Ja mogę się pochwalić, że udało mi się wczoraj ukończyć Desert Questa, co wcale takie łatwe nie jest jakby się mogło wydawać. Znalezienie Druida okazuje się najtrudniejszą częścią tego Questa, przez 2 poprzednie dni nie udało się znaleźć mi lub innej osobie. Jednak wczoraj mniej więcej po godzinie udało się skompletować team! No to teraz nic prostszego tylko odebrać nagrodę, nawet wcześniej sobie przeszedłem trasę, żeby wiedzieć co i jak. No dobra przyjeżdżam na swoim osiołku na miejsce - są wszyscy po za Druidem - Jest on dopiero w Thais. Quest już niby jest łatwy do ukończenia, więc postanawiamy udać się do ostatniego pomieszczenia(udało się dojść za pierwszym razem!) Naglę Druid oświadczył, że nie ma łopaty i mam się po niego wrócić. No dobra w końcu co w tym trudnego, obawiałem się jedynie, że nagle pozostała dwójka może się rozmyślić, także zamierzałem szybko przejść od nowa całą drogę.No to idziemy sobie! Idziemy, idziemy, idziemy. Coś naglę droga stała się zbyt długa, aż w końcu znaleźliśmy się w miejscu mi kompletnie nie znanym. Jak można zgubić się w takim miejscu? A no można bardzo łatwo wystarczy na ostatnim poziomie "wejść" w dziurę nie tą co trzeba i zostaniemy przeniesieni praktycznie na sam początek, ale w miejscu, w którym się wcześniej nie było. Można by pomyśleć, że wystarczyłoby teraz przejść cała mapę od nowa, jednak takie proste to nie było i nie mogłem znaleźć drogi powrotnej, Zapewne z nerwów, bo pozostała dwójka ciągle mi pisała "Where are you ?!?!", a mój towarzysz zaczął się odgrażać, że jeżeli stąd zaraz nie wyjdzie, będę miał Hunta. No i teraz to było pełno biegania błądzenia, totalna masakra. nawet raz padłem odpisując po raz nie wiem, który pozostałej dwójce - Ork Berserek w liczbie mnogiej na full attacku jest dosyć groźny dla mojego kruchego pallka. Można by tak długo pisać, bo drogi powrotnej szukaliśmy łącznie 30 min. Na koniec tylko tyle, że gdy już się odnalazłem w całej tej sytuacji i byliśmy już dosłownie na ostatniej prostej Druid znowu wlazł w tą durną dziurę co na samym początku i znowu wszystko od nowa. Z tą różnicą, że ja tam wlazłem chwilę po nim i się rozdzieliliśmy. W ten o to sposób On dotarł do ostatniego pomieszczenia i tylko ja nadal błądziłem po tych zakichanych korytarzach. Jeszcze tylko 3 minuty i Ja również dotarłem tam cały i zdrowy! Szukanie drogi powrotnej razem z owym Druidem jak i potem mi samemu łącznie zajęło bodaj z 30 min. Do owej wspomnianej dziury być może wpadliśmy jeszcze więcej razy, bo był taki moment, że chodziliśmy po omacku licząc na farta, że znajdziemy drogę powrotną, a właściwie to tylko ja, bowiem On w ogóle się nie orientował - choć co prawda dotarł tam koniec końców szybciej niż ja - . Nie zrobiłem nawet pamiątkowego screena, zabrałem tylko graty i czmychnąłem czym prędzej, bałem się, że zechcą mnie ubić i zabrać moje wszystkie kosztowności, a mieli przecież wystarczająco dużo czasu, żeby to obgadać.
//Edit Jednak jest jeden obrazek w momencie gdy czekamy na Druida.