Recenzja: Guild Wars 2
WSTĘP:
W roku 2005 na rynku MMORPG pojawił się produkt flagowy, nie za bardzo znanej w tym czasie, firmy ArenaNet – Guild Wars. Dawni współtwórcy takich hitów jak Diablo II czy World of Warcraft stworzyli serię, która miała przyćmić wszystkie inne gry tego gatunku. Z pewnością ich tytuł zasługuje na uwagę, ale tak naprawdę nigdy nie zajmował pierwszego miejsca na rynku (był w czołówce). Projekt Mike O’Brien’a okazał się bardzo dobry, ale nie najlepszy. Jednakże ekipa tzw. „ANety” nie dała za wygraną i wypuściła swoje nowe dziecko, a konkretnie kontynuację swego produktu – Guild Wars 2.
Najnowsza produkcja to zbiór innowacji i przekształconych rozwiązań znanych z innych gier, które wprowadzają pewną świeżość na rynek. W tej recenzji zamierzam Wam przedstawić produkt cieszący się obecnie rekordami sprzedaży i przez niektórych okrzyknięty numerem jeden. Czy słusznie należy mu się ten tytuł? Tak naprawdę sami musicie to ocenić, a ta praca to jedynie moje osobiste odczucia wypełniające naczynie bezstronności.
NIE ZABŁĄDŹ W MGŁACH ASCALONU, czyli o opakowaniu gry:
Guild Wars 2 miał być wizualnie bogatą grą. Trzeba stwierdzić, iż producentom udało się to osiągnąć, gdyż testując tytuł nie czułem jakiejś powtarzalności krajobrazów, wręcz przeciwnie, każdy odkrywany obszar dawał mi nowe wrażenia wizualne. Morskie głębiny, najniższe kondygnacje kopalni czy zaśnieżone szczyty zawsze prezentowały się świetnie i zapobiegały wywołaniu, w moim umyśle, pewnej stagnacji. Ponadto specjalny system oświetlenia, który wskazuje nam noc, dzień lub nawet miejsce zdominowane przez mroczne moce nie tylko jest uciechą dla wzroku, ale też buduje nastrój. Jest tu dobra grafika, ale nie bez wad. Mogłoby być lepiej, gdyby wprowadzono poprawki do optymalizacji. Niestety tydzień po starcie gry wciąż nie możemy cieszyć się całym dobrodziejstwem graficznym (może nie wszyscy), a jest ono całkiem przyjemne dla oka.
Audio w grze prezentuje się bardzo dobrze. Mamy tu odpowiednio dopasowaną muzykę do zdarzeń mających miejsce na ekranie, która potrafi budować nastrój. Spotykamy się także z tekstami czytanymi przez aktorów i to nie tylko w tzw. „personal story”, ale dosłownie wszędzie. Czy to dzieci bawiące się przed domem, czy nasi przeciwnicy wzywający kamratów na pomoc, wszędzie towarzyszy nam „ludzka” mowa. Nawet nasza postać posiada język i często go używa. Niestety tak jak i grafika wymaga poprawki, tak i audio cierpi na drobne niedogodności (szczerze mówiąc to prawie nieistotne). Mam tu na myśli brak, lub późne, ładowanie dźwięków w niektórych filmikach lub cud scenkach.
ZOSTAŃ DZIELNYM OBROŃCĄ TYRII, czyli co nieco o stronie fabularnej:
Muszę przyznać, iż słysząc pierwsze koncepcje prowadzenia fabuły przez ArenaNet miałem pewne obawy czy oferowany system zdobędzie serca graczy. Teraz mogę powiedzieć, że mogłem spać spokojnie – pod tym względem jest wyśmienicie. Zacznijmy jednak od całości, czyli jaki świat przyjdzie nam eksplorować. Nie mamy tu już czystego heroic fantasy, a raczej tzw. vide Arcanum (połączenie steampunku z fantasy), w którym napotykamy społeczeństwa oparte na technice, naturze lub będące mieszanką obydwu z dużą dozą mistycyzmu. To prowadzi do wyboru rasy, który jest kluczową sprawą, gdyż charakter zadań lub prowadzonych dialogów każdej z nich jest naprawdę odmienny względem reszty. Cieszy mnie fakt, że projektantom udało się osiągnąć taką różnorodność społeczną ponieważ świetnie to potęguje uczucie napięcia rasowego w całej krainie, a wokół tego niekiedy krąży fabuła.
