Kiedy WoW zaczął się psuć?

Witam. Ostatnio pogrywam co prawda na serwerze Hellground z TBC i wiem, że to ni jak się ma do globala. Mam jednak pytanie do was. Kiedy waszym zdaniem WoW zaczął się sypać, stał się za łatwy, a może zbyt trudny? I co spowodowało taki stan?

Ostatnio podobne pytanie zadano wielu doświadczonym osobom, grającym od vanilli. Podzielam ich zdanie.

Otóż WoW na początku wbrew pozorom grą trudną nie był. Moby były o wiele głupsze, ich umiejętności nie były jakimiś skomplikowanymi spellami, a klasy miały o wiele bardziej płytkie spelle.

Teraz prawdopodobnie odezwą się głosy hejta na mnie, o np. trudniejsze rajdy: otóż nie!

Raidy nie były trudniejsze. Raidowało o wiele [!!!!] mniej profesjonalnych (!) ekip, a bossy były źle stuningowane. Potwierdzone by Blizz & Chris.

Dzisiejsze raidy są kilka razy trudniejsze od starych (potwierdzone przez Tałeli, ich gma i wielu wielu innych graczy, którzy mają pogląd od początku WoWa)

W dzisiejszych czasach, mamy wiele poziomów trudności instancji. Blizzard zrobił to, by "nawet niedzielni gracze" byli w stanie doświadczyć tego samego, co inni. Dlatego też mamy LFR, który mocno zaniża poziom bossów.

Kiedy zaczął się "sypać" ?

Hmm, czy zaczął się sypać to bym się kłócił, teraz mamy więcej możliwości niż kiedykolwiek w wowie, prawie wszystkie decyzje devów w MoPie, oprócz za dużej liczby daily q, które bądź co bądź wprowadzają życie, bo nie wszyscy campią w SW czy Orgrimmar, były trafne.

WoW się nigdy nie sypnął, ale nastąpiła wymiana graczy.

W WoWa grała jakaś tam ekipa ludzi, następnie Blizzard przy TBC i WoTLK zdradził, w jakim kierunku będzie iść i już Cataclysm był swoistym katalizatorem, gdzie ci, co chcieli, by gra się rozwinęła we wszystkich kierunkach zostali, a ci, co oczekiwali bóg wie czego i cofnięcia się do TBC odeszli.

I bardzo dobrze.

Teraz WoW jest prawie idealną grą dla każdego. Casuale mogą sobie łatwo fruwać po mapach, lvlować alty, balans jest jako taki, dzisiejsze raidy o niebo bardziej skomplikowane niż stare i wyglądają ładniej, za to profesjonalni gracze będą nagradzani wieloma achivmentami i rzadkimi mountami.

Wg. mnie WoW idzie w dobrym kierunku, mimo, że na Pandy zareagowałem raczej negatywnie, to Garrosh i jego krucjata, jak i oblężenie Orgrimmar jest dla mnie strzałem w dziesiątkę.

Streszczając, WoW poszedł w takim, a nie innym kierunku. Niektórzy żywili nadzieję, że pójdzie w stronę "nieulepszonego" nowszą technologią i rozwiązaniami Cata i MOP i chcieli uczucie oldschoola jakie miało TBC i WoTLK, natomiast część graczy idzie z duchem czasu i akceptuje zmiany Blizzarda, które swoją drogą czasami są genialne (usunięcie min. RANGE dla Hunterów, trochę casual, ale spiry były denerwujące, albo resisty na EQ, albo PET BATTLES, albo czarny market itd.)

Pozdrawiam

Shedarion

+ chciałem napisać to samo tylko w 5x krótrszej wersji znajomy który rajdował cała vanilie, tbc, wotlk (ubił kelthuzada) powiedział takie zdanie "najwięcej osób które pieprzą jaki wow jest teraz łatwy kelthuzada ilidiana/kijadena widzieli na filmikach". To co można przyznać klimat tbc/wotlka był świetny bo były bossy z gier. Jeszcze jak ktoś będzie chciał wnieść, że był lepszy balans to za czasów tbc pragnę przypomnieć, że boomkin był brany jeden dla aury, shadow priest to mana mana i wiele speców było niegrywalnych.

