Co jest nie tak z MMO?

Koniec roku to taki czas, że człowiekowi zbiera się na refleksje. 2016 nie był najlepszym rokiem dla ludzkości. A jeżeli mówimy o MMO to już w ogóle.

Jednak gry internetowe to nie tyle problem z tego roku, a z kilku ostatnich lat. Coraz więcej narzekania, coraz ciężej komuś coś polecić, a nawet jeżeli, to poleca się tytuły stare, które nie trafiają do nowego gracza. Dlaczego?

Problemów z MMO jest masa, ale wszystkie można zapisać w jednym zdaniu - nie sprawiają nam, graczom, frajdy. Dlaczego? Np. zbyt duży/niski poziom trudności, zbyt długi/krótki czas potrzebny na osiągnięcie legendarnego end-game itd. I tutaj właśnie leży sedno problemu.

Gracze są podzieleni.

MMO nie.

Żeby to zrozumieć cofnijmy się o jakieś 10 lat. Jakie MMO z najwyższej półki mamy dostępne? World of Warcraft, Lineage II, Ultima, Tibia, Everquest. Każda z tych gier miała swoją unikatowość. Coś, co powodowało, że graliśmy w akurat ten tytuł.

Każdy z nich miał swoją domyślną grupę docelową i był rozwijany konkretnie dla tej grupy. Żeby nie być gołosłownym, weźmy pod lupę WoWa i L2.

Jak wyglądało stare L2? Grind, PvP, grind, PvP, grind... Tutaj nie stawiano nacisku na szeroko rozumiany end-game. Do pewnego momentu dało się grać samemu, ale potem to było zupełnie nieopłacalne. System PK, niski drop-rate, brak większych wspomagaczy. W tej grze bardziej się liczyła droga do celu, niż sam cel. Oczywiście, jakiś tam był, ale żeby do niego dojść trzeba było godzin niezmordowanego grindu, który po prostu... nużył. Istnieje tylko pewna liczba godzin, jakie można przesiedzieć na spocie tłukąc cały czas te same moby. Po czym wypad na małe PvP i godziny grindu w plecy na pierwszym lepszym oblężeniu. I na to właśnie był położony nacisk - PvP. PvE to było mordowanie mobków, mające na celu zabić czas w oczekiwaniu na kolejne siege i uzbieraniu piniążków.

A teraz WoW. O ile stare rajdy były trudne, bez wątpienia, to jednak one były celem graczy. Jest to gra, w której nacisk został właśnie położony na cel. Wbicie maksymalnego poziomu nie było trudne (porównując do linucha, gdzie wbicie go było... heh), ale większym wyzwaniem było zdobycie odpowiedniego wyposażenia. Potem rajdy, areny, battlegroundy, dungeony itd. Rozwój i dążenie do celu naturalnie istniały, ale tutaj ta "ściana" rozwoju była bliżej, niż w poprzednim przypadku. Świadomość tego popchnęła grę w innym kierunku - PvE i "odpychaniu" tej ściany, kiedy gracze się do niej zbliżali bądź uderzali w nią. PvP to był miły dodatek, doceniany bardziej niż mniej.

Dlaczego porównałem te dwie gry? Otóż widać tutaj różnicę mentalności graczy, a co za tym kierunek rozwoju gry. Nawet coś tak prostego jak śmierć postaci w obu grach było postrzegane zupełnie inaczej - w L2 był to odpowiednik straconych godzin, z kolei w WoWie... jakoś niespecjalnie. Tak jak napisałem wcześniej, każda miała swoją grupę docelową, dla której POWINNA rozwijać grę. Jednak historia uczy, że tak się nie stało - L2 zbliżył się do WoWa. Wejście kroniki Goddess of Destruction było okrzyknięte śmiercią L2.

