Hobbit i Władca Pierścieni

Niektóre momenty tematu są dla tych, którzy film obejrzeli:

Jak wiadomo Hobbit przewyższa efektami specjalnymi LOTR, jednak niekoniecznie musi być od niego lepszy. Dlaczego? Pod względem trzymania się książki Hobbit nie dorasta Władcy Pierścieni do pięt. Jest ogromnie dużo niedociągnięć w Bitwie pięciu armii i jak dla mnie Peter nie potrafił zapełnić w nich luk. Hobbit działał dzięki akrobacjom Orlando Blooma (dla zielonych - gra Legolasa).

Wiele osób też na to narzeka. Bowiem Legolas w filmie skakał po spadających kamieniach. Jak dla mnie nic dziwnego. Elfy praktycznie nic nie ważą i jeśli by się pospieszyć, to byłoby to możliwe. W końcu nie zwiększa masy kamienia, dzięki czemu nie spada szybciej. W LOTR też było coś podobnego. Kiedy wszyscy byli po uszy w śniegu, a Legolas normalnie po nim chodził. W ogóle się nie zapadał. Orkowie zrobieni komputerowo wyglądają bardzo fajnie, jednak jeśli chodzi o przedstawienie historii, to Hobbit: Bitwa pięciu armii jest zrobiona chaotycznie. Kiedy w LOTR wszystko się ciągnęło, to tam równie dobrze mogłoby się skończyć na dwóch filmach. Do tego trzeba też dodać, że były tam dziwne stwory bojowe (kozy, łoś, dzik). Jakby w Śródziemiu nie było żadnych koni...

Zakończenie w Hobbicie wątku z Legolasem jest po prostu śmieszne. Mówi, że nie może wrócić jak na razie do Leśnego Królestwa, a Thranduil mówi mu na to "Legolasie, matka Cię kochała". Nie rozumiem, co to miało znaczyć, ale każdy kochający ojciec w tym momencie próbowałby powstrzymać go przed odjazdem. Thranduil jednak wysyła go, aby odnalazł Aragorna, który zwany jest Obieżyświatem i jest łowcą. Co ciekawe - podczas akcji tego filmu Aragorn ma dopiero 10 lat. Duże osiągnięcie, jak na dziesięciolatka.

Jeżeli chodzi o LOTR, to jak na tamte czasy film był bardzo dobry. :) Bardzo polubiłam wtedy historię Śródziemia i film chyba nigdy mi się nie znudzi.

Ogólnie cała ta seria mi jak najbardziej podeszła. A tak nawiasem to jak może coś spadać szybciej ? pomijając opór ? :P

Film a książka to na prawdę, dwie różne historie. Jeśli dobrze pamiętam nie było tej ostatecznej walki (w książce) z Thorinem i orkiem. ten ork w książce chyba w ogóle się nie pojawił (?) Mogę się mylic, bo ksiażkę kupiłem jak wyszła pierwsza części filmu Hobbit.

Dla naszego pokolenia rocznik LOTR jest tym samym co dla starszych kolegów seria Star Wars.

Myślę, że nikt nie będzie się spierał, że mimo technicznych fajerwerków LOTR>Hobbit.

Kiedy znowu oglądałem Drużynę Pierścienia i padło znane "masz mój miecz, mój łuk i mój topów" jak zwykle pojawiły się ciarki.

Podsumowując seria nie może się znudzić i chyba zaraz odpalę maraton z Tolkienem.

Film a książka to na prawdę, dwie różne historie. Jeśli dobrze pamiętam nie było tej ostatecznej walki (w książce) z Thorinem i orkiem. ten ork w książce chyba w ogóle się nie pojawił (?) Mogę się mylic, bo ksiażkę kupiłem jak wyszła pierwsza części filmu Hobbit.

Ork albinos był tylko wspomniany. W filmie wątek został rozwinięty co moim zdaniem działało na plus.

Tauriel też nie było w książce a wątek moim zdaniem był super.

Tauriel dodali tylko dlatego, bo w książce nie była głównej postaci kobiecej i musieli sobie coś wymyślić.

Ogladalem tylko pierwsza czesc Hobbita i jest ona na tyle slaba, ze zniechecila mnie do zapoznania sie z kolejnymi odslonami. Glowny moj zarzut jest taki, ze nie zostala oddana magia ksiazki, ktora jest dosyc specyficzna, bo kierowana do mlodszego czytelnika. Nie twierdze, ze dobrze przy lekturze bawic beda sie tylko dzieci, wrecz przeciwnie! Wlasnie ta magia, sposob napisania Hobbita sprawia, ze doroslemu czlowiekowi lezka sie w oku kreci, bo mozna przeniesc sie do lat dzieciecych. Swietna sprawa. Ja to czytalem jakies 8 razy. 6, kiedy bylem w podstawowce i gimnazjum i kolejne 2 w liceum i na studiach. Za kazdym razem byla to wspaniala przygoda. Film mi tego nie dal. Nie twierdze, ze adaptacje musza byc w 100% trafne, bo jednak film a literatura to nie to samo, kazda z tych dziedizn rzadzi sie swoimi prawami. Jednak wymagam od takiego filmu, aby oddal klimat i serce ksiazki, a tak sie nie stalo. Ogladajac film odnioslem wrazenie, ze kazda rozmowa i kazdy fragment podrozy to tylko pretekst, aby moc popisac sie widowiskowa walka i komputerowymi wodotryskami. Zabraklo magii Hobbita, uroku, naiwnosci, piekna. Samego motywu podrozy i tego, co z nia zwiazane. Samo pojawienie sie Legolasa w pozniejszych czesciach tylko dowodzi, ze film to tanie efekciarstwo. A szkoda, bo ta historia zasluguje na zupelnie co innego! Moze za pare lat...

A efekty specjalne? Czy jestem jedyna osoba, ktora uwaza, ze Wladca Pierscieni wyglada lepiej od Hobbita? Powaznie tak uwazam. Efekty w Hobbicie sa cholernie sztuczne, az za duzo komputera, to zle sie oglada!

Jeżeli jakiś Tolkienowski purysta szedł na Hobbita w celu obejrzenia odwzorowanej książki (w - o zgrozo - 3 częściach), to logiczne, że mu się nie podobało. Ja - mimo, że czytałem zarówno Hobbita, LoTR i Sirmarilliona jak i Dzieci Hurina - uważam, że film był bardzo przyzwoity. Wiadomka, akrobacje, pojedynki itp. były czasami zbytnio przerysowane, ale idąć z nastawieniem na zobaczenie tony efektów specjalnych i akrobacji było całkiem spoko.

Tylko ta chronologiczność fabuły bolała (kmwtw hehe) : D

I mimo, że nie hejtuję tego filmu, zgadzam się z Dzz:

Wlasnie ta magia, sposob napisania Hobbita sprawia, ze doroslemu czlowiekowi lezka sie w oku kreci, bo mozna przeniesc sie do lat dzieciecych. Swietna sprawa. Ja to czytalem jakies 8 razy. 6, kiedy bylem w podstawowce i gimnazjum i kolejne 2 w liceum i na studiach. Za kazdym razem byla to wspaniala przygoda.

W filmach niestety trochę tego brakowało...

i to:

Czy jestem jedyna osoba, ktora uwaza, ze Wladca Pierscieni wyglada lepiej od Hobbita? Powaznie tak uwazam. Efekty w Hobbicie sa cholernie sztuczne, az za duzo komputera

Nie, na razie jest nas dwóch :P

Jeżeli jakiś Tolkienowski purysta szedł na Hobbita w celu obejrzenia odwzorowanej książki (w - o zgrozo - 3 częściach), to logiczne, że mu się nie podobało. Ja - mimo, że czytałem zarówno Hobbita, LoTR i Sirmarilliona jak i Dzieci Hurina - uważam, że film był bardzo przyzwoity. Wiadomka, akrobacje, pojedynki itp. były czasami zbytnio przerysowane, ale idąć z nastawieniem na zobaczenie tony efektów specjalnych i akrobacji było całkiem spoko.

Zeby nie bylo - nie uwazam, ze film powinien w 100% nasladowac ksiazke, tak sie nie da. Jednak jak wpsomnialem - powinien on oddaj jej klimat, nastroj, atmosfere, itp.

Hobbit tego nie zrobil.

Nie, na razie jest nas dwóch

Noooo i szacun za efekty specjalne Wladcy Pierscieni. Do dzis dobrze sie to oglada.