W WoW'a gram jakieś 3,5roku, bardzo dobrze znam WotLK, Cata, MOP - z Vanilla i TBC nie miałem większej styczności (choć co nieco wiem), więc moja wypowiedź nie będzie się ich tyczyć. Grałem też w wiele innych popularnych MMO, więc mam pewne doświadczenie z innych gier tego typu, tyle słowem wstępu.

***

Za czasów WotLK, był grą średnią pod względem łatwości, insty/bg to po prostu farma itemków, raidy 10m/10hc/25m dość łatwe za to 25hc stanowiły pewne wyzwanie, przynajmniej dopóki nasze postacie nie overgearowały encounterów ;)

Areny natomiast (głównie 3v3 - tu mamy już stosunkowy balans) jak najbardziej wymagały sporej wiedzy, ogrania, znajomości możliwości swojej klasy i przeciwników tu WoW stoi na najwyższym poziomie.

Z czasem sytuacja trochę się zmieniła i w momencie 5.4 wygląda to tak że Blizzard stara się dotrzeć to większej ilości osób oferując im wiele rzeczy do roboty np pety/achi/areny 2v2/flexy/raidy norm i to osoby ograniczone do tych trybów zwykle mówią że wow robi się coraz prostszy, w rzeczywistości WoW nadal oferuje wysoki poziom gry dla najlepszych graczy świadczy o tym fakt, że nawet topowe gildie grające ze sobą parę lat muszą nieźle się napracować aby wyczyścić nowy content w trybie HC grając w czasie progressu nawet 6dnix6godz na ID, topowi gracze PVP (3v3, 5v5, ratedBG) przyciągają wielką publiczność na streamach, biorą udział w wielu zawodach i nawet jeśli mamy 2200 rata to nie dorastamy im do pięt, podsumowując easy 2 play, but hard 2 master.

***

Kończąc, WoW tak naprawdę nigdy nie zaczął się sypać, nie zrobił się prostszy lub trudniejszy po prostu Blizzard stara się dostarczyć nam graczom (a są nimi w głównej mierze tz. "CASUALE") nowych możliwości jednak nie zapomina o graczach hardcore. A przeciętny krzykacz mówiący że WoW się skończył, że jest zbyt prosty, że tylko F2P go uratuje tak naprawdę człowiek który gra dość niskim poziomie nie próbując niczego bardziej wymagającemu. Siemien, grasz na HG gdzie ludzie robią jedno i to samo już parę lat, znają taktyki, mają gear ale pomyśl co by się stało gdyby nagle wyszedł tam patch 2.5 z nowym raidem gdzie 90% ludzi miałoby wipefest na normalu a do hc doszlibyśmy bo kilku miesiącach mając za mocny gear, do tego jakieś zmiany w klasach i CC i mamy nowe PVP // bez obrazy, chcę tylko pokazać, że MOŻE ty ale z pewnością duża część graczy ma trochę zakrzywiony punkt widzenia.

Popieram w 100% pana wyżej. Gra jest taka jaka była - klimatyczna, specyficzna. Daje coś takiego co inne mmo nie mają (mówię tu o globalu), satysfakcje i te wyglądy zbroi... miód <3

Popieram up

Wow nigdy się nie sypał a gracze zawsze powrócą na następny dodatek bo nie da się rzucić wowa.

WoW obecnie, przynajmniej moim zdaniem, idzie w ciekawym kierunku.

Od czasów samego startu wiele się zmieniło, okres tzw. vanilli wspominam z nostalgią, jasne, ale i pewnym zażenowaniem jak można było w to grać...

PvE (jako war tank) polegające na ustawieniu macra spamującego sunder strik'a poziomu drugiego, ciężarek na klawiaturę i... 15 minut przerwy. Bo ruszać nie trzeba było (praktycznie cały Molten Core tak się tankowało) się ani o krok, interuptować tak samo. Nie wspominając już oczywiście na poprzedzającym to wszystko gigantycznym wysiłku przy robieniu attuned questów (taki np. Ragnaros to był BÓL W d*pie a nie epicka przygoda!). I jeden, tylko jeden możliwy build dla postaci. Chcesz Ench Shamana? Wypad z gildii. Chcesz Frost Mage'a? Wypad z gildii! Teraz można się poruszać, coś pokombinować.

