W takim razie problem leży nie w samej idei, a w ludziach. Twój post odebrałbym jako krytykę naszego społeczeństwa, nie organizacji. W końcu to my obywatele (po odpowiednim przeszkoleniu) stajemy się policjantami. Dlatego myślę, że rozwiązanie tego problemu powinniśmy szukać u siebie. Czy nie jestem hipokrytą? Czy wypełniam swoje obowiązki sumiennie? przykładowo: tyle osób narzeka, że politycy kradną ale większość bez mrugnięcia okiem ściąga filmy/gry/muzykę.
Ojczyzno ma
Utopia = coś (w chwili obecnej) nierealnego. Już tłumacze. Pierwsi myśliciele anarchizmu zrobili podstawowy błąd zakładając, że człowiek z natury jest dobry (oczywiście nie jest, tabula rasa i te sprawy). Logicznym jest więc, że zło nie zostanie wyeliminowane ot tak, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Dlatego uważam, że anarchizm na chwilę obecną jest (niestety) nierealny i dlatego też właśnie zawsze wspominam o A. Rand, która to ograniczyła funkcję istniejącego państwa jedynie do zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom poprzez 3 organy:
-policja (stojąca na straży przed przestępcami, niestety jak wszyscy wiemy - organ ten to bardzo często k**estwo)
-wojsko (z tym się nie zgadzam)
-sądy (do rozstrzygania konfliktów między jednostkami).
Dlatego póki ludzie nie staną na wyższym szczeblu (samo)organizacji ten "niesystem" jest utopią.
A jeszcze dorzucę jedną rzecz. Kolejnym czynnikiem, który stoi na przeszkodzie anarchizmu jest oczywiście system innych państw. Ja nie neguję tego, że narody są tworem naturalnym (chociaż pojmuję to szerzej i raczej podział etniczny jest ponad podziałem narodowym). Zakładając więc, że będzie istniało "państwo bez władzy" musimy analogicznie założyć, że inne państwa również będą działąły na takich zasadach - a to niestety jest jeszcze większa utopia, która wymaga przeskoczenia przez ludzi kolejnego stopnia ewolucyjnego (swoją drogą, tak "mocno "abstrahując od teraźniejszości, czy jeżeli ludzkość trafi kiedyś na tzw. UFO i poznamy istoty rozumne z innej części galaktyki jednostkę będzie interesować czy jesteś z Ciechocinka czy z Tokio? Szczerze wątpię, wtedy będziesz "obywatelem Ziemi", a to właśnie jest już wyższy stopień rozwoju ludzkości). Ot taka luźna myśl.
No nic, już chyba za daleko odbiegam od meritum tematu
Rozumiem, mimo iż poglądów nie podzielam. Jedyne do czego mam wątpliwość to definicja "utopii". Idąc za sjp ("nieziszczalny pomysł, mrzonka", "nierealny ideał społeczeństwa szczęśliwego"), czyli coś z definicji nierealnego, nie "w chwili obecnej".
Moja definicja jest w tym przypadku nieco inna, bo zakładam (cóż, może i błędnie), że jeżeli coś jest nierealne w obecnym stanie świadomości społecznej, nie oznacza, że będzie nieziszczalne gdy ludzkość osiągnie wyższy poziom samorozwoju, o którym wspominałem. No ale to już kwestia drugorzędna A teraz znikam, praca sama się nie zrobi
Cały problem w tym, że nie ma na kogo głosować... Wszyscy to złodzieje >_> Dlatego ja nie chodzę głosować bo to nie ma najmniejszego sensu, równie dobrze można zamknąć oczy i na pałę porobić krzyżyki na karcie.
I to jest główny problem polskiej polityki, jakaś świeża krew by się przydała, ale ci tak twardo trzymają się koryta, że trudno to osiągnąć. Prawdą jest też to, że mądrzy ludzie nie pchają się do władzy - a właśnie takich nam potrzeba.
Może III wojna światowa coś zmieni, ktoś tam u góry naciśnie magiczny przycisk "reset" dla Polski albo coś...
Tyle że cięzko się świeżemu dostać bo wszystkie stołki trzymają starzy wyjadacze, gdzie on znajdzie pracę jak nie będzie posłem, ?
@Krysowski
Dlaczego nie zgadzasz się z wojskiem jako jednym z 3 organów bezpieczeństwa?
Świeża krew nie dojdzie do władzy nie dlatego, że go starzy do koryta nie dopuszczą. Nie dojdzie do władzy, bo go ludzie nie wybiorą. To jest trochę zabawne, że społeczeństwo chce czegoś nowego, ale jeśli to nowe się pojawi to nie wybiorą, bo nie znają tego nowego. Tak to wygląda.
@blaumro
Bo ludzie tylko narzekają, narzekają jaka to ta czy tamta partia zła, jaki to ten czy tamten polityk zły. Potem gadają, że potrzeba kogoś nowego, trzeba zmian, ale tylko mówią i narzekają. Nie mają zamiaru nic z tym zrobić, nic nie chcą zmieniać, dlatego znów i znów głosują na tych samych ludzi.
@kubas246
Przepraszam za tak późną odpowiedź, odnosząc się do Twojego stwierdzenia, że jesteś po informatyce i na 1 roku studiów i "nie możesz znaleźć pracy".
Nie chce być niemiły, ale czego się spodziewałeś? Zostaniesz technikiem, zrobisz kilka kursów mniej lub bardziej znaczących i od wejścia jesteś zatrudniony za 2.5 tysiąca netto? Zresztą informatyka, jakie to ogólne. Specjalizacja, jakie dokładnie przyszłościowe stanowisko sobie wybrałeś? Mam nadzieję, że nie grafika komputerowa i/lub zarządzanie i administrowanie sieciami?
Powiem Ci tak, jeżeli chcesz pracować w "informatyce" to licz się z tym, że będą tysiące innych chętnych na "Twoje" stanowisko. Sam załapałem się swego czasu na boom "informatyczny" w szkołach, załapałem się na praktyki w jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm w Krakowie(MPK Kraków - tramwaje, autobusy ogólnie transport). Denny staż - zawsze staż, firma zatrudniająca stażystę bierze sobie "MURZYNA" do zamiatania, parzenia kawy, sprzątania a to Ty musisz wyjść z inicjatywą i się uczyć wszystkiego pytając/podpatrując/próbując.
Dlaczego wszyscy sądzą, że jest źle? A no dlatego, że "przecież mam mature, egzamin zawodowy zdałem! Jestem technikiem! Nie będę pracować za 1800 brutto! Nie ważne, że nie pracowałem wcześniej i nie mam doświadczenia! Mi się należy bo jestem wykształcony!" - i tak pomyślało kilkanaście tysięcy młodych osób, że nie będą się "upokarzać". Większość ludzi nie znajduje pracy w swoim zawodzie... A ostatnio jest moda na teksty "na budowę nie pójdę, bo to dla osłów po zawodówkach czy totalnych imbecyli" - no fakt, szkoda tylko, że Ci z ZAWODEM popartym prawdziwą praktyką a nie stażem miesięcznym(na którym i tak nie zdążysz nic się nauczyć...) czy "imbecyle od łopaty, betoniarki etc." nie narzekają na małe pieniądze, w naszym kraju mimo wszystko budownictwo hula, gastronomia - ludzie zawsze muszą jeść - przyszły kucharz zaczyna od zmywaka[...] czy nawet mechanik, ostatnio od kilku miesięcy jest duże zapotrzebowanie na: spawaczy/palaczy/suwnicowych(obserwacje własne).
I rozumiem fakt oburzenia, że "tyle się kształciłem to do łopaty nie pójdę"... Z tym, ze... samemu się wybrało "przyszłościowy zawód... bez przyszłości..."
W naszym kraju jest "robota", w naszym kraju brak pracowników - za to nadmiar "nierobów"(przepraszam, mam ograniczony słownik i nie znalazłem lepszego określenia) chętnych na leżenie jajami do góry w biurowcu przy biurku, popijając kawusie i odliczanie do fajrantu przeglądając fejsbuka, pornhuba(zaobserwowane na praktykach jak głowni informatycy ciężko pracowali oglądając milfy...). Fajna sprawa, każdy chce(sam bym nie pogardził pewnie) ale tu własnie potrzeba "znajomości" :>
Pozdrawiam i jeśli kogoś uraziłem to przepraszam.