I po części jest to prawda, tak - stare L2 umarło. NCSoft, w swojej głupocie, postanowił wejść na teren, na którym nie mógł walczyć. Była to gra uwielbiana przez fanów PvP, więc postanowili zagarnąć sobie fanów PvE - zamknięte instancje, zmniejszenie liczby klas, zmniejszenie kar itd. Starzy gracze odeszli, bo gra przestała ich interesować, a nowi gracze... cóż, Linuch miał swoje lata i nie dało się usunąć wszystkiego, co odpychało potencjalnych newbie. Zostali nieliczni.

I to jest grzech MMO - przestały być dedykowane dla grupy graczy, tylko do wszystkich. A jak coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego.

Wracając do tworu Blizzarda.

O ile Ci zdecydowali się pozostać przy swoim pomyśle, to wciąż chcieli zadowolić większą liczbę graczy. Tutaj byli to gracze niedzielni, którzy nie mieli okazji nawet zbliżyć się do niektórych elementów rozgrywki. Więc poziom trudności gry był progresywnie zmniejszany, dodawano coraz więcej alternatywnych trybów dla instancji. Gracze Warcrafta na pewno są stale wkurzani przez hasło "Zrobiłem najnowszy rajd na RDF, ta gra jest za prosta" i od razu atakują hasłami o heroic lub mythic. Tak, jest to fakt, Ci ludzie nie mają pojęcia o prawdziwym poziomie trudności tej gry.
Pytanie brzmi - czy muszą? Definitywna większość graczy to tzw. casuale, których nie interesuje podbijanie cyferek, a przejście czegoś - w tym wypadku przejście rajdu. Ukończyli go, zabili tego bossa, +10 do szacunku na dzielni. Znają to już, po co mają tam wracać? Stare systemy rajdowe wymagały od nich minimalnego zaangażowania w grę i wipe'u... dwóch... trzech, aby móc pójść dalej. Jasne, nie wszyscy mogli je ukończyć, ale czuli wewnętrzną potrzebę grania, żeby poznać coś, czego jeszcze nie znają.

Wbrew pozorom, to dalej jest ten sam problem co w przypadku L2 - gra miała stać się bardziej przystępna dla wszystkich.

Innym problemem są deweloperzy. Dalej trzeba balansować na cienkiej granicy pomiędzy ilością, a jakością wprowadzanego materiału, jednak co dodawać w momencie, gdy już jest wszystko?
Zatem zaczęto robić kalkę. Nie tylko z produktów innych twórców, ale również swoich. Nie ma w tym nic złego, absolutnie... tak długo, jak nie szczypie to w oczy. Gry bazują na starych, sprawdzonych systemach sprzed... 15 lat, z czasów, kiedy internet raczkował. Porównajcie siebie dzisiaj, siebie sprzed 15 lat, a potem kogoś, kto jest obecnie w tym samym wieku, w którym byliście ponad dekadę temu. Gracze się zmienili. MMO nie.

Zakończę to również największym rakiem, jaki drąży gry online - nami. Graczami.

Należę do starych graczy. Nienawidzę starych gier za to, że się zniszczyły idąc na łatwiznę i za to samo nienawidzę nowych. Jednocześnie - nie mam kiedy grać i hejtuję gry, w których trzeba poświęcić masę czasu na osiągnięcie czegoś. I nie jestem w tym sam - bądźcie ze sobą szczerzy.

Z kolei, tak jak wspomniałem, myślenie nowych graczy się zmieniło. Niekoniecznie są zabiegani, ale wolą zagrać 3 mecze w LoL'a po godzinę każdy, zamiast spędzić 3 godziny na rajdzie. Dlaczego? Aspekt materialny to jedno, natomiast chodzi o zauważenie natychmiastowych rezultatów spędzonego czasu.

TL; DR tej koszmarnej ściany tekstu - wina jest podzielona. Po części winni są deweloperzy, którzy zaczęli reklamować i przyzwyczajać nas do idei gier dla wszystkich, z drugiej strony winni są gracze, którzy właśnie tego oczekują od każdej gry - że wejdą i powiedzą "O, w to mogę grać". Właściwe pytanie brzmi: Czy da się temu zaradzić? Czy gry MMO mogą być znowu "fun to play"?

