Czy gry typu MMORPG umierają?

Wiecie dobre pare lat temu były mmorpg'i przy których potrafiło się przysiedzieć po parenaście godzin, były przecież takie tytuły jak Cabal online, Lineage , World of Warcraft (chodzi początki) etc.

Teraz niby wychodzą gry typu Blade and soul lub Black Desert oczywiscie są też inne tytuły, ale te nowy gry juz nie dają takiej frajdy jak stare tytuły kiedys, czy to oznacza ze gatunek mmorpg'ów ginie? Jaka jest wasza opinia, naprawde jestem ciekaw co sądzicie.

Umierają, bo zamiast MMORPG dostajemy (jak ja to lubie nazywać) social-MMO. Gry, w większości, opierają się już głównie na robieniu bzdurnych dungeonów, fabuła nie jest porywająca, a sam content gry starcza na ~2tygodnie. Nie są one w żaden sposób wymagające. Po 2 tygodniach, kiedy człowiek już wszystko ma to głównie wchodzi tylko po to, by sobie ze znajomymi pogadać czy porobić jakieś arenki PvP - za które głównie są jakieś aspekty kosmetyczne. "Legendarny" aspekt RPG w wielu produkcjach jest traktowany po macoszemu, coś jak w porno, niby fabuła jest, ale kogo to obchodzi. Do tego to komiczne wciskanie ludziom tego całego sandboxu XD szkoda strzępić języka.

Z fartem ziomeczki

Przede wszystkim wychodzi za duzo gier MMORPG, pojawiły się tez inne tytuły gwarantujące zabawę dla ludzi mających np godzinę na grę dziennie. Jestem fanem mmorpg i lubie content PvE. Jednak ostatnio duzo lepiej czuje się grając w takiego WoTa HSa czy CSgo. Dlaczego? A no dlatego, ze nie jestem zmuszony być o konkretnej godzinie na raidowanie z gildia, nie muszę wbijać questow, currencies cap tygodniowych czy tez odbębnić wojny gildii o konkretnej godzinie. W takim WoT mogę zagrać partie przed praca, ba zrobić sobie chwile przerwy podczas pracy i tez pyknąć bitwę trwająca zazwyczaj nie więcej jak 10 minut aby się odstresować od obowiązków.

Czasy się zmieniają, pojawiły się gry gdzie nie jesteś uwiązany do pewnych eventow jak pies do budy. Jeśli nie zagrasz kilka dni w takiego WoTa czy HSa nie stracisz za wiele. A przynajmniej nie tyle ile stracisz nie robiąc tygodniowych cap'ow, raidow w grach MMORPG.

Gry nie umierają, umarli ludzie którzy kiedyś stawiali główny nacisk na kooperacje i rozmawianie z napotkanymi ludźmi. Aktualnie nikt nie staje na środku miasta i nie rozmawia z losowymi graczami, wszyscy tylko siedzą w swoich czterech kontach i nie myślą o innych. Główny aspekt mmo, czyli właśnie obcowanie z innymi umarł, bo ludzie zwyczajnie już tego nie chcą robić. Każdy gdzieś gna przed siebie, nikt nie zadaje pytań, nie ma ludzi siedzących w miastach, którzy siedzą tam tylko dla rozmowy, ważny aspekt mmo sam umarł, właśnie przez ludzi. Twórcy nie mogą nic z tym zrobić, nie zmuszą graczy do komunikacji. Oczywiście wina też leży po ich stronie, bo wypuszczają aktualnie strasznie słabe tytuły, ale powiedzmy sobie szczerze - dla mnie mmo zawsze opierało się na innych ludziach.Treść i możliwości są ważne, ale najważniejsza była ta interakcja z innymi, która teraz gdzieś zginęła.

Swoją drogą ludzi chętnych do rozmowy ostatnio spotkałem w grze na telefon, czy przeglądarkowej, czym byłem naprawdę pozytywnie zdziwiony. Tam też dało się normalnie porozmawiać, wymienić jakimiś poglądami, w mmo dawno nie miałem z tym styczności, każdy tylko potrafi obwiniać innych za jakieś błędny czy inne takie. Jeżeli nie musi czegoś wytknąć to się nie odezwie

Gry MMO nie umierają, biorąc pod uwagę ilość premier i zapowiedzi mają się lepiej niż kiedykolwiek. To co się zmieniło to profil statystycznego gracza, który dzisiaj chce dobić maksymalny poziom w góra 2 tygodnie, a później siedzieć w dungeon queue z randomami i farmić sprzęt. I nie bardzo można winić twórców za to, że odpowiadają na zapotrzebowania rynku.

