Vindictus - wywiad

Ta gra bardzo fajnie wyglądała na gameplayach na youtube. Kiedy już ją ściągnąłem i zainstalowałem, srodze się zawiodłem. Nie wiem, czego się spodziewałem, ale już w trakcie przechodzenia treningu stwierdziłem, że to nie jest to, czego szukałem. Owszem - walka jest widowiskowa i dynamiczna, grafika miła dla oka, fizyka całkiem niezła ale... No właśnie, jest jedno "ale". Gra jest dla mnie nużąca. Po skończonym treningu przeklikałem się przez questy, nie czytając ich w ogóle, następnie wszedłem do instancji, zabiłem paru pierwszych oponentów i wcisnąłem, ziewając, alt+f4. Może potrzebuję trochę czasu, ażeby się do niej przekonać. Jednak póki co, wolę pograć 30-40 min w Aiona i kolejne tyle w World of Tanks.

Wracając do tematu, jedno, co bardzo mi się nie podoba w tej grze, to azjatyckie rysy postaci. Strasznie nie lubię, gdy ktoś zmusza mnie do grania transwestytami(wybaczcie, ale lubię nazywać rzeczy po imieniu - o ile postacie z Dragon Balla były do przełknięcia, tak te bezpłciowe kloce ze współczesnych gier już nie. No, może z wyjątkiem biuściastych niewiast ;)).

W Aionie, który niby, podkreślam - niby - jest stylizowany na orientalne klimaty, można stworzyć typowo kaukaską postać, o normalnych, rodzimych rysach i kształtach ciała. W Vindictusie grałem czymś, co przypominało połączenie dziewczynki (twarz) z chłopcem (ciało to raczej niezbyt męskie, w każdym razie to bardziej dziecko, niż dorosły wojownik, moim zdaniem). Może wam się to wydawać dziwne, ale ja lubię utożsamiać się z postacią w MMO, w które gram, więc poruszanie się bezpłciowym czymś nie za bardzo mi się podoba. Łysa pała (głowa), kupa mięśni i broda muszą być!

Okreslę to tak, jest fajna gra i jest hejter ;) Mi tam sie podoba w miare Evie z kosa i skilem omen of death. Pstryk i padasz :]

Ano, "Ewka" to dosyć ciekawa postać, ale Karok mnie interesuje najbardziej - bo nim jeszcze nie miałem okazji grać :)

Jako, że często spotykamy się z negatywnymi komentarzami na temat Vindictusa, a jednym z moich hobby ostatnimi czasy jest sianie propagandy – pokazując tą grę od jak najlepszej strony – postanowiłem przeprowadzić wywiad z jednym z najbardziej doświadczonych graczy jakich udało mi się dotychczas spotkać.

Mowa tu o szlachetnym jegomościu imieniem Riven – który od samego początku prowadzi mnie za rączkę po świecie Vindictusa, odpowiadając na wszelkie pytania dotyczące zarówno mechanizmów gry jak i spraw mniej istotnych, ale również związanych z grą.

Nie przedłużając – czym prędzej zapraszam do przeczytania wywiadu.

2pyox3d.jpg

Zasiądźmy przy ognisku i pogadajmy.

Siwy - Zły Naleśnik (fuksiasty), Pani w kasku footballowym - Riven.

Fuksiasty: Pierwsze i w zasadzie najważniejsze pytanie – ile już grasz w Vindictusa?

Riven: Na dobry początek tak z grubej rury? Zbyt dobrze nie pamiętam - to było za czasów czwartego epizodu, który w tym czasie debiutował w Ameryce Północnej, ale na pewno jest to ponad poł roku doliczając czas spędzony w europejskiej wersji od początku otwartych beta testów.

F: Jak zaczęła się Twoja przygoda z Vindictusem? Przed europejską premierą przecież nie był aż tak popularny na starym kontynencie.

R: Ową grę znaleźliśmy ze znajomym na jakimś portalu mmo, szukając czegoś nowego, po tych wszystkich Wowo-podobnych tytułach w które graliśmy i tam trafiliśmy na „Vinda”. Twórcy zaciekawili nas tym niespotykanym do tamtej pory ( tak przynajmniej twierdzili ) systemem walki i dynamiką rozgrywki. Obejrzeliśmy parę trailerów i postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze jak to wygląda - okazało się, że europejskie ip są blokowane przez Nexon, ale jak to mówią – „dla chcącego nic trudnego”.

F: „Vindictus to shit – nie zapomnę zła Nexona” – to komentarz dotyczący europejskiej premiery gry, napisany przez naszego kolegę z redakcji, odnosi się on do sytuacji, gdzie musieliśmy czekać ponad rok na naszą „własną” wersję – jakie są Twoje odczucia co do tak długiego oczekiwania – mieli ku temu jakiś powód, czy jest to zwykła niekompetencja?

