Jeśli słowa twórców Darkness and Light będą chociaż w kilku procentach pokrywać się z tym co zobaczymy w samej grze, to bez wątpienia będziemy mieli do czynienia z pierwszym, tak znakomitym (i być może) dorosłym c-MMORPG. Krótko mówiąc – epickość na każdym kroku.
Produkcja Darkness and Light trwa... od 2005 roku, więc to najlepszy gwarant tego, jak bardzo zależy producentom na sukcesie gry. Nie musimy się także obawiać o grafikę, bo DaL ma wykorzystywać ten sam silnik, co nadchodzące Age of Wulin.
To jednak nie grafika i rok produkcji są głównym powodem „epickości” Darkness and Light. Jest nim klimat, dorosłość i „surowość” krajobrazu. Mamy dostać – wreszcie – średniowiecznego MMORPG, pozbawionego słodkości i cukierków. Co więcej, otwarty świat ma liczyć 40 tysięcy kilometrów kwadratowych... kilkanaście razy więcej niż w World of Warcraft.
W sumie, mamy mieć do czynienia z 10 rasami (m.in. krasnoludy, ludzie, elfy, demony, smoki, zwierzoludy, wróżki itp.), podzielonymi na 2 frakcje – najprawdopodobniej tytułowa „Ciemność” i „Światłość”.
Aż trudno mi uwierzyć, ale Darkness and Light ma oferować... system życia – rodem z singlowych cRPG. Możemy wyruszyć na wyprawy handlowe, edukować się w jednym z Uniwersytetów, stać się trenerem smoka lub posiadać własny sklep. Za zdobyty honor i szacunek graczy i NPC, Królestwo może nas obdarzyć kawałkiem włości, na której możemy wybudować własny dom lub prowadzić działalność handlową. Nawet sami twórcy podali przykład, gdy na swojej ziemi odkryjemy złoża jakiegoś wartościowego surowca. Tym samym – wzbogacimy się my sami, jak i całe Królestwo.
Spory wkład w rozgrywkę ma wnosić aura. Grad, deszcz, śnieg, mgła – to wszystko znajdziemy w Darkness and Light. Gdy naszą wioskę nawiedzi np. zamieć, NPC zaczną zamykać swoje sklepy, a ludzie pochowają się w karczmach lub domach.
W tak dużym świecie, nie jest oczywiście wskazane podróżowanie za pomocą swoich nóg. Zamiast tego, dostaniemy mounty w postaci smoków, koni lub innych wierzchowców. Oczywiście twórcy nie zrezygnują ze zwykłych teleportów.
Ostatnią rzeczą, jaką chciałem się zająć jest... serwer. Twórcy obiecują, że będzie istniała możliwość podłączenia się do jednego świata, na którym znajdziemy kilkanaście tysięcy osób. Ma to pomóc organizować kampanie polityczne, wyprawy oraz handel między graczami.
Podsumowując, zapowiedź Darkness and Light brzmi niewiarygodnie i wręcz fantastycznie. Nadal nie wyobrażam sobie, że można wyprodukować tak dobrą grę MMORPG. No cóż, nie uwierzę póki nie zobaczę – chociaż – pierwszych gameplay’ów. A na te pewnie poczekamy kilka/kilkanaście, dobrych miesięcy.