Co sądzicie o związkach na odległość?

Musimy te kilka lat jeszcze wytrzymać i się wprowadza,mam 17 a ona 15 :/ i po liceum idzie na studia do Bdg (czyli tam gdzie mieszkam) i się do mnie wprowadza :)

Musimy te kilka lat jeszcze wytrzymać i się wprowadza,mam 17 a ona 15 :/ i po liceum idzie na studia do Bdg (czyli tam gdzie mieszkam) i się do mnie wprowadza

Sobie lepiej jakieś lokum znajdzcie. Nie znam może Twoich rodziców ale 5 lat mieć dodatkową "nieplanowaną" oosobę na głowie, to troszeczkę niezdrowo. Studzę entuzjazm.

jak masz mieszkanie to spoko, z mojego doświadczenia (7 lat- odległość: 85 km) wynika, że bez przeprowadzki (w miare szybkiej do 3-5 lat max) NIE da rady, dodatkowo musisz uważać, jak u niej w domu jest źle, to tacy ludzie często szukają pomocy/pocieszenia na czatach u pseudo przyjaciół którzy mają gorszą (inna sytację), takie kobiety często nie mówią co i jak sie czują, musisz uważać żeby ci wszystko mówiła, moja się np. chciała niby się zabić a nic nie mówiła, zależy wszystko od charakteru, niestety w takich związkach mogą wystąpić znajomości z pseudokolegami:- polecam stawiać takie sytacje na ostrzu noża: w sensie wybieraj on albo ja (potem nagle ona do niego dzwoni jak robisz jej dobrze ), teksty typu : "bo on mnie pociesza" są sporym ostrzeżeniem ;). Mi się nie udało jak widać, ale może tobie sie uda ;), szczególnie trzeba uważać na artystów i ludzi z ciekawym hobby lub nawet z ciekawego miasta, ja też myślałem, że między nami jest ok;). dziewczyny w tym wieku dopiero kształtują charakter, także też sporo zależy od ciebie :P. Pamiętaj też, że to co jej teraz w tobie się podoba ulegnie drstycznej zmianie, jak dziewczyna nie widzi rozwoju u chłopa to odchodzi np. w przypadku brak- kasy, pracy albo ja nie wiem co chce ;) także brak pomysłów na wyjścia poza domem, brak małych podarunków, (zależy od charakteru)- niektóre nie lubią jak za często się mówi, że się kocha, czy dzwoni nawet ;), jak to mówią kobieta zmienną jest :P a w tym przypadku będą to zmiany spore , związki na odległość to ryzyko, szczególnie jeśli czasem się nic nie dzieje i jest nudno ;) od czasu do czasu można, ale to znowu od charakteru zależy ( w sensie , widzicie sie co tydzień a tu nic ciekawego, także dla nie j to lipa)

Jedne wielkie nie.

Ziomus, znajdz sobie jakas laske blizej, albo ty sie tym znudzisz albo ona.

Milosci milosciami a i tak nic nie trwa wiecznie, pamietaj ;)!

Jakby to powiedzieć,moja dziewczyna jest we mnie zapatrzona to widać i mi jej przyjaciółki mówią i wypisują :D,nie znudzi mi się moja dziewczyna bo ją nie za często widuje a nam obydwoje na sobie zależy :)

Wyraźnie żyjesz zakochaniem, a wypowiadając słowa nie znudzi Ci się, stawiasz ją na półce wśród zabawek i innych przedmiotów codziennego użytku. Z ludzmi jest inaczej, tym bardziej sytuacja się odwaraca, gdy dochodzi partnera, być może i tego życiowego. Musisz byc przygotowany na to, że jak już dojdzie do tego, że będziecie się widzieć codziennie, to wymagać to będzie wydania dużego potencjału emocjonalnego. Poświęcenia, kompromisy, codzienność - to jest właśnie "polityka" wewnątrz związkowa, na którą musisz byc przygotowany i co najważaniejsze druga osoba też. Piękna banieczka zakochania, w końcu pęka, dostrzega się niedoskonałości drugiej osoby i to też, trzeba będzie zaakceptować, próby zmian drugiego człowieka nigdy nie są najlepszym wyjściem, można oczywiście zmieniać swoje zachowania, przyzwyczajenia, jednak jest granica, której nie da się przekroczyć. Bądź nawet da, ale kosztem podważenia swojej autnomi w związku, a tej autonomi nie należy całkowicie oddawać.

To tak w skrócie.

Wiem,nie traktuje jej jak przedmiot jest dla mnie bardzo ważną osobą a dla niej jestem gotów się zmienić,a moją dziewczynę w pełni akceptuje. :)

tia ..w tym przypadku musisz być krok naprzód, dziewczyny są takie: mówią od niechcenia zrób to i to, jesteś taki i taki, niby nic to nie znaczy dla nich, a dla faceta to brzmi jak gadanie o pogodzie, a potem sie okazuje, że papa bo nic z tym nie zrobiłeś, albo nie zapytałeś czy tak jest git ;), na wielu polach trzeba się mocno starać , to nie tak, że coś zmienisz jak ci powie tzn wtedy też bo to znaczy, że to BARDZO przeszkadza :P niekórych rzeczy nie da sie od razu zmienić to o tym trzeba po porstu powiedziec co i jak ale to chyba oczywiste ?