Jesteśmy przestarzałymi ludźmi, wciąż jeszcze żyjącymi poprzednią epoką MMO. Gry te wydają nam się umarłe, bo nie chcemy iść z duchem czasu i wolimy wspominać przeszłość. Ale niestety świat idzie do przodu i tytuły takie jak Lineage, Silkroad, czy Cabal już nigdy nie wrócą.

Nie umierają 70% graczy wraca do swoich starych i już sprawdzonych gier MMORPG. WoW, Lineage2, TERA, Aion itp. Nowe gry dają nam tylko fajną grafikę i nic więcej. My szukamy tego czego oferowały nam stare gry przede wszystkim end-game który był ciekawy a zarazem trudny. Co jest rewelacyjnego w tym że wymaksujemy postać na max lvl i ubierzemy w najlepszy sprzęt w ciągu tygodnia max dwa. Gratulacje dla twórców za zjeba... połowy gier które wyszły na rynek. Dlaczego ponad 200k osób podpisało petycję aby przywrócić stary system w WoW'ie bo te nowe dodatki to totalne gówno przez duże "G". Taka sama sytuacja jest z Lineage 2 co kronika to gra staje się nudniejsza i nie daje nam tego co kiedyś - czystego grindu. Dlatego starzy gracze szukają prywatnych serwerów które stoją na najlepszym wersji gry czy w L2(najlepsza Inderlude) czy WoW(Vanillia do Lich king). Świat się zmienia to prawda ale gry nie powinny iść zbyt daleko od swojej idei którą stworzyli na samym początku i dzięki niej przyciągnęli graczy.

Gry stają się coraz mniej MMO i bardziej RPG, sorry ale rezygnacja w większości gier ze świętej trójcy trochę mija się z celem. Teraz każdy może sobie wziąć healera/buffera i orać nim na pvp ale równie dobrze może sobie solo farmic. I to moim zdaniem jest bezsens, przez to nie ma party czy komunikacji z innymi bo JESZCZE PRZYPADKIEM TRZEBA BĘDZIE SIĘ DZIELIĆ LOOTEM, wbijasz max lvl solo bez problemowo po czym płacz że nie ma co robić xDD

Nie umieraja, po prostu ludzie w koncu otwieraja oczy na fakty, tzn. gry MMORPG jako gatunek sa bardzo SLABE.

Kiedys gry MMORPG to byly niszowe gry dla, nazwijmy to 'bardzo oddanych graczy' i nie byly niczym specialnym poza tym, iz dla tej grupki graczy to byla ich nowa, lepsza rzeczywistosc. Czesto gry MMORPG byly nazywane 'chat room with monsters' czyli czat z potworami, bo tak bylo i wiecej nie musialo byc.

Teraz, gry MMORPG nie sa niszowymi grami dla aspolecznych nerdow, a raczej produktem dla wszystkich, ktory jest pochlaniany w 2-3 tygodnie i porzucany przez wiekszosc, ktora idzie szukac czegos nowego, bo niestety taka jest rzeczywistosc. Gry MMORPG, poza swoja wartoscia 'spoleczna' nie maja nic do zaoferowania oprocz nieskonczonego grindu, ktory nawet najbardziej hardcorowym grindera sie znudzi po jakims czasie.

Zapytajcie sie ludzi, ktorzy siedza w WoWie np. juz x lat, czemu jeszcze nie zrezygnowali. Odpowiedz jest zawsze taka sama: bo gildia, bo znajomi, bo ludzie z ktorymi lubie rozmaiwac. Sama gra jest malo wazna w tym momencie, bo zostala 'strawiona' juz dawno, dawno temu.

Pozdrawiam.

Największy paradoks tego wszystkiego jest to że ostatnio singelpalyer stają się grami MMORPG a gry MMOPRG singelplayer. Przykłady np. Dragon Age: Inkwizycja ma więcej elementów gry MMORPG. W drugą stronę TESO i GW2 bardziej się gra tam solo niż w party i jako grę MMORPG co moim zdaniem jest troszkę słabe.

Gry MMORPG nie umierają, jednak w obecnych czasach twórcy nie starają się stworzyć produktu, który zadowoli i wciągnie graczy na długie lata. Obecnie 90% wychodzących gier MMO nie stanowi dla gracza żadnego wyzwania, fabuła nie jest wciągająca, a questy się powtarzają (zabij 10 wilków, wróć do quest giver'a; zdobądź materiał, który dropi z tych samych wilków itp.). Czasy się zmieniły, a twórcy zamiast tworzyć gry dla "satysfakcji", to skupili się na pieniądzach (dobra gra będzie zarabiała sama na siebie bez potrzeby wprowadzania P2W). Moim zdaniem - czy gry MMORPG umierają? Nie. Bardziej zastanowiłbym się nad pytaniem, jak zmieni się jakość gier w przeciągu kilku następnych lat.

Oczywiście, że umierają albo już dawno umarły i zastąpił je facebook. Tylko nazwa została, która powinna brzmieć: Solo Massive Multiplayer Online. W większość gier mmorpg można spokojnie grać samemu, mało tego w niektórych dungi nawet mają opcję solo. Tak więc po co grać w "mmo" samemu jak tytuły single player są lepsze. MMO to już tylko pusta nazwa, bo równie dobrze zamiast graczy mogą biegać wszędzie boty... Chyba nie muszę nic więcej dodawać.

Gry MMORPG... może zmieniają się, ewoluują, może nie są takie, jakie część z z nas chciałaby aby były, ale według mnie nie umierają. :)
Pewnie za 20-30 lat (o ile nie wybuchnie 3 wojna światowa) gry MMO bedą wyglądały tak że będziemy "zasypiali" i "wchodzili" do jakiegoś sztucznego ciała (ala Avatar) i tam przeżywali praktycznie realne rzeczy, a jak zginiemy to do item shopu po nową "postać"...

Jednak moja opinia może być bardzo subiektywna, ponieważ jako autor mechaniki RPG i osoba tworząca grę MMORPG, muszę wierzyć że ten gatunek nie umiera :)

to nie mmo umiera tylko młodzieńcze zainteresowanie jakąś grą, nawet jakbym mógł to nie wiem czy bym jeszcze chciał siedzieć w jakimś mmo po 13 h, bo pewnie by mi się znudził i tak to jest, to nie wina gierek, przynajmniej nie w całości, bo pomysłów tez już ludziom brakuje.

Głównym problemem jest to że niby jest otwarty świat. Ale wszyscy idzie wyczytać na mapie, każde miejsce, dungeon itp. Przez co po kilku godzinach znamy grę... A kiedyś było inaczej... świat był nieznany mapkę samemu odkrywaliśmy, było wiele ukrytych miejsc do których dostęp znajdowało się po latach od startu gry.... Expowiska też nie były od 1 do 200 po kolei tylko wymieszane i trzeba było uważać... Zarabianie jak i walka też była ryzykowna bo przy śmierci utrata przedmiotów była prawie wszędzie. Nie oszukujmy się ale WOW jak wielki by nie był to on rozpoczął erę Casual MMO.

a może spójrzcie na to z innej strony. Nie wiem jak sie ma branża mmo bo od lat juz sie tym nie interesuje.... Ale wiem że ludzie dorastają. Jesteście starsi, wasze ekipy(klany,gildie) sie rozpadają by zajac sie zyciem i wy też macie wlasne życie. Poza tym stara prawda o grach MMO klon klonem popędza. Jak zasiadaliście za swoje 1 MMO bylo to wielkie "wow" bo człowiek nie ogarnial ogromu możliwości, potrafił ciupać w 1 tytuł parę lat. Ale wszystko się starzeję, gry też, szuka się następcy i za każdym razem mówisz sobie "to nie to". A może jednak to tyle ze nie ma tego polotu... Tego "wow" co było kiedyś bo masz wrażenie ze juz to smakowałeś tylko inaczej zapakowane. To sie nazywa zmęczenie materiału, przesyt i znudzenie samym gatunkiem. Patrzcie co sie dzieje teraz z grami survival. Wyszlo DayZ i wielki bum... Potem wyszly klony, gatunek survival sam nie wie dokąd zmierza :)

Kolega FreeQ ma sporo racji.

Wrzucając swoje trzy grosze powiem tyle, że kiedyś bardziej "parzyłeś" się szukając czegoś nowego np.

Ograłem ostatnio 3dni Black Deserta bo uważałem, że tak spektakularnego systemu walki nigdzie indziej nie widziałem, ale postanowiłem przetestować grę od innej strony. Wybiegłem daleko za krainę w miarę początkową miałem chyba 13lv i poszedłem na jakiegoś bossa, który okazał się być dla ludzi z lv20(na lv20 miałem na niego questa). Otrzymałem komunikat od gry(mniej więcej taki): Run you fool! This monster is too strong for you to conquer". Co można tłumaczyć, że boss był za trudny, żebym mógł go zabić i według gry nie powinienem nim się teraz zajmować. Ja pomimo tego komunikatu dalej biłem się z bossem nie patrząc na to, że jednym ciosem zdejmował mi 2/5 paska zdrowia(uniki itp. pozwalały przetrwać). Po pewnym czasie udało mi się go pokonać(pierdyliart itemów wyleciał), a ja w tym samym momencie doznałem owego efektu "wow" co wspomniał kolega z góry.