Co do samych zadań to natykamy się na nie wszędzie i nie musimy wcale biegać za jakimiś NPC’ami. Jest to bardzo dobre, gdyż nawet godzinne zwiedzanie jakiś zapomnianych ruin może dodatkowo zakończyć się wykonaniem zadania lub nawet eventu. Zdarza się, że podczas spacerku z greatsword’em na ramieniu padnie przed nami poczciwa kobiecina błagająca o ratunek. Nie raz natkniemy się tu także na eventy światowe, które wpływają nie tylko na nasz poziom doświadczenia czy sakiewkę, ale na całą krainę. Dla przykładu, jeśli nie wesprzemy jakiegoś garnizonu to zostanie on podbity i wszelkie teleporty na jego terenie nie możliwe do użytkowania przez wszystkich graczy ponieważ teren ten będzie należał do „mrocznych sił’.
Choć wydarzenia w grze mają miejsce aż 250 lat po pierwszej Wojnie Gidli to jej weterani z uśmiechem pod nosem będą poznawać heroiczne opowieści o przeszłości, którą tworzyli. Zatem czy nowi gracze mogą czuć się zagubieni? Też nie, fabuła jest tak zaprojektowana, iż każdy zostanie wyekwipowany w potrzebną wiedzę na dany temat. Nawet zakupy na ulicy obfitują niekiedy w bardzo ciekawe informacje, nawet jeśli pochodzą z ust przekupek.
BUTELKĄ I KAMIENIEM, czyli kilka słów o innowacyjnych systemach:
Guilda Wars 2 to gra inna także pod względem profesji. Pomijając ich wzajemną różnorodność trzeba stwierdzić, iż każda jest uniwersalna. Co to znaczy? Otóż nie mamy tu widocznego podziału na znane z innych gier tanki czy supporty. Każdą klasę można tak wymodelować by jak najbardziej nam pasowała pod kątem rodzaju ataku, obrony czy mocy wspomagających. Sam system umiejętności uzależniony od posiadanej broni jest innowacyjny, a pozwala np. przerobić Wojownika na postać wspierającą całą drużynę i atakującą z dużego dystansu.
W grze mamy zastosowaną hybrydę non targetu i point and click. Czyli nasze ataki nie muszą zawsze trafić w cel lub musimy takowy odznaczyć. Tniemy, palimy, kopiemy wszystko co jest na naszej drodze, nawet gdy nie do końca liczyliśmy na zadanie komuś obrażeń. Takie połączenie jest moim zdaniem wyśmienitym rozwiązaniem, gdyż łączy zalety obu systemów, które czynią każdą walkę wyzwaniem, a nie monotonnym wciskaniem guzika. W końcu mając możliwość chowania się za skały, okrążania wroga czy podpalenia danego obszaru mamy tak naprawdę prawdziwą walkę z zastosowaniem strategii.
Sposobów walki jest naprawdę wiele, bo nawet zwyczajny, przydrożny kamień może służyć za broń. Nie raz byłem świadkiem ukamieniowania jakiejś poczwary. Jakieś inne opcje? Zawsze możemy podprowadzić ścigających nas przeciwników w stronę NPC’ów (często sami są atakowani przez wrogą florę i faunę) lub innych poczwar (np. piraci i nieumarli nie darzą się wzajemną miłością).
Po za samym PvE gracz dostaje możliwość PvP i WvWvW, gdzie kolejno możemy mierzyć się na specjalnych mapkach (prawie jak w shooter’ach) z samymi graczami oraz graczami i mobami (wojny o „wyższość” danego serwera nad innymi). W każdym przypadku mamy znane z niektórych tytułów wyrównanie poziomów. Co ciekawe w Guild Wars 2 ma to miejsce nie tylko przy zmaganiach gracz kontra gracz, ale i w trybie PVE. Tak, także tam. Otóż Tyria jest dość dużym światem pełnym map przypisanych do odpowiednich poziomów postaci. Zatem czy dobijając 80 lvl (end lvl) naszego herosa beztrosko możemy sobie zwiedzać mapki znane nam z początku? Nie, bo nasz avatar otrzymuje „zaniżenie poziomu”, które sprawia, iż każda mapa to tak naprawdę takie samo wyzwanie jak ta dla end level’u. Ten przemyślany zabieg jest moim zdaniem mistrzowskim posunięciem ponieważ osiągając najwyższy poziom nie doznamy uczucia znudzenia spowodowanego naszą „mocą”.
