Co sądzicie o związkach na odległość?

Tyle, że jak ktos jest zakochany to nie jest to stratą czasu. Wyczekuje się chwil, żeby się spotkać, liczy się dni. Tak, kontakt fizyczny jest ważny, ale myslę, że ważniejsze jest poczucie, iż jestesmy dla kogos ważni. Według mnie związki na odległosc działają, ale to już jest bardziej kwestia zaufania.

Ruchanko mam raz w tyg i mi to wystarcza ale to tak nawiasem.

Nie pisałbym o takich rzeczach na forum.

Wiem wiem.przyznaje to było głupie ale szczerość to w moim przypadku wada :mellow:

Wieloletnie doświadczenie za młodszych lat nauczyły mnie jednego - nie udają się. Nigdy.

Jeżeli o ważniejszych sprawach i uczuciach mówi się w realu, a nie przez internet to wszystko jest ok. Gorzej jak całkowicie zastępuje się relację kontaktem przez internet i podczas rozmów na skype/fb/komórce jesteście super radośni drugą połówką, a nagle spotykacie się w realu i jest takie... "meh", "To osoba którą kocham?", "Coś jest nie tak". To są takie myśli pojawiające się od razu na początku spotkania w realu, takie intuicyjne, podświadome, które można łatwo stłumić przytuleniem czy pocałunkiem. Nie lekceważcie tego. Załatwiajcie poważniejsze rozmowy twarzą w twarz. Jeżeli gracie z drugą połówką w gry, na spotkaniach odłóżcie całkowicie na bok komputery - granie razem to też spędzanie czasu przez internet, nie da się tym zastąpić spędzania czasu na spotkaniu gdzie wtedy naprawdę poznajemy drugą osobę. Kontakt internetowy powinien służyć do dania znać "hej, żyje" i jakichś pogadanek xD Ale jak są problemy - tylko spotkania. Jak zaczniecie załatwiać problemy przez internet to potem nie będziecie w stanie załatwiać problemów twarzą w twarz (Przykład kiedy naprawdę poważnie jest nie tak: Po spotkaniu napiszecie smsa z jakimś problemem który wynikł z spotkania, a którego nie rozwiązaliście w realu).
Te informacje o tym prawidłowym postępowaniu z problemami i kontaktem przez internet mam głównie od znajomej która studiowała psychologię xD

I po raz pierwszy w życiu zgodzę się z kimś, kto studiował psychologię. Możesz jej pogratulować, jest pierwsza :D

To się nie udaje i to jest prawda. Ci, którzy mówią, że związki na odległość istnieją/udają się/wszyscy są zadowoleni - to ludzie, którzy zaczęli w jednym mieście, jednej szkole, uniwerku itd. a potem z jakichś względów jedna połowa musiała pojechać gdzieś tam na dłużej. Ale coś, co zaczęło się, przykładowo, w ciągu kilku spotkań gdzieś tam zorganizowanych jakoś tam nie wiem, dwu-trzydniowych zjazdach czy czegoś w tym stylu, to nie przetrwa długo. Jestem gościem który siedział w związku na odległość prawie 3 lata i sam dziwię się, że to jakoś prądziło. Tylko że "jakoś prądziło" to nie wystarcza. To że się widujecie raz w tygodniu, to jest spoko, norma w czasach dzisiejszych jak ktoś już wyżej wspomniał. Ale jeśli wasze spotkanie ogranicza się do chędożenia, to powinieneś siąść i się zastanowić... I piszę to mając nadzieję, że jesteś wyjątkiem wśród Twojego rocznika, to znaczy masz łeb jeszcze w miarę jakoś działający.

Co do wypowiedzi nade mną -> najlepszym sprawdzianem jest pierwsza minuta spotkania. Jeśli przyjechałeś do swojej lubej po jakimś tam czasie niewidzenia - tydzień, dwa, miesiąc, trzy, itd. -> i na jej widok budzi się w Tobie coś, co normalnie nie występuje przy innych okazjach, i jest to pozytywne coś, to wszystko jest w porządku - wskoczycie sobie w ramiona, buzi buzi, cześć kochanie itd. Jeśli zawahasz się choćby przez pół tej minuty - lub co gorsza, zobaczysz że ona się waha (a myślę, że po jakimś czasie można co nieco wyczytać co się dzieje w duszy drugiej połówki jabłka) -> stary, uciekaj! Oczywiście, nie odwracaj się i nie wsiadaj do pociągu zanim ten odjedzie i nie zostawiaj jej ot, tak. Tylko pokojowo się rozejdźcie.

Jam z doświadczenia jest przekonany, że takie związki na dużą odległość - czy to kilometrów, czy to jak ktoś wyżej wspomniał na czas jaki mija pomiędzy spotkaniami - nie wychodzą. I już. Z beznadziejnego romantyka wierzę, że takie coś wyjdzie. Może zadziałać. Znam człowieka, któremu się udało, który siedział w samolocie cały dzień żeby potem parę godzin spędzić z tą lepszą połówką (choć to Brazylia, może inna mentalność.).

Kiedys mialem dziewczyne, byla kompletnie inna niz ja. MIeszkala 150 km ode mnie. Róznilismy sie pod kazdym względem. Ja grałem w 4story ona w Metin 2. ALe połączył nas LoL. Od tego czasu spedzalismy setki godzin na summoner's rift. Ah te piękne czasy. Pamietam jak łapala asysty przy moich penta killach. nasza milosc się rozwijała. Bylismy razem od 1 poziomu. Lecz kiedy wbilismy juz 30 wszystko sie zaczelo psuc. gralismy rankedy i trafilem do bronzu a ona do silvera. Nie moglem tego zniesc. Zacząlem walic reką w biurko!!! Ona sie ze mnie nasmiewała ! To był cios ponizej pasa. Miala na imie Dona. Lecz pamietam nasze mile chwile w Lolu razem nie raz wchodzilismy sobie w krzaczki (świntuszki). Nie jednokrotnie bawiła się przy moim baronie mrr. A teraz wszystko skonczone. Tak to jest jak się gra w dwie rózne gry. Nie polecam zwiazków na odleglosc szczegolnie jak ona gra na Derion a ja Valorian. Pozdrawiam. Ukasz Monczka

Witam tak jak w temacie,co sądzicie o związkach na odległość? Sam osobiście jestem w takim związku i widuje się ze swoją dziewczyną raz w tyg co nie psuje mi moich planów i przynajmniej mi głowy nie zawraca. A co wy sądzicie o takich związkach? :wub: