Ojczyzno ma

@Naturall nie ma to jak generalizować ile wlezie, oraz grać mądralę, co? [...]

Bo na generalizowaniu staram się coś napisać i może wypowiedzieć? Wolisz, żebym wytykał paluchami i na każdego pokazywał?

Proszę bardzo.

a więc:

kubas246

Pracowałem na budowach, zresztą to napisałem - przeczytaj dokładnie. Nie wiem jak długo Ty spędziłeś na budowie i na jakim "stanowisku". Nie wiem również czy miałeś jakieś umiejętności w tym zakresie. Przyznam szczerze, że większość mojej "kariery" na budowie to było piaskowanie i malowanie, firma w której pracowałem była podwykonawcą i pracę wykonywaliśmy według swojego "grafiku". Robota miała być zrobiona i zawsze była zrobiona w terminie. I chyba wiem gdzie leży problem, bo widywałem chłopaczków którym wciskali roboty ile się da a sami znaleźli chwile na papieroska, a może po prostu ledwo się przyjąłeś - wtedy to fakt, trzeba zapierdzielać. Więc to może Ty nie generalizuj? Skoro Twoja stawka(nie wiem przy czym jeszcze) wynosiła 8-10zł/h i musiałeś grzać po łokcie przez 12 godzin to nie znaczy, że tak jest i kropka. A zmiany po 12 czy lepiej też robiłem, jak większość bo nadgodziny ;)

Może miałeś nie farta, może miałeś złego pracodawce a może sam się nie umiałeś ustawić... Nie wiem :)

@Baal

Witaj oto i Ty!

Mam nie generalizować - też przestań to robić zacny człowieku.

Wytykasz mi przytoczenie skrajnego(!) przykładu i rzucasz w moją stronę błotem próbując mi ubliżyć "niezbyt szerokimi horyzontami myślowymi"... Proszę Cie.

Dobra, to masz "robotę" gdzie pracujesz mózgiem i dłońmi - jaką tą robotę?

I czy ktoś komuś każe robić coś czego nie lubi? Nie namawiam nikogo do pracy na budowie/mcdonaldzie/ulicy/cokolwiek... Generalizowałem po to, by nie musieć pisać jeszcze większej ściany tekstu i chciałem zahaczyć o ogólny problem "braku pracy" - swoje spostrzeżenia rzuciłem, Ty natomiast pochwaliłeś się anonimową pracą, ogólnie stwierdzając przy okazji, że fajnie się wstaje do pracy z przyjemnością - więc co, praca na budowie to tylko wieczne poniżenie, smród, hołota, zamazane horyzonty myślowe i wieczny zajob? - Mi się wydaje, że nie. Nigdy w pracy nie czułem się jak "niewolnik" i nie miałem myśli "Boże, dobijcie mnie" wstając do pracy. :)

Do tego - "Ale trudno się tam dostać bo każdy taką pracę szanuje i dokłada wszelkich starań by jej nie stracić. Nie żadne tam "po co mam robić 2x szybciej skoro płacą mi za godzinę"..." to ja generalizuje?

Chłopaku, uważasz, że gdybym leżał jajami do góry, drapał się po głowie to bym pracował dalej? Jeżeli nie zrozumiałeś o co mi chodziło to najwyraźniej coś z tymi horyzontami jest nie tak. Tak jak napisałem - robota ma być zrobiona, dają Ci czas osiem godzin to robisz osiem godzin i masz zrobić, nie chodziło mi o "lecenie w uja" z robotą i nic nie robienie bo nie tędy droga. Jak szybko byś nie za***rdalał to zawsze Ci coś dołożą bo robota się znajdzie. A że jesteś w stanie zrobić coś w 6 godzin zamiast 8 to co? Dwie następne przeleżysz? Rozkładasz prace według wymagań swoich i swojego pracodawcy. Szanujesz prace i przede wszystkim siebie jako pracownika. Pracuje żeby żyć a nie na odwrót - zresztą po co ja to piszę, przecież to wszystko wszyscy wiedzą... Ale przyjebać się muszą :)

I tak zachodzę w głowę: "urodzony: Styczeń 1, 1916" strach pomyśleć, że możesz nie mieć nawet 18 lat... nie musisz tego komentować.

W każdym razie dziękuje za "dyskusję" rzeczowo i na temat, lubię gdy ktoś odnosi się tak dokładnie i szczegółowo do wypowiedzi wyciągając po jednym zdaniu nie obejmując całości ale co ja tam wiem, przecież pewnie wszystko wymyśliłem. W każdym razie życze wam wszystkiego dobrego i jak największych zarobków, jak najwięcej czasu wolnego i szczęśliwych dni. Bez odbioru w temacie, ktoś chce na temat podyskutować czy coś mi wytknąć zapraszam na PW, tutaj dla mnie się wyczerpały chęci prowadzenia dyskusji :)

Ja prowadzę portal internetowy - otworzyłem własną firmę. (Wcześniej dobrze zarabiałem - a to jako dziennikarz, copywriter, menadżer czy pracownik biurowy)

Mam okropny ból d*py. Przychód 3000 PLN. 1200 na ZUS, z którego nigdy i tak nie dostanę. Zostaje 1800 PLN. 800 wydam na prowadzenie działalności. Zostanie 1000 PLN z tej kasy jeszcze muszę dać 200 naszemu wspaniałemu Państwu jako podatek dochodowy. No to mam 800 PLN zarabiając własną pracą 3000 PLN, dodatkowo z tych 800 PLN kolejne ukryte podatki oddam państwu w akcyzie i VATcie.

Gdy kwota moich przychodów jest wyższa wtedy to wygląda trochę lepiej. Jednak bywa niższa. Wyobraźcie sobie sytuacje, w które przychód mam 2000 PLN i nie zostanie mi nic z tego na nawet kwiaty dla żony.

Nie mówić o tym, że w ciągu roku miałem chyba 9 kontroli, które uniemożliwiały mi pracę przez około łącznie 25 dni. Nawet nie wiecie jak człowiek się czuje, gdy ledwo wiążę koniec z końcem, rozkręca biznes a jakaś k**wa z urzędu mu wpada na 3 dni i sprawdza każdą cyferkę w dokumencie i traktuje Cię jak złodzieja.

Zaraz ktoś powie - no d*pa jesteś, że tak mało zarabiasz z biznesu. To odpowiadam - dużo więcej nie da się magicznie zarobić, jeśli nie zaczniesz z kredytem lub kasą taty +100 000 PLN.

W ten kraj niszczy każdego, kto chce wejść na rynek. pier**lone k**wy

ENOUGH, NOT ANYMORE

Na całe szczęście firma niedługo będzie przepisane do Czech

warn_ico.png
Wulgaryzmy ~ blaumro
Ja prowadzę portal internetowy - otworzyłem własną firmę. (Wcześniej dobrze zarabiałem - a to jako dziennikarz, copywriter, menadżer czy pracownik biurowy) Mam okropny ból d*py. Przychód 3000 PLN. 1200 na ZUS, z którego nigdy i tak nie dostanę. Zostaje 1800 PLN. 800 wydam na prowadzenie działalności. Zostanie 1000 PLN z tej kasy jeszcze muszę dać 200 naszemu wspaniałemu Państwu jako podatek dochodowy. No to mam 800 PLN zarabiając własną pracą 3000 PLN, dodatkowo z tych 800 PLN kolejne ukryte podatki oddam państwu w akcyzie i VATcie. Gdy kwota moich przychodów jest wyższa wtedy to wygląda trochę lepiej. Jednak bywa niższa. Wyobraźcie sobie sytuacje, w które przychód mam 2000 PLN i nie zostanie mi nic z tego na nawet kwiaty dla żony. Nie mówić o tym, że w ciągu roku miałem chyba 9 kontroli, które uniemożliwiały mi pracę przez około łącznie 25 dni. Nawet nie wiecie jak człowiek się czuje, gdy ledwo wiążę koniec z końcem, rozkręca biznes a jakaś k**wa z urzędu mu wpada na 3 dni i sprawdza każdą cyferkę w dokumencie i traktuje Cię jak złodzieja. Zaraz ktoś powie - no d*pa jesteś, że tak mało zarabiasz z biznesu. To odpowiadam - dużo więcej nie da się magicznie zarobić, jeśli nie zaczniesz z kredytem lub kasą taty +100 000 PLN. W ten kraj niszczy każdego, kto chce wejść na rynek. pier**lone k**wy ENOUGH, NOT ANYMORE Na całe szczęście firma niedługo będzie przepisane do Czech

Dokładnie tak. W Polsce nie opłaca się zakładać swojej firmy bo państwo zniszczy Cię podatkami.

Ale to moja ukochana Ojczyzna i zawsze będę Ją kochał ale dopóki zarządzają ją złodzieje to moja działalność będzie zarejestrowana w Niemczech.

Dodam, że dawno bym zatrudnił ze 2 osoby na 1/4 etatu jakiś studentów i sam więcej odpoczywał i spędzał czas z żoną. Jednak Państwo tak opodatkowało pracę, że niestety nie mogę tego zrobić, bo bym chyba dokładał do interesu

@Naturall w sumie to mogę Ci napisać. Pracuję w serwisie urządzeń mobilnych jednego z gigantów w branży. Dokładnie to realizuję tam postawienia gwarancyjne czyli naprawiam smartfone'y. Mam z tego miesięcznie 3000 netto. Od kiedy dostałem od rodziców pierwszy telefon, który za jakiś czas mi się zepsuł (Nokia 3310 - a jednak!) myślałem, że fajnie byłoby być takim człowiekiem, który potrafi ją naprawić:) Udało się.

Przez lata jednak nie widziałem sensu życia pracując tu i ówdzie, męcząc się przy tym...

Odniosę się do pierwszych postów w temacie - podejrzewam co tu będzie się wyprawiało, więc pominę całe trzy strony tekstu. Z góry przepraszam.

Ojczyzno ma przez PO zarzynana... ahh jak wielka dziś twoja rana ahh jak długo cierpienie twe trwa

PO tak samo złe, jak i PiS z Samotną Broną i LPNem którzy byli przed nim, jak i SLD które było wcześniej... o czym dzieci i młodsza młodzież może nie wiedzieć, bo tych czasów nie pamiętają. Po prostu.

@3upJakim to trzeba być ścierwem aby sprzedać własny dom
 obrażanie innych ~ NS 

Ścierwem? Sprzedać własny dom? A co ten dom dla mnie robi? Mam szczęście o tyle, że w branży, w której będę siedział zarobki są dobre. Bardzo dobre. Ale jeśli będę miał za tą samą robotę za granicą dostać 3x więcej, to po kiego diabła mam siedzieć tutaj? Co mi po tym? Kraj nie daje mi żadnych perspektyw! Ludziom którzy siedzą na garnuszku rodziców albo którzy mają dzianych rodziców to nie rusza, ale każda - KAŻDA - osoba, która dojdzie do momentu kiedy trzeba utrzymać siebie, osobę na której wam zależy i kiedyś w przyszłości potomstwo zrozumie, że człowiek zrobi bardzo dużo, żeby tylko wszystkim pozostałym było jak najlepiej. A jeśli ktoś ma - tak jak @Kasahara - zarabiać teoretycznie 3k zł, po czym okazuje się że zostaje mu z tego niecały tysiąc... Rozumiecie to w końcu, czy nadal uważacie, że osoba która woli uciec za granicę (w celu zapewnienia jak najlepszego bytu rodzinie) jest kimś godnym pożałowania?

Pewnie, łatwo napisać że osoba która ucieka z kraju jest nic nie wartą kuhwą. Pewnie, można napisać że ten a ten niszowy artysta się sprzedał. Tylko nikt jakoś nie mówi o tym, że taka osoba po prostu ma swoje wydatki, swoje potrzeby i jeśli ma możliwość zarobić - to czemu do diabła ma tego nie zrobić?

A jak dla mnie gadanie Korwinistów jest bardzo ładne... bardzo sprytne, pokazujące ciekawe rozwiązania... a mimo wszystko jakieś nie do końca idealne. Coś mi zgrzyta w tym obrazie. Nie wiem co, nie siedzę w temacie polityki i gospodarki jako takiej, może to stąd że widziałem kilka mocnych kontr na propozycje Korwinistów, które nigdy nie doczekały się sensownej odpowiedzi...

I szczerze: kogo miałbym w wyborach wybrać? PO - złodzieje, PiS - osoby którym KOMPLETNIE nie ufam ze względu na ich elitę (Macierewicz i Kaczor na pierwszym planie), SLD - komuchy (pożal się boże z panią Ogórek, która prezydentem miałaby zostać tylko ze względu na ładną buzię i populistyczne hasełka), PSL - nepotyzm na potęgę, Nowa Prawica - istniała GŁÓWNIE ze względu na swojego Krula, który został zdjęty z kierownictwa (pytanie co teraz będą sobą reprezentować, bo póki co jest cisza...), KORWiN - coś czego nie wybrałbym nawet po pijaku ze względu na lidera (tutaj niewiele dzieli ich z PiSem), skrajna prawica* - fanatyków nie poprę nigdy... i na kogo tu głosować? Gdzie ta wspaniała opcja, która jest dostępna dla zwykłej osoby? Poza kilkoma nic nie znaczącymi osobami praktycznie nie ma na kogo głosować. I tyle. Jak bardzo bym nie chciał, nie widzę w sensu w ruszeniu d*py do urny wyborczej. A głos oddawałem w ciągu życia już kilkukrotnie.

@up "w branży w której będę siedział" - czyli masz 100% pewności zatrudnienia?

Panie Moderatorze skoro Pan tak widzi sprawę "czarno na białym" i bez żadnych skrupułów wyjedzie za granicę bo tam zarobisz kilka razy tyle to oddaj nam Polakom pieniądze, które włożylismy w Twoją edukację. Potem możesz z czystym sumieniem jechać aby pracować na obcą gospodarkę.

O ile Państwo okrada najbardziej biednych lub przedsiębiorców jak ta. To jeśli mam być szczery to trochę jednak nie rozumiem polskiego plebsu, jeśli chodzi o kwestię "braku zatrudnienia".

Trochę nie bardzo rozumiem skąd w Polakach wzięło się przekonanie, że jak wybierzemy liceum humanistyczne i pójdziemy na dziennikarstwo to powinno być nam dane być dziennikarzem. Na całym świecie ludzie się przekwalifikowują, co dwa lata potrafią pracować w innym zawodzie i nie mają z tym problemu, tylko u nas taki jełop później narzeka - "nie chcą mnie w żadnej gazecie/radio/telewizji". Nie mam pojęcia kompletnie skąd to się wzięło. Jakieś upośledzenie umysłowe.

Ja od dziecka uprawiłem sport (piłka nożna i lekkoatletyka), okazało się, że kontuzje mi uniemożliwią. W gimnazjum zacząłem pisać poezje/prozę, mimo że nigdy wcześniej nie interesowałem się tym, ba nawet jak na tamten wiek miałem problemy z czytaniem. W rok doszedłem do poziomu takiego, że wygrywałem konkursy w kategoriach wiekowych dla dorosłych w Polsce/Europie oraz miałem publikacje w każdy możliwym magazynie literackim. Tak zarabiałem pierwsze pieniądze. Mimo to poszedłem do technikum handlowego, mimo, że nie lubiłem trochę matmy. za***iście sobie tam poradziłem. Z technikum poszedłem na filologię polską na UW, gdzie poziom był wtedy najwyższy, dorabiałem jako copywriter aby mieć na stancję. Zerowy problem z zaliczaniem w zerówkach. Jednak stwierdziłem, że to nie to. Poszedłem pracować na etat zarządzając sztabem ludzi w spółce komunalnej jako pracownik . Później powrót na studia na kierunek, gdzie była matematyka, chemia, fizyka, biochemia - czarna magia dla mnie, w pół roku naprawdę z zerową wiedzą (umiałem tylko podawać, mnożyć, dzielić i odejmować) opanowałem te dziedziny, gdzie poziom tego na studiach jest dość zaawansowany. Zarządzałem chwilę trzecioligowym klubem piłkarskim, na drugi etat dodatkowo pracowałem jako dziennikarz dla lokalnych gazet. Jakiś czas temu założyłem firmę i portal o League of Legends i innych grach, a w miedzy czasie skończyłem zaocznie studia dziennikarskie. W tym czasie miałem również czas na gry, rodzinę, życie prywatne.

Nie chcę się tutaj tym chwalić tylko pokazać, że człowiek jest w stanie naprawdę szybko się uczyć i robić nowe rzeczy. Zobaczcie jak to było u mnie:

  • Kształcenie - Sport zawodowy
  • Pasja i zarobek - Poezja i proza
  • Kształcenie - Handlowiec
  • Kształcenie Filologia Polska
  • Zarobek - Copywriter
  • Kształcenie - Towaroznawstwo - Matematyka/Chemia/Fizyka
  • Zarobek - Kierownik w spółce komunalnej
  • Kształcenie - Dziennikarstwo
  • Zarobek - Menadżer klubu, dziennikarz
  • Zarobek - Własna firma, portal o grach - Informatyka/Grafika/Zarządzenie

Jak widzicie jest dużo skrajności. Może nie we wszystkim byłem najlepszy na świecie, ale z pewnością robiłem to na tyle dobrze, że rynek pracy mnie chciał, nikt mi roboty po znajomości nie załawiał. I gdyby odpukać nie opłacało mi się dalej tworzyć portalu to bez problemu mogę zarówno nauczyć się być szefem kuchni czy kierowcą autobusu w bardzo krótkim czasie.

Istnieje naprawdę wąska grupa zawodów, gdzie trzeba długi okres czasu aby to robić, ale ile tego jest? Medycyna? Prawo? Pewnie jeszcze kilka się znajdzie, ale nie przesadzajmy, większość rzeczy idzie zacząć robić po pół roku, a po 3 latach uzyskać na to zaocznie dyplom zaczynając od zera.

Ludzie po prostu obudźcie się i zacznijcie się dostosowywać do rzeczywistości, a nie że rzeczywistość dostosuje się do Was. Nie pier**lić, narzekać, że roboty nie ma. Bo w 99 % to wasze popieprzone lenistwo i chęć oczekiwania tego, że po szkole średniej lub studiach z góry Wam się należy 10 k pln miesięcznie i stanowisko dyrektora w wymarzonym zawodzie. W d*pie byliście, gówno widzieliście; ogarnijcie się, nawet najbardziej znane gwiazdy z danych dziedzin mało kiedy mają jakiekolwiek połączenie z tym kim są obecnie a jak się kształciły.

Panie Moderatorze skoro Pan tak widzi sprawę "czarno na białym" i bez żadnych skrupułów wyjedzie za granicę bo tam zarobisz kilka razy tyle to oddaj nam Polakom pieniądze, które włożylismy w Twoją edukację. Potem możesz z czystym sumieniem jechać aby pracować na obcą gospodarkę.