Ogladalem tylko pierwsza czesc Hobbita i jest ona na tyle slaba, ze zniechecila mnie do zapoznania sie z kolejnymi odslonami. Glowny moj zarzut jest taki, ze nie zostala oddana magia ksiazki, ktora jest dosyc specyficzna, bo kierowana do mlodszego czytelnika. Nie twierdze, ze dobrze przy lekturze bawic beda sie tylko dzieci, wrecz przeciwnie! Wlasnie ta magia, sposob napisania Hobbita sprawia, ze doroslemu czlowiekowi lezka sie w oku kreci, bo mozna przeniesc sie do lat dzieciecych. Swietna sprawa. Ja to czytalem jakies 8 razy. 6, kiedy bylem w podstawowce i gimnazjum i kolejne 2 w liceum i na studiach. Za kazdym razem byla to wspaniala przygoda. Film mi tego nie dal. Nie twierdze, ze adaptacje musza byc w 100% trafne, bo jednak film a literatura to nie to samo, kazda z tych dziedizn rzadzi sie swoimi prawami. Jednak wymagam od takiego filmu, aby oddal klimat i serce ksiazki, a tak sie nie stalo. Ogladajac film odnioslem wrazenie, ze kazda rozmowa i kazdy fragment podrozy to tylko pretekst, aby moc popisac sie widowiskowa walka i komputerowymi wodotryskami. Zabraklo magii Hobbita, uroku, naiwnosci, piekna. Samego motywu podrozy i tego, co z nia zwiazane. Samo pojawienie sie Legolasa w pozniejszych czesciach tylko dowodzi, ze film to tanie efekciarstwo. A szkoda, bo ta historia zasluguje na zupelnie co innego! Moze za pare lat...A efekty specjalne? Czy jestem jedyna osoba, ktora uwaza, ze Wladca Pierscieni wyglada lepiej od Hobbita? Powaznie tak uwazam. Efekty w Hobbicie sa cholernie sztuczne, az za duzo komputera, to zle sie oglada!

Efekty we władcy oczywiście lepsze, a w hobbicie widać mocno przesadzili... co z tego, że są na wysokim poziomie, jak źle to się ogląda.

Władca pierścieni zarówno książka jak i film na 1 miejscu,a hobbit to zapełnienie luk dla całości.

Fajnie było np zobaczyć trole o których opowiadał bilbo, a które w wersji dłuższej drużyny pierścienia były przez kilka sekund.

Ogladalem tylko pierwsza czesc Hobbita i jest ona na tyle slaba, ze zniechecila mnie do zapoznania sie z kolejnymi odslonami. Glowny moj zarzut jest taki, ze nie zostala oddana magia ksiazki, ktora jest dosyc specyficzna, bo kierowana do mlodszego czytelnika. Nie twierdze, ze dobrze przy lekturze bawic beda sie tylko dzieci, wrecz przeciwnie! Wlasnie ta magia, sposob napisania Hobbita sprawia, ze doroslemu czlowiekowi lezka sie w oku kreci, bo mozna przeniesc sie do lat dzieciecych. Swietna sprawa. Ja to czytalem jakies 8 razy. 6, kiedy bylem w podstawowce i gimnazjum i kolejne 2 w liceum i na studiach. Za kazdym razem byla to wspaniala przygoda. Film mi tego nie dal. Nie twierdze, ze adaptacje musza byc w 100% trafne, bo jednak film a literatura to nie to samo, kazda z tych dziedizn rzadzi sie swoimi prawami. Jednak wymagam od takiego filmu, aby oddal klimat i serce ksiazki, a tak sie nie stalo. Ogladajac film odnioslem wrazenie, ze kazda rozmowa i kazdy fragment podrozy to tylko pretekst, aby moc popisac sie widowiskowa walka i komputerowymi wodotryskami. Zabraklo magii Hobbita, uroku, naiwnosci, piekna. Samego motywu podrozy i tego, co z nia zwiazane. Samo pojawienie sie Legolasa w pozniejszych czesciach tylko dowodzi, ze film to tanie efekciarstwo. A szkoda, bo ta historia zasluguje na zupelnie co innego! Moze za pare lat...

W takim razie nawet nie siadaj do II i III części. Bo o ile pierwszy film miał jeszcze namiastkę tego klimatu książkowego, to dwa kolejne kręcone były chyba tylko po to, by pokazać możliwości komputerowych efektów specjalnych. A wątek miłosny i te słodkie do porzygu tekstu w III części to zupełna porażka... Gorzej, niż w II części Gwiezdnych Wojen.

Natomiast co do porównania z filmowych LOTR, to do pięt nie dorasta. Filmowy Władca Pierścieni pod każdym względem jest lepszy od filmowego Hobbita, szczególnie edycje reżyserskie. Nawet sceny batalistyczne, mimo skromniejszego wykorzystania komputerowych efektów (a może właśnie dzięki temu?) wyglądały 10000x lepiej.

A efekty specjalne? Czy jestem jedyna osoba, ktora uwaza, ze Wladca Pierscieni wyglada lepiej od Hobbita? Powaznie tak uwazam. Efekty w Hobbicie sa cholernie sztuczne, az za duzo komputera, to zle sie oglada!
Nie, na razie jest nas dwóch

Jest nas już trzech.