Zmierzam do tego, że jeśli deweloperzy gier w pewnym momencie nie rzucą nas na głęboką wodę to prędzej czy później gracz sam odejdzie nie osiągając nawet maksymalnego poziomu zwyczajnie zmęczony "casualowością" tytułu. Poza tym jest jeszcze aspekt gry w grupie, który został poruszony przez kolegów z góry. Tytuł MMO musi kłaść nacisk na grę w grupie(nie ma innej opcji).

Ostatnio grając w TESO spróbowałem przejść dungeon grupowy sam... To zaskakujące, że udało mi się przejść aż do pierwszego bossa sam robiąc za dps'a(zwykłe ciosy i jeden skill skupiający agro), tanka(taka moja profesja) i healera(skill uzdrawiający). Chociaż do tytułu TESO nie mam póki co do czego się przyczepić bo jednak łatwo się można w tej grze sparzyć i gra w grupie jest o wiele przyjemniejsza(owy dungeon zrobiłem dopiero z randomową grupką ludzi zaproszoną za pomocą darcia się na /say :D). Tyle ode mnie, pozdrawiam! ;)

Rynek MMO ma się dobrze, wystarczy spojrzeć na króla. Problemem są "nowe" tytuły, które nic nie oferują ciekawego i próbują niczym nowym wyciągnąć ludzi z starszych oraz podobnych gier, gdzie gracz już poświęcił czas aby coś osiągnąć, poznać ludzi. Na chwile obecną nie ma potrzeby tworzenia jakiś nowych mega produkcji, zapewne zaniedługo BDO i BnS połączą siły z Wildstarem i może w końcu wydawcy zrozumieją, że wydawanie pieniędzy na aktualizację starszych tytułów jest bardziej opłacalne niż inwestowanie w jakiś nowy crap wielu milionów $. Świetnym przykładem starych ale jarych tytułów, które znam i grałem, to EVE Online i WoW, pomimo swoich lat mogą śmiało konkurować z nowymi produkcjami. Wystarczy spojrzeć jaki jest ulubiony oraz najbardziej dochodowy tytuł w Korei mianowicie Lineage.

Polecam każdemu znudzonemu graczowi MMO wrócić do swojej najbardziej ulubionej gry. Dla mnie to była Atlantica Online i świetnie się bawię przy tym tytule, który pomimo sędziwego wieku jest bardziej żywa niż te nowe crapy po kilku tygodniach od wydania.

W tym gatunku jest jeden wielki problem, no w sumie kilka, a głównie chodzi o wydawców i producentów.

Po xxx lat gdy na rynku pojawiały się pojedyncze tytuły i to zazwyczaj kompletnie różne od siebie celujące w innego gracza mniejsze firmy a nawet jeszcze nie firmy wyniuchali ogrom kasy jaki leży w tych tytułach. Po latach ewoluowania zauważyli iż obecnie gracze szybko wywalają pierdyliardy kasy na grę w krótkim czasie, bo chcą po prostu zobaczyć co ta gra ma.. nie interesują się jej "końcowym" etapem... to teraz już ma mu być "dobrze".

Kiedyś rozdawano wejściówki do bety, po wielu latach ludzie zobaczyli iż gracz jest w stanie zapłacić, często nie małe pieniądze, by do gry wejść. Po pewnym czasie pojawiła się mania wypuszczania niedokończonych pod wieloma względami gier za które trzeba płacić. Wszystko to było poprzedzone wydawaniem gier w fazach wieloletnich bet, gdzie ludzie już mogli pchać swoje pieniądze.

Dzięki temu wszystkiemu mamy gry w wersjach beta, pre-alpga, early access, za które konsument płaci. Napychamy kieszenie innych tłumacząc iż wspomagamy produkcje. Po 2-3latach większość tych gier zwija interes zbierając bardzo dużo pieniążków i produkuje w między czasie coś nowego ... koło się zamyka.