Jeśli ktoś mnie w tym kraju utrzymał to z pewnością nie "Polacy", a rodzina. Przez swoje życie Ci wszyscy Polacy powiedzmy dali mi po 10 groszy na głowę. Na moją edukację, opiekę medyczną. Niestety po drodze z tych 10 groszy aż 9,5 wzięli urzędnicy i inne organy. Będzie z tego pół grosza na polaka. Jeśli pomnożymy to przez załóżmy 20 milionów to wyjdzie 10 tysięcy złotych. Akurat pewnie się zgadza, bo jak byłem chory na coś to i tak łaziłem prywatnie tak samo jak wszelkie zbiegi, nigdy nic na kasę chorych, bo bym prędzej wykitował lub tam mnie zabili. Reszta pewnie poszła na edukację wczesnoszkolną! Ach dziękuje mój piękny narodzie, za to, że umiem Alfabet i robić podstawowe działania matematyczne (wait! właściwie sam się tego nauczyłem w domu i te kilka godzin tygodniowo musiałem siedzieć w jednej klasie z o wiele mniej inteligentnymi dziećmi z patologicznych rodzin. Nie mam żadnego problemu, aby oddać te 10 k PLN, zresztą dawno już oddałem w ZUSIe i podatku dochodowym jak prowadzę firmę.

Moje dzieci nie będą w tym kraju, wiec dalsze łożenie kasy jest bez sensu. Moi rodzice, dziadkowie - sam zadbam o nich finansowo, bo nie liczę na to, że Państwo to zrobi.

Wybacz, to życie każdego z nas i tylko należy o nie dbać i o najbliższych, a nie przypadkowych ludzi. Nie możesz oczekiwać od ludzi, że będą Matką Teresą z Kalkuty dlatego, że urodzili się w granicach fikcyjnie wytyczonych granic danego kraju. Jak mam 10 PLN to o wiele lepiej jak dam je bezdomnemu cyganowi, przyjemniej sobie denaturat kupi i się nawali w 4 d*py. Przynajmniej wiem, że miał wesoło ON, a nie kilku urzędników po drodze. Właściwie lepiej już wy***ać przez okno te 10 PLN, aniżeli przepuścić przez aparat państwowy, który to rozkradnie.

Dam sobie głowę uciąć, że 99,9 % osób, które pier**lą głupoty jak powyższy cytat są w grupie osób, które oczekują właśnie pomocy, zapomóg, ulg, darmowej edukacji, medycyny, srania i kij wie czego. Nie stoją oni po stronie barykady utrzymującej, tylko utrzymywanych. Lubią sobie tak pier**lić i oczekiwać, że za darmo coś dostaną.

Wszystkim narodowcom i innym pojebom się pojebało w d*pach. Można kochać kraj, ale nie naród! Bo miłość jest bezwarunkowa. Można takie coś żywić do tradycji, historii, obyczajów, kultury. Jednak nie można tego robić do obecnie TU i TERAZ przypadkowych ludzi posługujących się dowodem osobistym RP! Można ich lubić, jeśli ma się na to ochotę. Jednak jak jakiś palant wymaga do mnie tego, abym wielbił naród i na niego łożył to jedyne na co mam ochotę to parskać mu śmiechem w cebulacki ryj.

Naprawdę jestem patriotą, tak zostałem wychowany, jednak ludziom w tych czasach pomyliły się wszelkie pojęcia.

warn_ico.png
Wulgaryzm ~ blaumro

@Up

Dokładnie tak ... jeżeli ktoś chce coś osiągnąć to nie ruszy zad zamiast narzekać jak mu źle. Siedzeniem na tyłku nic nie zmienimy...

@up "w branży w której będę siedział" - czyli masz 100% pewności zatrudnienia?

Taką mam nadzieję i na to liczę. W branży miejsca dla ludzi są, ba - z tego co jeden z wykładowców stwierdził (po spotkaniu kilku najbardziej liczących się w okolicy uczelni z tego kierunku i kilku firm zatrudniających takie osoby) jest ich więcej niż chętnych na chwilę obecną. Oczywiście w 100% można być pewnym tylko śmierci i podatków, ale sądzę że mam realną szansę na zatrudnienie. O ile oczywiście będę mieć na to czas.

A jeśli komukolwiek miałbym cokolwiek oddawać, to przede wszystkim rodzicom, którzy tyrali na to żeby w domu było jak najlepiej, z reguły dużo więcej niż te klasyczne 8h.

I w dalszym ciągu: jeśli miałbym wybierać między miłością do ojczyzny a zarobkami 3x większymi niż w kraju, to wybrałbym to drugie - żeby żyło się lepiej i mi, i moim bliskim.

Brałem udział w tej dyskusji jakiś czas temu i wspominałem o kontrolowanym społeczeństwie i chciał bym teraz przedstawić pewną praktykę stosowaną przez naszych kochanych polityków i media na którą niektórzy się nabierają:

Uwaga: Pierwsza i ostatnie pięć (czy nawet sześć, w zależności od sytuacji) zasad nie odnoszą się do tradycyjnie rozumianego „artysty” dezinformacji. Te zasady są używane przez tych na szczycie hierarchii, decydentów i ludzi planujących czy tuszujących kryminalną konspirację.

1. Hear no evil, see no evil, speak no evil (brak dosłownego tłumaczenia na polski). Można to rozumieć jako: „Nie widzisz zła, nie słyszysz zła, nie rozmawiasz o złym więc Cię zło ominie” lub jako popularne w Polsce: „Nie wywołuj wilka z lasu”. Niezależnie co wiesz, nigdy nie dyskutuj na ten temat – szczególnie jeśli jesteś kimś na stanowisku, dziennikarzem itp. Jeśli temat nie jest nigdy poruszony to sprawa nie istnieje i nigdy nie będziesz miał problemu z danym zagadnieniem.

2. Bądź nie do przekonania i łatwo się oburzający. Unikaj dyskusji na tematy zasadnicze i w zamian koncentruj się na tematach peryferyjnych twierdząc, że są one kluczowe dla jakiejś tam uznanej za świętą i nietykalną grupy czy problemu.Ten chwyt jest znany też jako: „Jak macie czelność!!!” typ ataku.

3. Używaj posądzenia o plotkarstwo. Unikaj dyskutowania na temat oskarżeń, nie ważne jak poważnych i nie ważne ile dowodów na to istnieje, przedstawiając je jako plotki i zwariowane posądzenia. Wszelkie obraźliwe zwroty nawet najdalsze od prawdy też możesz użyć w tej sytuacji. Ta metoda pracuje szczególnie dobrze gdy masz do dyspozycji prasę, która nie zadaje pytań tylko publikuje co powiedziałeś – w ten sposób opinia publiczna może się dowiedzieć o zaistniałych faktach tylko i wyłącznie jako o czymś „wyglądającym na plotkę”. Jeśli możesz znaleźć konekcję niewygodnego materiału z Internetem, użyj ten fakt jako dowód, że to wszystko jest tylko plotką rozsiewaną przez „bandę smarkaczy z Internetu” i nie ma pokrycia w prawdzie.