@kubas246Przepraszam za tak późną odpowiedź, odnosząc się do Twojego stwierdzenia, że jesteś po informatyce i na 1 roku studiów i "nie możesz znaleźć pracy".Nie chce być niemiły, ale czego się spodziewałeś? Zostaniesz technikiem, zrobisz kilka kursów mniej lub bardziej znaczących i od wejścia jesteś zatrudniony za 2.5 tysiąca netto? Zresztą informatyka, jakie to ogólne. Specjalizacja, jakie dokładnie przyszłościowe stanowisko sobie wybrałeś? Mam nadzieję, że nie grafika komputerowa i/lub zarządzanie i administrowanie sieciami?Powiem Ci tak, jeżeli chcesz pracować w "informatyce" to licz się z tym, że będą tysiące innych chętnych na "Twoje" stanowisko. Sam załapałem się swego czasu na boom "informatyczny" w szkołach, załapałem się na praktyki w jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm w Krakowie(MPK Kraków - tramwaje, autobusy ogólnie transport). Denny staż - zawsze staż, firma zatrudniająca stażystę bierze sobie "MURZYNA" do zamiatania, parzenia kawy, sprzątania a to Ty musisz wyjść z inicjatywą i się uczyć wszystkiego pytając/podpatrując/próbując.Dlaczego wszyscy sądzą, że jest źle? A no dlatego, że "przecież mam mature, egzamin zawodowy zdałem! Jestem technikiem! Nie będę pracować za 1800 brutto! Nie ważne, że nie pracowałem wcześniej i nie mam doświadczenia! Mi się należy bo jestem wykształcony!" - i tak pomyślało kilkanaście tysięcy młodych osób, że nie będą się "upokarzać". Większość ludzi nie znajduje pracy w swoim zawodzie... A ostatnio jest moda na teksty "na budowę nie pójdę, bo to dla osłów po zawodówkach czy totalnych imbecyli" - no fakt, szkoda tylko, że Ci z ZAWODEM popartym prawdziwą praktyką a nie stażem miesięcznym(na którym i tak nie zdążysz nic się nauczyć...) czy "imbecyle od łopaty, betoniarki etc." nie narzekają na małe pieniądze, w naszym kraju mimo wszystko budownictwo hula, gastronomia - ludzie zawsze muszą jeść - przyszły kucharz zaczyna od zmywaka[...] czy nawet mechanik, ostatnio od kilku miesięcy jest duże zapotrzebowanie na: spawaczy/palaczy/suwnicowych(obserwacje własne).I rozumiem fakt oburzenia, że "tyle się kształciłem to do łopaty nie pójdę"... Z tym, ze... samemu się wybrało "przyszłościowy zawód... bez przyszłości..."W naszym kraju jest "robota", w naszym kraju brak pracowników - za to nadmiar "nierobów"(przepraszam, mam ograniczony słownik i nie znalazłem lepszego określenia) chętnych na leżenie jajami do góry w biurowcu przy biurku, popijając kawusie i odliczanie do fajrantu przeglądając fejsbuka, pornhuba(zaobserwowane na praktykach jak głowni informatycy ciężko pracowali oglądając milfy...). Fajna sprawa, każdy chce(sam bym nie pogardził pewnie) ale tu własnie potrzeba "znajomości" :>Pozdrawiam i jeśli kogoś uraziłem to przepraszam.
Bo to jest właśnie esencja tak zwanego "polactwa". Osobnik w tym typie zawsze ma myślenie: "pójdę na państwowe studia a po dyplomie będę kimś i będę miał dobrą pracę". Guzik będziesz miał. Ja sam studiowałem aż pół roku. Zmieniłem od razu studia na szkołę policealną i w dwa lata zrobiłem zawód. Dzisiaj zarabiam bardzo dobrze i niczego mi nie brakuje. No ale dla polactwa jestem nikim - przecież kim ja jestem wobec pana magistra czy inżyniera. Doktorowi to wręcz powinienem czyścić buty. A ja uważam, że każdy mężczyzna po po 25 nie potrafiący się utrzymać jest życiowym nieudacznikiem bez jaj.