PvP gdzie nie można było dojść do szczytu bez przekupstwa "grupy trzymającej grand marshala", AV trwające tydzień (jedyny argument za - było boss fighty na środku :3 ). Teraz? Są areny, turnieje, progress na pvp.

WoW się zmienił, ale moim zdaniem, na lepsze, bardziej dostępne i otwarte.

Grałem od czasów Vanilli, przestałem w WOTLK, wróciłem do Cata, przestałem pod koniec Cata i wróciłem na chwilę do MoPa, po czym znowu odszedłem.

Dlaczego definitywnie przestałem grać? Cóż, po prostu dla mnie gra straciła swój klimat, być może to wina nostalgii jaką pałam do pierwszej wersji WoWa, gdzie wszystko było nowe, tajemnicze i niezbadane. Ja lubię eksplorować świat, zajrzeć pod każdy kamyczek, w każdą dziurkę (:D), wejść do każdej możliwej jaskini i badać ją. Niestety od czasów TBC nawet, WoW nie dawał mi tej frajdy, lokacje to jedynie quest huby gdzie idziesz od jednego miejsca do drugiego jak po sznurku ciurlając questy. Dlatego tak lubię grać w GW2 niby odkryłem mapę, niemniej wciąż coś mnie zaskakuje, jakaś jaskinia, w której wcześniej nie byłem etc. Wprowadzenie latających mountów również zmiażdżyło moje odczucie klimatu w tej grze. Pamiętam jak za starych czasów odbywały się wielkie bitwy w Burning Stepps, czy Silithus or Hillsbrad Foothils nie wspominając, gdzie eksplorując świat, trzeba było być przygotowanym na wszystko, mieć oczy z tyłu głowy. Ogólnie ta adrenalina była za***ista, bo a nóż zza rogu wyskoczy kilku aliantów i trzeba będzie się przez nich przedrzeć. Nie było też tak cukierkowo jak jest teraz, dungeony były w dość mrocznym klimacie utrzymane, tak jak cały świat zresztą, aż czuć było spalenizną w Burning Stepps, czy odór truposzy w Tirisfal Glades. Fajne było to, że aby wejść do dunga, trzeba było wyjść spoza murów miasta i nieraz droga do takiego dunga była dłuższa niż sam dungeon, a bo to po drodze trzeba było skopać d*py kilku aliantom, a to się jakiś rajd napatoczył i pomogliśmy im walczyć w Stormwind, to były prawdziwe dynamiczne eventy, świat żył, a teraz? Do jakiej lokacji nie wejdziesz to pustka, aż się smutno robi. Dziś po prostu klikasz 2 guziki i pyk, jesteś w instancji. Swoją drogą kiedyś epic gear coś znaczył, gdy ktoś wbijał w epickim gearze do miasta to każdy wiedział, że taka osoba to badass, dziś super itemy dostaje się po prostu za darmo.

Bossy w rajdach może nie były trudne pod względem mechanik, ale ludzie też nie byli tacy pro jak dziś i sprawiały one w tamtych czasach też jakieś tam problemy, niemniej sam fakt 40-osobowych rajdów gdy przemierzało się monumentalne Ahn'Qiraj z taką ekipą...ahh to były czasy.

Tylko jeden rajd wywołał na mnie ogromne wrażenie i to paradoksalnie w rozszerzeniu, którego nienawidzę, a mianowicie WOTLK. Ulduar, bo o nim mowa, to kwintesencja klimatu i zajebistości. Nie miałem okazji robić tego w WOTLK, z prostej przyczyny, po prostu nie grałem za czasów tego dodatku, wbiłem tam dopiero na Cata. Cała historia związana z Ulduar i tytanami po prostu wbiła mnie w krzesło. Blizzard ani wcześniej, ani później nie wydał tak za***iście klimatycznego rajdu. Ciekaw jestem co stało się z tą ekipą, która stworzyła to arcydzieło.