R: Nexon pod tym względem nie jest zbyt kompetentny, tutaj kolega ma racje, ale nie można przez złe zarządzanie czy taką a nie inną politykę wieszać psów na grze. USA jest w tyle za Koreą, a my jesteśmy w tyle za Stanami Zjednoczonymi, tak już to po prostu działa. A o powody trzeba by zapytać kogoś z Nexona - chociaż wątpię żeby odpowiedzieli ; ).

2yocu9z.jpg

Wywiad przerodził się w "słodką sesyję".

F: Wygląda na to, że bycie „w tyle” to naturalna kolej rzeczy jeśli chodzi o różnice między kontynentami, my natomiast dostaliśmy tę wersję wzbogaconą o nowe funkcję. Czy według Ciebie Extreme Edition to pic na wodę, czy naprawdę wnosi coś nowego w porównaniu do innych wersji?

R: W XE pojawiło się kilka usprawnień np.: lista bonusowych misji - pojawiająca się po prawej stronie ekranu w czasie przechodzenia przez instancję, czy nowy „Ending banner” (czyli ekran na którym możemy zobaczyć podsumowanie instancji, ile zdobyliśmy złota, doświadczenia, jakie największe combo udało nam się zrobić itp.) obfitujący w ciekawe statystyki, chociaż nie jestem pewien czy tego nie mają też w Stanach Zjednoczonych. Na plus wypadł także nowy „market”, który stoi na normalnych serwerach, a nie jest prowadzony przez http. Mimo to, kluczowe zmiany w stosunku do Premiere Edition są według mnie totalnie nietrafione - nowy bajerancki XE move czy combo w czasie skoku - jak na moje ma tylko przyciągnąć większą publikę, a do tego dochodzą zmiany na gorsze w poszczególnych klasach - ułatwienie umiejętności „heavy stander”, która używa się automatycznie i ma animację zwykłego blokowania ciosów, spowodowało znaczny spadek DPS (damage per second – ilość obrażeń zadawanych na sekundę) „Sword Fiony”, która mocno polegała na HSC (heavy stander cancelation). Na gorsze wypadła także zmiana niektórych umiejętności u Lanna, na przykład: Gliding Fury, które w XE można użyć po każdym smashu (z małym wyjątkiem ), co w Premiere wymagało wejścia ciosu krytycznego z wcześniej wspomnianego smasha - spowodowało, że dylemat między light armor, które daje więcej statystyki WIL -wpływającego na szansę pojawienia się „criticala”, a heavy/plate - dającego więcej STR ( ang. Strenght – siła, naturalnie odpowiada za moc ciosów naszej postaci ) praktycznie przestał istnieć, z drugiej strony brak Gliding Fury u „Spear Lanna” i Rework Fury Infusion dającego tony critical chance i DMG spowodowała , że nie wyprzedza już tak znacząco tej samej postaci tyle, że używającej innej broni. Jeśli chodzi o Evie - to jest raczej taka sama u nas w Europie jak i w innych wersjach. Kolejna sprawa to duży spadek poziomu trudności w stosunku do Premiere Edition, na normalnym poziomie trudności „bossy” praktycznie nie atakują, są straszliwie wolne i co drugi atak wybija je z rytmu, a jeśli już zachce im się zaatakować - to nad głową pojawia im się wielka kropa z napisem DANGER. Tryb „hard” wygląda już nieco lepiej, w miarę postępu w grze wyrównuje się z tym z NA i dużo lepiej ( trudniej ) się gra, w stosunku do closed bety w której bossy również poruszały się jak muchy w smole. Miłym zaskoczeniem dla mnie było pojawienie się w trybach normal i hard „mobków” z przydomkami (sly, explosive, stoneskin etc. – w zależności od przydomka, potwór dostaje dodatkowe zdolności ), które w USA występowały tylko w trybie „Hero”, nie jest to jakaś wielka zmiana ale urozmaica rozgrywkę.

F: Wymieniłeś sporo różnic, które nie rzucają się w oczy przy pierwszym spojrzeniu na grę, ale bardziej wytrawni gracze mogą być kuszeni przez owe zmiany. Jak myślisz czy zdarzy się u nas taka sytuacje, że mieszkańcy innych kontynentów będą chcieli grać u nas, za sprawą tych zmian?

R: Różni ludzie - różne gusta. Na pewno znajdą się tacy, których bardziej przyciągnie wersja XE, jednak ja nie byłbym jednym z nich.

F: Rozmawiając wcześniej nawinął się temat o „byciu w tyle” - mnie jednak Nexon zaszokował wypuszczając trzecią postać - Evie i wprowadzając PvP tak szybko, a Ciebie? W takim tempie możemy oczekiwać innych nowości - jeśli tak to jakich najbardziej nie będziesz mógł się doczekać w porównaniu do wersji US?