Nikt nie robi już gier pokroju l1, l2, a nawet WoW zaczyna sięgać coraz głębiej w kieszenie graczy. Wszędzie tam gdzie producent jednak postawi na czymś innym swoje wyobrażenie gry gra nie jest grą wielomilionową - przestańcie mi mówić iż WoW jest, bo to inna para kaloszy, nie jeden felieton mógłbym o tym napisać - mają kilka tysięcy czy kilkaset tysięcy graczy, aktywnie grających i płacących.

Producencie już dawno zauważyli iż gracz stał się człowiekiem, gatunkiem, rodzajem bardzo mało wiernym, większość graczy która do gry przychodzi jest chwilowa, jednak to oni zazwyczaj pchają najwięcej kasy. Ogrom produkcji jest tak konstruowana by na początku zerwać jak najwięcej od ludzi pieniędzy a potem stabilizuje rynek, zmienia ceny itd.

Ogrom producentów woli stworzyć coś nowego małego niż rozwijać na bieżąco obecne produkcje...

Jest wiele tytułów, które mogłyby doczekać sie kompletnej rewitalizacji. Nowe silniki graficzne ulepszone rozwiązania itd.

Problem jest też w tym iż rynek jest kompletnie casualowany. Jeśli pokazują się produkcje, które opierają swój fundament na starych dobrych grinderskich tradycjach, to albo wcześniej czy później lamenty na forum przerobią tą grę na modłę casuali, albo populacja drastycznie spadnie i nie jest to winą produkcji ale wina leży po stronie graczy, to gracz zazwyczaj rozwala grę cheatami, botami i innymi, to gracz sam do końca nie wie czego chce. W jednej z produkcji narzeka na casualowatość a w innej na totalny grind fest, jeśłi pojawi się coś pomiędzy to zacznie wybrzydząć, że nie ma instancji, że brak klas, że kiepskie pve itd. itd. gracz człowiekiem wielce niezadowolonym.

Wszystkie produkcje które obecnie istnieją kilka lat, działają bo:

- producent dale ma z nich zysk,

- grają tam ludzie, którym ów produkcja odpowiada i nie szukają nowego domu, grają sobie luźno bez spiny,

MMO DO 2020 to jest WoW, EvE i inne podobne tytuly.

Tzn. chodzi mi o to ze zadnego przelomu nie bedzie, teraz firmy wola inwestowac w doty/lole/overwatche i inne tego typu produkty. Prawdziwego MMO to a) robota na lata b ) koszt produkcji i UTRZYMANIA drogi c ) NIe ma obecnie technologii, zeby zrobic cos "next genowego".

W tym roku Blizzard zdecydowal sie zwiekszyc minimalne wymagania w Legionie do i3 cpu, paczcie na nich bo to madrzy ludzie, jak minimalne wymagania gier mmo wskocza na poziom dzisiejszego i5 (tzn. ludzie beda mieli i5 tak jak dzisiaj np. core2duo/phenomy/stare i3) to wtedy bdzie mozna zrobic "cos nowego".

Czyli kolejne imho 5-6 lat ale zobaczymy.

To nie gry nagle staly sie gorsze. To gracze sa bardziej rozbestwieni. I marudza "a tu klasa taka i siaka jest byle jaka", "a tu brzydka grafika" itd. Obecnie jest masa gier zwyczajnie lepszych od np takiego wowa czy l2. Ale wspomnienia robia swoje. Zwlaszcza w przypadku wowa gdzie dziala syndrom "straty". Jak sb policzysz ze kiedys przez 5 lat placiles co miesiac abo to wyjdzie ci taka kwota ze szkoda to "stracic". Wiec placisz dalej by chociaz miec ta swoja postac. I tak to dziala. Dodatkowa robote robia gildie i sami ludzie. Jak sie przywiazesz do jakiejs gildii to ciezko powiedziec "wale, nie place wiecej" :P.

A co do gier to ja sie dobrze bawilem i bawie przy :

- Guild Wars 2 (od bety az do teraz)

- The Secret World (kto zwiedzal kiedys psychiatryk tutaj ten wie czemu - mroczny klimat ^^)

- Blade and Soul (zarabiste pvp i dosc trudne pve + szybkie update dzieki jakiejs tam azjatyckiej wersji)

- Tree of Savior (masa klas, masa skilli, skille daja inne efekty niz -50 hp u mobka, ale sa tez np doslowne cofniecia czasu, nekromanta ktory zbiera zwloki itd)

- Star Wars The Old Republic (klimat gwiezdnych wojen, ciekawa fabula, dosc dobre pvp i ciezkie dungi/raidy)

Pewnie jeszcze pare by sie znalazlo ale to sa te na szybko :)