Klimatu sprzed lat Warcraftowi nic już nie wróci, dla mnie ta gra skończyła się wraz z końcem TBC. Potem na Cata grałem głownie dlatego, że żadna inna gra wtedy oferowana nie dawała mi tego klimatu co odczułem w classi WoWie, dopiero GW2 to zmieniło. Grając w GW2 po raz drugi poczułem to co poczułem gdy pierwszy raz postawiłem swoją stopę na ziemiach Azeroth, tą tajemniczość świata, który tylko czeka na mnie, bym go eksplorował.

Może kiedyś WoW wróci do korzeni, choć wątpię, dzisiejsza generacja graczy na to nie pozwoli....niestety.

A ja napiszę krótko i zwięźle TBC>cata/mop i nie będę się rozpisywać na pół strony dlaczego, kto grał ten zrozumie.

Jedno zapamiętałem z klasycznego WoWa - zdobywać poziomy było trudno! Według mnie poziom trudności to ogromna zaleta tamtego Warcrafta. Miałeś uczucie przygody, pojawiała się jakaś więź z postacią, z którą musisz spędzić wiele godzin, mając do dyspozycji tylko kilka skilli, a z czasem dopiero jest ich więcej. A teraz ? stworzysz sobie 5 postaci w krótkim czasie, i nic a wtedy grało się 1 jeżeli już miałeś jakiś set dobrze zrobiona postać wchodziłeś do SW/OG to inni spoglądali na ciebie, bo wtedy nie było że tydzień, dwa i wbity lvl, tylko parę miesięcy grania żeby osiągnąć max lvl.]

A o TBC, jeśli chodzi o levelowanie na poziomach 60-70 - było epicko,

Burning Crusade po prostu wymiatał. Naprawdę fajne Battlegroundy, ogromne Alterac Valley, Eye of the Storm.

ale co do pvp to :P Najlepsze w kojelnym dodatku.

Karazhan. Jeden z najlepszych rajdów jakie powstały.Później dopiero Gruul i Ma. Dalej przejście do TK i SSC. W końcu genialne Black Temple i mająca swój urok walka o Mount Hyjal. Piękne było to, że praktycznie każdy, by dostać się do Illidana, musiał najpierw zaliczyć poprzednie szczeble. Chyba, że miał skorą do pomocy gildię.

Ale też z kolejnym paczem Sunwell, nadciągnoł raid dla ELIT.

A WOLTK to mistrzostwo 70-80 levelowanie poprostu poezja klimatyczne krainy przyzwoita grafika, lepiej tego stworzyć nie mogli!!

rajdy? Nie najgorsze, według mnie ICC najlepsze udnowiony uldu,naxx

A toc to jest spartalony ;d no i w woltk został DF wprowadzony o ile się nie myle, ale jednak brakuje biegania do tego kamienia żeby ludzi pościągać :D

jeśli chodzi o PvP. BG nadal bawiły, nowe sprzęty .

Cataclysm

Według mnie najgorszy dodatek do tej gry. Levelowanie - takie sobie. Jedynie 5 poziomów, za mało. Niewiele krain, a wśród nich dramatyczne Vash'jr. Najgorsza strefa w World of Warcraft, 100k hp w green itemach. Dodatek który mnie odstraszył.

raidów nie oceniam i pvp bo zakończyłem swoją przygode na cataclysm. I gram na Sunwellu ;]

W kolejnych dodatkach WoW robił się po prostu bardziej przystępny dla nowych graczy. Ma to swoje plusy i minusy,chociaż dla "hardcore" graczy zdecydowanie przeważają minusy.

A z drugiej strony mam pytanie trochę o serwer na którym pogrywam. Czy lepiej zostać przy TBC i Hellground gdzie teraz jest 840 osób lub przejść na Sunwell i Woltk i 2,5k? Te liczby to na moment pisania tego posta ;)

Samoth, zależy kto co rozumie przez hardcore graczy.

