i równie dawno to rozdziewiczające osiągnięcie nie było tak satysfakcjonujące. Na początku oczywiście będzie lament i zgrzytanie zębami - mój monitor przyjął przez tą grę na początku solidną dawkę epitetów, dlatego, że przez pierwsze minuty w grze niemiłosiernie dostawałem po pośladkach.

Pod względem grywalności i oryginalności jedyną konkurencją dla Tribes Ascend może być Blacklight Retribution, co nie zmienia faktu, że obie gry różnią się od siebie stylem rozgrywki i są przeznaczone dla innej grupy graczy.

tribes-ascend-model-f2p_1746k.jpg

- Flagowa obsesja:

Nigdy nie byłem jakimś większym fanem trybu gry „Capture the flag”, zawsze wolałem prozaiczne zabijanie w Deathmatchach, albo drużynowej odmianie masowego mordobicia. Twórcy natomiast na siłę wpakowali nam w każdy możliwy tryb gry jakąś flagę, która dramatycznie wpływa na wynik rozgrywki!

Tryb ze zdobywaniem flagi – to zrozumiałe, nie mam kompletnie nic przeciwko, bo jeśli widzę w nazwie, że jest tam coś co mi się nie spodoba, to tam nie wchodzę, tak po prostu.

Tryb Rabbit – czyli „złap mnie jeśli potrafisz” – tu również flaga wchodzi w grę, ten kto ją trzyma ma spierniczać przed resztą, a im dłużej ją trzyma tym więcej punktów zagarnie, nieźle – ale również widzę, że mi się to nie spodoba więc nie wchodzę (ewentualnie na chwilę, w celach redaktorskich).

Mmm! Mój ukochany Team Deathmatch, nie czytając opisu rozgrywki wchodzę bez opamiętania, gram, zabijam, coś mi się drze w komunikatach, ale ja na to nie zwracam uwagi bo jestem zachwycony rozgrywką samą w sobie, po chwili dochodzi do mnie, że usłyszałem iż drużyna wroga zagarnęła flagę. Myślę sobie „eee, przesłyszało mi się” i gram dalej, tym razem wyraźnie widziałem jak ktoś przed nosem przelatuje mi z wcześniej wspomnianą flagą. Litości! Na trzy tryby gry, każdy ma coś wspólnego z chorągiewką na kijku!

Na początku byłem zniesmaczony tym faktem, ale z czasem idzie się przyzwyczaić, a nawet zauważać pozytywne strony tego rozwiązania. Team Deathmatch w Tribes Ascend jest bardziej dynamiczny od tych na, które trafiałem dotychczas. Na nudę nie możemy narzekać, gdy przyjdzie nam albo gonić typka, który nam zagrabił flagę (chciałbym jeszcze zaznaczyć, że w owym trybie drużyna trzymająca flagę otrzymuje dwa punkty za zabicie wroga, zaś normalnie jest to jeden punkt), albo uciekać z nią starając się wyeliminować nasz „pościg”. Sprawa wygląda gorzej jak mamy naprawdę słabą drużynę, która wcale a wcale się nie przejmuje tym, że przeciwnicy posiadają flagę.

- „Bunkrów nie ma, ale też jest…”:

Dawno nie spotkałem się z tak wielkimi mapami w MMOFPSie, w zasadzie to staram się poszperać w pamięci czy w ogóle się spotkałem z takimi w owym gatunku. Zakładam, że rozmiar map to konieczność ze względu na mechanikę poruszania się postaci.

Czasem udało mi się zerknąć na krajobraz, co jest nie łatwym zadaniem zważywszy na prędkość poruszania się postaci w pewnych momentach i muszę przyznać, że te prezentują się równie dobrze – gdybym miał dłuższą chwilę odpoczynku w trakcie rozgrywki to bym pooglądał je dłużej.

tribes-ascend-arx-novena-ctf.jpg

Nie ma co się rozdrabniać, grafika ogólnie prezentuje się niesamowicie dobrze jak na darmową grę, to samo oczywiście mogę powiedzieć na temat ścieżki dźwiękowej – która zaraz po wejściu w główne menu gry, uderza nasz prosto w twarz swoją epickością.

- I jak zwykle, o rzeczach mniej istotnych, aczkolwiek równie ciekawych:

Tego nawyku się po prostu nie pozbędę, są rzeczy na które po prostu bardziej zwracam uwagę (tzw. „łał”) i takie, do których przywiązuje mniejszą uwagę (tzw. „meh”).

