Witam tak jak w temacie,co sądzicie o związkach na odległość? Sam osobiście jestem w takim związku i widuje się ze swoją dziewczyną raz w tyg co nie psuje mi moich planów i przynajmniej mi głowy nie zawraca. A co wy sądzicie o takich związkach?
Co sądzicie o związkach na odległość?
Zależy od ludzi, ale zazwyczaj na dłuższą metę dzieje się tak, że jedno lub drugie znajduję sobie kogoś innego, bo męczy go taki związek, bo za mało czasu widuje się ze swoim partnerem, co doprowadza do rozłamu.
O jakiej odległości mówimy? Drugi koniec miasta, czy może zahaczamy o setki kilometrów?
Moja dziewczyna mieszka 70km ode mnie :/
Byłem w kilku takich związkach. Ten o najdłuższej długości na mapie sięgał od morza aż po góry i trwał również najdłużej. Cudowne czasy.
Generalnie istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że coś z tego będzie.
Oczywiście to wszystko zależy od wielu czynników: podejścia danych osób, planów, przyszłości, zaufania, marzeń, pragnień. Czy traktują to serio i chcą być z sobą już do końca, czy traktują to jako przygodę i korzystając z okazji, że druga osoba nic nie widzi używają sobie za rogiem.
Moja dziewczyna mieszka 70km ode mnie :/
To pyrcipowata odległość.
Szczerze mówiąc ja bym nie mógł widywać się tylko raz na tydzień. Dla mnie prawdopodobnie raz dziennie byłoby mało.
70km to związek na odległość wg ciebie? mój kolega był w podobnym związku.. dzieliło ich całe trójmiasto wytrzymali nie całe 2 lata niby nic ale jednak coś. związek na odległość to 700km
takie raz 2 razy w tygodniu to nie jest źle. jeśli sie prawie wcale nie widzicie to już gorzej.
Cierpie ale warto wytrzymać te 6 dni dla niej
70km to nie odległość.
masochista ...
Moja dziewczyna mieszka 70km ode mnie :/
To żadna odległość. Znam przypadki, w którym ludzie mieszkali ponad 600km od siebie lub w bardzo odległych krajach i im się udawało. Wszystko zależy od ludzi, siły uczucia, przywiązania, chęci. Jednym się uda, drugim nie. To kwestia czysto silnej woli i samozaparcia.
Dziwne miejsce na taki temat, ale podzielę się...
Kiedyś byłem w związku na 300km... ale nie wyszło... jakoś tak, nie mogliśmy się dogadać...
Później "podbijałem brzeg Bałtyku" także 500km... 2 lata, ale zawiodłem się na drugiej stronie...
nie każdym taka sytuacja odpowiada i trzeba się liczyć z tym, że w pewnym momencie coś się wypala i przestaje komuś zależeć... niestety, ale taka jest chora rzeczywistość :/
Obecnie jestem z Moją Panią od trzech lat na odległość zaledwie 150km... widzimy się raz na miesiąc lub rzadziej... ale jak są jakieś dłuższe wolne to zawsze jestem u Niej... obecnie jesteśmy już ponad rok w narzeczeństwie, a od lipca zaczynamy mieszkać razem, bo nareszcie skończyłem technikum i mogę pójść na uczelnię do jej miasta...
Wszystko zależy od ludzi, tak jak ktoś wspomniał wyżej... od zaufania, od uczuć, od samozaparcia i wiary w to że się uda...
Pozdrawiam wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji
No i przy okazji... odległość dla "prawdziwej miłości" nie ma znaczenia.
Może to ostatnie zdanie trochę jedzie po bandzie i ktoś może powiedzieć, że to przesada, ale wyznaję taką zasadę od bardzo dawna (nigdy nie miałem kobiety przy sobie i zawsze jeździłem gdzieś na drugi koniec kraju) i działa.
PS. https://www.youtube.com/watch?v=oICzM6hPksM - Tak mi się przypomina jak myślę o tym wszystkim
Moja ukochana siostra wyjechała na studia do Trójmiasta jest to około 370 km od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Niby nic, ale jej chłopak pojechał w inne rejony jakieś 90 km od miejsca zamieszkania. Wszystko było ok, chłopak nawet zaoferował się, że gdy przyjedzie pociągiem pojedzie po nią i odwiezie do domu(nikt inny nie mógł z powodu pory o której przyjeżdżała). No, ale coś im nie wyszło. Może za rzadko się widywali (chłopak w okresie wakacyjnym wyjeżdżał do Niemiec) może się już nie doładowywali? Opcji jest mnóstwo. Ja jestem zdania częściowo przez pryzmat siostry częściowo przez swój, że to nie ma sensu. Prędzej czy później się rozpadnie.
I jak większość napisała 70 km to nic
Według mnie związek na odległość to taki "test zaufania". Oczywiście jeśli związek na odległość ma trwać nie wiadomo jak długo to trochę jest stratą czasu...
Moja dziewczyna mieszka 70km ode mnie :/
Ta, co ją matka bije, jak ją z tobą widzi?
Niestety tak :/
70km i raz w tygodniu widzenie to mi sie nie widzi. Bylem z wiazku od zielonych pluc polski do smogu na slasku przez 2 lata z dziewczyna dobre czasy ale jak ktos wczesniej wspomnial meczace to jest ciezko sie wyrobic No ale u cb nie ma oleglosci dla chcacego to by i rowerkiem 70 trzasnal
Jak jesteś ze swoją dziewczyną po to by ci głowy nie zawracała to związek idealny ale nie pogibasz się z nią nawet więc troche takie marnowanie czasu bo ile można rozmawiać.
Jak ci z tym dobrze to jest git, a nasze zdanie to jest tyle warte co mój złamany łokieć w 74 roku zimą.
70km i raz w tygodniu widzenie to mi sie nie widzi. Bylem z wiazku od zielonych pluc polski do smogu na slasku przez 2 lata z dziewczyna dobre czasy ale jak ktos wczesniej wspomnial meczace to jest ciezko sie wyrobic No ale u cb nie ma oleglosci dla chcacego to by i rowerkiem 70 trzasnal
rowerem to byś był cały dzień w trasie.
Musisz sobie sam odpowiedzieć na pytanie.. czy ona jest warta tego wszystkiego
Z miłości można wszystko
Na wszystko jest uniwersalna metoda - CZAS. Jeśli znacie się od niedawna, to oczywiste, że będziesz bez zająknięcia się do niej wybierał. Dopiero po pewnym okresie będziesz w stanie stwierdzić, czy masz nadal tyle samozaparcia, żeby dalej kontynnuować związek.
No i jeszcze jedna rzecz, postaraj się, żeby ją też ściągnąć do siebie. Nic nie może być jednostronne w związku.