Ze szkołami policealnymi też jest różnie, zależy od kierunku. Taki dwuletni technik weterynarii nie ma szans z kimś kto jest po studiach weterynaryjnych. Dlatego zresztą ta specjalizacja z policealnych znika.
Ze szkołami policealnymi też jest różnie, zależy od kierunku. Taki dwuletni technik weterynarii nie ma szans z kimś kto jest po studiach weterynaryjnych. Dlatego zresztą ta specjalizacja z policealnych znika.
Ja jestem technikiem dentystycznym po szkole policealnej. Kiedy pracowałem w laboratorium protetycznym, zaczynając o 8 rano wychodziłem najczęściej o 21, czasem nawet o 4 rano. Roboty było w bród. Także można.
@Naturall
Odpowiadam tylko na proste stwierdzenie, że "nie trzeba wujków prezesów" - prezesów nie, ale dobre znajomości tak. Bez znajomości nie ma szans. Oczywiście, że nie oczekiwałem roboty od strzała za 2.5k, ale pracy bez znajomości prawie nie znajdziesz (chyba, że takie jak wymieniłem).
"zarządzanie i administrowanie sieciami" - akurat o dziwo pewna firma u mnie w mieście szukała kogoś do tego. Jednak nie, nie wybrałem tego i nie mam zamiaru wybrać. Specjalizację wybiorę sobie za rok, bo wybiera się ją na drugim roku.
"przecież mam mature, egzamin zawodowy zdałem! Jestem technikiem! Nie będę pracować za 1800 brutto! Nie ważne, że nie pracowałem wcześniej i nie mam doświadczenia! Mi się należy bo jestem wykształcony!" - popraw raczej na "nie odpowiada mi praca na akord za grosze/budowlanka 12h dziennie też za grosze". Jeśli tobie by odpowiadała to spoko, mi nie odpowiada. Jednak nie oznacza to, że nie pracuje, bo nikt mi nie zaoferował wygodnej pracy 2.5k. Wziąłem to co dawali i zarobiłem na studia. Nie zmienia to jednak faktu, że zamieniłbym tą pracą na każdą inną, bo ciężko jest się uczyć na studia pracując 12h na budowie, a z pracy na akord (choćby zapierniczać bardzo ostro) to w tym wypadku wypłata kręci się w okolicach minimalnej krajowej. Cała reszta twojej wypowiedzi w sumie już tylko nadinterpretacja i insynuacje.
Bo to jest właśnie esencja tak zwanego "polactwa". Osobnik w tym typie zawsze ma myślenie: "pójdę na państwowe studia a po dyplomie będę kimś i będę miał dobrą pracę". Guzik będziesz miał. Ja sam studiowałem aż pół roku. Zmieniłem od razu studia na szkołę policealną i w dwa lata zrobiłem zawód. Dzisiaj zarabiam bardzo dobrze i niczego mi nie brakuje. No ale dla polactwa jestem nikim - przecież kim ja jestem wobec pana magistra czy inżyniera. Doktorowi to wręcz powinienem czyścić buty. A ja uważam, że każdy mężczyzna po po 25 nie potrafiący się utrzymać jest życiowym nieudacznikiem bez jaj.
Wedlug ciebie kazdy ma tyrac za granica albo na budowie ??Nie wiem gdzie mieszkasz ale w wiekszosci mniejszych miast jest uklad i tylko po ukladzie mozna dostac prace....rozumiem Warszawa zyje w starndardzie minimum 2,5k na reke ale to jestsmieszne bo w wmniejszych miastach na poludniu podstawowa placa to minimalna....jedynie w Panstwowce mozna dostac wiecej a dostac sie do Panstwowki to jedynie uklad Smieszy mnie to jak liceum i tak dalej studia 1 -2 rok mysla , ze jak pojda na studia dobre to dostana prace za 5k odrazu po studiach - szcerze ?? sa w wielkim bledzie i dopiero po studiach zobacza jak sie mylili i jak latwo o dobra prace w ZAWODZIE w Polsce
Teraz jest duże zapotrzebowanie na spawaczy, stolarzy czy mechaników i tu trzeba szukać. Jako spawacz można zrobić naprawdę grubą kasę. Trzeba tylko pamiętać, żeby wyrabiać sobie dodatkowe uprawnienia.