Ważny czynnik dla wielu – czy gra uzależnia? Być może, głównie z jednego powodu – nie łatwo będzie nam dojść do tego, żeby wykupić wszystkie klasy. Na początku mamy dwie z dwunastu do wyboru, wykupienie każdej kolejnej wiąże się z wysokimi kosztami, co zmusza gracza do pozostania na dłużej by uzbierać sumkę na wymarzoną profesję, może to i lepiej? I tak coraz częstszym zjawiskiem jest zbyt proste osiąganie czegoś naprawdę dobrego w grach MMO, a w szczególności w MMOFPS.

Oprócz tego wymaga od gracza zdobycie pewnych umiejętności – tak jak wspomniałem wcześniej, wiążących się z opanowaniem poruszania się i zabijania w tym samym momencie, umiejętnego wyliczania i przewidywania gdzie opadnie wróg by tam wystrzelić pocisk – bardziej ambitni ludzie spędzą dużo czasu by dopracować te umiejętności do perfekcji.

No i brak nudy - na monotonię w tej grze narzekać nie będziemy, cały czas mamy coś do zrobienia podczas rozgrywki, nie tylko zabijać i zabijać (mnie tam w zasadzie to rybka, ja tam lubię „tylko” zabijać, ale inni na to narzekają).

Żałuję jedynie, że nie miałem okazji powalczyć z udziałem pojazdów, na trailerach widziałem, nawet jakieś tam umiejętności dotyczące owych maszyn również nie uszły mej uwadze, ale samych w sobie nie miałem okazji ujrzeć w akcji – a szkoda. Może w późniejszym etapie gry, kto wie?

Sumując – Tribes Ascend ma wiele czynników, które nas przyciągną na długi czas, ale czas rozgrywki nie jest aż taki długi żeby siedzieć przy tym cały dzień. Sam muszę przyznać, że pisząc tą recenzje, chciałem zaglądnąć do gry by sprawdzić czy czegoś nie przeinaczyłem i stwierdziłem, że jak już odpaliłem grę, to nic się nie stanie jak ze dwie rundki sobie pogram, ech. A jak wiadomo, krótki czas rozgrywki jest dobrą sprawą dla ludzi zajętych, zapracowanych, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wejść jedynie na pół godzinki, żeby się troszkę odstresować. Jak dla mnie bomba.

Obiecałem naskrobać coś o klasach postaci, więc teraz najwyższy czas dotrzymać obietnicy. Niby jest tam jakieś drzewko umiejętności do każdej klasy, z tym, że na różnorodność nie liczmy. Nigdy nie oczekiwałem od FPSa możliwości rozwoju postaci niczym z gry RPG i tu też złościć się nie będę, jest prosto i tak jest dobrze. Wracając do tej różnorodności – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wykupić wszystkie dostępne ulepszenia do danej klasy, oczywiście zajmie to trochę czasu, ale nie mamy do wyboru np. dwóch odmiennych ścieżek rozwoju. Chociaż tyle, że klasy różnią się statystykami, jedna jest wolniejsza ale wytrzymalsza, inna szybsza, ale łatwa do zabicia itd.

Tak jak wspomniałem wcześniej, nie mam zamiaru narzekać, klas i tak jest nie mało, różnią się od siebie „statsami”, ulepszeniami i ekwipunkiem – mi to wystarcza.

tribeas_3.jpg

Na błędy w grze nie ma co narzekać, jestem pewien, że takie istotne rzeczy jak rozkraczanie się gry po paru rundach lub masowe spadki FPSów w pewnych momentach zostaną naprawione bez dwóch zdań, w końcu to dopiero Closed Beta, więc nie ma co się pienić.

Item shop nie powinien jakoś specjalnie wpływać na balans gry, jedynie przyśpiesza obrót spraw takich jak wykupienie nowej klasy, czy też możliwość wykorzystania doświadczenia, które się zbiera przez postać już maksymalnie rozwiniętą, tak by mogła je wykorzystać inna klasa – bardzo mi to przypomina rozwiązanie znane nam z World of Tanks, prawda? Nie chcę jednak mówić, że jest to pewne, pożyjemy zobaczymy – wszystko się okażę jak zwykle, po wyjściu wersji finalnej.

- „To jest już koniec…”:

Mój Boże, nie widziałem, że kiedykolwiek użyje słów piosenki którą grają na zakończenie dyskotek jako tytuł akapitu w moim tekście… ale przejdźmy do meritum.