4. Atakowanie Chochola. Znajdź lub stwórz pozorny element w wywodzie Twego oponenta, który możesz łatwo podważyć co postawi Cie w dobrym świetle a oponenta w złym. Stwórz zagadnienie, które według Twojej interpretacji wywodu oponenta istnieje lub wybierz najsłabsze zagadnienie w najtrudniejszym do udowodnienia oskarżeniu. Uczyń to zagadnienie bardzo ważnym (jeśli nie kluczowym) i zniszcz sugerując, że wszystkie inne oskarżenia są zniszczone razem z nim, oczywiście unikając dyskusji na istotne tematy.

Dodaję (dla lepszego zrozumienia) definicję tego chwytu opublikowaną w Wikipedii

Sofizmat rozszerzenia, (sofizmat – błąd logiczno-językowy), w wersji podstawowej polegający na atakowaniu przesadzonej wersji argumentu czy twierdzenia drugiej strony dyskusji („atakowanie chochoła”), czyli odpowiedź na stwierdzenie, które w rzeczywistości nie zostało przez drugą stronę wypowiedziane. Inne odmiany tego sofizmatu to:

  1. cytowanie słów przeciwnika wyjętych z kontekstu – wybór takich słów, które wyjęte z kontekstu wypaczają poglądy danej osoby;
  2. atak na osobę, która nie potrafi zręcznie prowadzić dyskusji na dany temat i po „zwycięstwie” w takiej dyskusji twierdzenie, że udowodniony został przeciwny punkt widzenia;
  3. wymyślenie fikcyjnej osoby rzekomo posiadającej poglądy, które są krytykowane, i używanie jej w dyskusji.

5. Wykolejenie akcji oponentów przez wyzwiska i wyśmianie. Znane też jako „zabij tego co przynosi złą nowinę”, chociaż są też inne metody. „Przyklej etykietę” oponentowi na przykład „nienormalny”, „prawicowiec”, „liberał”, „lewicowiec”, „terrorysta”, „konspiracyjny teoretyk”, „radykał”, „rasista”, „fanatyk religijny”, „dewiant seksualny” itp. To oddali ludzi go popierających z obawy, że i oni dostaną taką samą „etykietę”.

6. Hit and Run. „Hit and Run” znaczy „uderz i uciekaj” (lub może „cios i unik” po polsku?) ale nie wiem czy to właściwy tytuł. Powinno być chyba po prostu „Oczernianie” lub „Obrzucanie….ehmm….Stolcem”. Na forum publicznym szybko zaatakuj oponenta i wycofaj się nie czekając na odpowiedz, lub po prostu zignoruj odpowiedz. To działa świetnie na Internecie lub jako „Listy do Redakcji” gdzie niekończący się strumień nowych osobowości nie musi tłumaczyć się z podawanych oskarżeń – po prostu atak bez żadnej dyskusji i dawania szansy drugiej stronie.

7. Oskarż oponenta o ukryte motywy jego akcji. Przekręć i przewartościowuj każdy fakt, który może sugerować ukryte osobiste motywy oponenta. W ten sposób unikasz dyskutowania na temat kluczowy i zmuszasz oponenta do przejścia do obrony.

8. Powołaj się na swój autorytet. Powołaj się na swój stopień naukowy czy zajmowane stanowisko („To ja jestem prawnikiem/ lekarzem/ naukowcem/ prezydentem/ sołtysem wiec tylko ja wiem co mówię!”). Okraś swoje wystąpienie dużą ilością zawodowego żargonu aby podkreślić swoja wyższość. W ten sposób możesz odrzucić wszelkie oskarżenia bez dawania jakichkolwiek logicznych wyjaśnień i dowodów.

9. Udaj głupka. Niezależnie ile dowodów i logicznych wywodów jest prezentowanych unikaj dyskutowania i tylko zaprzeczaj mówiąc, że oskarżenia nie mają sensu, nie mają dowodów, nie są logiczne itd. itp. Dobieraj epitety dla największego efektu.

Jest stare polskie powiedzenie, które dobrze ilustruje ten chwyt: „Napluj świni w oczy a ona powie, ze deszcz pada”.

10. Zrób atak oponenta sprawą „nic w tym nowego”. (Osobiście nazwałbym to „Akcja uprzedzająca”) Właściwie jest to użycie podstawionej osoby (jak w punkcie4) ale na dużo większą skalę. Aby się obronić w dużej, bardzo poważnej i trudnej do zatuszowania (wcześniej czy później nabierze ona rozgłosu) sprawie należy stworzyć swojego własnego oskarżyciela, który wcześniej od innych (prawdziwych oponentów) zaatakuje. Zaatakuje na tyle nieudolnie, że będzie łatwo pokonany i ośmieszony. Wszyscy prawdziwi oponenci nie mają później żadnych szans bo niezależnie od posiadanych dowodów są zawsze wiązani z pierwszym oponentem i ignorowani. Jest wskazane aby podstawiona osoba miała jakieś formalne lub nieformalne związki z przyszłymi oponentami w tej sprawie.

Ten chwyt ma swoją wersję prawną używaną w sądownictwie. W wielu krajach (z pewnością w USA) nie wolno sądzić osoby dwa razy za to samo przestępstwo. Wielu bogatych czy wpływowych (czytaj: nietykalnych) ludzi uniknęło surowych kar za, na przykład, morderstwo, które (wszyscy wiedzą na 100%) popełnili. Trzeba było tylko „posmarować” aby prokurator oskarżył bardzo nieudolnie (lub za wcześnie, zanim wszystkie dowody były w ręku) i „nietykalny” morderca wychodzi na wolność – nie wolno go oskarżyć o to samo jeszcze raz nawet gdyby po pijaku się chwalił jak sprytnie zabił zonę.

11. „Łapki do góry”- pozycja poddającego się pieska. Użyj drobny, niegroźny element z faktów oskarżenia; przyznaj się do niego grając rolę złamanego, pełnego winy grzesznika. Zwróć uwagę publiczności, że był to tylko jeden drobny, niewinny błąd a nie żadne planowane wielkie przestępstwo jak oponent chce to przedstawić aby Cię zniszczyć. Twoi pomocnicy powinni Cię po tym wesprzeć i nawoływać publicznie do zakończenia tego nonsensu ponieważ Ty zrobiłeś wszystko jak na prawdziwie uczciwego człowieka przystało. Jeśli ten trick jest dobrze przeprowadzony to zdobędziesz sympatię opinii publicznej za swoja „uczciwość” i nie będziesz więcej pytany o resztę sprawy.