R: Evie w US pojawiła się w epizodzie czwartym, czyli tym samym który my mamy teraz. Byłoby to dziwne gdyby zwlekali z nią zbyt długo i nadszarpnęło by to jeszcze bardziej i tak już wątłą reputację. Nexon zapowiedział,że będziemy gonić Stany Zjednoczone, ale ile jest w tym prawdy? Nie mam pojęcia. Jakich nowości oczekuję najbardziej? Na pewno trybu „Hero”, związanych z nim Enhancement Elixir i zwojów do zaklinania przedmiotów - dodających broniom ciekawe właściwości, bądź też całkiem niezłe statystyki i oczywiście Karok. Evie nie przypadła mi do gustu, ale ta góra mięśni jest naprawdę mocną i ciekawą postacią.

F: Pudzian w wersji Vindictusowej brzmi ciekawie. Kolejnym zagadnieniem, które chciałbym z Tobą omówić to kwestia tzw. „max levela” jesteś jedną z pierwszych postaci, które na europejskich serwerach wbiły maksymalny poziom. Co oferuje Vindictus po wbiciu owego „max levela”?

R: W momencie w którym nie ma jeszcze PvP niestety niewiele – „Endgameowym graczom” pozostaje tylko składanie setów do questów i farmienie tytułów ( które dają nam bonusy do statystyk ), chociaż zawsze można wybrać się na luzie na rybki, nie czując już na plecach oddechu goniących cię z levelem ludzi, czy pomóc klanowiczom albo nowym graczom, którzy mają jakiś problem.

F: W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak łowienie rybek i czekanie na następny epizod, który będzie oferował po osiągnięciu maksymalnego levelu jakie atrakcje?

R: Następna łódka to już bodajże Hoarfrost Depths i dosyć ciężki - szczególnie dla Lannów - Raid Boss Irukul. Mam nadzieję, że będziemy mogli się też pobawić na Gauntlecie - czyli trybie w którym po znalezieniu nań biletu, staje się naprzeciw wszystkim bossom z danej strefy, które w dodatku mogą mieć przydomki takie same jak wspomniane wcześniej „hero mobki”, Speedy Blood Lord jest naprawdę zabawny.

4sf95j.jpg

Na backstage'u dzieją się różne rzeczy.

- No co? Ja jej tylko pomagałem się przebrać!

F: Dla wielu Vindictus jest nudny – ponoć przechodzenie w kółko tych samych instancji jest monotonne i głupie - jakie jest Twoje zdanie odnośnie tej opinii, którą głosi wielu graczy?

R: Można w pewnym stopniu przyznać im rację, ale to nie Vindictus jest nudny - a wbijanie poziomów i składanie ekwipunku - czy to nie jest nudne w każdej grze? Esencją tej gry jest walka z bossem na końcu poszczególnych instancji, a każdy z nich jest unikatowy i stanięcie z nim w szranki po raz pierwszy jest nie lada frajdą, nie znając jeszcze jego zachowań, ataków - nie ma się opracowanej taktyki - to jest w tym wszystkim najciekawsze. Wiadomo, że z czasem przychodzi nudna farma, ale nawet PvP może się znudzić.

F: Ciężko mi sobie wyobrazić jak PvP w takiej grze może się znudzić ; ). Wielu odrzuciło tą produkcję Nexona tylko ze względu na opóźnienie europejskiej wersji – jak zachęciłbyś ich do zmiany zdania, co takiego oferuje Vindictus czym mógłby zrekompensować te „straty moralne” graczy?

R: Oferuje wiele zabawy szczególnie jeśli ktoś gra po raz pierwszy - jest dynamiczna i po prostu inna niż klasyczne MMORPG - które bardzo dobrze znamy. Najlepiej dać grze szansę, choćby na jeden dzień, a ci którzy tak narzekali na opóźnienie zapomną o tym i po prostu będą się dobrze bawić.

F: Parę słów na temat nowego gatunku jakim jest Action MMO, w końcu oboje gramy w jedną z pierwszych tego gatunku - Vindictusa. Jak myślisz, czy owy gatunek zawładnie rynkiem MMO? Czy będzie to jedynie chwilowy „skok w bok” od standardowych MMORPG?

R: Jeśli ten gatunek przypadnie do gustu graczom - a raczej tak się stanie - to wiele tytułów będzie starało się naśladować Vindictusa, na pewno pod względem trybu walki, ale palmy pierwszeństwa i tak nikt mu nie odbierze.

F: Na koniec parę słów od siebie, chciałbyś kogoś pozdrowić? A może rzucić dobrą radą rodem ze słoika z etykietką „Babcine przestrogi”?

R: Na pewno mamę i tatę - zawsze trzeba to zrobić w takiej sytuacji, a dobrą radę? Uczcie się na swoich błędach - a pokonacie wszystko co stoi na waszej drodze, tak w Vindictusie jak i w życiu.

F: Amen. Dzięki za wywiad i do zobaczenia w grze, zarówno z Tobą jak i graczami, których tym wywiadem zachęciliśmy do spróbowania krwawej jatki w Vindictusie.

R: Dzięki, również do zobaczenia.