Ja się staram bardzo i ona także :) i jesteśmy razem około 3-4 miesiące i ani jednej kłótni :D

to krótko,coś koło roku czy dwóch z miłości się rodzi coś takiego, że się coraz więcej ma w d..swoje zachowanie i wtedy coś można powiedzieć ;), wtedy kobitka pokaże pazurki, i może będzie się lubiała drażnić , tak to już jest heh, tak czy siak powodzenia, sam zobacyzsz jak to jest, powiem ci tak jak zauważysz, że to ta jedyna, ale to koło 3 lat znajomości, to bier ją do domu :P bo potem możesz żałować długo (jak ja od 7 lat żałuje, nie miałem warunków na te rzeczy co ci pisałem ), jak to mówią, lepiej żałować i mieć niż nie mieć ;), zawsze można sobie zmienić, lepiej, żebyś ty kończył ziwązek jakiś niż kobieta potem ciężko ;p, tylko też się trzeba przyjżeć czy ona tobie pasuje pod wzgledem charakteru jak mówie jeszcze wiele sie zmieni sam zobaczysz, narazie nie warto nad tym myśleć, bierz co dają jak to mówią ;)

Jak masz jak to polecam atrakcje typu http://www.energylandia.pl/, czy parki dinozarów albo miniatur ;)

Charakterek ma taki sam co ja więc do sb bardzo pasujemy i właśnie czekam te kilka lat i przejrzę na oczy i jak będzie git to się wprowadzi :P

Wiem,nie traktuje jej jak przedmiot jest dla mnie bardzo ważną osobą a dla niej jestem gotów się zmienić,a moją dziewczynę w pełni akceptuje.

w związku i miłości nie chodzi o to żeby sie komuś podporządkować w tym przypadku zmienić... tutaj chodzi o akceptacje więc nie gadaj głupot że możesz sie dla kogoś zmienić bo to nie tędy droga.. przynajmniej ty ją akceptujesz :D

Chodzi mi się zmienić w pozytywnym sensie tzn.rzucić nałogi itp. :D

mnie też o to chodzi ;)

Ale najważniejsze że się kochamy ^_^

A ja powiem krótko, po doświadczeniu dwóch lat w związku na odległość około 320-tu km, w takich wypadkach sprawdza się pewne stwierdzenie(niekoniecznie brać dosłownie):
"Long-distance relationship sucks. It's like "no sex, only talking".

Ruchanko mam raz w tyg i mi to wystarcza <3 ale to tak nawiasem.

Współczuje podejścia. Miłością tez bym tego nie nazwał, co najwyżej zauroczeniem, które później przy odpowiedniej pielęgnacji przejdzie w prawdziwy związek. Odległość? Zerowa. Co sam myślę - trzeba mieć sporo samo zaparcia, jak również byś bardzo stałym w tym, co się robi. Nie liczył bym jednak na to, że Ty mając 17 lat już 100% wiesz co chcesz robić. Tak samo jak nie sądzę, że ona mając 15 lat jest już na etapie planowania rodziny~

Chwalić się też nie musisz jaki to dorosły jesteś. Chociaż to może tylko moje staromodne podejście, a całej reszcie zaimponujesz~ Cóż, dla mnie w związku jest miejsce na coś, co jest tylko między dwoma osobami, a nie Tobą i kolegami, gdzie opowiadasz czego to nie robisz z dziewczyną.

Nie chwale się tylko jestem szczery do bólu :/

Witam tak jak w temacie,co sądzicie o związkach na odległość? Sam osobiście jestem w takim związku i widuje się ze swoją dziewczyną raz w tyg co nie psuje mi moich planów i przynajmniej mi głowy nie zawraca. A co wy sądzicie o takich związkach?

Heh, jeżeli dzisiaj człowiek normalnie zajmuje się pracą (przykładowo), a nie mieszka z partnerką, to spotykanie się raz na tydzień to chyba norma nawet u osób z tego samego miasta (o ile nie mają możliwości częściej), to to nie jest na zasadzie "na odległość". Nie chodzi bynajmniej o kilometry, a częstość spotykania się, bo czym się różni relacja kogoś kto mieszka w tym samym mieście a może spotkać się z drugą połówką raz w tygodniu, a osobami, które także spotykają się raz w tygodniu, a jednak oddalone są od siebie 200km+ ?

Dla mnie spotykanie się raz w miesiącu (związek na odległość), to żaden związek albo komunikowanie się tylko skype/kamerka/gg/fejs. Nie ma w tym "realizmu", a tylko wasze "Zaufanie". Przebywanie fizyczne umacnia ludzką więź, jak matka z dzieckiem, przywiązanie, poczucie obecności drugiej osoby (tego typu sprawy, typowo ludzkie, które też występują w naturze), to też czytanie i radość z komunikacji niewerbalnych częściej niż ten raz na miesiąc. W związku z tym ostatnim zauważyłem jakiś staroświecki (?) romantyzm wyrwany rodem z książek (on, żołnierz, widuje ją, prostą wiejską dziewczynę z wielkimi marzeniami, raz do roku, a ich spotkania nie mają wymiaru ani nie znają czasu.. itd), może to jest kogoś styl po prostu.

Związek na odległość, to to samo co związek z simem w grze, coś wirtualnego/za rzadkiego w rzeczywistości aby uznać to za rzeczywiste.

Może tylko ja odczuwam tak relację z drugim człowiekiem i mam większe potrzeby realnego kontaktu z partnerką, pomimo, że ogólnie jestem na co dzień tak samo wirtualny jak rzeczywisty. Niektórym się pewnie udaje, dlaczego nie, ale dla mnie to coś bardzo niepewnego, na co nie opłaca się wydawać swojego czasu. Po prostu nie wyobrażam sobie długotrwałej, stałej (?) relacji czy związku na odległość.