Prawda jest taka że w vanilii "hardcorowych" graczy było na dwie - trzy gildie na danym realmie. Po zaliczeniu podstawowego baby raidu progres siadał. Zwykłe gildie nie chodziły na raidy bo zebranie 40tu osób które wyfarmiły attuned na Ragnarosa w MC i były gotowe poświęcić te 5+ godzin na czyszczenie trashu przez bossem było praktycznie niemożliwe o ile nie grało się z "tymi" graczami. Co zresztą widać było na serwisach dot. progresu. 1.5% - 2% graczy na serwer którzy mieli ubitego Raga (stare dzieje kiedy za achivmenty robiły screenshoty i każda gildia dokumentowała swój progres).

W TBC było już nieco mniej upierdliwości co do zdobycia attunów, i dało się nawet w miarę progresywnie iść z PvE do przodu ale... prawda jest też taka że przed wejściem patcha "przygotowującego" WotLK'a osoby które raidowały Grull'a czy BT to były 3%-4% populacji. Reszta nadrobiła to albo po nerf patchu, albo te raidy widziała tylko na youtubie. I znowu, jak za vanilii, granie tankiem czy połową klas dps polegało na jednym macro i pilnowaniu swojego aggro (rotacja takiego np BM huntera sprowadzała się do jednego skilla używanego gdy odpali).

Najwięcej grałem na WoW'ie właśnie niestety w tym okresie. Progresu wtedy nie miałem całego, nie byłem hardcore-no lifem, ale Ragnarosa udało się zaliczyć, tak samo jak i Illidana przed wielkim nerfem. Z bardzo dużej grupy osób które tam poznałem nie znam nikogo kto powiedziałby że "wtedy było lepiej". Bo nie było. Było utrudnione na chama (farmienie attunedów, reputacji czy gigantycznie męczący i niepotrzebny trash w raidach), a samo PvE jako walka z bossem do TBC było po prostu żałosnym staniem i odpalaniem macra. TBC był znośnyy, walki były nieco bardziej rozwinięte... ale też nie wymagały np. swapów interuptów czy "wsztrzymywania" killów. Szczytem trudności taktycznej w TBC było kitowanie advisorów żeby padli w odpowiednim miejscu, i tyle.

Teraz Ci, którzy chcą się pokazać, mają challenge, achivmenty, time runy i inne duperele. Wtedy mieliśmy gigantycznie zniechęcające "przed-pve" i mizerne walki z bossami.

Ściągnijcie różowe gogle nostalgii panowie i panie.

Wg mnie WoW osiągnął swój szczyt pod względem wyważenia raidów, poziomu trudności i fabuły w Wrath of the Lich King. W Cata był już zbyt casualowy, a do MoP'a nawet nie podchodziłem, bo to równia pochyła.

przecież to jest żenada

Mi się wydaje, że problem "psucia" się WoW'a nie leży bezpośrednio w samej grze tylko w ludziach. To normalne, że lepiej się wspomina stare dodatki bo miało się wtedy 5 czy 6 lat mniej a "za dzieciaka" każdy czerpie dużo więcej przyjemności z gier. Ludzie po prostu powoli "wyrastają" z WoW'a i innych gier.

Shedar odpowiedział chyba dość wystarczająca na to pytanie. Więc polecam. aby zakonczyc ten temat (bo zaraz tu bedzie wielka kłótnia).

Osobiscie dla mnie wow jest dobrym mmo i przyjme go w każdej formie w jakiej go podadzą (nie zwracam juz uwagi na mechanike i czy postacie w porównaniu z poprzednimi dodatkami maja wiecej hp dmg itd itp [to wszystko jest skalowane]) ale chodzi mi o uniwersum które może smiało konkurować ba! Może jest i lepsze niż Gwiezdne wojny ktore kocham.

EDIT: Aha i jeszcze jedno. W którymś tam wywiadzie blizzard powiedział że wprowadził LFR i DF oraz zrobili łatwiejsze wersje instancji/raidow po to aby wieksza czesc graczy mogla "liznąć" wiekszej ilosci kontentu. Co spowodowałe że "hejterzy" stwierdzili ze gra jest za prosta i wylewali swoje żale na forach i yt pod filmikami. Prawda jest taka ze raidy 10/25 norm i 10/25hc oraz 10/25 hard mode, nadal stanowia nielada wyzwaanie.