Tribes Ascend jest to tytuł na który z pewnością będę czekał, aż „dojrzeje” do wersji finalnej, a pewne jest to, że długo nie zniknie z mojego dysku. Nic nie stoi mi na przeszkodzie, żebym nie grał w nią nałogowo, a jedynie odpalił ją sobie raz na jakiś czas.

Dużo nowych, świeżych dla gatunku MMOFPS rozwiązań związanych z rozgrywką na pewno przyniesie masę graczy, co udowadnia nam już teraz, gdyż serwery pustkami nie świecą.

Z racji tego, że jest to jeszcze wersja beta i dużo może się zmienić, nie wystawiam na razie oceny – jedyne czego możecie być pewni to fakt iż byłaby to z pewnością wysoka ocena.

Nie pozostaje mi nic innego, jak założyć odrzutowe narty i zacząć pościg za posiadaczem flagi, ahoj!

Fuksiaty.

gierka świetna na początku po kilku miesiącach stała się pay2win a szkoda ,bo to hardcor wśród FPS

Znięchęciło mie ,że dostałem kilka banów przez to ,że za dobrze grałem :/

tribes-ascend-logo.jpg

Przyznam się bez bicia, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z jakąkolwiek produkcją z serii Tribes, jest mi tym bardziej głupio z tego powodu ponieważ zawsze miałem się za fana FPSów. Pierwsze wrażenia były fenomenalne, oprawa graficzna, oryginalność rozgrywki w gatunku w którym nie spodziewałbym się wiele innowacji, a to wszystko za darmo już wkrótce, zapraszam do relacji z zamkniętych testów Beta Tribes Ascend.

- Zabijanie na nartach:

Nie będę się rozpisywał co do moich pierwszych wrażeń na samym wstępie, czyli wyboru klas itp. Ewentualnie nawiąże do tego później, w krótszej formie. Zaznaczam to od początku, ponieważ mam przykrą tendencje do trzymania się pewnego schematu przy pisaniu, mianowicie pisania swoich przeżyć z produkcją „po kolei” od pierwszego włączenia gry.

Dlaczego na razie ominę ten „pierwszy etap”? Bo w tej grze jest coś na co trzeba zwrócić uwagę od samego początku, mianowicie dynamika rozgrywki i sposób w jaki sterujemy naszą postacią. Tak, tak wiem, fani serii Tribes teraz mnie zjadą, że dla nich to nic nowego, ale bierzmy też pod uwagę fakt iż jest to gra z gatunku MMOFPS, w dodatku za darmo, a tego jeszcze nie zdarzyło się nam spotkać. Tutaj muszę troszkę opisowo określić jak to wygląda ( mam nadzieję, że guru mnie za to nie utopi w „łacinie podwórkowej” ): gracze otrzymali możliwość ślizgania się po mapie – wierzcie mi lub nie, bez opanowania tej umiejętności będziecie zdychać co parę sekund. Oczywiście prędkość naszego szusowania zależeć będzie od tego z jak wielkiej górki najpierw zjedziemy, tak by nabrać pędu. W taki oto sposób po mapie „lata” około trzydziestu ludzi, korzystając z możliwości ślizgania się po powierzchni, bądź też swoich odrzutowych plecaków by unosić się w powietrzu – brzmi nieźle, co?

Taki system poruszania nadaje ogromną dynamikę rozgrywce, dawno się tak nie namęczyłem w FPSie żeby zdobyć pierwszego killa i równie dawno to rozdziewiczające osiągnięcie nie było tak satysfakcjonujące. Na początku oczywiście będzie lament i zgrzytanie zębami - mój monitor przyjął przez tą grę na początku solidną dawkę epitetów, dlatego, że przez pierwsze minuty w grze niemiłosiernie dostawałem po pośladkach.

Pod względem grywalności i oryginalności jedyną konkurencją dla Tribes Ascend może być Blacklight Retribution, co nie zmienia faktu, że obie gry różnią się od siebie stylem rozgrywki i są przeznaczone dla innej grupy graczy.

tribes-ascend-model-f2p_1746k.jpg

- Flagowa obsesja:

Nigdy nie byłem jakimś większym fanem trybu gry „Capture the flag”, zawsze wolałem prozaiczne zabijanie w Deathmatchach, albo drużynowej odmianie masowego mordobicia. Twórcy natomiast na siłę wpakowali nam w każdy możliwy tryb gry jakąś flagę, która dramatycznie wpływa na wynik rozgrywki!