Nie. A przynajmniej ja tak sądzę. Jesteśmy już za bardzo zmęczeni i spaczeni tym, co mamy, żeby być w stanie to naprawić. Świetnym przykładem są tutaj gry typu Final Fantasy XIV, Guild Wars 2 czy Black Desert Online. Przyznaję się do hejtowania ostatnich dwóch i bycia fanboyem pierwszej, ale również widzę, jak miejscami płytkie są moje argumenty. Jednak znowu - miały to być rewolucyjne MMORPGi skierowane do każdego typu gracza, a ostatecznie mają jeden dobry element, a reszta.... cóż, między bajki włożyć.

Potrzebny jest nowy rodzaj gier online. Nie mówię o esporcie i jemu podobnych, tylko nowej idei, która będzie podwaliną dla, prawdziwych, online next-genów.

A co to takiego? Nie mam pojęcia - jakbym miał to bym nie pisał o tym na martwym forum, tylko zgarniał grube miliony na tym tworze.

Możecie już wypowiadać się pod artykułem. Przepraszamy za usterki :)

Ciekawie napisane o/

Tay to może napisz co jest celem w ff xiv tak jeszcze przy okazji :)

Imho prawda jest taka, że tacy gracze jak ja czyTy są juz "starzy" i zblazowani, zbyt duże wymagania, zbyt mało czasu na grę.

Moim zdaniem przyszłością gier i rynku mmo będzie dopracowany VR, który odda uczucia, wizje... coś ala SAO. Kwestia czasu aż do tego dojdą. Martwi mnie jedynie w jaką stronę pójdzie świat. Już teraz ludzie zamykają się w domach i załatwia się prawie wszystko przez internet.

Rynek MMO ma się dobrze. Problem jest z nowymi tytułami, które tak w zasadzie nic nie oferują. VR, lepsza grafika, jakieś nowe funkcje nic nie zmienią, gra MMO, jak sama nazwa wskazuje, to w dużej mierze community graczy. Każdy z nas ma jakąś swoją grę którą miło wspomina, niech do niej wróci o ile jeszcze działa. Ostatnio sobie powspominałem swoje starsze tytuły w jakie grałem i wszystkie ciągle żyją i mają się dobrze. Grindowniki muszą być casualowione bo inaczej nowi gracze się nie pojawią. Świetnym przykładem jest tu AO, w które sam gram, gdzie teraz dobicie 140 poziomu zajmuje miesiąc, a nie kilka lat jak wcześniej. Każda zmiana będzie się podobać lub nie, ale trzeba pamiętać, że gra się głównie dla innych ludzi, a nie dla samej frajdy z grania. Jak ktoś lubi grać samemu to niech sięga po gry single player.

Kolejny problem to portale o grach mmo, gdzie promuje się tylko same nowe crapy, jak choćby mmorpg.org.pl. Starsze tytuły które ciągle są ulepszane w ogóle nie są brane pod uwagę, a gra MMO to ciągły rozwój tytułu. Zobaczcie sobie ranking najlepszej gry w 2016, nie ma EVE Online, WoW'a, LoLa, Doty które przecież w tym roku dostały potężne updaty.

Zamiast biadolić nad losem MMO, zaproś znajomych i grajcie wspólnie w coś co wam kiedyś sprawiało frajdę.

Zwyczajnie MMO to tragiczny i glupi gatunek i wraz z rozwojem branzy growej gracze sobie zdaja z tego sprawe. Czy kiedykolwiek zadawaliscie sobie pytanie po co robicie daily quest? Po co levelujecie? Po co zbieracie skalki? I tak wszyscy to robili, wiec jedynym celem bylo zrownanie sie z reszta. Rownie dobrze nagrody mozna bylo dostac by default.

