Hargat, mam dokladnie taki sam punkt widzenia co ty. MMO sa sztuczne i prymitywne. Polegaja ciagle na tym samym i dziwie sie, ze ludzie ciagle w to graja. Jest masa tytulow, a w zasadzie nie roznia sie one niczym. Troche inny swiat, inne menusy, w jednym czegos wiecej w innym mniej. Jednak sam cel pozostaje ten sam. Nabijanie lvl, a czesto to nabijanie jest niczym innym, jak siedzeniu paru godzin w jednym miejscu i zabijaniu ciagle rspawnujacych sie (na naszych oczach! przeciwnikow.). Ttutaj moja opinia na ten temat:
Pomieszczenie zasnute przez mrok. Gdzieś na samym środku cztery cienie, siedzą nad rozłożonymi księgami, snując najwspanialsze historie. Głowy ich pełne są przygód, a wyobraźnia tworzy najpiękniejsze obrazy. Kolorowe, ostre i nieskazitelnie czyste. Powietrze aż drży od unoszącej się magii. Poszukiwacze przygód ruszają na podbój świata!
Pamiętam jeszcze czasy, gdy wraz z przyjaciółmi, zasnuwaliśmy się w ciemnych piwniczkach, by razem spędzić niezapomniane chwile w świecie fantazji. Wszyscy normalni chodzili na dyskoteki, spotykali się z dziewczynami, poznawali życie. Lecz my, chłopcy od RPG, woleliśmy uciekać w świat wyobraźni, gdzie każdy mógł zostać kim tylko chciał, a słowa „ nie jesteś w stanie” nie miały żadnego sensu. Odgrywaliśmy swe postaci, czuliśmy się kimś wielkim. Osobami, które mają wpływ na bieg wydarzeń, które mogą zmienić cały wszechświat. Zupełnie inaczej niż w szarej rzeczywistości, która atakowała nas każdego ranka.
Lecz czasy się zmieniły. To, co kiedyś można było uznać za normalne, stawało się “inne”. Z mrocznych piwniczek musieliśmy wyjść na światło dnia, by móc odnaleźć się w życiu. Szkoła, studia, praca. Jednak niektórzy z nas nie porzucili swojego dawnego hobby. Oczywiście, nie było już prawdziwych spotkań, ani nawet planów, by takowe odbyć. Prawdziwe RPG już nigdy nie miało nadejść, ale znalazła się alternatywa w postaci gier komputerowych. Kiedyś trudne, niezrozumiałe dla normalnych ludzi gry cRPG, stały się przejrzyste i proste w obsłudze. Fallout, Baldur’s Gate, i inne tego typu produkcje sprawiły, że znowu mogliśmy żyć gdzie indziej. Nie mogło to zastąpić sesji z przyjaciółmi, ale lepsze to niż nic. W szkole przez wszystkie przerwy rozmawiało się o tym, kto jak rozwiązał dane zadanie i jaką ścieżką podążył. Krótkie, niezobowiązujące chwile w świecie fantasty. Jednak czegoś w tym wszystkim brakowało. Czynnik ludzki. Bo jak każdy fantasta wie, nie ma to jak przygoda przeżyta wspólnie ze swoimi kompanami. Na takie czasy czekać musieliśmy parę lat, aż w naszym kraju nad Wisłą Internet stał się na tyle przystępny, że każdy z nas mógł sobie na niego pozwolić. Nasze nadzieje wróciły. Zapachniało przygodą. Nadeszła era MMO, ale czy ma ona coś wspólnego z RPG, o którym pisałem? Odpowiedz jest krótka. Nie, nie ma. Nasze nadzieje szybko zostały rozwiane. Żądni przygód, wspaniałych historii i niezapomnianych, przejmujących chwil, zostaliśmy sprowadzeni na ziemie, z szybkością pędzącego odrzutowca. Gdzie podziała się magia? Nie mówię tutaj o częstotliwości puszczanego fireballa, a o magii pojmowanej jako piękno. MMORPG nie mają ducha, który istnieje w książkowej odmianie RPG jak i tej komputerowej (mowa o starszych produkcjach, bo wiadomo, że taki Oblivion również jest spłycony). Nie podoba mi się nazewnictwo tego gatunku. Czy nie lepiej byłoby nazwać MMORPG grami MMOHnS? Wiadomo, że hack and slash to podgatunek Role Playing Games, ale zmienia bardzo dużo. Wtedy nie byłoby obrazy, która jest teraz. Bo co mają wspólnego gry MMO z prawdziwym RPG? Nic, absolutnie nic. Istota gry jest zupełnie inna. Tam, gdzie w singlowej odmianie chodzi o fabułę, klimat, odgrywanie postaci i ogólnie „życie” w świecie fantasty, tak w MMO głównym celem jest „pakowanie” naszego avatara. Wszystko inne schodzi na drugi, a nawet i trzeci plan. Gdzie podział się klimat? Znikł wraz z milionami odradzających się mobów, na których „bijemy” lvl. Gdzie odgrywanie postaci? Przepadło z młodszymi graczami, którzy psują zabawę. Zresztą, to nie tylko ich wina, bo całe gry są źle skonstruowane, aby fani Role Play mogli znaleźć coś dla siebie. A klimat? Zostaliśmy zalani falą skośnookich produkcji prosto z Azji. Nic do nich nie mam, ale dlaczego w takich ilościach? Dlaczego nie może być brudno i krwawo i przy tym europejsko (chlubnym wyjątkiem AoC)? Dlaczego każdy bohater musi być piękny jak sam Adonis? A kobiety? Cholera, po co im zbroje, skoro mają biust do samego pępka! Klimatu nie ma i pewnie długo nie będzie. Życie w świecie też nie istnieje. Tutaj potrzebna jest całkowita przebudowa produkcji, bo nastawienie na lvlelowanie jest płytkie i nudne.