12. Enigma nie ma rozwiązania. Używając wszystkich, nawet (a może szczególnie?) nieważnych detali sytuacji gdy przestępstwo było dokonane wykreuj tak skomplikowany obraz sytuacji, że jedyna konkluzja może być brak czy też niemożliwość wskazania winnego. To spowoduje, że zainteresowani w danej sprawie zaczną się zniechęcać i nie będziesz zmuszony odpowiadać na pytania kluczowe.

13. Logika ze świata bajek. Unikaj dyskusji poprzez własną dedukcję opierającą się na peryferyjnych lub całkowicie fałszywych przesłankach a unikającą wszelkich ważnych dla sprawy faktów. W ten sposób będziesz wyglądał jak logicznie myślący (poprawnie dedukujący) człowiek szukający prawdy.

Ten punkt jest dość trudny. Spróbuje w miarę moich możliwości wytłumaczyć na przykładzie. Logika dedukcyjna jest pewnie jedną z najstarszych i najlepszych form rozumowania. Znamy ją doskonale z matematyki: „Jeśli X jest większy od Y a Y jest większy od Z to X jest większy od Z”. Proste i logiczne rozumowanie, nieprawdaż? Czasami jednak można wpaść w pułapkę. Oto przykład: „Pszczoła jest zwierzęciem; pszczoła ma sześc nóg; skoro koń jest zwierzęciem więc też ma sześc nóg”. Widzimy, że opierając się na prawdziwych przesłankach możemy dojść do błędnej konkluzji – wystarczy tylko „zapomnieć” aby zadać pytanie: „Czy wszystkie zwierzęta maja sześc nóg?”. To samo dotyczy osoby pragnącej nas manipulować – może ona poprawnie dedukować ale będzie używała wyselekcjonowane fakty tak aby dojść do zaplanowanej (i korzystnej dla niej) konkluzji.

14. Żądaj kompletnej odpowiedzi na wszystkie pytania. Unikaj tematu przez żądanie od oponenta aby kompletnie rozszyfrował przestępstwo i dał natychmiast poprawne odpowiedzi na wszystkie nasuwające się pytania. Chwyt ten dobrze pracuje jeśli mamy do czynienia ze sprawami kwalifikującymi się do Zasady Numer 10.

15. Użyj tylko wybiorczo fakty prezentowane przez oponenta po to aby dojść do innej niż jego konkluzji. To wymaga szybkiego kreatywnego myślenia, chyba, że przestępstwo było dobrze zaplanowane i jest już gotowy scenariusz na tę okazję.

16. Spraw aby dowody rzeczowe i świadkowie zniknęli. Jeśli coś nie istnieje to nie ma sprawy – koniec problemów!

17. Zmień temat. Zwykle wraz z użyciem innych chwytów z tej listy – znajdź sposób aby wykoleić („sprowadzić na manowce”) całą dyskusję przez brutalne i kontrowersyjne komentarze w nadziei zwrócenia uwagi dyskutujących na inny, łatwiejszy do kontroli temat. Pracuje szczególnie dobrze jeśli masz wspólników obecnych w tej dyskusji, którzy zaczną się z tobą „kłócić” co do zagadnień w nowym temacie. W ten sposób inni obecni wcześniej czy później dołączą do jednej ze stron i oryginalny temat dyskusji będzie zapomniany.

18. Zdenerwuj, sprowokuj i uczyń oponentów agresywnymi. Jeśli żaden inny chwyt nie wychodzi – zbesztaj oponentów z błotem, wyśmiej i wykpij po to aby się zdenerwowali i stali agresywni wobec Ciebie. Wtedy będą oni wyglądać źle i jakby mieli coś osobiście przeciwko Tobie. W ten sposób unikniesz mówienia o kluczowych tematach a nawet jeśli oni będą kontynuować logiczną dyskusję na kluczowy temat – skup się nad „problemem” jak czuli są oni na Twój krytycyzm.

19. Zignoruj przedstawione dowody, żądaj dowodów niemożliwych do przedstawienia. To jest prawdopodobnie wariant „udaj głupka” zasady (numer 9). Niezależnie jakie dowody oponent prezentuje, upieraj się, ze jest to wszystko bezwartościowe i żądaj od oponenta dowodu, który nie jest możliwy (dowód może istnieć ale jest nie do uzyskania przez oponenta lub dowód jest przez Ciebie już zniszczony – na przykład broń użyta w morderstwie). Aby uniknąć dyskutowania – kategorycznie odrzucaj i krytykuj wszelkie publikacje czy książki jako akceptowalne źródło informacji, zaprzeczaj wartości zeznań świadków a nawet odrzucaj rządowe (czy urzędów ścigania) oświadczenia jako bezwartościowe i bez znaczenia w tej sprawie.

20. Sfabrykowane dowody. Kiedykolwiek jest to możliwe, zaprezentuj nowe fakty i rozwiązania zaprojektowane i stworzone aby zaprzeczać wersji wydarzeń prezentowanej przez oponenta. Są to pożyteczne narzędzia do zneutralizowania czy utrudnienia wyciągnięcia właściwych wniosków z dochodzenia. To najlepiej pracuje w sytuacji gdy przestępstwo było wcześniej dobrze przygotowane włącznie z powyższą opcją – wtedy będzie bardzo trudno oddzielić rzeczywiste fakty od tych zawczasu sfabrykowanych.

21. Zwołaj specjalną komisje śledczą, powołaj nadzwyczajnego prokuratora czy inny organ dochodzeniowy. Wykolej cały proces dochodzeniowy i całkowicie zneutralizuj wszystkie „wrażliwe” tematy bez wchodzenia w dyskusję. Gdy ten specjalny organ dochodzeniowy jest już zwołany – wszystkie materiały dowodowe mogą legalnie stać się tajemnicą. Na przykład, gdy prokurator jest jednym z Twoich ludzi, może on sprawić, ze specjalna komisja będzie miała dostęp tylko do bezwartościowej części dokumentów a kompletna dokumentacja dowodowa będzie zapieczętowana i nigdy niedostępna w przyszłości. Gdy komisja wyda oficjalny (sprzyjający Tobie) werdykt – można uznać, ze sprawa jest zamknięta. Ta technika jest używana aby uczynić winnego niewinnym oraz aby uczynić niewinnego winnym (po angielsku: „framing the victim” a po polsku chyba najbliżej jest: „wrobienie kogoś”).