I tutaj wlasnie pojawiaja sie gry typu moba, Overwatche, Battlerity i inne - tutaj startujesz z tej defaultowej pozycji od razu, bez wkladania bezsensownej pracy. Kiedy w WoWie, aby pograc sobie instancjonowane PvP musiales spedzic dziesiatki godzin na farmieniu gearu, ktory ZROWNA Cie z innymi, w Battlerite klikasz PLAY i gotowe!

Mowi sie, ze teraz gracze sa casualowi, wiec MMORPGi zaczynaja zanikac, a ja mowie g**no prawda! Do graczy zwyczajnie doszlo jak wazne sa rowne szanse, czy to w PvE, czy w PvP. Ludzi juz nie bawi bieganie w dziesieciu i zabijanie pojedynczych graczy. Nie bawi ich bawienie sie w zerg vs zerg, gdzie umiejetnosci sie nie licza, a wieksza grupa. Nie bawi ich niszczenie graczy tylko dlatego, ze maja lepszy sprzet.

Teraz wybieramy LoLa, wybieramy Dote, wybieramy CSa, gdzie umiejetnosci zapewniaja nas o wygranej. To jest wlasnie hardcore, a nie spedzanie dziesiatek godzin w grze, gdzie mimo bycia tragicznym graczem moglismy niszczyc innych. To zaden hardcore, kiedy brak umiejetnosci musimy rownowazyc sobie czasem spedzonym na bezmyslnych aktywnosciach.

To nie tak, że MMO umiera albo że gry są złe. Odbiorca się zmienił.

10 lat temu rynek gier multiplayer nie był tak rozległy i ogólnodostępny, gry MMO wymagały przysiadania i poświęcania im dużego czasu. Ówczesny wtedy model gry był czymś nadal świeżym w umysłach masowego odbiorcy, były to w końcu czasy gigantycznego sukcesu WoW'a. Jednak każda formuła się zużywa, bo ludzie się zmieniają i podejście do grania również. Teraz zamiast siedzieć x godzin na graniu jedną postacią w świecie fantasy, gracze częściej wybierają granie z doskoku i bardziej e-sportowe podejście. MOBA zastąpiła klasyczne MMO, mieliśmy wybuch popularności surwiwali, a w ostatnim czasie zaczyna się zauważać odrodzenie hero-shooterów. MMO żyje nadal, jednak w chwili obecnej, w obecnej formie jest to przestarzały gatunek i nie ma w tym nic złego. Możliwe, że w przyszłości pojawi się coś, co odda grom MMO drugą młodość, jednak obecnie nic takiego nie widać na horyzoncie.

Zdaję sobie sprawę, że to tylko jeden z czynników, jednak mam wrażenie, że jeden z ważniejszych, bo siłą rzeczy to odbiorca definiuje czy gra się przyjmie i czy będzie żyła nadal lub trafi do lamusa, zastąpiona czymś nowym.

Podpisuje się pod wszystkim co autor napisał. Dodam jeszcze od siebie:

Na przykładzie Diablo 3, gra była "hypeowana" w niebogłosy, ludzie nastawiali się na solidną rozgrywkę z nieskończoną losowością gdzie każda gra jest faktycznie inna. Po sukcesie Diablo 2, następna część miała być czymś w rodzaju więcej i lepiej a dostaliśmy jedynie grywalny, dobry produkt.

Zaczęły się hejty, płacze na forum jak to diablo 3 nie dorasta do pięt swojej poprzedniczce.

Ja zaś nie nastawiałem się na super hiper grę, po prostu wiedziałem że jeżeli chodzi o rozgrywkę,i przyjemność z zabijania kolejnych hord wrogów to będzie to produkt absolutny i taki też dostałem. Choć ostatnio na 20 lecie blizzard faktycznie się nie popisał.

