Siemka!
Jakoś na przestrzeni lat pomysł zagrania w wowa zawsze gdzieś tam się przewijał. Ale moja bardzo chytra natura jakoś nie pozawalała mi na wywalanie kasy 'do śmieci'.
No ale do rzeczy, właśnie zakupiłem 2 subskrypcję (czyt. gram lekko ponad miesiąc). Oczywiście wybrałem Burning Legion. Nie jestem pewny czy aby na pewno był to wybór trafny, gdyż poziom /shout w Orgri często spada poniżej dna, no ale dobra.
Za 3 razem trafiłem do bardzo przyjemnej gildii, pomagają jak trzeba i zawsze znajdzie się ktoś, kto wytłumaczy jakieś mechaniki rodem z WOW'a.
Niestety, mając od cholery obowiązków na głowie - nie mam za dużo czasu na grę. Wręcz mam go koszmarnie mało. Gram około 35 dni, a mam dopiero ~65level (Frost Mage). Tutaj pojawia się problem, że zanim ja dobiję 110lvl i będę mógł jakkolwiek zacząć mocniej kooperować z gildią to miną wieki.
Staram się logować codziennie i robić choćby te 2-3 dungi + będąc w kolejce poexpić sobie herbalism/alchemy.
No i wszystko fajnie. Azeroth jest świetnie zrobionym światem, klimat WOW'a przemawia do mnie jak cholera. Gildia też jak najbardziej w porządku. A jednak coś jest nie tak.
Może to brak czasu na grę ale mam wrażenie, że WoW ma ogrom contentu, którego nie ma sensu odkrywać. Questy? 70% standardowych 'idź i zabij 30 wilków', 30% na prawdę fajnych, oryginalnych questów. Co z tego, jeśli questowanie jest okropnie wolne w stosunku do dungów? Pewnie jakbym zaczął questwać, zamiast dungeonów to znalazłbym więcej przyjemnych aspektów - no ale wtedy to dojście do 110 zajęłoby mi wieki.
Więc moje odczucie z Wowa jest trochę paradoksalne. Niby ogrom możliwości, a tak na prawdę na tę chwilę caly content sprowadza się do czekania w kolejce i robienia dungów (które są koszmarnie bezmózgie i absolutnie nic nie wymagają).
Panowie (i Panie) - macie jakieś rady, jak zacząć czerpać więcej radochy z czasu w Azeroth?
Pozdrawiam!