No ale to normalne, że w większych miastach jest więcej pracy. Przecież nie żyjemy w świecie gdzie "większe miasto z perspektywami" jest dostępne dla wybrańców, przecież przeważnie osoby z mniejszych miejscowości wyprowadzają się czasowo/na stałe do tych większych przede wszystkim dla studiów i dla pracy. Rozumiem, że jest ciężko podjąć decyzję i stwierdzić "dobra, zanim miałem te 18+ chciałem wypierdzielać od rodziców ale teraz to jest inaczej..."
Poza tym - chcesz zarobić na studia czy dorobić do studiów? I stary nie przesadzajmy ze zmianami po 12h bo na budowie można i po 8 robić, można pracować na magazynie również po 8. W każdym razie jeżeli chcesz pracować w weekendy tylko to nie spodziewaj się kapuchy jak za 180h
I co to jest mała stawka tak szczerze? Doskonale rozumiem oburzenie, bo kur...czak to jest ujowe dostawać 7zł/h a móc za to kupić dwa chleby czy "liter paliwa". Ale nie spodziewałbym się dostawać po 12/14/16zł/h od samego początku Takie "marne" pieniążki to dostaje "byle malarz budowlany idiota"(z własnego doświadczenia...), u monterów elementów konstrukcji stalowych stawka zaczyna się od 16zł/h. A skąd 12h? A no dodatkowe 4 godziny są dodatkowo płatne(nie zawsze, ale nie spotkałem się z przymusem dwunasto godzinnym bez "przekupstwa" w takiej postaci). Niestety, chcesz mieć kabony po same pachy to najlepiej z roboty nie wychodź.
Jak nie pasuje Ci zabawa w pracy w której powiedzmy sobie szczerze robisz wszystko prodyktywnie wolniej niż byś mógł(normalne... bo po co zrobić 2x szybciej jak płacą mi od godziny???[pomijając akord bo nigdy na akord nie pracowałem]) to załóż sobie działalność gospodarczą, otwórz firme/przedsiębiorstwo/whateva i zapier*#&^ trzy razy więcej, siwiej trzy razy szybciej i módl się o dobre obroty.
Ja nie rozumiem? Czy naprawde młodzi ludzie wyjeżdżają z kraju bo tutaj praca na budowie to 12zł/h i wolą jechać na wyspy, dostać 6/7 ojro/h robić najgorsza robotę której nie chcą podejmować się herbaciarze, przeliczyć sosik na peeleny i zapomnieć języka polskiego w gębie po miesiącu i gardzić Polakami?
Dla mnie to dziwne, budowa i 12zł to śmierdzi ale 6 ojro i czyszczenie syfu w kebabowniach u arabósów na wyspach to pachnie niczym róże... Zakładam firme, pierdyknę "zagramaniczną" nazwę i będę płacić w ojro, 4 ojro za godzine! O !
#EDIT
@blaumro
Jako spawacz można zarobić sporą kase, trzeba mieć tylko uprawnienia odbiorowe, posiadać uprawnienia ogólnoeuropejskie i naprawdę przyłożyć się do nauki praktycznej spawania pół-automatem i przede wszystkim elektrodą(która jest mało popularna wśród "slabych spawaczy" a jest wymagana do "lepszych zleceń").
Ale pracy ogólnie nie polecam, mój ojciec był spawaczem i co się świństwa nawdychał to jego, siedzisz w niebotycznych temperaturach i niestety da się spawać i w deszczu i w śniegu i przy -40 stopniach. Trzeba być przygotowanym na prace w takich warunkach. Dlatego takie jest zapotrzebowanie, mamy nowe czasy i nikt nie chce poświęcać zdrowia i życia dla kilku złotych więcej - i bardzo dobrze, może pracodawcy zaczną traktować spawaczy jak kiedyś na państwówkach gdzie należało się dziennie 4 litry mleka dla spawacza(właściwości detoksykujące, mleko zapobiega wiązania się metali ciężkich z wapnem czy jakoś tak... przepraszam nie jestem pewny).