Efekty we władcy oczywiście lepsze, a w hobbicie widać mocno przesadzili... co z tego, że są na wysokim poziomie, jak źle to się ogląda.

Bo to tak jak w Star Wars. Starsze epizody, mowie o odswiezonych wersjach, sa robione zupelnie inaczej. Cala scenografia jest zbudowana recznie, to sa makiety i to widac, bo wyglada to naturalniej. Ktos powie, ze slabiej, bo koniec koncow widac, ze to makieta, ale ja powiem, ze lepiej, bo w nowszych epizodach wszystko zostalo zastapione komputerami, a dla mnie taki efekt jest lekko sztuczny. Ponoc nowy epizod Star Wars ma byc robiony w starym stylu. Tam gdzie sie da, tam wybuduja te stattki, budynki i inne elementy swiata, a komputera uzyja wtedy, kiedy nie da sie tego obejsc. Brzmi dobrze.

A wątek miłosny i te słodkie do porzygu tekstu w III części to zupełna porażka... Gorzej, niż w II części Gwiezdnych Wojen.

Ooo Anakinie, Oooo Padme, cmok, cmok.

- Dlaczego to tak boli?- Bo to miłość...- Dlaczego tak mocno?!- Bo jest prawdziwa...

Jak to usłyszałem, to pod nosem mi się taka mała, acz solidna k**wa pokazała...

Moim zdaniem Lotr jako film jest bardziej rozwiniety technologicznie i oglada sie go przyjemniej niż hobbita, tzn. podczas tych bitew, jak pod helmowym jarem to wszystko jest tak dopracowane i realne - po prostu wciąga i miło się ogląda.A sceneria w hobbicie jest żałosna, widać, że są oni na jakimś tle - planie.Te hobbity jakieś takie niehobbitowe;D

Może to kwestia, że na Lotrze się wychowałem, nie wiem.Hobbit jako film mnie całkowicie odrzuca.

Durendal! Ten dialog mnie zabil, hahaha!

Dobra, a kto ogladal tego rysunkowego Hobbita?

Trylogia filmowa LOTR'a kosztowała około 300 mln $ gdzie trylogia Hobbita 745 mln $ Jedna część Hobbita była nakręcana za prawie 250-300 mln gdzie tyle wynosił cały budżet poprzedniej trylogii. Osobiście bardziej podobał mi się LOTR ze względu na epickie bitwy i ciągłą akcje, która wciągała co najważniejsze był tam wszechobecny motyw podróży, gdzie w hobbicie jakoś mi on nie przypadł to samo tyczy się wątku z białym orkiem . Ogólnie świat z LOTR był bardziej mroczniejszy i to było ciekawe, bo jak patrze na Hobbita to mam wrażenie czasami, że był robiony pod młodych widzów. Było stanowczo za mało krwi oraz stylizacja naszych krasnoludów moim zdaniem była śmieszna. Oczami wyobraźni czytając książkę 3 lata temu inaczej sobie ich wyobrażałem - coś na przykładzie Gimli'ego. Ale co do samej gry aktorów grających Bilba czy Thorina nie mam żadnych przeciwwskazań.

Oglądałem stosunkowo niedawno (kilka dni temu) wersję reżyserskie Władcy... Ktoś dotrwał do końca napisów? Bite 15minut przewijania nazwisk, które brały udział w całym filmie. Lotr ma to coś, czego hobbit nie dostał - dusza i tworzenie z pasją. Ostatnia część to istna porażka, mówię to jako fan tego uniwersum, a ze sobą mam zdanie wielu osób. Sama końcówka wydaje się być dowolną interpretacją reżysera po jakiś psychotropach, a nie prawowitym zwieńczeniem książki

Ja tylko żałowałem, że wątek Sarumana nieco inaczej się we Władcy potoczył, niż w książce. Gdyby było zgodnie, to film mógłby być o jakąś godzinę dłuższy. : >

ksiazek nie czytalem ale film/y lotr lepszy od hobbita. 1 czesc hobbita totalnas porazka taki syn dlugi a tak malo sie dzieje nudzil mnie pewnie zwyklych odbiorcow tez.

A mnie właśnie I część Hobbita urzekła bardziej, niż I część Drużyna Pierścienia. Wiecie co mi się podobało ? Historia krasnoludów, tego właśnie mi brakowało w Drużynie. Chociaż Historia jest skupiona wokół hobbita, pokazywane jest królestwo krasnoludów - jak ono powstawało, a zarazem upadało poprzez chciwość. Mnie urzekła historia, nie patrząc na animacje.