EDIT2: @icebreaker. To proste ze z kazdym patchem jakas klasa jest "ponad" reszta. W 5.4 to shamani beda zjadać wszystko i wszystkich na sniadanie. Nie ma co histeryzowac

WoW się nigdy nie zaczął psuć i nigdy się psuć nie będzie. Gra umiera śmiercią naturalną bo jest po prostu stara. Przejadła się obecnej społeczności graczy. Do tego już dość kiepsko wyglądająca grafika na tle nowych gier a jak wiemy większość graczy grafikę ceni ponad wszystko. WoW jest niczym...Golf wśród dresów, auto uwielbiane przez miliony ale zamieniane na nowsze modele ale mimo to sentyment pozostaje.

Co by nie było WoW to dalej najlepsze MMO na rynku ( za wyznacznik jakości biorę ilość stałych graczy ) i pewnie bardzo długo tak jeszcze pozostanie. A spadki ilości graczy w przeszłości się już zdarzały i nie zdziwiłbym się gdyby z czasem ów ilość graczy znów wzrosła. Jakby do tego doliczyć ilość ludzi grających na privach...

@Bojler Shamani dostali nerfa :[

@Nykusek Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz :/

Swoją drogą zapowiedzieli, że jak zaczną tracić subskrypcje na masowca to zmienią grafikę, jeżeli dojdą do wniosku, że to jest głównym czynnikiem.

WoW nie może wprowadzać zbyt HARDKOROWYCH KRWAWYCH SUPER-UBER-EVIL-PRO ZABIJACZO-HORROROWYCH zoneów/instancji i dungów bo WoW jest od lat 12 i nie mogą tego utracić.

Kto mówi, że WoW nie ma klimatu dzisiaj to chyba nie widział najlepszych scen w tym dodatku a mianowicie przebudzenie się jednego z sha jak dwa wojska maszerowały na siebie + pożegnanie Thralla przez Vol'Jina i Chena.

For da horde...

:(

@Shedar

Grałem od premiery do końca Cataclysmu na globalu więc jakieś pojęcie na temat tej gry mam. Na pandach grywałem "dorywczo" na koncie znajomego i mniejwięcej też wiem o co biega. Skoro "nie wiem jak bardzo się mylę" to mi wytłumacz dlaczego?

Chodziło mi głównie o fragment : "Gra umiera śmiercią naturalną bo jest po prostu stara. Przejadła się obecnej społeczności graczy. Do tego już dość kiepsko wyglądająca grafika na tle nowych gier a jak wiemy większość graczy grafikę ceni ponad wszystko. WoW jest niczym...Golf wśród dresów, auto uwielbiane przez miliony ale zamieniane na nowsze modele ale mimo to sentyment pozostaje."

Gra nie umiera "śmiercią naturalną". Blizzard powiększył tylko w tym roku ekipę do WoWa o 40%, w przyszłym roku zamierzają powiększyć o następne 40% (czyli to będzie więcej niż "poprzednie" 40 %). Dodano wiele nowych systemów, głównie takich, co by nowi gracze szybciej ogarnęli grę.

Wprowadzono genialne pet battles

i wiele wiele innych rzeczy.

Przejadła się obecnej społeczności graczy - nie sądzę?

W wowa grały wcześniejsze pokolenia, które pamiętały warcrafta 1 2 i 3 + starcrafta i diablo, potem jest duża przerwa i teraz ludzie na nowo odkrywają tą grę. Wielu moich znajomych się pyta, czy wow jest warty pieniędzy i nie wiedzą nawet, że jest trial. Wiele, ale to naprawdę wiele nowych (zielonych) graczy wkracza do świata gry codziennie, bo się na takich napataczam.

MoP miał na celu być newbie-friendly i Blizzard zaznaczył to w wielu wypowiedziach. Nowy dodatek będzie bardziej nastawiony dla hardcore'owych graczy i to znowu przyciągnie ludzi.

WoW ma się dobrze i nie zamierza umrzeć wkrótce, a to, że gra jest stara to tak naprawdę nic nie robi, bo gracze grają dla lore'u i funu, a WoW daje tego masę.

Powtarzam po raz kolejny - jeżeli będzie gra "umierać" z powodu grafiki Blizzard zapowiedział, że zmienią grafikę.

Pozdrawiam

Shedarion