22. Kreacja nowej prawdy. Stwórz swoich własnych ekspertów, grupy (organizacje), autorów (dziennikarze i pisarze) i liderów albo weź pod kontrolę tych już istniejących. Mają oni, przez swoje badania naukowe, dochodzenia, badania socjologiczne czy własne zeznania, za zadanie stworzyć nową rzeczywistość korzystną dla Ciebie. W tym przypadku, jeśli musisz ustosunkować się do tematów kluczowych wniesionych przez oponenta – to możesz, i to z autorytetem!

23. Odwróć uwagę „większymi” sprawami. Jeśli powyższe chwyty nie działają i trzeba uniknąć rozgłosu kiedy, nieodwracalnie, rozprawy sądowe (lub coś w tym rodzaju) nadchodzą – stwórz (lub rozdmuchaj istniejące) afery aby odwrócić uwagę mediów i większości społeczeństwa od Twoich problemów.

24. Ucisz krytyków. Jeśli nic innego nie skutkuje, pomyśl o wyeliminowaniu oponentów przez użycie drastycznych środków – to rozwiąże Twoje problemy kompletnie. Może to być śmierć, areszt lub zatrzymanie, szantaż czy zniszczenie reputacji przez publikacje obciążającego materiału albo zwyczajne zniszczenie źródeł dochodu, uszkodzenie emocjonalne czy zdrowotne.

25. Przepadnij. Jeśli jesteś osobą, która trzyma klucze do całej tajemnicy (lub za dużo uwagi jest już poświęcone Twojej osobie) i myślisz, ze robi się „za gorąco” – zniknij!

8 symptomów zachowania się osoby winnej dezinformowania innych

1) Unikanie. Nigdy nie „bierze byka za rogi” w dyskusji czy nawet wnosi coś nowego do sprawy; na ogół unika dawania cytatów, źródeł informacji czy jakichkolwiek dowodów ich prawdziwości. Praktycznie wszystko w jego prezentacji sugeruje autorytet i ekspertyzę bez jakichkolwiek dowodów na to dawanych.

2) Selektywność. Ma tendencje uważnego doboru swoich oponentów w dyskusji przez używanie „hit-and-run” taktyki (Sposób numer 6 wspomniany powyżej) przeciwko ludziom wspierającym oponenta w swych komentarzach albo przez kierowanie silnych ataków przeciwko oponentom znanym ze swej bezpośredniości w dyskusji (czytaj: niebezpiecznym). Jeśli osoba komentująca wdaje się w dyskusję i staje się zagrożeniem – wejdzie ona także w cel ataku.

3) Przypadkowość. Ma tendencję pojawiania się „przypadkowo” wnosząc nowy kontrowersyjny temat do już trwającej ważnej dyskusji na arenie publicznej. Nikt go nie zna, nie było go wcześniej w tej dyskusji. Tak samo szybko zniknie gdy temat, który poruszył nie będzie już nikogo interesował. Ci ludzie są wybrani lub dostali polecenie aby się pojawić w pewnym celu i zniknąć.

Nazwałbym to: „Prowokator”.

4) Praca w grupie. Często operują oni w grupie gdzie popierają się nawzajem. Oczywiście takie grupy zdarzają się w normalnym życiu publicznym ale te specjalne grupy, o których mówimy mają tendencję pojawiać się gdzie pracują specjaliści w jakiejś dziedzinie. Czasami jeden z nich infiltruje przeciwna stronę i czeka dobrego momentu aby osłabić lub wykoleić akcję oponentów.

5) Anty-konspiracyjnosc. Te typy prawie zawsze mają odrazę do „teoretyków konspiracji”, zwykle do tych co wierzą, że to nie Lee Harvey Oswald zabił Prezydenta Kennedy’ego. Spytajmy się samych siebie dlaczego oni to robią i dlaczego tak bardzo się skupiają na temacie zabójstwa Kennedy’ego. Myślałbyś, że oni powinni w ten sam sposób (jednakowo) uznawać za wariatów wszystkich ludzi podejrzewających jakiekolwiek konspiracje czy po prostu wszystkich ich, jednakowo zignorować. Skoro tak nie robią, dają nam powód do podejrzenia, że jest jakis ukryty motyw selektywności ich ataków.

Wyraźnie było to napisane przed wydarzeniami „911” i całym „cyrkiem” z terroryzmem. Sprawa Kennedy’ego przybladła w porównaniu z obecnymi konspiracjami. Od 2001 roku ten typ artysty dezinformacji NUMER 5 pracuje już non-stop!!!

6) Sztuczne emocje. Mieszanka podejrzanej emocjonalności i jednocześnie nadzwyczajnej „gruboskórności” – potrafi przezwyciężyć i przetrwać nawet przygniatający atak krytyki i odtrącenia. Najprawdopodobniej źródłem tego jest trening w organizacji wywiadowczej – ta osoba, niezależnie jak oczywiste są dowody winy, zaprzeczy wszystkiemu i nigdy nie podda sie emocjom. Z tegoż powodu jego emocje wydają się (i są!) sztuczne. Większość z nas będąc zdenerwowana atakiem oponenta nie potrafi ukryć tego i nasze odpowiedzi będą miały specyficzny, trochę agresywny charakter. Artyści dezinformacji mają tutaj trudności – ponieważ są poprzez długi trening pozbawieni wszelkich emocji , nie wyczuwają kiedy dokładnie normalna osoba byłaby zdenerwowana, na ile, na jak długo itd. To powoduje, że ich zachowanie „nie pasuje” do sytuacji – często są oni zbytnio dramatyczni w swoim zachowaniu przeskakując z jednej pozy emocjonalnej w druga. Wracając do „gruboskórności”. Nic nie może zniechęcić tej osoby i niezależnie z jaką ilością krytyki się spotyka będzie kontynuowała swoja rutynę bez brania poprawki na uwagi i krytykę słuchających podczas gdy każda normalna osoba by takie poprawki wniosła albo kompletnie zrezygnowała z dyskusji.

Co do treningu w organizacji wywiadowczej. Wspomniany trening mógł mieć miejsce w kręgu rodzinnym.