Przejdzmy zatem do sedna: Ludzie oczekiwali za wiele, gracze stawiają coraz to większe wymagania i a potem przychodzi wielki zawód bo nie dostali tego czego oczekiwali. Dlatego też w dzisiejszych czasach narzekamy na nowe MMORPGi, bo nie mają nic, czym mogły by zachęcić większe rzesze graczy. Czujemy znudzenie dostając kolejny WoWo czy Diablo podobny produkt. Twórcy serwują nam to samo tylko że w innym papierku.

Zwracam tutaj uwagę na szczególny problem jakim jest powtarzalność, starzy gracze zaczynają się nudzić grając ciągle w tak samo przypominające gry, które różnią się jedynie nazewnictwem,grafiką i innym efektami.

Z kolei to powoduje kryzys na rynku, bo gracze nie chcą grać w coś w co już grali tylko trochę inaczej wyglądające, to dlatego gracze usilnie zasypują co chwile forum z zapytaniem i prośbą o pomoc w wyszukaniu jakiegoś ciekawego produktu który będzie miał trochę więcej innowacyjności.

To takie moje luzne zdanie na ten temat.

Od siebie dodam że pomimo większość nowych gier to crapy, ale część z nich to naprawde dobre tytuły. Jesli porównamy legendarnego wowa z sprzed 10 lat czy l2 c4 z choćby BDO i podejdziemy do tego krytycznie zauważymy ze BDO oferuje o wiele więcej i jest o wiele lepsza gra. Jednak nie przyciąga tylu juz graczy albo nudzi. Dlaczego? Bo jest odgrzewanym kotletem, do tego dodamy ze te tytuły byly jednymi z pierwszymi gigantami. Wielu ludzi w Polsce zakładali pierwszy Internet domowy w czasie gdy te gry rządziły. Takze swoiście tworzyly sobie monopol a byly często tym "pierwszym razem"

Do tego dodam ze psychika ludzka ma to do siebie lubi koloryzować mile wspomnienia, każdy dorosly człowiek lubi muzykę/filmy ze swojej młodości. Jest to zwykly sentyment chociaż nie oznacza ze nie ma juz dobrych dziel.

Moim zdaniem problem leży głównie po stronie graczy, mówią o tym jak dobre byly to gry, i ze gatunek umiera. Calkwicie sie z tym nie zgodzę. Sam pogrywam w różne tyluly i dobrze siebw nich bawię. Popytajcie jednak tych niezadowolonych, dlaczego wiec nie grają na klasycznych serwerach, albo ile tak naprawde grali w te tytuły. Ostanio spotkałem speca od l2 go gral 3 miesiące w l2 hejtujacego kazda grę po 2 tygodniach gry. Ręce odpadają do ludzi którzy bawili sie w l2 pare lat, i nie siadają do mmorpg przynamniej na pól roku i dopiero wtedy go oceniają ostatecznie.

Gry się nie zmieniły.

Twórcy gier gdyby chcieli to mogliby bez problemu stworzyć naprawdę dobry, wymagający produkt - ale po co? Ludzie uwielbiają ułatwienia - tak jak w rzeczywistości - po co się męczyć, lepiej od razu dostać coś co chcemy.

Ludziom zmieniły się priorytety, nie rozumieją, że ciężka praca nad czymś daje największą satysfakcję.
Priorytety twórców gier również się zmieniły, patrzą oni na własne twory "biznesowym okiem". Stawiają wyżej zarobki, aniżeli jakość swojego produktu. Dobrym przykładem byłoby tutaj Path of Exile. Gra niby jest wymagająca, niby twórcy starają się utrzymać ten wysoki poziom trudności, ale no właśnie - jaki w PoE jest średni wiek graczy? Stawiam, że jakoś 22-23 - to są Ci sami ludzie co grali jeszcze kilka/kilkanaście w te gry, które były równie wymagające.

Młodszych już nie interesuje poziom trudności, trzeba się z tym pogodzić. Również należy pogodzić się z faktem, iż twórca to przede wszystkim firma, która chce zarobić.

