Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy dla gry spod znaku Snail Games obowiązuje NDA. I mało mnie to obchodzi. O, taki buntownik ze mnie.
Parę godzin to stanowczo za mało, żeby grę ocenić (a co dopiero w języku chińskim!), natomiast bardzo chętnie podzielę się z wami moim pierwszym króciutkim wrażeniem i spróbuję odpowiedzieć na pytanie:
Czy Age of Wulin to kolejna chińska taśmówka?
Zacznijmy jednak od początku. I na dobrą sprawę na początku również skończymy.
Jak wiecie (bo wam o tym napisałem) dzisiaj trwa, a właściwie już się kończy, krótki stress test. Tu na wstępie uznanie dla skośnookich panów, bo pomimo, że raz - odległość, a dwa - stress test, to lagów ponad normę nie uświadczymy.
Po krótkich bojach z krzakami udało mi się zalogować. Czekał na mnie wybór czterech klanów (prawdopodobnie), a po nim kreator postaci.
Parę twarzy, kilka suwaków, niewiele fryzur, brak możliwości zmiany koloru włosów i kilka startowych gatek na zmianę. Nie robi wrażenia, ale też nie jest tragicznie. Wybieramy imię i jazda do gry.
Początki, początki...
Jak to zwykle bywa, pojawiamy się w uroczym miasteczku obok dziadka staruszka, który poprowadzi za rączkę przez pierwsze minuty gry. Nas i kilkudziesięciu innych podobnych, zawalających nam ekran swoimi częściami ciała, mniej lub bardziej atrakcyjnymi.
W tym momencie popełniłem błąd, bo zamiast słuchać rad starszych, wyruszyłem na samotną podróż, którą brutalnie zakończył pierwszy napotkany potworek. Okazał się nim jakiś mały dzik, ale mniejsza z tym. Bez zrobienia podstawowych tutoriali nie dysponujemy bowiem żadnymi umiejętnościami oprócz podstawowego ataku, który jest z grubsza bezużyteczny.
Dlatego też wysłuchajmy co nam doświadczony mistrz powie. Ale zaraz! Nie posłuchamy, bo w Age of Wulin NPC głosu nie mają (nawet na cutscenkach). Tu leci ode mnie duży minus, bo ja osobiście lubię posłuchać nawet głupiego "Witaj podróżniku".
Język nie stanowi żadnej bariery w wykonywaniu wątku głównego, bo autotrackować możemy praktycznie wszystko. Ot, naciskamy i robi się samo. Ja mam mieszane uczucia co do tego systemu, ale niektórym (ukłon w stronę Guru-sensei) takie rozwiązanie odpowiada.
Tutorial jest dość klasyczny, dostajemy postawę defensywną, trochę statystyk, atak podhaczający, wesołe kombo i rzut kunai'em. Ale o walce zaraz.
Najpierw zajmijmy się tym, co nas w screenshotach i zapowiedziach uderzało, czyli:
Grafika
Tu czeka nas pewne rozczarowanie, bo grafika w Age of Wulin nadaje się idealnie do robienia fotek krajobrazowych, najlepiej z dużej odległości. Niestety, chodząc po świecie, patrząc na graczy i NPC nie odczuwamy specjalnie głębokich wrażeń artystycznych. Całość jest bardzo przeciętna i dość drętwa.
To co widzicie na screenshotach to są wymaksowane detale. Poniżej wiecznie smutny pan policjant.
Nie powala, ale nie jest też zła. Optymalizacja stoi na wysokim poziomie, bo mój złomek ciągnie całość bez trudu. Gdy graczy jest na ekranie za dużo, to część z nich po prostu znika.
Muzyka
Jak łatwo możecie się domyślić muzyka jest odpowiednia do klimatu. Chińska znaczy. Niestety, temu aspektowi twórcy nie poświęcili wiele czasu i wyszła nudna i bardzo powtarzalna. Wątpię, żeby ktokolwiek wytrzymał z nią na dłuższą metę.
Walka, animacje i elementy zręcznościowe
Czyli to co wydawałoby się najważniejsze w grze poświęconej sztukom walki. I tutaj kolejne "niestety" do kolekcji. Walka jest po prostu nudna. My mamy mnóstwo HP, przeciwnik ma mnóstwo HP i tłuczemy się, tłuczemy i tłuczemy. Dodatkowo nie mamy praktycznie możliwości uciec z walki, ponieważ gdy zostaniemy zaatakowani, nasza postać wchodzi w postawę bojową (Lei z Tekken'a anyone?) i wlecze się niemiłosiernie.
Animacje są generalnie średnie. Wszystko to ratują trochę super potężne kombosy śmierci. Co to? Już tłumaczę.
Podczas walki ładują nam się takie ogniki, po prostu odpowiednik Rage z innych produkcji i możemy z dostateczną ich ilością wyprowadzić efektownego combosa, podczas którego ekran robi się "kinowy" a w lewym górnym rogu widzimy nazwę naszego ataku.
Co do elementów zręcznościowych - żeby dostać się w niektóre miejsca będziemy zmuszeni używać skoków. Fani jRPG poczują się jak w domu, ponieważ nasza postać może odbić się od powietrza i wykonać "podwójny skok". Jest to sztywne jak cała reszta.
Co do chodzenia po ścianach - nie wiem. Nie doszedłem jeszcze. Ale zapewne będzie równie drętwe.
Crafting, rozwój postaci, społeczność, achievementy itd...
W grze jest bardzo dużo okienek, zakładek i innych pierdołek, których za cholerę nie rozumiem, a które mają szansę okazać się interesujące i nadrobić straty, których narobił przeciętny system walki.
Poza tym dowiedziałem się z zewnętrznych źródeł, że mamy możliwość uczęszczania do szkoły jako przedstawiciel swojego klanu. Ponadto jeżeli będziemy PK'ować to pójdziemy do więzienia, gdzie z kolei możemy przekupić strażnika flaszką wódki.
Gra ma potencjał.
Od nadchodzących gigantów P2P Age of Wulin dzieli ogromna przepaść, ale na rynku skopiowanej chińszczyzny F2P na pewno się wybije.
Takie jest moje - Ozonka - zdanie.