Proszę przeczytać „Prelekcję o Greenbaumie” (http://radtrap.wordpress.com/2013/01/09/prelekcja-o-greenbaumie-program-kontroli-umyslu/#more-10830) dla zrozumienia roli żydowskiej Kabały w treningu takich ludzi.

7) Zaprzeczają sami sobie – łapią się na własnych kłamstwach. Gdy uważnie słuchać to co oni mówią to wcześniej czy później sami się wydadzą. Czasami to wypływa z ich słabego przygotowania do roli jaką grają, czasami jest to mimowolne (Zygmunt Freud się kłania!) gdyż prawdę ciężko omijać non-stop. Zauważyłem, ze często zaprzeczają temu co wcześniej powiedzieli. Na przykład jeden z nich mówił, ze jest pilotem w Navy (latanie z lotniskowców – szczyt wykształcenia w pilotażu; wszyscy piloci skończyli wyższą szkolę oficerską a wielu przedtem politechnikę) ale później tłumaczył się, ze jego prymitywny sposób wysławiania wynika z braku wyższego wykształcenia. Nie znam pilotów z Navy bez wyższego wykształcenia. Inny delikwent znowu twierdził, ze nie ma doświadczenia co do pewnego zagadnienia ale potem twierdził odwrotnie.

8) DODATEK: Faktor czasu. Ostatnio odkryto, ze szybkość reakcji mediów jest jednym z chwytów w dezinformacji. Istnieją trzy sposoby:

A) Każda publikacja oponenta otrzymuje natychmiastową odpowiedz. Rząd i wszyscy wszechmocni gracze mogą sobie pozwolić na grupę ludzi tylko siedzących i czekających na okazje zadania ciosu. Skoro dezinformacja działa tylko gdy naiwny członek opinii publicznej to widzi – szybka reakcja jest kluczowa – zanim ten naiwny „oglądacz TV” zacznie logicznie analizować to co właśnie przeczytał.

B) Gdy masz do czynienia z artystą dezinformacji w sposób bezpośredni (na przykład wysyłasz mu pytanie przez Internet) – oczekuj długiego okresu reakcji (48 – 72 godzin). Jest to konieczne dla niego aby dobrze się zastanowić nad odpowiedzią czy nawet dostać pozwolenie od zwierzchników.

C) Tak jak w punkcie A) powyżej, po 48-72 godzinach może nastąpić grupowy atak na Ciebie. Szczególnie gdy Twoje pytanie wskazywało na poważne zagrożenie dla przestępców. Oczekuj ataku z wielu stron.

Chciałbym dołożyć moje „3 grosze” czy raczej jeszcze jedna sztuczkę artyści dezinformacji używają coraz częściej na nas – to jest moje własne znalezisko. Nazwałbym to „ODCHYLANIEM OD PRAWDY„. Prawdy nie można odchylić czy zmienić – jest jedna i koniec dyskusji. Co jest tak naprawdę odchylane to tok naszego rozumowania w poszukiwaniu prawdy. Jest to trochę jak znana technika używana w zapasach, judo i innych sportach walki: „nigdy nie stawiaj oporu silniejszemu przeciwnikowi – zamiast tego użyj jego własny ruch przeciwko niemu a swoja sile tylko aby lekko zmienić kierunek jego ataku”. Tak to więc gdy jakiś kryminalny przekręt jest stopniowo (ale nieodwracalnie) odkrywany przez oponenta, zaprzeczanie oczywistym faktom byłoby jak próba stawiania oporu w walce wręcz z dużo silniejszym przeciwnikiem. Zamiast tego niech Twój człowiek pojawi się wśród grupy oponentów i postara się być jednym z najbardziej wokalnych i dominujących. Tak jak wszyscy wkoło będzie on dociekał prawdy i efektywnie wspierał ruch oponentów aby dochodzenie nabrało rozpędu. Podekscytowani ludzie szybko zbliżający się do pełnego obrazu prawdy (znamy to uczucie: „wszystkie elementy sprawy pasują i maja sens, tak niewiele już brakuje do pełnego rozwiązania…”) nie zauważą, że błędne detale są im podsunięte i te detale wykoleją cale dochodzenie. Przypomina to wykolejenie pociągu: nie ważne czy zjedzie z toru pod katem 90 stopni czy tylko 1 stopnia – będzie leżał w polu! . Podam przykład z życia.

Ludzie dociekający prawdy co się stało 11 września 2001 (słynne „911”) marnują teraz czas i siły dyskutując na temat tego czy były to rzeczywiście samoloty czy może pociski rakietowe czy jeszcze coś innego. Grzebią się w jeszcze kilku innych głupich, peryferyjnych detalach, których nawet nie przytoczę. Kogo to wszystko obchodzi?!?!?! Fakty, fizyczne dowody i książka od Fizyki z klasy 6-tej szkoły podstawowej udowadniają w 100%, że wszystkie budynki kompleksu World Trade Center były profesjonalnie zburzone przy pomocy kontrolowanych detonacji ładunków wybuchowych. Jakieś tam samoloty czy cokolwiek to było służyły tylko do odwrócenia uwagi. Wspomniany ruch ludzi dociekających prawdy o „911” nie zrobił żadnego zauważalnego postępu od około 10 lat – to jest od momentu gdy „nowi liderzy” tego ruchu pojawili się na scenie i wnieśli „nowe detale godne uwagi”.

Gdy się głębiej zastanowić to zauważymy, że tak zwana „kontrolowana opozycja” (ci niby-niezależni dziennikarze, strony internetowe, gazety itp) są dostarczycielami „ODCHYLENIA OD PRAWDY” : w 95% dają dobre, wartościowe i prawdziwe informacje. Problem jest tylko z tymi pozostałymi 5%….

Oryginalny tekst po polsku: http://alexjones.pl/pl/aj/aj-nwo/aj-informacje/item/48586-25-sposob%C3%B3w-zatuszowania-prawdy-zasady-dezinformacji

@desp nie wiem kto to napisał ale prawdziwy tytuł tego to zapewne:

KODEKS HONOROWY CEBULAKA

Wypisz, wymaluj cebula:)

@desp nie wiem kto to napisał ale prawdziwy tytuł tego to zapewne:KODEKS HONOROWY CEBULAKAWypisz, wymaluj cebula:)

Nie jestem pewien czy zrozumiałeś treść powyższego tekstu. Tekst napisany/tłumaczony na podstawie tego http://www.whale.to/m/disin.html dla zainteresowanych źródłem.

Ojczyzno ma przez PO zarzynana... ahh jak wielka dziś twoja rana ahh jak długo cierpienie twe trwa