Tay to może napisz co jest celem w ff xiv tak jeszcze przy okazji 

Kwestia sporna. Ja uważam grupowy content PvE, ale mam w swojej grupie graczy, którzy za prawdziwy end-game FFXIV uważają crafting i gathering.

Zamiast biadolić nad losem MMO, zaproś znajomych i grajcie wspólnie w coś co wam kiedyś sprawiało frajdę.

Zrobiłem to. Zdzwoniłem starą ekipę i ściągnęliśmy linucha. Wyleciał po godzinie, pograliśmy tydzień na privie i tyle.

Dlaczego? Z tego samego powodu, dla którego Blizz nie zrobi legacy serverów - brak perspektywy progressu. Inaczej się gra w grę ze świadomością, że Ona już nie będzie rozwijana. Jest to dobra gra napędzana nostalgią na tydzień... miesiąc.

Jesli porównamy legendarnego wowa z sprzed 10 lat czy l2 c4 z choćby BDO i podejdziemy do tego krytycznie zauważymy ze BDO oferuje o wiele więcej i jest o wiele lepsza gra.

Czy jest lepszy - kwestia sporna. Natomiast tak, oferuje więcej.

Problem leży w tym, że mieliśmy już sporo następców tych legendarnych gier. Zbyt wiele rozczarowań zepsuło nasz światopogląd. Skoro X gier reklamowanych okazało się niewypałem, czemu X+1 miałaby być inna?

Ten problem miałem z BDO. Ta gra mnie odrzuciła na dzień dobry system energii z Archeage. Nieistotne, że był on tutaj inny i lepszy, sam fakt egzystencji tego zmusił mnie do wyłączenia gry. Rozczarowanie przezwyciężyło chęć poznania.

Młodszych już nie interesuje poziom trudności, trzeba się z tym pogodzić.

Interesuje. Tylko szukają trudności w innych miejscach i sposobach. Wbicie kolejnej dywizji w LoLu to nic innego jak zmiana poziomu trudności rajdu.

jak można porównywać rajd do gry pvp

młode pokolenie nie szuka trudnej gry pve tylko pvp, ja sam nie rozumiem jak można grać w grę tylko pod pve

świadomość tego, że zoutplayowałeś człowieka, a znalazłeś sposób na potwora to dwa inne światy

kolejna wbita dywizja w lolu świadczy o tym, że jesteś lepszy od innych graczy i masz to pokazane na tabeli to jest to co ludzi interesuje a nie macanki na rajdach

Interesuje. Tylko szukają trudności w innych miejscach i sposobach. Wbicie kolejnej dywizji w LoLu to nic innego jak zmiana poziomu trudności rajdu.

Bardzo słaby przykład. Pamiętajmy, że mówimy o grach MMO oraz gatunkach podobnych, a nie o MOBA nastawionych w 99% na rywalizacji. To dwa zupełnie inne światy.

Ale to doskonały przykład. Pokazuje on, że w obu pokoleniach graczy są gracze którzy szukają wyzwań, tylko w innej formie.

Ułatwienia zawsze były i zawsze ich gracze chcieli - jednak nie rzucały się w oczy. Inaczej podchodzi do gry, w której to ułatwienie jest jako "extra", a inaczej do takiej, w której rzuca się w to oczy, że "możesz grać bez tego, ale nie będziesz w stanie czegoś robić efektywnie bez tego".

Nie ma różnicy między pokonaniem potwora, a gracza. Pokonując bossa na wyższym poziomie trudności pokazujesz, że jesteś lepszy od innych graczy, którzy nawet nie mogli nawet na niego wejść. Pisałem o tym w artykule.