Tryb ze zdobywaniem flagi – to zrozumiałe, nie mam kompletnie nic przeciwko, bo jeśli widzę w nazwie, że jest tam coś co mi się nie spodoba, to tam nie wchodzę, tak po prostu.

Tryb Rabbit – czyli „złap mnie jeśli potrafisz” – tu również flaga wchodzi w grę, ten kto ją trzyma ma spierniczać przed resztą, a im dłużej ją trzyma tym więcej punktów zagarnie, nieźle – ale również widzę, że mi się to nie spodoba więc nie wchodzę (ewentualnie na chwilę, w celach redaktorskich).

Mmm! Mój ukochany Team Deathmatch, nie czytając opisu rozgrywki wchodzę bez opamiętania, gram, zabijam, coś mi się drze w komunikatach, ale ja na to nie zwracam uwagi bo jestem zachwycony rozgrywką samą w sobie, po chwili dochodzi do mnie, że usłyszałem iż drużyna wroga zagarnęła flagę. Myślę sobie „eee, przesłyszało mi się” i gram dalej, tym razem wyraźnie widziałem jak ktoś przed nosem przelatuje mi z wcześniej wspomnianą flagą. Litości! Na trzy tryby gry, każdy ma coś wspólnego z chorągiewką na kijku!

Na początku byłem zniesmaczony tym faktem, ale z czasem idzie się przyzwyczaić, a nawet zauważać pozytywne strony tego rozwiązania. Team Deathmatch w Tribes Ascend jest bardziej dynamiczny od tych na, które trafiałem dotychczas. Na nudę nie możemy narzekać, gdy przyjdzie nam albo gonić typka, który nam zagrabił flagę (chciałbym jeszcze zaznaczyć, że w owym trybie drużyna trzymająca flagę otrzymuje dwa punkty za zabicie wroga, zaś normalnie jest to jeden punkt), albo uciekać z nią starając się wyeliminować nasz „pościg”. Sprawa wygląda gorzej jak mamy naprawdę słabą drużynę, która wcale a wcale się nie przejmuje tym, że przeciwnicy posiadają flagę.

- „Bunkrów nie ma, ale też jest…”:

Dawno nie spotkałem się z tak wielkimi mapami w MMOFPSie, w zasadzie to staram się poszperać w pamięci czy w ogóle się spotkałem z takimi w owym gatunku. Zakładam, że rozmiar map to konieczność ze względu na mechanikę poruszania się postaci.

Czasem udało mi się zerknąć na krajobraz, co jest nie łatwym zadaniem zważywszy na prędkość poruszania się postaci w pewnych momentach i muszę przyznać, że te prezentują się równie dobrze – gdybym miał dłuższą chwilę odpoczynku w trakcie rozgrywki to bym pooglądał je dłużej.

tribes-ascend-arx-novena-ctf.jpg

Nie ma co się rozdrabniać, grafika ogólnie prezentuje się niesamowicie dobrze jak na darmową grę, to samo oczywiście mogę powiedzieć na temat ścieżki dźwiękowej – która zaraz po wejściu w główne menu gry, uderza nasz prosto w twarz swoją epickością.

- I jak zwykle, o rzeczach mniej istotnych, aczkolwiek równie ciekawych:

Tego nawyku się po prostu nie pozbędę, są rzeczy na które po prostu bardziej zwracam uwagę (tzw. „łał”) i takie, do których przywiązuje mniejszą uwagę (tzw. „meh”).

Ważny czynnik dla wielu – czy gra uzależnia? Być może, głównie z jednego powodu – nie łatwo będzie nam dojść do tego, żeby wykupić wszystkie klasy. Na początku mamy dwie z dwunastu do wyboru, wykupienie każdej kolejnej wiąże się z wysokimi kosztami, co zmusza gracza do pozostania na dłużej by uzbierać sumkę na wymarzoną profesję, może to i lepiej? I tak coraz częstszym zjawiskiem jest zbyt proste osiąganie czegoś naprawdę dobrego w grach MMO, a w szczególności w MMOFPS.

Oprócz tego wymaga od gracza zdobycie pewnych umiejętności – tak jak wspomniałem wcześniej, wiążących się z opanowaniem poruszania się i zabijania w tym samym momencie, umiejętnego wyliczania i przewidywania gdzie opadnie wróg by tam wystrzelić pocisk – bardziej ambitni ludzie spędzą dużo czasu by dopracować te umiejętności do perfekcji.