Ale co trzeba zrobić by ten ostateczny poziom osiągnąć? Cóż, dróg mamy wiele. Możemy skupić się na znaczącym w tym tytule systemie crafting’u, który czasami przynosi więcej doświadczenia niż potyczka z hordą centaurów. Jeśli posiadamy zgraną ekipę zawsze możemy wybrać się do dungeon’ów przynoszących chwałę lub wspierać naszych serwerowych współbraci w WvWvW, co jest niekiedy bardzo intratnym zajęciem. Ścieżek jest wiele i każdą możemy obrać w dowolnej chwili.
PODSUMOWANIE, czyli wszystko w pigułce plus kilka dodatkowych spostrzeżeń:
Guild Wars 2 moim zdaniem jest w danej chwili numerem jeden na rynku albo przynajmniej mieści się w pierwszej trójce. Ten wielki (biorąc pod uwagę liczne kondygnacje, dungeony i morskie głębie), otwarty świat działa niczym narkotyk na gracza, powoli go uzależniając. Jednak czy jesteśmy nastawieni na fabułę, PvP, crafting czy jakąś inną stronę rozgrywki to w GW2 zawsze odczujemy silną potrzebę współpracy z resztą graczy. Jest to tytuł w pełni MMO, gdzie współpraca między graczami naprawdę daje satysfakcję i wyniki. Można rzec, iż w końcu produkt odzwierciedla dokładnie swój tytuł.
Systemy osiągnięć, badanie rozgałęzionej fabuły i wiele więcej to zalety, które każdy znajdzie w tej grze. Niestety jednak jak każda świeżo wydana gra tak i tu twórcy „dali ciała” zasypując graczy problemami z połączeniem, licznymi naprawami czy też nie działającymi systemami (np. aukcyjnym). Wśród społeczności graczy krąży nawet wymowne hasło: „Cztery lata, 250 złotych, a tu …”. Na szczęście (jak na razie) nie traktują tu jawnie graczy jak dojne krowy i oferowany system IS (zakupów za realne pieniądze) nie wpływa na rozgrywkę, ponadto nie wymaga naszej świnki skarbonki – można wymieniać złoto z gry na walutę IS.
Z wielką przyjemnością testowałem (i raczej zostanę tu na dłużej) druga odsłonę Wojen Gildii, ale naprawdę miałem spory problem z wystawieniem oceny. Z jednej strony mamy tu systemy, które odchodzą od koncepcji znanych nam (niekiedy kochanych) z innych gier oraz małą plamę na starcie ze strony ArenaNet (co w sumie jest normalną bolączką każdej nowej gry MMO) przez co nie każdemu konsumentowi zasmakuje tenże tytuł. Z drugiej strony jest worek wciągających innowacji, z którego każdy wygrzebie coś dla siebie. Jednak duży uniwersalizm (czy to ze strony rozgrywki, czy świata przedstawionego) przekonuje mnie by zaryzykować i postawić Guild Wars 2 najwyższą ocenę, ale i niepełną – sześć z DUUUUUŻYM MINUSEM. Mam nadzieję, iż wydawcy nie zawiodą mego zaufania oraz setek tysięcy graczy, którzy zakupili tenże produkt.
Zalety:
+ spory, otwarty świat
+ wciągające tło fabularne
+ duża i widoczna różnorodność ciekawych ras i klas
+ wciągający system craft'u
+ dobra oprawa audiowizualna
+ system dostosowywania poziomu
+ spotęgowanie doznań płynących z gry przy rozgrywce z innymi graczami
+ bardzo wygodny system B2P i IS
+ system umiejętności
Wady:
- wolne naprawianie błędów przez wydawców
OCENA: (5+/6) albo -6/6
[by ALGAIST]