Zasada jest ta sama, różnica jest w mentalności gracza.

trochę się już rozpisałem z tym jak to wygląda z mojej perspektywy, ale usunąłem wszystko z tego powodu, że sam nigdy w rajdach nie brałem udziału i wiem, że nie powinienem się tu w ogóle wypowiadać

mimo wszystko nikt nigdy mnie nie przekona do tego, że pve to ten sam typ rozrywki, ten sam typ rywalizacji, ten sam stopień trudności

rajdy to wielki w ch*j mob z wielkimi w ch*j liczbami i wielkimi w ch*j skillami, a pvp to mózg vs mózg champion vs chmapion jesteś lepszy to wygrasz

w tej kwestii nie jestem open-minded wybaczcie jeśli was obrażam, ale trudno mi na coś takiego patrzeć

Faker, a gildia która pierwsza zrobiła rajd, proszę was

Nie będę powtarzał tego co inny napisali - bo mają rację, że zmienił się odbiorca, to jednak chciałbym wrzucić kamyczek do ogródka twórców.

Moim zdaniem zmorą obecnie jest "sandbox". Twórcy według mnie nie oddają ludziom gier a narzędzia. Zero historii, zero fabuły, zero sensu. Kiedyś nawet jak się miało określonego bohatera, którego się customizowało jedynie kolorem włosów to człowiek mógł się do niego bardziej przywiązać aniżeli, do świata/historii/bohatera zmienianego przez siebie co do pixela. Teraz każda gra polega na dojebaniu linii fabularnej wszystkiego byle było na odczepnego i "róbta co chceta". Nie żeby było to złe - jednak według mnie nastąpi w tym niedługo przesyt i ponownie odbije się to w zapotrzebowanie bardziej ograniczonych światów.

trochę się już rozpisałem z tym jak to wygląda z mojej perspektywy, ale usunąłem wszystko z tego powodu, że sam nigdy w rajdach nie brałem udziału i wiem, że nie powinienem się tu w ogóle wypowiadać

 

mimo wszystko nikt nigdy mnie nie przekona do tego, że pve to ten sam typ rozrywki, ten sam typ rywalizacji, ten sam stopień trudności

rajdy to wielki w ch*j mob z wielkimi w ch*j liczbami i wielkimi w ch*j skillami, a pvp to mózg vs mózg champion vs chmapion jesteś lepszy to wygrasz

w tej kwestii nie jestem open-minded wybaczcie jeśli was obrażam, ale trudno mi na coś takiego patrzeć

 

Faker, a gildia która pierwsza zrobiła rajd, proszę was

No widzisz, ale raidy nie polegają na tym, że bijesz w miejscu przez 10 minut wielkiego moba i jeżeli masz gear, to się wyrobisz (to nie Vanilla).

Według mnie, to aktualne gry są o wiele lepsze od starych.

I nie chodzi mi o grafikę, tylko ogólnie o całokształt.

Kiedyś lwią częścią każdej gry MMORPG był okresie levelowania, dzisiaj chyba każda gra skupia się na endgamie.

Sam świetnie wspominam właśnie grindowniki typu Archlord, Flyff, Last Chaos czy Metin.

Są to gry praktycznie bez contentu, bo oprócz wiecznego levelowania było niezbalansowane PvP. Nic więcej.

Jedyna gra która nie zatrzymała się i poszła naprzód to właśnie WoW, w którego aktualnie gram.

Ale jest masa innych świetnych MMO, jak: TESO, SWTOR, GW2, Archeage, FF, które biją stare gry na głowę pod każdym względem.

Dziwnym dla mnie jest fakt, że osoby, które najwięcej narzekają na teraźniejsze gry bardzo często wracają do starych gier lub/i ich privy.

PS. Widząc dyskusję nie do końca rozumiem o czym rozmawiamy. O MMO czy MMORPG? Bo z postu autora wydaje mi się , że o MMORPG, bo samo MMO ma się świetnie.

Kiedyś lwią częścią każdej gry MMORPG był okresie levelowania, dzisiaj chyba każda gra skupia się na endgamie.

Zgodziłbym się, ale czegoś tu nie rozumiesz. Kiedyś levelowanie było endgame. Dzięki czemu zwykle mogłeś bez końca rozwijać własną postać, nic Cie nie ograniczało.