No i brak nudy - na monotonię w tej grze narzekać nie będziemy, cały czas mamy coś do zrobienia podczas rozgrywki, nie tylko zabijać i zabijać (mnie tam w zasadzie to rybka, ja tam lubię „tylko” zabijać, ale inni na to narzekają).

Żałuję jedynie, że nie miałem okazji powalczyć z udziałem pojazdów, na trailerach widziałem, nawet jakieś tam umiejętności dotyczące owych maszyn również nie uszły mej uwadze, ale samych w sobie nie miałem okazji ujrzeć w akcji – a szkoda. Może w późniejszym etapie gry, kto wie?

Sumując – Tribes Ascend ma wiele czynników, które nas przyciągną na długi czas, ale czas rozgrywki nie jest aż taki długi żeby siedzieć przy tym cały dzień. Sam muszę przyznać, że pisząc tą recenzje, chciałem zaglądnąć do gry by sprawdzić czy czegoś nie przeinaczyłem i stwierdziłem, że jak już odpaliłem grę, to nic się nie stanie jak ze dwie rundki sobie pogram, ech. A jak wiadomo, krótki czas rozgrywki jest dobrą sprawą dla ludzi zajętych, zapracowanych, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wejść jedynie na pół godzinki, żeby się troszkę odstresować. Jak dla mnie bomba.

Obiecałem naskrobać coś o klasach postaci, więc teraz najwyższy czas dotrzymać obietnicy. Niby jest tam jakieś drzewko umiejętności do każdej klasy, z tym, że na różnorodność nie liczmy. Nigdy nie oczekiwałem od FPSa możliwości rozwoju postaci niczym z gry RPG i tu też złościć się nie będę, jest prosto i tak jest dobrze. Wracając do tej różnorodności – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wykupić wszystkie dostępne ulepszenia do danej klasy, oczywiście zajmie to trochę czasu, ale nie mamy do wyboru np. dwóch odmiennych ścieżek rozwoju. Chociaż tyle, że klasy różnią się statystykami, jedna jest wolniejsza ale wytrzymalsza, inna szybsza, ale łatwa do zabicia itd.

Tak jak wspomniałem wcześniej, nie mam zamiaru narzekać, klas i tak jest nie mało, różnią się od siebie „statsami”, ulepszeniami i ekwipunkiem – mi to wystarcza.

tribeas_3.jpg

Na błędy w grze nie ma co narzekać, jestem pewien, że takie istotne rzeczy jak rozkraczanie się gry po paru rundach lub masowe spadki FPSów w pewnych momentach zostaną naprawione bez dwóch zdań, w końcu to dopiero Closed Beta, więc nie ma co się pienić.

Item shop nie powinien jakoś specjalnie wpływać na balans gry, jedynie przyśpiesza obrót spraw takich jak wykupienie nowej klasy, czy też możliwość wykorzystania doświadczenia, które się zbiera przez postać już maksymalnie rozwiniętą, tak by mogła je wykorzystać inna klasa – bardzo mi to przypomina rozwiązanie znane nam z World of Tanks, prawda? Nie chcę jednak mówić, że jest to pewne, pożyjemy zobaczymy – wszystko się okażę jak zwykle, po wyjściu wersji finalnej.

- „To jest już koniec…”:

Mój Boże, nie widziałem, że kiedykolwiek użyje słów piosenki którą grają na zakończenie dyskotek jako tytuł akapitu w moim tekście… ale przejdźmy do meritum.

Tribes Ascend jest to tytuł na który z pewnością będę czekał, aż „dojrzeje” do wersji finalnej, a pewne jest to, że długo nie zniknie z mojego dysku. Nic nie stoi mi na przeszkodzie, żebym nie grał w nią nałogowo, a jedynie odpalił ją sobie raz na jakiś czas.

Dużo nowych, świeżych dla gatunku MMOFPS rozwiązań związanych z rozgrywką na pewno przyniesie masę graczy, co udowadnia nam już teraz, gdyż serwery pustkami nie świecą.

Z racji tego, że jest to jeszcze wersja beta i dużo może się zmienić, nie wystawiam na razie oceny – jedyne czego możecie być pewni to fakt iż byłaby to z pewnością wysoka ocena.

Nie pozostaje mi nic innego, jak założyć odrzutowe narty i zacząć pościg za posiadaczem flagi, ahoj!

Fuksiaty.