Ale skąd to się wzięło? Twórcy gier muszą iść za trendami, aby w dobie piractwa coś zarobić. Na to, co jest modne, ogromny wpływ mamy my- gracze. Jeżeli jakaś produkcja się sprzeda, to powstanie następna, podobna do poprzedniczki. A potem następna i następna i tak mamy już armię klonów. To chyba wynika z ludzkiej natury, która mówi, że musimy być najlepsi. Każdy chcę być ponad innymi. Posiadać bardziej świecąca zbroje, wyższą cyferkę obok nicku, oraz cieszyć się większym szacunkiem. Ale gdzie tu mowa o szacunku, kiedy do sukcesu w MMO dochodzi się poprzez spędzenie jak największej ilości godzin w świecie gry? Wiadomo, że w MMOHnS nie chodzi o nasze umiejętności, a o to, co potrafi nasza postać. A żeby dobrze walczyła, potrzeba spędzić setki godzin na ciągłym wykonywaniu tych samych czynności, takich jak zabijanie respawnujących się na naszych oczach potworów. Taki model rozgrywki się sprzedał i takie gry teraz są produkowane. Proste, niewymagające niczego więcej jak klikanie odpowiednich skilli w odpowiednim czasie. Pokuszę się o stwierdzenie, że gry MMORPG, są produkcjami typu casual. Każdy może w takową zagrać. Wystarczy wyłączyć mózg i od czasu do czasu kliknąć na jakiegoś potworka. Proste i głupie.
Żeby nie było, ja nie oczekuje od gier jakiejś większej głębi i filozoficznych prawd. Przecież nie o to chodzi. Głównym celem jest zabawa, lecz dlaczego to słowo musi się sprowadzać do tak idiotycznej rozgrywki? Czy nie można się bawić, jednocześnie robiąc „coś więcej”? Zastanawia mnie, dlaczego mamy takie produkcje, a nie inne. Czy problemem są twórcy, czy też odbiorcy? Myślę, że wina leży po obu stronach. Gracze boją się sięgnąć po coś innowacyjnego. Cos, co będzie różnić się od znanych schematów. Dodatkowo, jak już wcześniej wspomniałem, ludzka natura, polegająca na potrzebie bycia najlepszym sprawia, że aktualne gry wystarczają w stu procentach. Setki godzin spędzonych na kopaniu rowu przy pomocy łyżki zadowalają ludzi, dlatego, że takie monotonne czynności prowadzą do zwiększenia naszego lvl. A gdzie jest wina twórców? Tam gdzie zawsze: w pieniądzu. Wszyscy chcą zarobić, a gdy dany produkt się sprzedaje to nie ma sensu iść w coś nowego, niezbadanego. Strach przed innowacja blokuje wszelkie przejawy artyzmu. Żeby coś w tym temacie się zmieniło, to potrzebna jest zmiana po obu stronach, lecz wydaje mi się, że pierw my, gracze powinniśmy dać znać, że mamy dość tych ciągłym powtórek z rozgrywki. Jeżeli tego nie zrobimy, to gatunek gier MMORPG, mający ogromne możliwości, może już do końca pozostać zwykłym taśmowcem dającym nam kolejne odcinki Mody na Sukces.
Światło wdarło się przez wąskie szpary utworzone z niedoskonałości żaluzji. Cztery cienie zawyły z bólu. Świat zadrżał, a potem rozwiał się z niewyobrażalną prędkością. Pozostała tylko pustka i cisza. Cztery cienie, które teraz nabrały barw i ludzkich postaci, powstały ze swoich miejsc i ruszyły ku wyjściu. Na zewnątrz zimny wiatr wdzierał się za kołnierze, a niebo roniło zimny i przenikliwy deszcz.