No i spawaczowi się dobrze płaci jak spawacz do domu nie wraca za często
Czy to jako malarz/spawacz/akrobata trzeba się liczyć z delegacjami które zabierają Cie z domu, sadzają w brudnych hotelach i zapierdylasz od poniedziałku do poniedziałku po 12/14/16 godzin, soboty 50% wiecej, niedziele setka, dziennie roboty robisz 8 godzin, reszte udajesz że pracujesz, pod koniec miesiąca na koncie masz kasy tyle, że tabelki się przestawiają ale jakim kosztem... Masz żone którą rzadko widzisz, jak masz dzieci to wiecznie nie masz dla nich czasu... Życie to k**wa
@Naturall
"bo na budowie można i po 8 robić" - robisz tyle ile każą, a nie tyle ile się podoba...
"bo tutaj praca na budowie to 12zł/h" 8-10zł za h, 12h dziennie, 5 dni w tygodniu. Nie wiem czy robiłeś kiedyś na budowie, ale tam nie ma czegoś takiego jak: "robisz wszystko prodyktywnie wolniej niż byś mógł", jest zapiernicz. Nie wiem, może jak się trafiają jakieś większe roboty to wtedy ktoś się mniej czy bardziej opierdala, bo dopilnować się wszystkich nie da. Jednak przy kilku osobach jest zapierdol, bo termin goni i nikt nie pozwoli Ci się opierdalać.
Zresztą znów generalizujesz i rzucasz ogólnikami.
@Naturall nie ma to jak generalizować ile wlezie, oraz grać mądralę, co?
Ja sam nie pracuję na budowie a pracuję swoim mózgiem i dłońmi. Wiem, że typowy Polak rozróżnia tylko 2 typy roboty - w biurze przy kawusi i na budowie przy taczce... to tylko świadczy o niezbyt szerokich horyzontach myślowych. 12 złotych to i tak jest sporo na polskie realia (netto).
Najważniejsze to robić to co się lubi - ja mam taką robotę gdzie robię to co zawsze chciałem robić i jeszcze mi bardzo dobrze płacą. Co prawda 2 lata tyrałem jako "ochroniarz" pilnując budowy za najniższą krajową, ale cały czas wytrwale szukałem bo miałem nadzieję, że w końcu mi się uda.
To coś fajnego, wstawać rano do pracy z przyjemnością, nie z przymusem.
Aha. Robotę dostałem ZONK... z ulicy. Nie miałem, żadnych znajomości - miałem tylko umiejętności manualne i to się liczyło. Żeby nie było - po przyjęciu przez miesiąc miałem szkolenie, gdzie tylko słuchałem a pracodawca mi płacił 100%. Są takie stanowiska i są tacy pracodawcy. Ale trudno się tam dostać bo każdy taką pracę szanuje i dokłada wszelkich starań by jej nie stracić. Nie żadne tam "po co mam robić 2x szybciej skoro płacą mi za godzinę"...
@kubas246I rozumiem fakt oburzenia, że "tyle się kształciłem to do łopaty nie pójdę"... Z tym, ze... samemu się wybrało "przyszłościowy zawód... bez przyszłości..."W naszym kraju jest "robota", w naszym kraju brak pracowników - za to nadmiar "nierobów
Dobra, ja do łopaty mogę iść, ale chce tam zarabiać nie kokosy, ale takie pieniądze żeby nie brakowało do końca miesiąca a i odłożyć coś można było, bo przecieć ubrania się zużywają a instalacje w domu psują i wymienić/naprawić trzeba...
W naszym kraju nie ma roboty, jest za przeproszeniem zapierdol za marne grosze i dlatego też pracowników nie ma, ja siedzę w Anglii, mam 1000 funtów na rękę co miesiąc(jako byle robol fabryczny) i odkładam na studia jak tylko będę mógł pożyczke studencką wziąć.