Sam świetnie wspominam właśnie grindowniki typu Archlord, Flyff, Last Chaos czy Metin.

Cóż za doświadczenie! Wystarczająco duże, aby pokazywać jak to stare gry MMO ssą. Tylko pozazdrościć!

Są to gry praktycznie bez contentu, bo oprócz wiecznego levelowania było niezbalansowane PvP.

Moje czoło jest już wystarczająco czerwone, przestań, proszę.

Ale jest masa innych świetnych MMO, jak: TESO, SWTOR, GW2, Archeage, FF, które biją stare gry na głowę pod każdym względem.

Prosiłem... świetnie, że pod każdym względem, w takim razie ja powiem że Saper bije na głowę wszystkie tytuły które wymieniłeś pod każdym względem. No i co znaczy moje zdanie? Tyle samo co Twoje - puste słowa łatwo rzucać na wiatr. Jak już piszesz tego typu rzeczy to postaraj się to uargumentować, to może będzie się komuś chciało pokazać Ci jak błędne spojrzenie na stare gry MMO posiadasz, bo tak jest.

Dziwnym dla mnie jest fakt, że osoby, które najwięcej narzekają na teraźniejsze gry bardzo często wracają do starych gier lub/i ich privy.

Nie ma w tym nic dziwnego, to normalne i logiczne.

Temat mnie tak zainspirował, że musiałem założyć konto :D

W MMO gram już sporo, ponad 10 lat, a obecnie mam 20 (na mój wiek to sporo). Zaczynałem przygodę z MU, Flyffem, Metinem potem sięgnąłem po GW1, WoWa i rozmaite inne tytuły. W między czasie grałem w zwykłe RPG.
No to przejdźmy do sedna skoro znacie moją historię.

Według mnie gry MMO są za proste. Nie chodzi tu tylko o trudność zabicia jakiegoś bossa czy zdobycie end-gameu. Chodzi o to że gry są casulaowe. Nienawidzę tego, że wszystko mamy na tacy. Wiemy gdzie iść, żeby oddać questa, co zabić, kogo wyśledzić itp. Wiemy jak zrobić super rzadki item, który nagle okazuje się nie jest super rzadki bo wszyscy o nim wiedzą i jak go zrobić.
Dawne gry tak naprawdę miały to co ma seria Dark Souls. Nieważne czy jesteście zwolennikami czy nie. Tam nic nie dostajemy na tacy. Wszystko wymaga eksperymentowania, eksploracji, myślenia. To gra gdzie casual może sobie pograć od czasu do czasu, a Ci którzy robią wyzwania mogą je znaleźć na każdym kroku. Nie wiemy gdzie szukać, jak, ani po co. Nie wiemy czy coś się opłaca póki tego nie zrobimy. Często plujemy sobie w brodę, że czegoś nie zabraliśmy, kogoś zabiliśmy itp.
Tak samo jest z dawnymi MMO tam nie mieliśmy poradników na każdym kroku, stron które mówią jak zrobić dowolną rzecz. Starzy gracze łączyli się by odnaleźć rozwiązanie problemu, a samotnicy cieszyli się że sami doszli do czegoś co inni odkrywali po miesiącach.

Według mnie to jest jedyna rzecz, która niszczy MMO. Wiedza o każdym elemencie. Gdyby GW2 było pozbawione wiki czy dulfy, myślę, że teraz grałoby w to 2 razy więcej osób.
Gracze według mnie nie są problemem, bo się dostosowują. Jak coś jest za trudne to wystarczy jedna osoba, która to zrobi i nagle okazuje się że to co tydzień, miesiąc czy rok temu wydawało się nie wykonalne nagle takie jest.
To twórcy zawodzą nie zostawiając miejsca na spekulacje, myślenie i wspólną zabawę dla graczy przy samodzielnym odkrywaniu zawartości gry.

Dziękuję tym, którzy przebrnęli przez moją ścianę tekstu ;)